Czy kupiłbyś samochód elektryczny?

3

Wydaje mi się że obecnie panuje "moda" na auta elektryczne. Moim zdaniem nie ma to nic wspólnego z ekologią. Popatrzmy:

  • auta elektryczne są drogie
  • bałbym się tym wyjechać gdzieś dalej poza miasto że nie dojadę do najbliższej ładowarki*
  • koszt ładowania jest długi (wyobrażacie sobie 1-2h. przerwy na ładowanie w podróży?)
  • koszt ładowania poza domem też do tanich nie należy

Wobec tego nie widzę żadnego uzasadnienia dla kupna takiego auta, poza wspomnianą wcześniej "modą". Nie wiem, może gdybym jeździł tylko z domu do pracy i ładował na nocnej taryfie przez całą noc? No, ale czy kupno takiego auta (jak mówiłem - nie jest to tanie), mogłoby mi się zwrócić w stosunku do tradycyjnego benzyniaka z małym silnikiem?

0

Za jakąś chwile nie będziesz mógł kupić czysto spalinowego auta.
w UK w ciągu najbliższych kilku dekad(dekady?) chcą zakazać spalinowych.

Coraz więcej za to słyszy się o autach na wodór ale mam mieszane uczucia.

Więc zostaje Hybryda.

Auto na własność to w ogóle słaba inwestycja, bo się tylko na niej traci ;) Szczęśliwi ludzie z leasingiem ;)

4

Przejdź się w jakimś większym mieście wzdłuż jakiejś większej trasy. Mnóstwo ludzi odpala spalinowe mastodonty, żeby dojechać do pracy i z powrotem. Są zastosowania, w których taki pojazd sprawdzi się w zupełności.

5

Na kupno samochodu elektrycznego jest jeszcze za wczesnie. Wysoki koszt zakupu, malo miejsc do ladowania. Czas ladowania jest dosc dlugi, nawet superchargerem. Naprawa takiego auta poza Aso to mit. Prawie kazda stluczka konczy sie szkoda calkowita. Mysle, ze za 5-10 lat wypra samochody spalinowe. Wystarczy opracowac dluzszy zasieg na baterii i wiecej miejsc do ladowania. To chyba nie bedzie takie trudne ;)

2
karsa napisał(a):

Coraz więcej za to słyszy się o autach na wodór ale mam mieszane uczucia.

Butla z wodorem ładnie wybucha. Jak się okazuje baterie przy uderzeniu też ładnie wybuchają.
Moja prywatna opinia co do bezpieczeństwa to:

wodór < bateria < paliwo płynne < gaz (Z tego co czytałem ulatniający się gaz jest bezpieczniejszy niż ulatniająca się benzyna, sam mam jednak dwa benzynowe)

w UK w ciągu najbliższych kilku dekad(dekady?) chcą zakazać spalinowych.

Ja nie wiem czy ja przeżyje jeszcze 50 lat, a jak coś w cywilizowanej Anglii będzie za 50 lat to w Polsce będzie za 150, więc to raczej nie mój problem.
Poza tym jeśli to chwilowy hype i politycy się ogarną to może być zupełnie inaczej. 10 lat w polityce to bardzo długo bo średnio kadencja trwa 4-6 lat, więc mało kto myśli poza swoją kadencję.
Jeszcze w cywilizowanych krajach jest coś takiego jak konsultacje społeczne. Tam nie trzeba robić ogólnokrajowego strajku i krzyczeć po ulicach ***** *** bo politycy trochę bardziej liczą się z opinią obywateli.
Pytanie czy lobbystom samochodów elektrycznych uda się omamić społeczeństwo

Więc zostaje Hybryda.

Hybryda też droga. Poza tym nie podpada się pod bonusy jakimi kuszą niektóre zachodnie miasta (darmowy parking, darmowy wjazd do centrum itd)

3

Sam ostatnio rozgladam sie za autem. Duzo nie jezdze, wiec chcialbym by byl oszczedny. Do tego fajnie by byl trwaly i pojemny (rodzina z malymi dziecmi)
po dosc dlugich wyszukiwaniach stwierdzilem ze kupie Toyota Auris w Hybrydzie

  • malo pali w miescie (do 4 litrow beznyny) a w trasie bierze okolo 8.
  • malo negatywnych opini/usterek
3

Na razie w ogóle nie planuję zakupu auta, bo mi niepotrzebne.

Póki co są drogie, ładują się wolno (choć pamiętaj - nawet 1-2h to i tak spora poprawa w porównaniu do ładowania całą noc, a tak chyba było z elektrykami jeszcze parę lat temu) i mają ograniczony zasięg (ale też zależy które - nowsze Tesle mają już chyba porównywalny ze spalinowymi), ale to się zmieni i za paręnaście lat w cywilizowanych krajach elektryk może być niezłym wyborem. I trzymam za to kciuki, może w końcu dotrze to i do nas i na starość nie będę musiał wdychać dławiąco-gryzącego smrodu zimą ;)

7

Powinna być jeszcze opcja:

  • nie kupię, bo nie występują jeszcze jako mienie poniemieckie.

Poważnie, jak bym mnie było stać, to bym rozważał. Rozważałem kiedyś SMARTa lub Twiggy, na dojazdy do pracy, ale pomysł upadł.
Mieszkam też w bloku, bez garażu podziemnego więc ładowanie w domu odpada.
Jeśli miałbym dom, założyłbym fotowoltaike i ładował auto.
Na trasy pokoju 300-600 km jeżdżę obecnie może 3-4 razy w roku. W takim przypadku przypadku nawet godzina odpoczynku podczas trasy to konieczność.

1

Hybryda to dziadostwo, jezdzilem kiedys Priusem z wypozyczalni (1sza generacja) i palilo to porownywalnei do Corolli albo do sporo wiekszego Smaxa ktorego mam teraz. A tylko wiecej rzeczy ktore sie moga potencjalnie zepsuc.

Co do elektryka -> jakbym mial dom i miejsce na dodatkowe auto + mozliwosc zrobienia instalacji zeby sobie auto naladowac to bym rozwazyl zakup, z tego wzgledu ze mozna za darmo parkowac w strefie i jezdzic buspasami (przynajmniej w Krakowie). Ale to bylby jedyny powod, bo z opini o uzytkowaniu tych wynalazkow wyglada to na masochizm jesli to jedyne auto w rodzinie, do tego przewaznie ich wyglad jest inspirowany pudelkiem do butow. (gdybym rozwazal, to raczej z tych tanszych, bo to byloby auto tylko na trasy: dom - miasto , ew. dom i kawalek za maisto), na normalne wyjazdy zostawilbym normalne auto.

1

Jedna kwestia z elektrykami, wszystko ładnie pięknie ale przy ich produkcji również zużywa sie sporo CO2.

Ale bardziej problematyczna kwestia to raczej odpady, akumulatory itp.

3

@p_agon: są już w PL wyspecjalizowane warsztaty naprawiające np. baterie do Priusòw i innych Toyot.
Są warsztaty które robią modyfikacje na elektryki że zwykłych aut. Myślę, że za rok, dwa to będzie jeszcze bardziej popularne. Oczywiście łatwiej znaleźć warsztat zajmujący się naprawą Passata, ale myślę że za dwa, trzy lata kiedy skończy się gwarancja znajdziesz warsztat.
Poza tym zawieszenie, hamulce itp. są prawie takie same.
Silnik elektryczny jest w zasadzie długowieczny i pewnie wystarczy na pół miliona. Nie musisz wymieniać oleju itd.
Pamiętajcie jeszcze jedna rzecz. Jak na przykładzie Priusa. Bateria miała wytrzymać 6-7 lat( gdzieś czytałem jakaś dokumentację na ten temat), okazało się że wytrzymują 10-12. W przypadku elektryków nie ma takiego postarzania produktu, bo inżynierowie nie mają jeszcze dopracowanych współczynników zużycia. Za 5 lat to dopracują i już elektryk będzie na 300 000 i do wymiany.
@KamilAdam Polscy naukowcy opracowali wspaniałe zbiorniki na wodór. Wodór ulatnia się w kontrolowany sposób, według informacji wykluczający możliwość wybuchu. Pytanie czy będą w stanie wylobbować to rozwiązanie i wprowadzić do masowej produkcji.

2
jurek1980 napisał(a):

Poważnie, jak bym mnie było stać, to bym rozważał. Rozważałem kiedyś SMARTa lub Twiggy, na dojazdy do pracy, ale pomysł upadł.
Mieszkam też w bloku, bez garażu podziemnego więc ładowanie w domu odpada.
Jeśli miałbym dom, założyłbym fotowoltaike i ładował auto.

Właśnie pytanie na ile opłacalny jest taki zakup. Nowy smart elektryczne to jakieś 100 000 zł (nie liczę tutaj kosztów fotowoltaiki), zasięg jakieś 170 km. Benzyniak pewnie jakieś kilkadziesiąt tysięcy tańszy. Fakt, że odpada wymiana oleju, ale ciekaw jestem czasu zwrotu takiej inwestycji biorąc pod uwagę tylko ładowanie z domu.

Na trasy pokoju 300-600 km jeżdżę obecnie może 3-4 razy w roku. W takim przypadku przypadku nawet godzina odpoczynku podczas trasy to konieczność.

Nie przesadzajmy :) Trasy 300 - 600 km robiłem bez przerwy na siku (no i właśnie bez konieczności tankowania co najwazniejsze). Moim zdaniem godzina odpoczynku to za dużo, przynajmniej ja nie potrzebuje :)

@WhiteLightning: fakt, jazda buspasem czy darmowe parkowanie to są niewątpliwe zalety. Może dorzuciłbym jeszcze komfort (brak hałasu silnika).

1

Oczywistym jest, że samochody elektryczne z marszu nie przeskoczą tego co do zaoferowania mają silniki spalinowe rozwijane od ponad 100 lat, natomiast chodzi o wprowadzenie regulacji które zmuszą producentów do obrania bardziej ekologicznego kierunku.

Na tę chwilę na samochód elektryczny jest za wcześnie, ale ogólnie jest to kierunek rozwojowy. Z upływem czasu, coraz więcej czynników będzie przemawiało za elektrykiem, chociażby spadająca cena odsprzedaży samochodu spalinowego.

4

Ktoś tu pisał, że elektryki są drogie. Przecież Tesla 3 z salonu w podstawowej wersji kosztuje tyle, co jakaś lepsza Skoda. Do tego mniejsze koszty utrzymania ("tankowanie", parkingi, bramki), buspasy w godzinach szczytu. A nie trzeba od razu kupować Tesli. Do miasta jakieś Zoe czy Leafa można kupić za tyle, co Golfa. Rozchodzi się tylko o
nie kupię, bo nie występują jeszcze jako mienie poniemieckie
bo nie ma 10-letnich elektryków na rynku wtórnym. Ale fakt, że w Polsce ładować prawie nie ma gdzie - bez ładowarki w domu taki zakup nie ma sensu.

2

Z autami elektrycznymi jest jak z USB C. Nadciąga standard, ale to jeszcze nie opcja dla mas.
Kupując swój ostatni telefon jednym z wymogów było mikro USB, bo to ma każdy. I moje inne urządzenia też to mają (powerbank, aparat fotograficzny, uC typu Wemos/NodeMCU, nawet kontroler do quadrocoptera). I w każdym miejscu mam pasujące przewody. Ot, absolutny standard. W razie potrzeby podładuję w taksówce czy u znajomego, bo mam 99% pewności, że ma gdzieś pod ręką pasujący przewód.

Podobnie z elektrykami. Oczywistym dla mnie jest to, że za naście/dziesiąt lat to będzie standard, ale jeszcze nie teraz. Teraz jest dla "trendsetterów", modnisiów, bogatych i ciekawskich. Jako auto użytkowe to jeszcze nie ten czas. Obecnie tankuję ~5..10 minut i bez przerwy jadę >900km. Truję nieco Ziemię dieslem, fakt, ale od strony użytkowania większość na plus. Gdyby mi zabrakło paliwa na trasie, to w ostateczności można zatrzymać jakieś auto i przez rurkę odlać 2 litry i dojechać do stacji. W przypadku elektryka wołamy lawetę i szukamy gniazdka i czekamy długie godziny.

Przyszłość, jak najbardziej. Ale jeszcze nie teraz.
(Ale chętnie bym się przejechał ;-) )

4

Aktualnie samochód elektryczny ma sens jako drugie (albo kolejne auto).
Bo zasięg rzędu +/- 300 km na codzienne dojazdy jest wystarczający.
Nie nadaje się dla ludzi mieszkających w bloku, ale jak masz chatkę i możliwość podłączenia kablem w nocy do ładowania, to przez noc sobie ze zwyczajnego gniazdka doładujesz to, co przez dzień zżarłeś.
Ma sens w firmie kurierskiej - te samochody nie robią długich tras, najczęściej są to diesle, które ciągłe właczanie i gaszenie zabija.
Dla osób takich, jak ja (żona jest z miasta 300km od miejsca, w którym mieszkamy), które kilka(naście) razy w roku robia trasy po 1kkm to samochód elektryczny się nie nada. Ale jako drugi - na codzienne trasy, dojazd do szkoły czy pracy albo sklepu - całkiem spoko. Tylko tak się składa, że żona (mimo, ze ma prawko od 20 lat) nie jeździ, więc trzymanie dwóch samochodów po to, żeby z jednego z nich korzystać kilkanaście razy w roku się mija z celem.

mniejsze koszty utrzymania ("tankowanie"...

to zależy. Widziałem niedawno taki porównanie (chyba robione gdzieś w Skandynawii albo Szwajcarii) że jeśli ładujesz się nie z gniazdka w domu, ale ze stacji szybkiego ładowania, to koszty wychodzą 2-3 razy wyższe, niż w przypadku samochodu spalinowego.

1
cerrato napisał(a):

mniejsze koszty utrzymania ("tankowanie"...

to zależy. Widziałem niedawno taki porównanie (chyba robione gdzieś w Skandynawii albo Szwajcarii) że jeśli ładujesz się nie z gniazdka w domu, ale ze stacji szybkiego ładowania, to koszty wychodzą 2-3 razy wyższe, niż w przypadku samochodu spalinowego.

Możliwe, ale szybkiego ładowania używa się tylko w trasie, parkując auto codziennie pod domem podłączasz je na noc co N dni i tyle. Kiedyś liczyłem, że naładowanie baterii w Tesli w ten sposób kosztuje ok. 60-70 zł, a zrobisz na tym 400-500km, czyli ok. 15zł/100km, koszty porównywalne do "zwykłego" silnika pryz spalaniu 3L/100KM, co jest raczej nieosiągalne :)

Jak ktoś żyje w trasie to oczywiście elektryk będzie kiepskim wyborem.

3

Jeszcze w kwestii ekologii to często analizy skupiają się na "ostatniej mili", czyli elektryki chwalone są za to, że nie mają emisji, więc są eko. Trochę jak z panelami słonecznymi i wiatrakami. Trzeba na to jednak spojrzeć szerzej, wziąć pod uwagę każdą część oraz częstotliwość jej wymiany i utylizację. W autach będą to baterie litowe. Do tego dochodzi źródło prądu, którym ładujemy auta. W Polsce to raczej elektrownie spalające węgiel.

Kilka linków w temacie:

2

W Polsce to raczej elektrownie spalające węgiel

Ale jestem pewien, że jakby porównać rozmiar emisji zanieczyszczeń/CO2/cokolwiek na jednostkę mocy, to elektrownia emituje znacznie mniej, niż silnik spalinowy w samochodzie.

0
Adam Boduch napisał(a):

Właśnie pytanie na ile opłacalny jest taki zakup. Nowy smart elektryczne to jakieś 100 000 zł (nie liczę tutaj kosztów fotowoltaiki), zasięg jakieś 170 km.

Z mojego excela sprzed 1,5 roku gdzieś wychodziło, że się opłaca. Ja natomiast nie brałem w kalkulację napraw w warsztacie, bo z reguły sam naprawiam.
Strach tylko, że się zorientują, że nie będzie akcyzy z paliw i dowalą podatek od czegoś, żeby sobie zrekompensować straty.

Nie przesadzajmy :) Trasy 300 - 600 km robiłem bez przerwy na siku (no i właśnie bez konieczności tankowawania)

Jak jadę, to jadę z dzieciakami, a one nie wysiedzą. Trochę skrót myślowy.

2

Brakuje mi w ankiece opcji mógłbym kupić jako drugie auto do jazy po mieście dla żony. Niestety lubie podróżować samochodem np do chrowacji i elektryk tutaj nie daje rady. Aczkolwiek raz jedzielm sobie w elektrycznym uberze tak fajnie cicho xD ale ta bateria na srodku wyswitlacz u kierowcy to wyglda kiczowato xD

0

@Akihito: W tym roku w Chorwaji działem tesle na norweskich rejestracjach.Ciekawe jak długo jechał ;)

6

Tak w temacie elektryków - widok z wczoraj z parkingu w jednym z poznańskich centrów handlowych.
Tankując w ten sposób, koszty eksploatacji elektryka są jeszcze niższe :D

screenshot-20201118112633.png

6
Adam Boduch napisał(a):

Wydaje mi się że obecnie panuje "moda" na auta elektryczne.

W Polsce nie ma nawet 20 tys samochodów elektrycznych, przy 20 mln aut ogółem, to nie jest nawet promil. Ja bym nie przesadzał z tą modą.

Nie wiem, może gdybym jeździł tylko z domu do pracy

No czyli jak pewnie ponad połowa użytkowników samochodów w tym kraju.

jurek1980 napisał(a):

@p_agon: są już w PL wyspecjalizowane warsztaty naprawiające np. baterie do Priusòw i innych Toyot.

Ale DFPa nie wytną. A każdy janusz przecież wie, że jak nie ma wyciętego DPFa, to nie jedzie! ;)

Brut napisał(a):

Oczywistym jest, że samochody elektryczne z marszu nie przeskoczą tego co do zaoferowania mają silniki spalinowe rozwijane od ponad 100 lat

Yyy, ale czego konkretnie?
Braku efektywności? Trujących spalin? Wycieków oleju? Konieczności stosowania skrzyń biegów i sprzęgieł? Większej zawodności? Większego zużycia opon i hamulców?
Może jestem dziwny, ale ja myślę, że to dobrze, że elektryki tego nie oferują.
Silniki spalinowe to aberracja techniczna. Jedyny powód ich stosowania jest taki, że do wiaderka łatwiej nalać paliwa niż prądu, nic poza tym.

Marooned napisał(a):

Jeszcze w kwestii ekologii to często analizy skupiają się na "ostatniej mili", czyli elektryki chwalone są za to, że nie mają emisji, więc są eko. Trochę jak z panelami słonecznymi i wiatrakami. Trzeba na to jednak spojrzeć szerzej, wziąć pod uwagę każdą część oraz częstotliwość jej wymiany i utylizację. W autach będą to baterie litowe. Do tego dochodzi źródło prądu, którym ładujemy auta. W Polsce to raczej elektrownie spalające węgiel.

Kilka linków w temacie:

Cechą słabej analizy jest zazwyczaj skupianie się na tym, że produkcja baterii jest szkodliwe, a produkcja prądu to produkcja CO2. Argumentacja na poziomie "w oceanach też jest CO2, więc ludzie go nie produkują".
Aby zrobić to rzetelnie, to dla porównania należałoby policzyć ile CO2 i szkodliwych substancji potrzeba do wyprodukowania samochodu spalinowego, wydobycia ropy, przetransportowania jej do rafinerii, przetworzenia w paliwo, a następnie na dowiezienie tego paliwa do stacji. Wtedy można zacząć porównywać.

3

wyspecjalizowane warsztaty naprawiające np. baterie do Priusòw i innych Toyot

Jakoś w zeszłym tygodniu montowaliśmy w firmie panele PV. Rozmawiałem chwilę z monterem i powiedział mi kilka ciekawych rzeczy. Baterie wymontowane z samochodów są używane do tworzenia magazynów energii w budynkach. Jak akumulator straci 30-50% pojemności to jest praktycznie bezużyteczny w zakresie napędzania samochodu, ale idealnie się nadaje do trzymania energii wytworzonej w ciągu dnia przez panele. Koszt takich bateryjek z demobilu jest o kilka rzędów wielkości niższy niż nowych - stosowanych w magazynach energii. A jeszcze przez wiele lat sobie one pochodzą.

Większego zużycia opon

@somekind - czy możesz wyjaśnić, w jaki sposób sposób napędzania samochodu ma wpływ na opony? Bo mi się wydaje, że samochód toczy się tak samo, a opony są identyczne zarówno w wypadku spalinowego, jak i elektrycznego. Jedyne co mi przychodzi do głowy to większa masa elektryka, ale to nie masa, tylko sposób jazdy raczej ma znaczący wpływ na zużycie opon. A elektrykiem raczej się nie pali laczków ruszając ze świateł, od tego są BMW 30+ letnie - a takie raczej nie są elektryczne.

2

@cerrato: o ile mi wiadomo, to w elektrykach łatwiej sterować trakcją, bo wystarczy dynamicznie zrządzać mocą silnika, nie trzeba do tego używać hamulców, nie ma poślizgów, więc i opony mniej cierpią.

1

Na plus elektryków jest też większa ładowność, chociaż nie wiem jak bagażnik pod maską wpływa na bezpieczeństwo w przypadku czołowego zderzenia. Za to nisko położony środek ciężkości (bateria swoje waży) sprawia, że Tesla X to najcięższy do przewrócenia SUV :)

0

Swoją drogą, to da się kupić nowe 3,3 do setki taniej niż Teslę 3 Performance?

1

Gdybym miał kupować nowy samochód za 200-300k to na pewno brałbym elektryka.

  1. Mniej awaryjne bo jest mniej ruchomych części.
  2. Brak potrzeby wymiany olejów/filtrów i innych elementów eksploatacyjnych pod maską.
  3. Mniejsze wibracje ( dla mnie to mega plus bo mnie samochód usypia xD, nawet jak prowadzę).

Ogólnie patrząc na ekologiczne trendy to nie będzie wyjścia bo ekologia zrobiła swoje i większość aut jest tak masakrycznie awaryjna, a serwisy nie są skoro do napraw gwarancyjnych i trzeba wręcz walczyć o swoje.

1

@Schadoow: z tą teorią o mniejszej awaryjności ze względu na części to bym tak nie szedł za daleko. Tranzystor się popsuć nie może, szczególnie jak jest źle dobrany? Tak by nam się w kompach tylko wiatraki teraz psuły.
Natomiast wszytko można zaprojektować mniej lub bardziej solidnie i z różnej klasy materiałów/ komponentów.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 1, gości: 0