Wygodne życie vs oszczędne życie

1

Jak podchodzicie do tematu wydatków jeśli chodzi o oszczędzanie kosztem wygody? Czasami wynagrodzenie wzrasta (nawet bardzo szybko w krótkim czasie), a wewnętrzny głosik mówi, że oszczędzając jeszcze bardziej, można odłożyć jeszcze więcej.

Interesuje mnie wasze podejście do stałych, nie jednorazowych wydatków. Czasami kusi, żeby nie przejmować się wydatkami i żyć jak normalny, bezstresowy i niczym nie ograniczony człowiek. Chodzi mi między innymi o:

  • posiadanie miejsca parkingowego przy pracy za kilkaset zł miesięcznie zamiast dojeżdżania komunikacją miejską i oszczędzania na parkingu i paliwie,
  • posiadanie cateringu zamiast chodzenia na codzienne zakupy, liczenia kalorii i tracenia czasu na gotowanie (przynajmniej w dni robocze),
  • posiadanie HBO, Netflixa itp, nawet gdy rzadko się to ogląda, ale w przypadku chęci obejrzenia poleconego serialu ma się do niego dostep "od ręki",
  • posiadanie opcji unlimited w kinie, nawet jeśli nie chodzi się do niego zbyt często,
  • posiadanie telewizji i pakietu sportowego, nawet jeśli potrzebuje się tego tylko do weekendowych eventów sportowych średnio rzadziej niż raz w tygodniu,
  • posiadanie premium w często używanych aplikacjach w celu uniknięcia męczących reklam, np. Spotify, Youtube, Fitatu itp...
  • posiadanie abonamentu na ebooki IT bez potrzeby płacenia za każdy osobno, np. w Apress za około 500 zł rocznie,
  • posiadanie abonamentu na ebooki nietechniczne na czytnik ebooków,
  • posiadanie prenumeraty na magazyny,
  • posiadanie subskrypcji na gry konsolowe, np. Play Station Plus,
  • posiadanie najlepszego pakietu medycznego, pakietu na regularne badania i dobrego ubezpieczenia, nawet jeśli zdrowie jest w idealnym stanie,
  • i wiele innych...

Posiadanie wszystkich powyższych opcji na oko mogłyby kosztować ponad 1000 zł miesięcznie, ale nie wykluczam, że po dokładnym policzeniu mógłbym się mocno zdziwić (catering jest droższy, ale przy obcięciu nawet całkiem wysokich wydatków na własne zakupy spożywcze i na jedzenie na mieście różnica mogłaby nie być zbyt drastyczna). Brakowałoby czasu na korzystanie z wielu z powyższych opcji, ale posiadanie ich bardzo ułatwiłoby życie. Pojawia się chęć cięcia tego typu kosztów, zeby mieć więcej pieniędzy na jednorazowe wydatki i na odkładanie lub inwestowanie, bo przyszłość jest niepewna, a emerytura może nie wystarczyć na godne życie. Ale czy przesadne zabezpieczanie starości nie sprawia, że marnuje się młodość? Czy warto umierać mając kilka milionów na koncie lub kilka kilogramów złota pod domem?

To są rozważania teoretyczne oparte na skrajnych założeniach. Nie sugeruję, że powinno się płacić za cokolwiek, co mogłoby okazać sie całkiem nieprzydatne. Rozsądne byłoby rozważenie plusów i minusów i rezygnacja z czegoś, co byłoby bardzo nieopłacalne. Ale chodzi mi o przesunięcie suwaka w głowie bardziej w stronę opcji wygody kosztem oszczędzania.

2

Z tego wszystkiego co wymieniłeś mam tylko Netfliksa.
Parking pod biurem mam za darmo wywalczony, a dojeżdżać do pracy musze samochodem, bo mieszkam za daleko na wsi (45 km)
Tak zaoszczędzone pieniądze wydaję na Fine Dining oraz na latanie w tubie (we flyspot).

Dlaczego większość wydaje na bieżąco na przyjemności?

  • Dzieci nie mam
  • W życie z oszczędności nie wierzę
  • Na mieszkanie nie zbieram bo nie wiem czy za 10 lat stąd nie wyjadę
  • Drogich samochodów nie lubię. W ogóle nie lubię drogich rzeczy. Może za wyjątkiem MacBookiem Pro :P
1
  • posiadanie miejsca parkingowego przy pracy za kilkaset zł miesięcznie zamiast dojeżdżania komunikacją miejską i oszczędzania na parkingu i paliwie,

Pracuję z domu, ale jak pracowałem na miejscu, to rozważałem. Dojazd do pracy samochodem to bardzo komfortowa sprawa, niestety relatywnie droga. Ja akurat nie lubiłem jeździć w ścisku, ale do tego wystarczyło zmienić godziny wstawania/wyjścia z domu i podobny efekt można osiągnąć nawet w komunikacji miejskiej.

  • posiadanie cateringu zamiast chodzenia na codzienne zakupy, liczenia kalorii i tracenia czasu na gotowanie (przynajmniej w dni robocze),

Robię zakupy na cały tydzień, nie mam czasu codziennie latać do sklepu. Zamawianie kateringu, żeby uwolnić 2 godziny w weekend, nie ma moim zdaniem sensu.

  • posiadanie HBO, Netflixa itp, nawet gdy rzadko się to ogląda, ale w przypadku chęci obejrzenia poleconego serialu ma się do niego dostep "od ręki",

Mam telewizję, której nie oglądam (najpewniej zrezygnuję i zostawię sam internet jak kiedyś). Netflix czasami (2-3 odcinki serialu w tygodniu).

  • posiadanie opcji unlimited w kinie, nawet jeśli nie chodzi się do niego zbyt często,

Nie. Gdybym chodził często do kina, to pewnie by było warto rozważyć.

  • posiadanie telewizji i pakietu sportowego, nawet jeśli potrzebuje się tego tylko do weekendowych eventów sportowych średnio rzadziej niż raz w tygodniu,

Nie oglądam telewizji, a już w szczególności sportu.

  • posiadanie premium w często używanych aplikacjach w celu uniknięcia męczących reklam, np. Spotify, Youtube, Fitatu itp...

Premium na Spotify, ale głównie dla swobodnego odtwarzania playlisty bez losowania, niż reklamy.

  • posiadanie abonamentu na ebooki IT bez potrzeby płacenia za każdy osobno, np. w Apress za około 500 zł rocznie,

Nie czytuję książek IT a bardziej coś biznesowego. Dla 30/40 zł raz na 2 mc chyba nie warto bawić się w abonamenty. Zresztą biblioteczka bardzo dużo mówi o człowieku. Zawsze jak do kogoś przychodzę to patrzę co kto czyta. Z ebookami to trochę jak z czytaniem bloga w necie. Niby czytasz, ale kotwicy w głowie brak.

  • posiadanie abonamentu na ebooki nietechniczne na czytnik ebooków,
  • posiadanie prenumeraty na magazyny,

Nie i nie.

  • posiadanie subskrypcji na gry konsolowe, np. Play Station Plus,

Nie mam konsoli.

  • posiadanie najlepszego pakietu medycznego, pakietu na regularne badania i dobrego ubezpieczenia, nawet jeśli zdrowie jest w idealnym stanie,

Ubezpieczenia jak najbardziej, głównie rodzinne (na wypadki, hospitalizację, odszkodowania za jakiegoś raka itp.).

Co do dziadowania. To nie dziaduję. Nie odkładam na emeryturę, bo musiałbym odkładać całe życie, a potem i tak zrobią reformę walutową i tylko na bułkę z kefirem zostanie. Inwestuję w siebie (szkolenia, kursy, reklamy firmy, narzędzia sprzedażowe itd.) + oszczędzam na losowe sytuacje, czarną godzinę, nieprzewidzianą utratę pracy itp. Do tego trochę giełdy, bo na lokatach i tak nie idzie utrzymać wartości, a tak średnio rocznie 5-10% na plusie z całego portfela giełdowego (tylko mocne spółki, trochę dywidendowych, trochę PL trochę USA).

9
Szekel napisał(a):

Dojazd do pracy samochodem to bardzo komfortowa sprawa,

No... to jest bardzo kontrowersyjna teza. Chyba, że masz na myśli dobrą limuzynę, z miejscem do pracy, wozi Cię szofer. Wtedy jest komfortowo.

2

Tak naprawdę to potrzebujesz oszczędności na przeżycie około 2 lat na najniższych kosztach. Jak resztę wydajesz to już chyba nie jest takie ważne, u każdego będzie to coś innego. Każdy wydatek można skonfrontować z inną opcją - czyli abonament w Ebooki vs zakup na żądanie co mnie kosztuje. Ja jestem zwolennikiem małych kosztów stałych - czyli mało abonamentów. Ubezpieczenie mam ze względu na małe dzieci. Reszta to kwestia gustu. Ja np nie czuję radości z życia w "luksusie". Lubię samochody - nie koniecznie luksusowe. Z abonamentów mam Spotify (bo wykorzystuje codziennie po kilka godzin) i Netflix (ze względu na żonę i dzieci).

1

Wszystko zależy jak oszczędnie żyjesz i dysponujesz środkami. Ja na przykład mógłbym sobie kupić Iphone najnowszego, MacBooka, itd ale po prostu uważam to mi za niepotrzebne. Tak samo z drogimi ubraniami. Ubieram się bardzo tanio i oszczędnie. Auto, mam na gaz itd itd. Co do abonamentów to mam tylko na internet. Innych co wypisałeś nie mam.
Jednak mam kolegów/koleżanki co zarabiają podobnie do mnie i żyją "wystawnie".

Polecam filozoficzny esej "Mieć czy być?" – autorstwa Ericha Fromma napisany w 1976 roku.

Szanuję i taką i taką postawę, bardziej skłaniałbym się tutaj do tematów czy "moje życie to konsumpcjonizm", "czy mogę dawać więcej od siebie światu, niż konsumować".

0
jarekr000000 napisał(a):
Szekel napisał(a):

Dojazd do pracy samochodem to bardzo komfortowa sprawa,

No... to jest bardzo kontrowersyjna teza. Chyba, że masz na myśli dobrą limuzynę, z miejscem do pracy, wozi Cię szofer. Wtedy jest komfortowo.

Niekoniecznie. Dojazd do biura (raz w tygodniu ok 1h w jedną stronę) to jest jedyny moment kiedy mogę na spokojnie posłuchać ebooków :P

5

Jest takie pojęcie jak "inflacja stylu życia". Za studenta chodzenie na kawki na mieście było extra wydatkiem zwykle zarezerwowanym na spotkania towarzyskie. Dzisiaj jest to rutynowa czynność w drodze do pracy. Moim zdaniem nie ma takiej kwoty, której nie można wydać i pisze o tym chociażby Finansowy Ninja.

Ja mam długoterminowy plan inwestowania i dzięki temu części kasy po prostu nie widzę. Podwyżki i nadwyżki również staram się inwestować, chociażby spekulacyjnie :) Dla mnie luksusem jest już samo to, że idąc do sklepu nie muszę patrzyć na ceny.

0
janek_sawicki napisał(a):

Tak samo z drogimi ubraniami. Ubieram się bardzo tanio i oszczędnie.

Tez tak miałem, ale zrezygnowałem. Doszedłem ze wole kupować rzadziej, mniej oddać na gwarancji, bo mi szkoda czasu. Dlatego przerzuciłem się na średnią półkę.

3
Burmistrz napisał(a):

Interesuje mnie wasze podejście do stałych, nie jednorazowych wydatków. Czasami kusi, żeby nie przejmować się wydatkami i żyć jak normalny, bezstresowy i niczym nie ograniczony człowiek.

Wydaje mi się, że "normalny" czyli przeciętny człowiek nie jest pozbawiony stresu ani niczym nie ograniczony. Takich ludzi jest raczej niewielu.

Posiadanie wszystkich powyższych opcji na oko mogłyby kosztować ponad 1000 zł miesięcznie, ale nie wykluczam, że po dokładnym policzeniu mógłbym się mocno zdziwić (catering jest droższy, ale przy obcięciu nawet całkiem wysokich wydatków na własne zakupy spożywcze i na jedzenie na mieście różnica mogłaby nie być zbyt drastyczna).

Myślę, że z cateringiem to 2000 zł co najmniej, ale mniejsza o to.

Dla mnie wygodne by to nie było, bo świadomość tego, że płacę swoje ciężko wyprogramowane pieniądze za coś, czego nie korzystam powodowałaby u mnie dyskomfort psychiczny.

Wolę planować i wydawać racjonalnie, dlatego np. jak mi się uzbierają seriale na HBO do obejrzenia, to wyłączam Netflixa. No i ponieważ to się zdarza rzadziej niż co roku, to zazwyczaj łapię się na w ogóle darmowy okres próbny. Game Pass włączam tylko jak jest promocja po 4zł/miesiąc albo trzy. Tyle to ja mogę wydać.
Wiem, że to może być uznane za dziadowanie, ale HBO + GP to byłoby 75zł miesięcznie. A to są trzy piwa. A trzy piwa to prawie pięć piw, więc wybór jest prosty.

Ale czy przesadne zabezpieczanie starości nie sprawia, że marnuje się młodość? Czy warto umierać mając kilka milionów na koncie lub kilka kilogramów złota pod domem?

Myślę, że co do zasady nie warto umierać. ;)

Ja staram się jakoś wypośrodkować, tylko mi trudno jest wydawać dużo, bo mam małe potrzeby. :P Nie lubię oglądania sportu, nie przepadam za graniem, mam jeszcze spory zapas papierowych książek do przeczytania, więc nie potrzebuję abonamentów na ebooki. Muzykę wolę mieć swoją - miałem Spotify na próbę, ale to jest kupa straszna - muzyki tam niewiele, za to dziwnie się zachowuje (chcę posłuchać piosenki na smarftonie będąc na mieście, to się odpala na domowym audio). Za aplikacje na smartfona nie płacę dla zasady. Ubezpieczyć się nie mogę.
Ogólnie długoterminowo odkładam mniej więcej tyle ile wydaję, a reszta zostaje i czeka na lepsze pomysły.

2

Sam bieda catering to 900-1200zł. Parking 8-20 to min 300-500zł patrząc po cenach Wrocławskich. Jak na szybko policzyłem to ta twoja lista to lekko 4k i to po bieda pakietach/opcjach.

1
  1. Home Office :) Tyle co potrzebuje autem to mamy rotacyjne miejsca w firmie, ale ze wzgledu na to jak sie koszmarnie autem jezdzi po Krakowie, to juz wole MPK/rowerem bo jest szybciej i moge sobie kindla poczytac.
  2. Nie. Staram sie zdrowo odzywiac. Zwlaszcza ze zona gotuje :)
  3. Netflix
  4. Nie, mam Netflixa :)
  5. Nie
  6. Nie (ale powaznie sie zastanawiam nad youtube premium)
  7. Nie, bo juz mam tyle rzeczy do czytania/ogladania i grania ze i tak pewnei do konca zycia nie zdaze. Wole selektywnie wybierac.
  8. Nie. Jw. poza tym blogi ktore lubie czytac i wysylac sobie artykuly na Kindla sa darmowe
  9. Tak, magazyn Programista (budzet szkoleniowy z pracy)
  10. Nie bo i tak nie mam czasu grac. Mam Wiedzmina 3, Serious Sama i Forze na Xboxie i nie wiem czy w tym roku skoncze.
  11. To co z pracy

Generalnie to co potrzebowalem to mam kupione, czasem sie cos trafi narzedzie/ksiazka/gra/wyjazd czy najpowanziejszy wydatek w tym roku -> klimatyzator. Ale w stosunku do budzetu domowego to sa niewielkie kwoty. Nawet jak jest czasem jakas zachcianka typu lepszy alkohol, wyjscie na miasto itp. To w skali calosci to niewiele zmienia. A przyjemnosci ktore lubie, nie naleza do drogich. Chocby wyprawa rowerowa po pracy -> 10 zl na paliwo by sie za miasto wydostac + ew. cos do jedzenia i picia.

Ostatnio zreszta bardziej staram sie pozbywac rzeczy niz gromadzic nowe.

Z planowanych szalenstw: rower szosowy (na razie sie nie moge zdecydowac czy kupic sobie klasyczna koalrke czy cos nowego) oraz byc moze dodatkowe male mieszkanie kolo szkoly, zeby oszczedzic troche czasu z jednej, a jako dywersyfikacja kapitalu z drugiej (zakladam ze meiszkanie w dobrej lokalizacji zawsZe moge pozniej sprzedac.)

1

To forum czasem brzmi jak dział porad z pism kolorowych...

Więcej czasu marnowane na takie rozkminy niż zrobienie czegoś. Bez sensu.

1
Burmistrz napisał(a):

Jak podchodzicie do tematu wydatków jeśli chodzi o oszczędzanie kosztem wygody? Czasami wynagrodzenie wzrasta (nawet bardzo szybko w krótkim czasie), a

  • posiadanie miejsca parkingowego przy pracy za kilkaset zł miesięcznie zamiast dojeżdżania komunikacją miejską i oszczędzania na parkingu i paliwie,

No ja płacę ~20 zł, niektórzy nie płacą a też miejsce znajdują.
Kilkaset to raczej był nie dał.

  • posiadanie HBO, Netflixa itp, nawet gdy rzadko się to ogląda, ale w przypadku chęci obejrzenia poleconego serialu ma się do niego dostep "od ręki",
  • posiadanie opcji unlimited w kinie, nawet jeśli nie chodzi się do niego zbyt często,
  • posiadanie telewizji i pakietu sportowego, nawet jeśli potrzebuje się tego tylko do weekendowych eventów sportowych średnio rzadziej niż raz w tygodniu,
  • posiadanie abonamentu na ebooki IT bez potrzeby płacenia za każdy osobno, np. w Apress za około 500 zł rocznie,

Jakbym miał opłacać tyle rzeczy na raz to dawno straciłbym rachubę gdzie co opłacam i pewnie skończyłoby się na płaceniu za rzeczy o których już nawet nie pamiętam że mam`(tak było z Netflixem za którego chyba przez rok płaciłem przypominając sobie o nim raz na kilka miesięcy).
Albo, gdyby opłata nie szła z automatu, na ciągłym zaleganiu, jak mam z Internetem :P

0
  • posiadanie miejsca parkingowego przy pracy za kilkaset zł miesięcznie zamiast dojeżdżania komunikacją miejską i oszczędzania na parkingu i paliwie,
  • w życiu bym tyle nie wydał. Mam miejsce, ale zwykle HO, albo ewentualnie dojedzam rowerem
  • posiadanie cateringu zamiast chodzenia na codzienne zakupy, liczenia kalorii i tracenia czasu na gotowanie (przynajmniej w dni robocze),
  • a po co mam żonę? nonsens.
  • posiadanie HBO, Netflixa itp, nawet gdy rzadko się to ogląda, ale w przypadku chęci obejrzenia poleconego serialu ma się do niego dostep "od ręki",
  • nigdy w życiu legalnie filmu nie ściągnąłem. Popłakałbym się ze skompstwa przy tym
  • posiadanie opcji unlimited w kinie, nawet jeśli nie chodzi się do niego zbyt często,
  • staram się zawsze wejśc na jednym bilecie na dwa filmy i tylko opcja tanie wtorki itp. - oczywiscie wnoszę własne żarcie i napoje.
  • posiadanie telewizji i pakietu sportowego, nawet jeśli potrzebuje się tego tylko do weekendowych eventów sportowych średnio rzadziej niż raz w tygodniu,
  • no telewizje akurat mam, ale to chyba 50pln/m
  • posiadanie premium w często używanych aplikacjach w celu uniknięcia męczących reklam, np. Spotify, Youtube, Fitatu itp...
  • darmowy youtube vanced zalatwia wszystko. Trzeba być ładnie bystrym, żeby płacić za wersję youtuba, którą można miec za darmo poza google play
  • posiadanie abonamentu na ebooki IT bez potrzeby płacenia za każdy osobno, np. w Apress za około 500 zł rocznie,
  • nigdy w życiu legalnie nie pobrałem ebooka
  • posiadanie abonamentu na ebooki nietechniczne na czytnik ebooków,
  • nigdy w życiu legalnie nie pobrałem ebooka (nie czytam książek nieprogramistycznych - nie lubię tak ambitnych rozrywek - piwko i walka boxerska, to mój żywioł)
  • posiadanie prenumeraty na magazyny,
  • nigdy w życiu legalnie nie pobrałem ebooka, ale ksiażkę czasem kupie
  • posiadanie subskrypcji na gry konsolowe, np. Play Station Plus,
  • nie gram w gry
  • posiadanie najlepszego pakietu medycznego, pakietu na regularne badania i dobrego ubezpieczenia, nawet jeśli zdrowie jest w idealnym stanie,
    i wiele innych...
  • nfz + znajomości rodzinne.

Moje zarobki ponad 15k w zeszłym roku. Ciągle czuję się biedny i żal mi na takie bezeceństwa jak powyżej. Ogólnie jak patrzę, to ludzie najwiecej na ciuchy wydają bez sensu. Ja w jednym t-shircie od paru lat chodzę, a wszystko kupuje w lumpie lub na promce.

0

Wezcie idzcie zagrac w gre albo z dziewczyną gdzies zamiast biadolic :P

2

Z twojej listy to posiadam abonamenty na PS+, Legimi (e-booki) i Netflixa. Do tego płatny Gmail i domena - w sumie max. 200 zł miesięcznie. Dlaczego tak mało? No sprawa jest prosta. Tak samo jak z lodówki wyrzuca się rzeczy, które stoją dłuższy czas nieużywane tak samo anuluję subskrypcje do różnego rodzaju serwisów.

Swoją drogą to ciekawa sprawa z tym:

posiadanie najlepszego pakietu medycznego, pakietu na regularne badania i dobrego ubezpieczenia, nawet jeśli zdrowie jest w idealnym stanie,

Ładowanie kasy w regularne badania i chodzenie na nie nijak się ma do wygodnego życia (bo trzeba jednak chodzić na te badania).

3
Burmistrz napisał(a):

Jak podchodzicie do tematu wydatków jeśli chodzi o oszczędzanie kosztem wygody? Czasami wynagrodzenie wzrasta (nawet bardzo szybko w krótkim czasie), a wewnętrzny głosik mówi, że oszczędzając jeszcze bardziej, można odłożyć jeszcze więcej.

Jestem cebulakiem od urodzenia, a wydawanie "wincyj" ogólnie nie sprawia mi przyjemności. Wolę odłożyć i mieć na czarną godzinę, lub na planowany większy wydatek.

Interesuje mnie wasze podejście do stałych, nie jednorazowych wydatków. Czasami kusi, żeby nie przejmować się wydatkami i żyć jak normalny, bezstresowy i niczym nie ograniczony człowiek.

Jak mogę to jeżdżę komunikacją miejską, prowadzenie samochodu to dla mnie żadna frajda. Coś tam wydaję na przyjemności - Spotify, raz za czas jedzenie na mieście, dobre herbaty, sporadycznie gry na Steam, planszówki, escape roomy, miesięcznie nie są to kosmiczne kwoty.

Czy warto umierać mając kilka milionów na koncie lub kilka kilogramów złota pod domem?

Jak się ma / zamierza mieć dla kogo to zostawić, to czemu nie :P

To są rozważania teoretyczne oparte na skrajnych założeniach. Nie sugeruję, że powinno się płacić za cokolwiek, co mogłoby okazać sie całkiem nieprzydatne. Rozsądne byłoby rozważenie plusów i minusów i rezygnacja z czegoś, co byłoby bardzo nieopłacalne. Ale chodzi mi o przesunięcie suwaka w głowie bardziej w stronę opcji wygody kosztem oszczędzania.

Nie chodzę brudny i śmierdzący żeby zaoszczędzić na kosmetykach i proszku do prania, ani głodny bo gryzą mnie wyrzuty po wyjściu do restauracji. Jeśli nie czerpię przyjemności z przepalania pieniędzy, nie czuję potrzeby podkreślania/kreowania swojego statusu i pokazywania innym, że mnie stać na drogi zegarek (znałem ludzi, których skręcało jak ktoś miał droższy niż oni) to po co mam to robić? Generalnie jak ktoś ma mnie postrzegać jako dziada / cebulaka bo nie mam najnowszej konsoli, modnych ubrań albo auta prosto z salonu, to i tak nie mam ochoty z tego powodu przesuwać żadnego suwaka w głowie :D

1

Ja żyję starając się wcielać w życie to co jest w książce "jak oszczędzać pieniądze". Nie trzeba rezygnować z przyjemności by nie drżeć przed zusową emeryturą.

4

fajny watek bo sklania do rachunku sumienia.
czasem dziaduje, czasem rozwalam kase bez sensu.
z takich glupich rzeczy:
2-3 razy w tyg jade 2h taksowka zeby sobie pochodzic po gorach, a buty mi sie juz od gdzies tak roku rozlatuja.
zbieram kupony w 7/11 i dostaje gratis miske z postaciami disneya po pol roku z drugiej strony kupuje alko za pare k miesiecznie ale nie chce mi sie rejestrowac na stronie wiec za kazdym razem robie to jako gosc i nie mam zadnych perkow dla stalych klientow.
zwykle spie w najlepszych hotelach w miescie ale zydze na sniadanie.

1
superdurszlak napisał(a):
Burmistrz napisał(a):

To są rozważania teoretyczne oparte na skrajnych założeniach. Nie sugeruję, że powinno się płacić za cokolwiek, co mogłoby okazać sie całkiem nieprzydatne. Rozsądne byłoby rozważenie plusów i minusów i rezygnacja z czegoś, co byłoby bardzo nieopłacalne. Ale chodzi mi o przesunięcie suwaka w głowie bardziej w stronę opcji wygody kosztem oszczędzania.

Nie chodzę brudny i śmierdzący żeby zaoszczędzić na kosmetykach i proszku do prania, ani głodny bo gryzą mnie wyrzuty po wyjściu do restauracji. Jeśli nie czerpię przyjemności z przepalania pieniędzy, nie czuję potrzeby podkreślania/kreowania swojego statusu i pokazywania innym, że mnie stać na drogi zegarek (znałem ludzi, których skręcało jak ktoś miał droższy niż oni) to po co mam to robić? Generalnie jak ktoś ma mnie postrzegać jako dziada / cebulaka bo nie mam najnowszej konsoli, modnych ubrań albo auta prosto z salonu, to i tak nie mam ochoty z tego powodu przesuwać żadnego suwaka w głowie :D

Nie wspomniałem nic o innych ludziach (zauważ, że nawet nie wspomniałem nic o rodzinie) i podkreśliłem, że chodzi o stałe wydatki na niematerialne rzeczy. Moje pytania nie dotyczą podkreślania swojego statusu, ani kupowania jakichkolwiek przedmiotów (oprócz jedzenia). Dotyczą zwiększenia własnej wygody.

somekind napisał(a):
Burmistrz napisał(a):

Interesuje mnie wasze podejście do stałych, nie jednorazowych wydatków. Czasami kusi, żeby nie przejmować się wydatkami i żyć jak normalny, bezstresowy i niczym nie ograniczony człowiek.

Wydaje mi się, że "normalny" czyli przeciętny człowiek nie jest pozbawiony stresu ani niczym nie ograniczony. Takich ludzi jest raczej niewielu.

No racja. Ja raczej miałem w głowie wyobrażenie "normalnego" człowieka w takim sensie, że nie chorującego psychicznie na coś związanego z nadmiernym zamartwianiem się sprawami niewartymi zamartwiania (np. zespół lęku uogólnionego - ja nie choruję, tylko o tym czytałem). Chodzi o nadmierne kontrolowanie wydatków i nadmierne oszczędzanie w przypadku wysokich zarobków w bezpiecznej branży.

Wątek wygląda jak pytanie o to, która skrajność jest lepsza, i chyba takie było teoretyczne założenie.

1
Burmistrz napisał(a):

No racja. Ja raczej miałem w głowie wyobrażenie "normalnego" człowieka w takim sensie, że nie chorującego psychicznie na coś związanego z nadmiernym zamartwianiem się sprawami niewartymi zamartwiania (np. zespół lęku uogólnionego - ja nie choruję, tylko o tym czytałem). Chodzi o nadmierne kontrolowanie wydatków i nadmierne oszczędzanie w przypadku wysokich zarobków w bezpiecznej branży.

Trochę wpadasz w skrajność. Ja co jakiś czas sprawdzam stałe wydatki i patrze na to jak korzystam z tego za co płace przez ostatni czas. Np przez kilka lat miałem spotify ale w tym roku zrezygnowałem bo jak popatrzyłem na to, że odpaliłem je 2-3 razu w przeciągu pół roku no to jaki sens za to płacić? Jak poczuję potrzebę ponownego uzywania to po prostu reaktyuje suba. Często ludzie nie zdejmują subów bo "pewnie się przyda a potem nie używają i płacą po kilkaset zł miesięcznie i się zastanawiają "gdzie ja tyle wydaje". Jak mówię nie trzeba rezygnować z przyjemności by potrafić oszczędzać i inwestować na emeryturę. Wystarczy od czasu do czasu zrewidować wydatki i nagle się okazuje, że da się oszczędzić sporo bez uszczerbku na wygodzie. Takich rzeczy co można zrobić by mieć więcej jest dużo więcej, ale trzeba próbować to robić i szukać jak to robić :)

Może powiesz "eeee te 200zł rocznie oszczędzone na spotify to co to jest" błąd :) Za 200zł mogę kupić paliwa do kosiarki i przez 4 lata kosić "za free" bo nie wydałem na coś z czego nie korzystam :)

0

Nie wiem, czy to dobre miejsce do takiego wyznania, ale jestem patologicznie skąpy. Ma to swoje oczywiste wady, bo tracę zbyt dużo czasu na robienie rzeczy samemu, które mógłbym zlecić i w tym czasie więcej zarobić. Ostatnio np. robiłem szafę narzędziową przez cały dzień z materiałów, które zostały mi po budowie. Ładna szafa wyszła, ale w cały dzień to bym zarobił na 4 szafy z dowozem i zamontowaniem. Z drugiej strony myśl, że miałbym przepłacić jest dla mnie nie do zniesienia.

Wiem, że legalnie mogę pobrać film i obejrzeć nie kupując go, ale czasem jego znalezienie zajmuje mi np. pół h. No taniej byłoby kupić, ale nienawidzę rozstawać się z pieniędzmi, podobnie jest z muzyką i ebookami.

To nie jest tak, że na siebie nie wydaje. Mam bardzo fajne auto, ale żeby je kupić sam pojechałem do francji i wybrałem lekko tłuczone auto, sprowadziłem je, wyszukałem części itp (tylko blacha była do zrobienia). W efekcie po 2 lata użytkowania mogłem sprzedać to auto za cenę zakupu i remontu. Taka sytuacja mnie satysfakcjonowała, bo nie straciłem.

Podsumowując, wiem że mam z tym psychiczny problem, ale w rzeczywistości oszczędzanie się raczej nie opłaca. Ważniejsze, żeby nie tracić czasu i zarabiać. Oszczędzić na wygodach można tylko trochę, a w programowaniu zarobić można dużo, jak jest się ambitnym i pracowitym.

1

@renderme: na rzeczy materialne/niematerialne, które potrzebuje robię sobie zawsze prosty przelicznik - ile mi zajmie zrobienie tego samemu - jak więcej niż zarobie w tym czasie to nie ma co się męczyć, a to można przeliczyć w moment. Np zamiast samemu konfigurować serwer wolę zapłacić adminowi - mi by to pożarło więcej czasu i nerwów niż zarobie na fakturę od admina.

Co do rzeczy typu filmy to musisz popatrzeć inaczej - czy jeśli napiszesz aplikację to też wszyscy mają ja za darmo pobierać z zatoki czy jednak zapłacić tobie za nią? Ja od momentu gdy zacząłem zarabiać na kodowaniu, oglądam tylko legalnie. Jedyny wyjątek to gdy w Polsce nie ma dostępnego danego filmu a zbyt bardzo chce go obejrzeć.

3

Hmm ciekawe pytanie.
Jeszcze kilka lat temu oszczędzałem dosyć mocno a teraz jakoś im człowiek starszy to tym bardziej mnie nachodzą myśli że, kurcze trzeba skorzystać trochę z życia teraz - bo człowiek młody i zdrowy.
A równie dobrze może mnie jutro trzepnąć samochód i na co ten cały zaoszczędzony hajs po nic jak rodziny i bombelków brak :)

Jak sobie zrobiłem szybkie podsumowanie stałych wydatków które muszę opłacić to mam tak:
2280zl - calkowity koszt wynajmu mieszkania z miejscem postojowym (żyć gdzieś trzeba a mieszkanie na pokoje to już nie mój klimat)
~600-800zl - jedzenie (sniadania i kolacje zazwyczaj w domu, obiadów mi się nie chce robić i jadam na mieście bo wole zapłacić ~20zł za dobry domowy obiadek zupa+drugie danie+kompocik niż bawić się w gotowanie codziennie)
1500zl - rata leasingu (samochód wiadomo - dla niektórych kaprys - mi się przydaje i bardzo lubię prowadzić dla samej frajdy z jazdy)
100zl - salka prób (łoić metal trzeba :))
~100zl - internet + spotify + netflix + hbo (jednak slucham i ogladam bardzo duzo więc wliczam to w rzeczy niezbedne do zycia)

Czyli wychodzi koło 4700zl, reszta pensji idzie na oszczędności i przyjemności. Czy to wygodnie czy oszczędnie nie wiem.
Każdy ma jakieś swoje standardy do których się przyzwyczaja, na razie się żyje dobrze i raczej uważam się zo człowieka co rozsądnie dysponuje kasą.

0

Trochę nie rozumiem czemu podział na jednorazowe i stałe wydatki jeżeli chodzi o wygodę, ale ok. Balansowanie jednorazowych wydatków(czasem bardziej stałych), które niekoniecznie są kluczowe do przetrwania, a emerytury to też może ciekawy temat (blok vs dom, lepszy samochód, wygodniejsze ubrania i obuwie, lepsze gadżety, regularne 'podróże życia', koncerty, trunki, palenie). Kolejny dziwny podział to materialne/niematerialne. Parking to coś niematerialnego?

Z rzeczy które wymieniłeś, drogi jest tylko catering i wydatki medyczne(btw chyba ciężko prywatnie się ubezpieczyć na wszystkie dolegliwości, albo nie jest to opłacalne), i czasem posiadanie auta ze względu bardziej na naprawy i ubezpieczenie, czasem parking. Z tym że czas to też pieniądz, a olewanie zdrowia to też średnio wygoda, więc niekoniecznie.

Jeżeli chodzi o wszelkie karnety, subksrypcje, to nie jest to wydatek duży, nie mający większego znaczenia dla odłożonych pieniędzy. I naprawdę ciężko mieć czas na 10 rożnych hobby, to już bardziej dla mnie jakieś ADHD a nie wygoda. (choć możliwe że dla kogoś to jest istotne i chce mieć wszędzie subksrypcje robiąc codziennie coś innego, myślę że jednak jest to duże odchylenie od normy)

2

Co za okropny wątek - grupa ludzi, którzy zarabiają (ponoć) dobre kilka średnich, przechwala się kto ma dłuższego węża w kieszeni i rozlicza z drobniaków - chyba po to żeby się pochwalić, a nie pożalić

0

Jeździłem mpk po krk i nigdy więcej nie chce do tego wracać. Jeżeli chodzi o wyżywienie to głównie catering. Czasem sobie coś ugotuje, Zakupy robię 2-4 razy w miesiącu (pićko i przekąski). Z abonentów to tylko internet i ostatnio kupiłem subskrypcje na audioteka.pl. Co do reklam to pihole i adblock wystarczają - oglądam internety. Poza opłatami (mieszkanie, paliwo, media) dużo mi schodzi na hobby (łucznictwo, elektronika, alko).
Nie szastam pieniędzmi więc zawsze coś mi zostaje i odkłada się na nagły wydatek.

5

HBO, netflix, abonament na telefon a nie karty i doładowania.
Jak mogę jeżdżę komunikacją, rzadko rower miejski.
Jak pracowałem w Mordorze i nawet miałem miejsce parkingowe z firmy to jeździłem autobusem lub we 2 z kolegą autem, ale to bardziej z praktyczniej strony. Prowadząc też się męczymy.
Co do oszczędzania, sam staram się naprawiać/serwisować auto. Dużo rzeczy staram się też robić sam przez co słynna odpowiedź do żony:"jak powiedziałem, że zrobię to zrobię. Nie musisz co pół roku przypominać" to standard.
Nie można sobie odmawiać wszystkiego. Jesteśmy w branży nowych technologii i musimy je znać. Nie znać netflixa itp.? Nie mieć dobrego netu w domu czy komórce?
Nie mieć kompa na jakim robota to nie przekleństwo?

Podróże, poznawanie świata poprzez wydawanie pieniędzy też spowodowało powstanie wielu firm czy urodzeniu się "pomysłu".

1

Ja prowadzę budżet, dzięki temu udało mi się wyeliminować niektóre niepotrzebne wydatki dzięki czemu mam więcej kasy na inne niepotrzebne wydatki. ;)

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1