No cóż,przyzwyczaiłem się do 4p więc nie pójdę do psychologa
ani do banku tylko zadam pytanie niestety na tym forum.
Ostatnio moje finanse zaczynają się znajdować w okolicy 0 .
Daję kasę na utrzymanie żonie , część przeznaczam na swoje
wydatki - skutek -> to co żona zarobi to jest jej a to co ja
jest nasze [green] ,,, stary schemat .
W wyniku tego kasa rozłazi się w strasznym tempie na "życie"
z dodatkowym zapytaniem a nie masz jeszcze tam gdzieś stówki
na coś tam (na obiad , nno mam ;-( ) .I nic nie wynika z takiej gospodarności .
Widząc zapędy gospodarcze naszych polityków oraz
tendencje zaj...ście rozwijająacej się gospodarki 'teoretycznie' naszego
kraju (co tratuję jako kiepski dowcip) to niedługo
zostanę kloszardem :/ ,podwyżki na max i rób co chcesz
czyli ceny w euro pensje w PLN.
Mam zamiar założyć jakieś wspólne konto bo mam
dosyć tej sytuacji [związanej częściowo i z moim swobodnym
stylem życia co w dobie galopującego kapitalizmu nazwę 'nieodpowiedzialnym' ,
szukam w tym i hamulca dla siebie] - każdy sobie rzepkę skrobie a ja dostaję
w d,,, i w sumie oboje nic z tego nie mamy .
0 jakiegokolwiek zabezpieczenia czy inwestycji na przyszłośc,,,
Stare finanse pozostaną bez większych zmian jednak ze zobowiązaniem
z mojej strony że wszelakie gratisy lub przynajmniej
część pieniędzy które każdy zarobi będzie wpłacane na
cel jakiś bardziej namacalny niż "przeżarcie".
Czy to jest dobry pomysł ? Czy błądzę w ciemnościach,,,