Nauczyciel informatyki (etat)

0

Dzisiaj od znajomej dostałem info, że szukają do szkoły (liceum w Krakowie) nauczyciela informatyki na pełen etat - jak sądzicie maja szanse na znalezienie kogoś sensownego, kto poradzi sobie w realiach szkolnych Najchętniej kobieta bo panowie trochę słabo się do tej pory sprawdzali/sprawdzają (co za seksizm :)),

2

a ile płacą? koleżanka kiedys w szkole pracowała i z tego co opowiadała....najgorsze wcale nie były dzieci, tylko inni nauczyciele i dyrekcja

3

Nie wiem ile płacą, nie wiem jaki zakres materiału ale podejrzewam, że trzeba mieć nerwy ze stali by sprostać tzw. "młodzieży", gronu i dyrekcji oraz rodzicom :D (Nie daj boże, któreś dziecko ma rodzica związanego z IT - wtedy przesrane ;)).

0

tak. mają szansę.

8

Żona uczy w szkole, w liceum. Zakres: C++, HTML, CSS. PHP, Blender, Gimp, Grafika wektorowa, Sieci, Systemy operacyjne, Active Directory, Office (z Access) no i same podstawy jak przeliczanie na binarne itp itd - oczywiście podstawy, ale jednak trzeba to wszystko, chociaż "po łebkach" znać. Kasa zależy od stopnia wtajemniczenia (awansu nauczycielskiego - nie mylić z wiedzą i zaangażowaniem) - ale stażysta to pewnie podstawy dostanie ze 2 tys na rękę przy etacie. Taki tam dyplomowany ze dwa razy tyle. Teraz informatyki jest sporo to pewnie z nadgodzinami można z 5 tys wyciągnąć. Według niej najgorsi są rodzice i stan pracowni razem z siecią.

2
UglyMan napisał(a):

Teraz informatyki jest sporo to pewnie z nadgodzinami można z 5 tys wyciągnąć.

Dolicz do tego 2 miesiące płatne 100 % wakacje + ferie + wolne weekendy, plus praca około +/- 25h tygodniowo co i tak nie jest dużo. Do tego dodatki typu 13 stka.

Są game developerzy, np. moi koledzy gdzie pracowałem którzy za 5k netto potrafią przez 4-5 miesięcy ciągnąć po 200h waląc kawy non stop i jedząc pizze. Ale wtedy jest się "Developerem" a nie nauczycielem you know what i mean

6

Jeśli ktoś nigdy w szkole nie uczył to zostając nauczycielem zajmie mu ok 8 lat zanim dojdzie do pensji około 3.5k netto. No niestety płaca zależy od stażu i awansu zawodowego w większości. Są też dodatki i w zależności od tego jak gmina jest bogata to potrafią być niezłe. Ale w czasach Covidowych szału raczej nie będzie. To jest najgorsza decyzja dla informatyka żeby zostać nauczycielem. Wiem coś o tym.

0

@UglyMan: @gg
Cieszy mnie, że trochę rozumiecie, że to trzeba patrzeć przez pryzmat podstawy programowej.
Czasem mam wrażenie, że niektórzy pod sensowny nauczyciel informatyki to przynajmniej lider techniczny trzydziestoosobowego zespołu i specjalista od infrastruktury (dodatkowo mile widziana umiejętność reinstalacji adobe readera).

Z jednej strony to wszystko jest po łebkach (pewnie idzie to wykuć z materiałów dla nauczycieli). Z drugiej wydaje mi się, że informatyka jest przedmiotem który mocno się zmienia (jeszcze zawsze słyszałem, że religii jest coraz więcej godzin kosztem innych przedmiotów ;) ). Podejrzewam, że nauczyciel informatyki pewnie ma w gratisie zadania "techniczne szkolne" poza nauczaniem.

W sumie jestem ciekaw czy jak ktoś zostaje nauczycielem informatyki to czy uczestniczył w lekcjach, które prowadzi, jako uczeń. Ja już dawno miałem jakieś lekcje w liceum, no i bym powiedział, że materiał się zmienił znacznie. Z tego powodu śmiem twierdzić, że ogólnie ciężko ocenić czy ktoś się nadaje czy nie (i jeszcze możliwe, że oceniają to osoby, które nie są nauczycielami informatyki xD).

"panowie trochę słabo się do tej pory sprawdzali/sprawdzają" - pytanie o co poszło. Nie wiem ilu nauczycieli to pedagodzy. Jak ja byłem na studiach to uprawnienia nauczycielskie można było zrobić w ramach przedmiotów humanistycznych plus coś tam (nie znałem rynku i myślałem, że to dobry pomysł sobie zrobić; ale przerwałem... czasem zdarzy mi się że gadam i gadam.. i jak zdarzyło mi się na jakiejś prezentacji nie zmieścić się w czasie to stwierdziłem że się nie nadaję do wykładania :D).

0

Jeśli chodzi o pieniądze to raczej w okolicach sufitu będą mieli dyrektorzy, poprawcie mnie jeśli się mylę - a ci są zobowiązani złożyć zeznania majątkowe (wybierzcie miejsce pracy)

https://www.bip.krakow.pl/?mmi=278

4

Ktoś chętny? Tyle brutto można wyciągnąć za cały etat:

Screenshot_20210521-213138_DuckDuckGo.jpg

Podane pensje to dla nauczycieli z magistrem. Dyplomowany i mianowany to taki senior i trzeba najpierw odbębnić awans zawodowy czyli około 10 lat stażu jako nauczyciel :)

2

Przecież na informatyce nie uczy się programowania tylko obsługi windows i office... Jasne że się znajdą chętni.

5
kevin_sam_w_domu napisał(a):

Dolicz do tego 2 miesiące płatne 100 % wakacje + ferie + wolne weekendy, plus praca około +/- 25h tygodniowo co i tak nie jest dużo. Do tego dodatki typu 13 stka.

Wolne żarty. Co jakiś czas pojawiają się pomysły, żeby nauczyciele pracowali tylko 8 godzin dziennie i nie brali już później żadnej roboty do domu, i moja partnerka zawsze powtarza, że ona jak najbardziej jest za.

Przygotowywanie do lekcji, sprawdzanie prac, konsultacje, praca z dziennikiem itp.

Problem z informatyką w szkole jest taki, że żeby jej uczyć nawet w podstawówce trzeba mieć zaliczoną matematykę na poziomie uniwersyteckim. Efekt tego niedorzecznego wymogu jest taki, że informatyki uczą przeważnie matematyce po przeszkoleniu, co niekoniecznie wychodzi nauczaniu informatyki na dobre.

1

@Freja Draco: Potrzebne źródło co do tego wymagania. Przeglądnąłem parę ofert i w żadnej nie było nawet słowa matematyka.

0
krsp napisał(a):

@Freja Draco: Potrzebne źródło co do tego wymagania. Przeglądnąłem parę ofert i w żadnej nie było nawet słowa matematyka.

No to może ktoś się tam zdobył na refleksję i usunął to wymaganie w minionej dekadzie. Ale pamiętam, że w pierwszych latach wieku tak właśnie było, bo moja partnerka skończyła podyplomówkę, żeby oprócz polskiego móc uczyć również informatyki (do czego ma dryg), po czym dowiedziała się, że cały jej czas i kasa są psu na budę, bo bez matematyki na odpowiednim poziomie, nie jest w stanie uczyć dzieci obsługi Worda i programowania w LOGO.

1

Przecież obecnie jest takie ssanie na nauczycieli Informatyki, że biorą każdego kto skończył studia i ma przygotowanie pedagogiczne. Nie trzeba spełniać żadnych wymagań bo dyrekcje wiedzą, że za tak śmieszne pieniądze nikt kto potrafi napisać poprawnie singletona w Javie nie przyjdzie pracować bo każda kaleka, która cokolwiek potrafi dostanie 2x większy hajs w pierwszym lepszym januszsofcie gdzie kultura pracy jest taka sama jak w edukacji...

Mam info, że obecnie w większości szkół średnich w Krakowie i okolicach szukają nauczycieli informatyki i ciężko jest kogokolwiek znaleźć.

Edit: Jeśli chodzi o nauczycieli informatyki to tacy, którzy idą do tego zawodu z pasji bo chcą uczyć i sama możliwość nauczania jest dla nich ważniejsza niż zarobki (znam kilka takich osób) to mogą sobie przebierać dowoli w ofertach i wybierać takie szkoły gdzie nauczanie jest przyjemnością.

2

W rodzinie mam 2 nauczycieli informatyki. Moja siostra po przekwalifikowaniu się z edukacji wczesnoszkolnej została "informatykiem". Odbyło się to w sumie wbrew jej woli, zrobiła jakieś dodatkowe kursy "na wszelki wypadek" i gdy zaczął się niż demograficzny to dostała propozycję "albo uczysz informatyki albo się żegnamy". Nie jest zbyt ogarnięta w komputerach, programować zupełnie nie potrafi, nawet html nie ogarnia. Teoretycznie w programie późnej podstawówki są jakieś elementy programowania, ale po prostu tego ne robi. Ogólnie się nie rozwija w tym kierunku i średnio lubi swoją pracę, ale już jest w takim wieku, że ciągnie do emerytury. Kasa nie jest zła bo dług pracuje w zawodzie i ma najwyższy stopień. Z tego co wiem to są okolice ~4k podstawy (trochę poniżej). Ale ma też trochę dodatków etc więc licząc wszystko raczej 4k netto bez problemu wyrobi. Dochodzą do tego też różne "okazje" - np. kiedyś była w programie sponsorowanym przez UE, gdzie miała chyb dodatkowe 4 zjazdy 2 dniowe + kilka razy musiała jakiś studentów przyjąć - w zamian dostawała przez rok dodatkową pensję. Oczywiście pozycja dożywotnia bo nauczyciela zwolnić trudno, a znaleźć kogoś do nauki informatyki graniczy z niemożliwością i nadgodzin też można brać ile się chce.
Co do ilości pracy to nie spotkałem jeszcze nauczyciela, który by nie narzekał. Prawda jest gdzieś po środku. Są nauczyciele, którzy faktycznie robią po 18h/ tydzień - np. WF, wychowanie wczesnoszkolne etc. Są tacy, którzy pracują znacznie więcej bo przygotowują ciekawe zajęcia albo mają dużo prac do sprawdzania (np. poloniści). Znam dwa przypadki nauczycieli, którzy od lat robią 2 etaty w 2 różnych szkołach - w normalnych zawodach raczej wyrobienie 2 etatów nie jest fizycznie możliwe.

Drugi przypadek w rodzinie to moja teściowa, która dorabia sobie do emerytury. Wcześniej uczyła na uczelniach prywatnych, ale znowu niż demograficzny zredukował takie potrzeby. Teraz uczy w technikum - jest tam o tyle zabawna sprawa, że w technikach informatycznych informatyka jest traktowana jako przedmiot zawodowy (tak jak np. fryzjerstwo w technikum fryzjerskim) przez co pensum jest znacznie wyższe (chyba coś koło 30h zamiast niecałych 20). Wprowadzenie tego przepisu spowodowało całkiem spore zamieszanie i wielu nauczycieli odeszło. Teściowa mimo, że uczyła na uczelniach, sama jako chyba jeden z pierwszych roczników kończyła informatykę na politechnice i coś tam faktycznie ogarnia to ma drugi od dołu stopień nauczycielski i zarabia grosze. No ale w jej przypadku to tylko dodatkowa praca na zlecenie. Co roku chce odejść i ciągle ją przekonują aby jeszcze rok została bo inaczej nie będzie miał kto studentów do matury przygotować.

Myślę, że te dwa przypadki pokazują, że zawód jest zróżnicowany. Pójść tam dzisiaj to jakiś dramat, ale jak ktoś pracował od lat to ma dobre pieniądze, często możliwość dorobienia, sporo wolnego czasu etc. Zwłaszcza dla kobiet nie jest to zła opcja.

5

Powiem tak- uczyć kogoś jest spoko, nawet niezdyscyplinowaną klasę jakąś bym przeżył, ale zabiłaby mnie papierkologia- sprawozdania, raporty, awanse i cała biurokracja. Wszyscy moi znajomi nauczyciele toną w jakichś bezsensownych papierach zamiast skupić się uczeniu. Ale wiadomo... kuratorium, miisterstwo, organ prowadzący szkołę itd. muszą udowodnić, że są potrzebni.

4

Wątpliwe, by znaleźli kogoś rzetelnego. Praca nauczyciela, zwłaszcza w szkole publicznej, to obecnie jeden z najgorszych możliwych zawodów. Jak ktoś ma kompetencje z zakresu IT i rzeczywiście jest w tym dobry, to absolutnie powinien unikać tego rodzaju miejsca pracy. Zarobki są żenująco niskie jak na poziom stresu i sposób traktowania nauczycieli ze strony uczniów, ich roszczeniowych rodziców, oderwanych od rzeczywistości dyrektorów oraz innych nauczycieli. Trafienie na fajne środowisko pracy w szkole jest bardzo mało prawdopodobne, po niedługim czasie nawet najbardziej zaangażowanemu dydaktykowi się odechciewa. Moja wiedza w tym temacie bazuje na doświadczeniach członków rodziny, którzy zostali nauczycielami. Zdecydowanie droga niewarta poświęcenia, bo wymagania formalne są spore, a do tego dochodzi kuratorium i wchodzenie pracodawcy z butami w życie prywatne nauczyciela.

Jak się ma zacięcie do przekazywania ludziom wiedzy, to widzę obecnie dwie opcje. Mało realna - zostanie pracownikiem dydaktycznym na uczelni, niestety tutaj trzeba się liczyć z kumoterstwem na skalę znaną chyba tylko spółkom Skarbu Państwa i sektorowi prawniczemu. Bardziej realna - tworzenie kursów online, organizowanie warsztatów, słowem - prywatny biznes nastawiony na edukację. I tak chyba obecnie robią osoby, które lubią uczyć innych, a jednocześnie są w tym dobrzy.

4

Nie jest to budujący obraz rzeczywistości :(. Mam za druga połówkę panią nauczycielkę i wiem jak to wygląda z boku. Jednocześnie jako rodzic też wiem jak wygląda to od strony klienta systemu i mając doświadczenia z obu tych stron grube słowa cisną mi się na usta. Wypowiadane jako przekleństwo "obyś cudze dzieci uczył" ma uzasadnienie.

Marzy mi się szkoła inspirująca, otwarta i pozbawiona sprawdzania, że uczeń czegoś nie umie (skoro się nie nauczył to po co to sprawdzać, że nie umie i tracić czas?). No ale do takiej szkoły niezbędni są i nauczyciele i pasjonaci i sensowny program nauczania. Jeśli nie będzie sensownych warunków (ekonomicznych, technicznych, organizacyjnych itd) to faktycznie małe szanse na znalezienie dobrego nauczyciela bo prywatna część sektora edukacji go podkupi. Ktoś jednak te dzieci uczyć musi - czasem jednak jak robiłem dzieciakom zadania "z informatyki" to aż serce krwawiło jaki to marnowanie czasu i potencjału. Teraz będzie jeszcze lepiej po dowaleniu dodatkowych godzin historii - inni będą edukować się w biotechnologii, naukach technicznych, medycynie itd. a u nas dzieci będą "ekscytować się" historią oręża polskiego i rolą Kościoła w odzyskaniu niepodległości.
KJM!

1

Czytam ten temat, nie mam dzieci więc dopytam - poważnie w szkole uczą dzieci programowania? W sumie jaki jest tego cel? Rozumiem naukę excela, worda, programów graficznych - bo to się przyda każdemu niezależnie od zawodu - bo przecież jedni pójdą pracować na budowie, inni w biedronce na kasie, inni z kolei na studia i potem jako lekarze, prawnicy a jakiś znikomy procent pewnie jako informatycy/programiści. Wszystkim im przyda się znajomość offica, chociażby żeby zrobić cv, coś obliczyć w excelu itp. Ale po kiego grzyba uczyć w szkole programowania, które 99% osobom do niczego się potem w życiu nie przyda? (patrze racjonalnie, a nie, że ja jestem programistą to, że w szkole muszą uczyć informatyki). To już religia jest bardziej przydatna, bo nawet jak nie jesteś mega wierzący to jednak raz do roku do kościoła pójdziesz się wyspowiadać.

1
wiewiorek napisał(a):

Czytam ten temat, nie mam dzieci więc dopytam - poważnie w szkole uczą dzieci programowania? W sumie jaki jest tego cel? Rozumiem naukę excela, worda,

a ja nie rozumiem znaczy tego że uczona jest obsługa programów monopolisty
co do religii jest jeszcze taka sprawa ze żeby potem zrozumieć aluzje obecne w kulturze trzeba znać pewne rzeczy ale przesadzają z ilością godzin

4

Ale po kiego grzyba uczyć w szkole programowania, które 99% osobom do niczego się potem w życiu nie przyda?

@wiewiorek o_O ja myśle że jest wręcz przeciwnie, praktycznie każda praca nie-fizyczna odnosi korzyści z wykorzystania jakiegoś prostego skryptowania i automatyzacji. Co rusz pojawiają się tu wątki ludzi którzy napisali sobie np. jakieś Makra VBA które pomagaja im wypełniać Excele albo coś podobnego.
Zresztą podobny argument można podnieść w stosunku do dowolnego przedmiotu w szkole - po co uczyć się fizyki skoro znikomy procent ludzi zostanie fizykami? Albo po co biologia skoro mało kto pójdzie na medycyne?

2

Jako, że mój komentarz nie jest bezpośrednio związany z nauczycielem informatyki, miałem na początku się nie udzielać, ale nie daje rady.

Generalnie jest mi po prostu najzwyczajniej w świecie (po ludzku) przykro, gdy po raz kolejny, na forum programistycznym, czytam temat/post/komentarz odnośnie tego jacy co nauczyciele (kadra) są okropni. Pracowałem jako nauczyciel 6 lat (8 z praktykami/pracą dorywczą). Byłem świadkiem jak wychowawcy jeżdżą do domów podopiecznych, by po przedarciu się przez tony śmieci (autentycznie śmieci na podłodze było do kolan) wydostać wychowanków z oparów dymu i smrodu alkoholowych awantur domowych rodziców. Codziennie były podejmowane decyzje czy zgłaszać do odpowiednich organów takie sytuację czy nie (wysyłanie dzieciaka do domu dziecka nie jest łatwe). Na zawsze utkwiło mi pamięci, jak największy, 17 letni (pierwsza gimnazjum) chuligan szkolny, chodzący na zajęcia z nożem, z którym nie poradzili sobie w szkole specjalnej, przyszedł do głównego pedagoga z zapytaniem jak prać rzeczy bo ma dosyć, że śmierdzi. No ale wy widzicie tylko szkołę/kadrę z perspektywy jak to źle nie uczą. Fajnie jakby nauczyciel miał tylko na głowie jak wykonywać doskonałą podstawę programową.

Czekam na kolejny temat krzyżujący nauczycieli z niecierpliwością. Każdy by sobie poradził lepiej, a tam sami nieudacznicy obijający się, idący do zawody tylko po wakacje i prace 18 godzin w tygodniu.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1