Siemka,
Chciałbym porozmawiać o kierunku rozwoju ebooków. Jakiś czas temu przerzuciłem się na czytnik. Z początkowej sceptyczności przeszedłem w zafascynowanie, a po ochłonięciu zauważyłem kilka wad tego rozwiązania.
Największym z nich jest pożyczanie książek. Z papierową nie ma problemu. Pożyczasz komuś, ten ktoś może pokazać książkę komuś z rodziny, ale finalnie książka trafia do ciebie z powrotem. Jest szansa że ktoś ją spiraci np. przez ksero czy scan z ocr, ale jest to mała szansa, spadająca wraz z objętością książki. Szansa że spiraci ją przez przypadek jest chyba bliska zeru. Z ebookiem jest inaczej. Kupując książkę, do pliku jest zwykle dołączany watermark. Załóżmy że jest on na tyle dobry że faktycznie da się kogoś po nim zidentyfikować. Pożyczając taki plik, jest szansa że plik wypłynie do sieci i to ty będziesz osobą która za to odpowie. Nawet zakładając że osoba której pożyczasz jest w porządku, to jest szansa spiracenia jej przez przypadek. Np. wgra go na pendrive, zapomni o tym, potem dorzuci jakieś notatki ze studiów, przekaże go koledze i dalej to już z górki.
Rozwiązaniem mogłoby być np. ponowne watermarkowanie pożyczanej książki, dodając np. informację że książka jest oddawana do użytku Janowi Kowalskiemu na 1 miesiąc od daty 2020-12-03 zaczynając. To rodzi jednak kolejne problemy. Raz że książka mogłaby być używana przez 2 osoby naraz, a dwa że pożyczający wcale nie musiałby usunąć książki po tym terminie.
Te problemy, rozwiązałby system DRM. Z grami udało się płynnie przejść na kupno "prawa do gry" a nie własności gry jak np. na platformie Steam. Książki mają jednak dłuższą tradycję i nie jest to głównie rozrywka dla młodych i elastycznych na zmiany. Przez to jest jest bardzo duży sceptycyzm do tej metody i znacznie większa popularność znaku wodnego.
Dzisiaj to mały problem. Jednak za kilka czy kilkanaście lat, czytnik będzie bardzo tanią rzeczą z wieloma dodatkowymi funkcjami, przez co upowszechni się znacznie bardziej. Wydaje mi się że gdy będzie mógł zastąpić książki szkolne i zmienić kilogram czy nawet więcej w mniej niż 100g, to zacznie się wychowywać pokolenie które przestanie brać pod uwagę książki papierowe.
W jakim kierunku według was powinno to pójść? Centralizacja? Pełny DRM? Może dojdziemy do poziomu gdzie nie będzie opłacało piracić bo będziemy mieli alternatywne prawie darmowe źródła takie jak youtube/spotify do muzyki? A może powinniśmy zrezygnować z możliwości pożyczania, odsprzedaży i innych zalet książek papierowych? Jestem ciekaw waszej opinii.
PS. Wiem że można próbować usunąć watermark, czy kupić książkę z adresu [email protected] i udostępnić ją bez konsekwencji. Załóżmy jednak opcję uczciwą i świat w którym warto pisać książki jedynie dla idei bo na chleb trzeba jednocześnie zapracować na etacie.