Czy społeczeństwo staje się coraz bardziej roszczeniowe?

0

http://www.dzienniklodzki.pl/artykul/912808,nie-pozwalaja-dzieciom-bawic-sie-przed-blokiem,id,t.html
http://wyborcza.pl/1,87648,16286778,Do_przerwy_0_1_dla_sasiadki.html?disableRedirects=true
http://f.kafeteria.pl/temat/f1/czy-mozna-zglosic-gdzies-pianie-koguta-p_4535327

I jeszcze z "własnego doświadczenia":

  1. Dwójka sąsiadów z parteru pozwała wspólnotę mieszkaniową o to, że ta zgodziła się na postawienie 4 (słownie: czterech) małych, dwuosobowych stolików przed oknami kawiarni na parterze, pod balkonami. Rzekomo ludzie czasem siedzący przy tych stolikach zakłócają im spokój. Argumenty na zebraniu wspólnoty, że kupując mieszkanie przecież wiedzieli, że będą mieszkać nad lokalem usługowym, jakoś do nich nie trafiały. A przecież mogli trafić znacznie gorzej, bo mógłby tam być dentysta albo przedszkole...
  2. Sąsiad (młody, bezdzietny, zamożny japiszon, wcale nie jakiś emeryt) regularnie wzywa policję / straszy sądem moje kilkuletnie dziecko grające na pianinie kilkanaście minut dziennie... Pierwszą sprawę w sądzie przegrał, ale niestety piłka w grze.
  3. Do autobusu wsiadła kobieta w średnim wieku z synkiem. Synek na oko 4, może 5-letni. Niestety dzieciak po jednym, może dwóch przystankach nie chciał za bardzo siedzieć na miejscu, tylko się wyrywał i "latał po całym autobusie", zaczepiał pasażerów. Matka poprosiła go najpierw aby się trochę uspokoił i usiadł, ale nie pomogło, więc wzięła go na kolana i trochę "na siłę" przytrzymała. Zaczął się drzeć, ale się nie wyrywał. Właściwie prawie w pewnym momencie udało jej się go uspokoić, kiedy jakaś inna babka (młoda, na oko 20-25 lat) stojąca obok zaczęła drzeć mordę, że co to w ogóle się dzieje, żeby z takim "bachorem" jeździć autobusem, i "że to trzeba wysiąść" i niemal doszło do rękoczynów. WTF?

Czy ja jestem przewrażliwiony, czy faktycznie dzieje się coś niedobrego z naszą tolerancją?

// Nie dałem do flame, bo może się kulturalna dyskusja rozwinie

0

Akurat co do koguta w 3-cim artykule to trzymam stronę poszkodowanych. Z tego co mi wiadomo cisza nocna obowiązuje od 22 do 6 z rana. Tak więc kogut piejący codziennie od 4 podpada pewnie pod coś :) jakiś paragraf.... albo tasak :P
http://www.tvn24.pl/poznan,43/koguty-zaklocaly-cisze-nocna-mandat-dla-wlascicielki,656415.html
Roszczeniowość wzrasta - no ale skoro mamy przepisy.... no to trzeba się ich trzymać.
1 - przegięcie
2 - przegięcie
3 - Dzieciom z ADHD w autobusie też bym zwracał uwagę, zwłaszcza ze zaczepiał pasażerów. Dla mnie nie ma znaczenia czy to dziecko czy pijany żul.

2

nie jestem w stanie stwierdzic czy ilosc takich zachowan wzrosla, natomiast tez to zauwazam. jak dla mnie hitem jest wzywanie policji bo sasiad splukuje kibel w czasie ciszy nocnej albo (5 letnie) dziecko popchnelo rowiesnika na placu zabaw :)
mysle ze takie zachowania wynikaja z tego ze niektorzy czuja sie strasznie wazni i przewrazliwieni na swoim punkcie (bo zarobki, bo wyksztalcenie, bo wiek itp) i/lub nie maja zajmujacego hobby.

1

żyjąc w społeczeństwie godzimy sie na przestrzeganie pewnych norm
jedne są ujęte przepisami, drugie wynikają z kultury i wychowania

oczywiście gra na fortepianie to może być wspaniałe duchowe przeżycie, albo i koszmar słuchania tego samego utworu dzień w dzień (być może nawet nieudolnie przy nauce gry takowego )

kawiarnia to super pomysł, pamięć trzeba, że niektórzy np. pracują w nocy, a chcą wypocząć w dzień, od zabaw mamy lokale czy kluby, zwykle na granicy miast

ja również mam przyjemność mieszkać przy sklepie (zakupy blisko), niestety minus=właściciele zostawiają psy uwiązane do schodów w efekcie wysłuchuję po 30-60 minut wycia i szczekania... w weekendy bonus kumulacja kilku właścicieli...

np. w autobusach dla jednego będzie to stanowczy męski zapach dla drugiego smród niedomytego brudasa

a z kolei zachowanie dziecka jest po części wynikiem wychowania (bądź jego braku) przez rodzica

jedno jest pewne chcesz ustalać własne zasady - kup hektar ziemi postaw dom i ogrodzenie, róbta co chceta wtedy ;)

6

Mój mąż pracuje, do pracy chodzi nie wyspany, bo najpierw nie może zasnąć do 2:00 przez upał, a potem o 4:00 budzi się przez koguta. Czy mozna zadzwonić np na policję i czy to się kwalifikuje jako zakłócanie ciszy nocnej? Bo już mam dość tego koguta !!!!

Ja bym zadzwoniła na policje, żeby zrobili coś z tym upałem. Wszystkim byłoby lżej :)

0

Jeśli o linkowane artykuły chodzi:

  1. Na moim osiedlu to norma; Jest kilka takich starych bab (prawie idealnie pasują do opisu podanego przez @LukeJL), których całym życiem jest siedzenie w oknie i denerwowanie ludzi oraz oczywiście obgadywanie; Jedna to ewenement, od kiedy pamiętam wszystko co z dziećmi związane jej przeszkadzało - zwykła zabawa, jeżdżenie na rowerze, nawet skakanie na skakance (bo się do okien kurzy!); A najlepszą zabawą było odpłacanie się za jej gębę - napieprzanie piłką ile siły w zewnętrzną ścianę bloku, na wysokości jej mieszkania (pierwsze piętro); Dobra siła kopnięcia to taka, przez którą leciały jej obrazy ze ściany (rzekomo);
  2. Biosko sportowe istnieje po to, aby grać na nim w piłkę - normalne, więc trzeba się z tym pogodzić albo przeprowadzić; Natomiast młodzi ludzie to często dzikusy gorsze niż z buszu, więc kobieta ma prawo być zdenerowana, jeśli owe dzikusy nie potrafią normalnie się napić (czyli we względnej ciszy); O ile cisza nocna obowiązuje rzekomo od 22:00, to i tak trzeba mieć na względzie innych ludzi (przede wszystkim starych i chorych), których młodzi jakoś nie zabardzo chcą uszanować;
  3. Na upał jest lód, na koguta jest wiatrówka; A tak na poważnie - ...
0

@Krolik
Ad2.(boisko) Też mieszkam przy orliku(wina tuska!) i czasem aż się zastanawiam po co tam dali oświetlenie sztuczne, albo dlaczego od 22 do 6 ono też działa. Generalnie nic nie mam do odbijającej się piłki, ale wrzaski po północy bo akurat ktoś gola wbił mnie wkur*iają.

Ad3.(kogut) To jest ulubiony temat ludzi nie mających pojęcia o czym piszą. Co chwilę w necie banda geniuszy się oburza na kogoś, że mu kogut przeszkadza, i plują jadem na nieszczęśnika.
Temat jest prosty, kogut reaguje nie na godzinę a na światło, więc wystarczy żeby buc właściciel zamykał na noc kurnik tak żeby światło nie dochodziło.
Ale nie, lepiej być leniwym skur*ielem i później szczuć w Internecie na ludzi których twoja własność budzi o 4.30 lub 5.

Ad5.(pianino) IMO zależy od godziny, jak podczas ciszy nocnej to on ma rację, a jak nie, to life is brutal - trzeba przecierpieć(jeżeli gra źle).

Ad6.(dziecko w autobusie) Musiałbym zobaczyć sytuację, ale kilka razy widziałem jak rodzice uskuteczniali bezstresowe wychowanie w komunikacji miejskiej i działało to na mnie tak samo dobrze jak bekający żul.
Żeby nie było, to czasem widać, że rodzic coś próbuje i wtedy nie mam z tym problemu, ale czasem ma wywalone i wtedy kilka słów prawdy by nie zaszkodziło.

@aurel
Kogut ma właściciela i ten za niego odpowiada.
Tak samo jak po psie trzeba sprzątać, tak koguta trzeba trzymać w ciemnym pomieszczeniu do godziny 6.
Jeżeli właściciel to olewa to w obydwu przypadkach należy mu się mandat za każdym razem.
Po nastu mandarach gość może w końcu ruszy dupsko, albo zwyczajnie sprzeda tego koguta.

0

Bardziej oczekiwałem po tytule artykułu w stylu "IT Arystokracja" czy czegoś takiego:
http://innpoland.pl/128415,nie-przychodza-na-rozmowy-kwalifikacyjne-nie-szanuja-pracodawcy-bo-nie-chcialo-mi-sie-jechac-metrem

Natomiast podane przykłady są dla mnie raczej skrzywieniem psychicznym. Coś jest w ludzkiej psychice, że ma tendencję do usprawiedliwiania samej siebie. Dla jednych wymówką dla braku znajomych będzie "ja jestem inteligentny a inni są głupi", dla innych "dzieciaki z naprzeciwka grają w piłkę i hałas przeszkadza". W skrajnych przypadkach zaczyna obwiniać się masonów, Żydów itp.

0

@aurel
To co napisałem to jest trochę uproszczenie, ale ciągle skuteczne.
Bo kogut nawet jak się obudzi wcześniej to po ciemku nie widzi więc nawet jak zapieje to tak chrypliwie i bez siły może ze 2~3 razy po czym z braku możloiwości wyjścia i światła bedzie spał dalej.

Jeżeli jednak ma jasno i kurnik nie jest zamykany(standard, bo po co się męczyć), to najnormalniej w świecie jak się obudzi jak jest jeszcze szaro to zaczyna piać, ale co gorsza nie siedzi w kurniku gdzie ściany jednak trochę tłumią tylko łazi i pieje tak żeby wszystkim zaszpanować(kogut to chodzący testosteron - tzn zależnie od gatunku) jak to on potrafi, a potrafi piać długo.
Jak jeszcze gdzieś w okolicy jest drugi, ale na oddzielnym podwórku(tak żeby nie mogły ustalić kto silniejszy) to o spaniu można zapomnieć.

0
czysteskarpety napisał(a):

żyjąc w społeczeństwie godzimy sie na przestrzeganie pewnych norm
jedne są ujęte przepisami, drugie wynikają z kultury i wychowania

Zgadzam się.
Ale wiele osób rości sobie prawa, których tak naprawdę wcale nie mają. I dlatego właśnie napisałem w tytule, że widzę coraz więcej postaw "roszczeniowych". Czyli ustalanie własnych zasad, znacznie bardziej restrykcyjnych niż zasady wynikające z norm społecznych czy przepisów.

oczywiście gra na fortepianie to może być wspaniałe duchowe przeżycie, albo i koszmar słuchania tego samego utworu dzień w dzień (być może nawet nieudolnie przy nauce gry takowego )

We wspomnianym wyżej przypadku nie chodzi o nieudolną grę tego samego utworu dzień w dzień, tylko kilkanaście minut całkiem niezłej gry (stwierdzone obiektywnie wygrywanymi konkursami), o bardzo zróżnicowanym repertuarze, która do tego nie przekracza norm hałasu, bo budynek ma dobre ściany i która nie budzi żadnych zastrzeżeń pozostałych sąsiadów / administracji / wspólnoty / policji / sądu. Zresztą 99% dzieci uczących się w szkole muzycznej i ćwiczących w domu nie ma problemu z sąsiadami.

Jeśli już jesteśmy przy normach ujętych przepisami, to pokaż mi przepis, który daje Ci prawo do niesłuchania tego samego utworu dzień w dzień (choćby granego nieudolnie). Tzn. przepis, który dawałby Ci prawo do całkowitej ciszy. Takiego przepisu nie ma. Natomiast jest przepis o prawie do edukacji oraz prawie do rozwoju twórczego. Konstytucja RP się kłania.

Właśnie bulwersuje mnie to, że w takich sytuacjach zamiast próbować się dogadać np. na określone godziny gry albo podzielić się kosztami dodatkowego wyciszenia pokoju / mieszkania i znaleźć jakiś kompromis, ludzie nasyłają na siebie policję i straszą sądami.

kawiarnia to super pomysł, pamięć trzeba, że niektórzy np. pracują w nocy, a chcą wypocząć w dzień, od zabaw mamy lokale czy kluby, zwykle na granicy miast

Widzisz, znowu rościsz sobie prawa, których przepisy ani ogólnie przyjęte normy społeczne Ci nie dają. Oczywiście - są ludzie, którzy chcą wypocząć w dzień. Ale nie można z tego powodu zakazać normalnego życia innym. Obecność kawiarni, restauracji, sklepów itp. jest ogólnie akceptowaną normą w miastach. Tak samo jak wzmożony ruch uliczny (też generuje hałas) czy obecność obiektów sportowych (np. wspomniany orlik) lub podwórek po których biegają dzieci. Nie chcesz mieszkać obok kawiarni czy innego lokalu usługowego, to kup mieszkanie na wyższym piętrze albo dom. Nie chcesz mieszkać obok podwórka, kup mieszkanie z oknami na ulicę (będziesz mieć za to jeżdżące samochody). Wiadomo, że lokal usługowy, czy podwórko może w pewnym stopniu zakłócać korzystanie z sąsiednich nieruchomości i niespodzianka - jest to zgodne z prawem i ogólnie akceptowane.

a z kolei zachowanie dziecka jest po części wynikiem wychowania (bądź jego braku) przez rodzica

O wychowaniu (lub braku) dzieci najczęściej wypowiadają się osoby, które dzieci same nie mają. Każdy w Internecie jest ekspertem od wychowania dzieci. No i wg internetowych mądrości oczywiście każdy dzieciak, który płacze albo biega ma ADHD :D

Byłem niedawno 2 tygodnie nad morzem. Na plaży mnóstwo dzieciaków, w tym również z kolonii. I wiecie co? Jakoś nie widziałem tych "bachorów z ADHD". Dzieci się kąpały, budowały zamki z piasku, puszczały latawce, grały w siatkówkę, karty itp. Młodsze dzieci biegały. Czasem ktoś się głośniej zaśmiał, czasem ktoś krzyknął, czasem ktoś popłakał. Zdarza się. No i co z tego? Normalne zachowanie dzieci w tym wieku.

Dorośli zbyt często zakładają, że dziecko to dorosły i że daje się kontrolować jak dorosły. To, że dwu lub trzylatek przez 30 minut leży na ziemi, wrzeszczy, wierzga nogami nie oznacza braku wychowania, tylko jest normalnym, prawidłowym zachowaniem. Tak samo tamta matka w autobusie reagowała, a dziecko prawie się już uspokoiło, mimo to dostała ochrzan od osoby, która zapewne sama dzieci nie miała. A przestrzeń publiczna jest przecież dla wszystkich, nawet dla płaczących dzieci.

Mam też kumpla z dzieckiem, które ma prawdziwe ADHD. Największy problem z ADHD jest dla rodziców, nie dla otoczenia. Byłem z nim parę razy w różnych miejscach publicznych i nie zauważyłem, aby jego dzieciak był jakoś znacząco bardziej uciążliwy dla otoczenia niż inne. Trudniej mu było usiedzieć w miejscu. I tyle.


Co do koguta, to nie wiedziałem, że można to tak łatwo kontrolować. Jeśli faktycznie kogut w ciemności nie pieje, to zmienia to postać rzeczy. Choć z drugiej strony ludzie chyba nie doceniają potęgi przyzwyczajenia się. Serio, jak moi rodzice kiedyś kupili zegar wybijający godziny, to przez pierwszy tydzień chcieliśmy mu ten gong wyłączyć, bo nas budził. Ba, przeszkadzało nam tykanie. Po tygodniu tak się przyzwyczailiśmy, że nawet kiedy nie spaliśmy, nie zauważaliśmy kiedy wybijał godzinę.

0

Ja tak na szybko w sprawie koguta. Jak się stawia (czy kupuje) dom na wsi to trzeba to raczej brać pod uwagę. Jak zobaczyłem w TV że jakiejś kobiecinie policja dała mandat za pianie koguta to poważnie pożałowałem że to nie na mnie trafiło. I wtedy sąd i bezcenna mina sędziego :). Zresztą znam taką sytuację: gościu kupił czy odziedziczył dom na wsi. Od razu zaczęły się wojenki z sąsiadem a to o piejące koguty a to o hałasujące krowy. Trwało to z rok po czym problematyczny sąsiad zmarł. Spadkobiercy zlikwidowali trzodę, ogarnęli dom i podwórko po czym wszystko sprzedali. Nowy sąsiad naszego bohatera pierwsze co zrobił, to przebudował stodołę na chlewnię na 500 tuczników. Latem nie idzie podejść na kilometr, a sąsiedzi mają do siebie ze 20 metrów

4

Problem z dziećmi jest taki, że jest ich za mało.
Młodzi nie mają dzieci. Starzy - którym dzieci urosły - nie mają wnuków.

Wiele osób nie ma żadnego codziennego kontaktu z dziećmi, więc jak zobaczą takie na podwórku to traktują je jak kosmitów i denerwuje ich sam fakt że dzieci istnieją.

To nie w dzieciach jest problem, tylko w zgrzybiałych ludziach którym przeszkadza że dziecko bawi się na podwórku.

0

Spoleczenstwo jako globalne zapewne nie. Opowiem jako kontr argument jak to wyglada w Holandii (a raczej w mojej miejscowosci, ktora wielkoscia jest podobna do Rzeszowa), moze kogos zainteresuje

  1. Autobus. Jezdzilem codziennie przez jakis czas okolo 5 km autobusem. Tylko jedna sytuacja utrwalila mi sie w pamieci. Siedze sobie w miare z tylu, bo jak wiadomo miejsca z tylu sa najlepsze. Na samym koncu (przedzial dalej ode mnie) siedzi: Starsza kobieta (na okolo lat 60 nazwijmy ja SK), Dojrzala kobieta (okolo lat 40 nazwijmy ja DK) z synem (lat z 14-15) oraz jakis normalny chlopak (kolo 20). Ogolnie nie patrze na innych ani nie interesuje mnie co oni robia jednak czuje pewien specyficzny zapach. Czuje, ze ktos wyciagnal ziolo. Podnioslem glowe zeby zobaczyc co sie dzieje, bo jak to tak w autobusie? WTF? Widze ze chlopak zaczal skrecac jointa. Doslownie obok niego siedziala SK oraz DK. I wiecie co?
    NIC
    Absolutnie nic. To nie bylo ignorowanie, po prostu jest to akceptowalne. Osobiscie myslalem, ze zaraz zacznie sie. Ze DK powie co ten chlopak robi, ze gorszy dzieciaka i w ogole narkoman. Jezeli chodzi o SK to nie wiedzialem sie czego spodziewac, ale spodziewalem sie jakies reakcji. A tu nic. Koles skrecil, zalozyl za ucho. Wyszedl z autobusu i od razu zapalil

  2. Glosna impreza
    Bylem ostatnio (z 2 tygodnie temu) u znajomego. Gralismy w Mortal Kombat dosc glosno, do tego dosc glosno gadalismy na balkonie, byl to wtorek godzina jakos po 22. No i oczywiscie bylismy za glosno. Co sie stalo? Przyszedl gosc z drugiego budynku i zapytal sie czy cos sie dzieje czy to gra taka glosna. Wlasciciel mieszkania pogadal z gosciem w bardzo pozytywnym nastroju. Zmniejszylimy glosnosc i zamknelismy okno by nie bylo tego slychac.

Ogolnie normalne jest tutaj to, ze najpierw jak masz problem z kims to idziesz z nim to wyjasnic. Dopiero jak to nie da rezultatow to dzwonisz na policje. Podobno (bo nie znam tego z wlasnego doswiadczenia) jezeli wezwiesz policje (albo nawet jak dzwonisz na policje) to pierwsze co policja sie pyta wzywajacego "Czy probowales porozmawiac z ta osoba ze jest za glosna?" Jeszcze nie mialem zadnych problemow. Absolutnie zadnych.

Ale ogolnie z Krolikiem musze sie zgodzic. Tolerancja w Polsce byla na niskim poziomie (jak wyjezdzalem). I po historiach ktore czytam i slysze od rodziny/znajomych to sie pogorszylo, ale w niektorych miejscach polepszylo (tutaj chodzi o atmosfere np w sklepie czy ogolnie o bycie milym)

0

Z tego co pamiętam z czasów wczesnoszczenięcych (ćwierćwiecze temu i wcześniej) to osiedlowe moher commando też parokrotnie ochrzaniło mnie o coś totalnie dziwnego i normalnego dla dziecka. Potem też trafiałem na podobne przypadki kliniczne (do tej pory trafiam ;)). Z sąsiadami z bloku też bywały problemy, obecnie moi staruszkowie też takowe miewają. Nie wiem czy to fart, ale - bez urazy Panowie (i Panie jeśli jakieś tu są) raczej nie widzę diametralnych różnic na przestrzeni lat, to nie jest syndrom starzenia i "kiedyś było lepiej" (w domyśle: "bo byłem młodszy i sprawniejszy")? Fakt, media więcej mówią o pierdołach typu kogut na wsi (dla mnie idiotyzm) a ludzie jakby częściej dzwonią na gliny zamiast dać upierdliwemu sąsiadowi w mordę (co jest w moim odczuciu dobre) ale nie widzę radykalnego wzrostu takich zjawisk.

@Krolik a co do pianinka... art. 51 KW jest paskudny bo tłuczenie kotletów w ciągu dnia też pod niego podpada, a cisza nocna prawnie zdefiniowana nie jest. Ale spokojnie, sądy są raczej przychylne instrumentalistom. Powiedzmy, że mówię niejako z autopsji.

0

@Krolik
W kwestii przyzwyczajenia, to pewnie tak, można, tak samo jak można się w końcu przyzwyczaić do wiertarki udarowej o brzasku.
Pytanie tylko czy przez jakiegoś chama łamiącego ciszę nocną ja mam się przyzwyczajać, czy to on powinien się dostosować?

Ba nawet jakby koguta się nie dało uspokoić(bo byłby jakiś dziwny gatunek, albo z jakiegoś innego powodu), to dalej cisza nocna obowiązuje więc, psim obowiązkiem właściciela koguta jest go trzymać w takim miejscu(np wygłuszonym), żeby tej ciszy nie łamał.
Jeżeli nie umie lub ma gdzieś, to może nie powinien tego koguta wcale mieć?
To samo z chamami trzymającymi wielkie psy w mieszkaniu 40~70m^2 i nie wyprowadzają ich przez co one wyją godzinami.

@maniutek20
Jak się kupuje koguta to trzeba brać pod uwagę, że JEST CISZA NOCNA i liczyć się z mandatami.

Ja rozumiem, że dla niektórych pianie koguta to jest abstrakcja, a sam kogut jest niekontrolowalnym magicznym stworzeniem, ale to jest dokładnie takie samo jak napier*alanie wiertarką.
Różnica jest taka, że wiercenie nie jest dla was abstrakcją, i jestem pewny, że gdyby was ktoś wiertarką budził np o 4. to byście nie pisali, że jak się mieszka w bloku to trzeba się przyzwyczaić, albo się na wieś wyprowadzić.

0

Hałas z jadącego tramwaju jest znacznie trudniejszy do usunięcia niż pianie koguta.
Samo usunięcie tramwaju jest bardziej problematyczne niż usunięcie koguta.
To porównanie jest zupełnie nie trafione.

Gość wiercący o świcie jest dużo lepszym porównaniem, a jedyne co to różni to to, że wiertarka jest "opt in" a kogut "opt out"(tzn żeby nie piał potrzeba czynności).
Jak już chcesz porównywać do pojazdów to dużo lepszym porównaniem są pedały na motorach z głośnikami zamiast tłumików ścigający się w mieście po północy.

W sumie nie mam zdrowia wam tego tłumaczyć, bo to bezcelowe, więc życzę tylko sąsiadów z upodobaniem do wiertarki i takich co nie sprzątają po swoich psach, i może kiedyś do was coś dotrze.

0

gdzie widzisz trudność? Żeby obezwładnić koguta (choćby sterując światłem) musisz ponieść koszty, bo sąsiad śpi. Z tramwajem nawet prościej, ma nie jeździć i koniec, bo JA śpię. Gdzie tu problem? Generalnie problem leży gdzie indziej i faktycznie jest coraz bardziej widoczny: daleko posunięty syndrom bycia pępkiem świata, występujący u przytłaczającej większości społeczeństwa

0

http://krakow.wyborcza.pl/krakow/1,42699,18704509,sad-wydal-wyrok-musze-zagazowac-pszczoly-przeszkadzaly-letnikom.html

Ludzie zdurnieli do reszty. Coraz wiecej jest "paniczy" do ktorych wszyscy w około muszą się dostosować.
Kogut pieje, krowa ryczy, pszczoła topi sie w basenie, gnój na polu leży. A przecież w amerykańskiej komedii romantycznej inny obraz wsi pokazywali :(

0

pedały na motorach z głośnikami zamiast tłumików ścigający się w mieście po północy.

df.png

0

Twoja wolność kończy się tam gdzie zaczyna się cudza, więc jak chcesz mieć koguta/wiercić w ścianach/motor bez tłumika/słuchać muzyki to spoko o ile nie przeszkadzasz innym, szczególnie od 22 do 6.
Tak ciężko to zrozumieć?

Widać ciężko.

0

Różnica jest taka, że wiercenie nie jest dla was abstrakcją, i jestem pewny, że gdyby was ktoś wiertarką budził np o 4. to byście nie pisali, że jak się mieszka w bloku to trzeba się przyzwyczaić, albo się na wieś wyprowadzić.

Trudno uzasadnić konieczność wiercenia o 4. nad ranem. Poza tym wiercenie z udarem wytwarza hałas przekraczający znacznie poziom przyjmowany w wielu miejscach jako akceptowalny poziom hałasu dla pory nocnej, tj. 30 dB(A). Dlatego nikt chyba nie twierdzi tutaj, że do takich hałasów trzeba się przyzwyczaić.

Znacznie gorsze są jednak takie sytuacje, gdy np. jeden sąsiad słucha radia/TV, a drugiemu to przeszkadza. Zasadniczo przecież wolno słuchać radia i TV w mieszkaniu, no nie? Nawet w nocy. Tylko jak głośno wolno? I to nie jest wcale jednoznacznie określone przepisami.

0

@Azarien
Takie moje może niezbyt dobre tłumaczenie

0
Krzywy Samiec napisał(a):

Twoja wolność kończy się tam gdzie zaczyna się cudza, więc jak chcesz mieć koguta/wiercić w ścianach/motor bez tłumika/słuchać muzyki to spoko o ile nie przeszkadzasz innym, szczególnie od 22 do 6.
Tak ciężko to zrozumieć?

Widać ciężko.

Co innego gdy ktoś wierci pietro nad tobą o 5rano, a co innego gdy wyprowadzisz się na wieś i przeszkadzają Ci koguty i krowy

0

Co innego jak przeszkadzają Ci kury, a co innego jak gość jest zbyt leniwy żeby zamknąć koguta na noc.

Krowy też mają kilka "trybów ryczenia" i te denerwujące występują prawie wyłącznie w przypadku ich męczenia(jak np krowa stoi przypięta w słońcu cały dzień bez wody, jak stoi przypięta i gryzie ją chmara komarów, jak stoi przypięta głodna na wygryzionej już ziemi, jak ją ktoś bije) oraz jak jest wywożona do rzeźni i gość ją pastuchem elektrycznym potraktuje.
To jest dokładnie tak jak z psem w bloku który wyje bo jakiś geniusz go nie raczył wyprowadzić i poszedł do pracy.
Sam widziałem człowieka który trzymał w bloku psa Husky.

Zgłoś takiego na policję to Cię wyśmieją, albo najwyżej wlepią mandat, a ty masz jazgot i stękanie w Internecie jak to ci zwierzęta przeszkadzają.

BTW: Ja na wsi mieszkałem 19 lat i teraz jestem tam też bardzo często, więc nie, nie przeprowadziłem się.

0

Chciałbym tylko zauważyć, że w polskim prawie nie występuje termin "cisza nocna". Jest to termin stosowany w regulaminach spółdzielni mieszkaniowych i kolonii/obozów dla dzieci. Jest natomiast coś takiego jak zakłócanie miru domowego i nie ma tutaj wyszczególnionej pory. Jak ktoś jest uciążliwy dla innych to nawet o 15 można zadzwonić na policję (chociaż przyjedzie raczej niechętnie). Zatem na wsi nie ma czegoś takiego jak cisza nocna, natomiast odgłosy zwierząt są to w moim mniemaniu naturalne elementy krajobrazu wiejskiego i każdy, kto się tam przeprowadza, powinien mieć to na uwadze.

BTW. Inną rzeczą, której nie ma w polskim ustawodawstwie, a jest często przytaczana przez ludzi i media, jest spożywanie alkoholu w miejscu publicznym :) Nie wolno pić na ulicach, placach i w parkach wg ustawy.

1

Chciałbym tylko zauważyć, że w polskim prawie nie występuje termin "cisza nocna"

Zgadza się.

Ja widzę tendencję, że w takich sporach ludzie bardzo szybko "wyskakują" z argumentami natury prawnej, nie znając tak naprawdę wcale dokładnie przepisów ani ich obowiązującej interpretacji.

Skoro już o przepisach mówimy to w Polsce jest tak, że z jednej strony:

Przepisy nie pozwalają na zakłócanie czyjegoś spokoju niezależnie od tego czy jest to pora dzienna, czy nocna. Często słyszę argument, że "od 6 do 22" mogę u siebie robić co chcę. Nie, nie możesz. Art 51.1 k.w. wyraźnie nie rozróżnia pory nocnej od dziennej w tym zakresie.

Ale z drugiej strony:

Przepisy nie dają nikomu bezwzględnego prawa do absolutnej ciszy. Dokładniej Art 144 k.c. stwierdza, że należy "powstrzymywać się od działań mogących zakłócić korzystanie z sąsiednich nieruchomości ponad przeciętną miarę wynikającą ze społeczno-gospodarczego przeznaczenia obu nieruchomości" (cytat z głowy, ale powinno być blisko). Nie stwierdza, że należy powstrzymać się od każdych działań mogących komuś przeszkadzać, a tylko tych przekraczających pewną miarę.

Sąd Najwyższy zresztą to sprecyzował mówiąc wprost, że jeśli ktoś mieszka w bloku to musi znosić pewne niedogodności wynikające z wykonywania swoich praw przez sąsiadów, o ile oczywiście te niedogodności nie przekraczają tejże przeciętnej miary, oraz że ta przeciętna miara musi być oceniona wg kryteriów obiektywnych, a nie subiektywnych. Dzięki temu przepisowi w ogóle wolno wykonywać remonty, mieć dzieci (a w nocy przecież płaczą), oglądać TV na normalnej głośności (nawet jeśli ściany bloku cienkie i sąsiad to słyszy), czy właśnie bawić się dzieciom na podwórku, nawet głośno, bo przecież co to za zabawa w absolutnej ciszy?

Zatem na wsi nie ma czegoś takiego jak cisza nocna, natomiast odgłosy zwierząt są to w moim mniemaniu naturalne elementy krajobrazu wiejskiego i każdy, kto się tam przeprowadza, powinien mieć to na uwadze.

Zgadza się. Po to w przepisie jest właśnie ta klauzula "wynikającą ze społeczno-gospodarczego przeznaczenia nieruchomości". Na wsi będą inne kryteria dla przeciętnej miary zakłóceń, inne w mieście a jeszcze inne na terenie uzdrowiska. To jakie to są dokładnie kryteria, jest już kwestią zależną od oceny policji i sądów. I myślę, że tu jest problem. Sądy często powołują się na takie rzeczy jak regulaminy spółdzielni czy normy dotyczące akustyki pomieszczeń, jak również na "doświadczenie życiowe", ale nie ma tu żadnych ostrych kryteriów i jest tutaj bardzo duża dowolność interpretacyjna.

0

Odnośnie myzyki tak mi się przypomniało:

0

"wynikającą ze społeczno-gospodarczego przeznaczenia nieruchomości"

Powyższy cytat nie oznacza jeszcze, że ktoś może budzić sąsiadów tylko dla tego, że nie chciało mu się zamknąć koguta na noc

Trudno uzasadnić konieczność wiercenia o 4. nad ranem.

Trudno uzasadnić niezamknięcie koguta na noc czymkolwiek innym niż lenistwem lub gdy sąsiedzi się już skarżą zwykłą czymś innym niż zwykła złośliwość.

Poza tym wiercenie z udarem wytwarza hałas przekraczający znacznie poziom przyjmowany w wielu miejscach jako akceptowalny poziom hałasu dla pory nocnej, tj. 30 dB(A).

Bo kogut to szeptem pieje
To nie jest gołąb, jest zdecydowanie głośniejszy.

3

zloszczenie sie kogutem to imo paranoja :)
jak dla mnie to calkiem spoko klimat takie pianie robi i jakims nieporozumieniem jest robienie z tego dramatu. ja bym jednak polecala powaznie sie zastanowic czy serio to az taki problem i czy nie mamy w zyciu powazniejszych.
jak juz ktos jest tak bardzo znerwizowany i niszczy mu to zycie to jest proste rozwiazanie - zatyczki do uszu.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1