Od znajomego devopsa słyszałem, że w każdej firmie gdzie pracował powszechnie nazywają serwery jakimiś nazwami z różnych universów w obecnej firmie wszystko ma nazwy ze starwarsów w poprzedniej były z lorta. U mnie nikt się tak nie bawił :( A jak wygląda to u was? Tez się tak bawią admini/devopsi? :)
Nudy na pudy, nazwy skróty, coś ala DNS.
Dwa razy spotkałem się z nazywaniem serwerów bogami z mitologii greckiej ;-)
Wprawdzie z nazwami z LOTR się nie spotkałem, ale reszta jest całkowicie standardowa. Najczęściej się natrafia na:
- StarTrek
- StarWars
- Mitologia grecka (lub wariacje na jej temat: DAEDALUS, IKARUS itp.)
- opis związany z funkcją serwera (NAS, DNS, SQL, RDP, MUZYKA)
- czasami (to się zdarza najczęściej, gdy na mam wolną rękę do tworzenia nazw) to daję je całkiem z czapy. Niedawno w firmie zmienialiśmy serwery i teraz mam m.in. SZATAN, SEDES i PARUWA :D
Serwer EXperymentalny, w skrócie SEX, kręcił dyskami za pierwszej wielkiej fali linuxów
Ja w sumie na początku miałem taką konwencję, że używałem imion z wybitnych seriali, więc stacjonarki w domu nazywały się Ferdynand i Waldemar. Niestety nie ma ich już z nami, a teraz używam innych imion: NAS to Andrzej, klimatyzator to Roman, telewizor to Pankracy, amplituner to Janina, odkurzacz Dariusz.
No i w sumie oprócz NAS nazwanego na cześć naszego wybitnego krasomówcy z Włocławka, to cała reszta ma wbrew pozorom jakiś sens.
W pracy imiona polskie lub z mitologii greckiej. W domu każde urządzenie mam z innej parafii, więc nazwa producenta lub modelu.
Ogólnie nazywanie serwerów w pracy widzę jako złą praktykę. Nazywać można serwery w domu czy inne nie związane z pracą, do zabawy. W pracy serwery mają numery, nie imiona.