Jak przezwyciężyć wypalenie zawodowe

12

To jeszcze raz - 2,5 roku w pracy (wnioskuję, że pierwszej) i już jest be. Po pierwsze jak jest be to trzeba zmienić a nie narzekać. Po drugie jak się samemu zmieniać nie chce to nikt za nas nam nie polepszy. Po trzecie jak się hajs zgadza (jak nie to patrz punkt pierwszy) to od nabierania energii, rozwijania się w tym co sprawia przyjemność, samorealizacji itd., itp., jest pozostałe, co najmniej, 128h w tygodniu. Kończysz pracę, wyłączasz kompa i zapominasz, zaczynasz się zajmować tym co sprawia Ci przyjemność. Praca zarobkowa rzadko kiedy nie jest pracą taśmową. Zaczynasz pracę w wieku powiedzmy 22 lat (to coś koło 2-3 roku studiów), na chwilę obecną pracujemy do 67 roku życia, to daje 45 lat pracy!! To co Wy, wypaleni po 2,5 roku, zamierzacie robić za lat 20, 30, 40? Nie każdy może być TL, PM czy PO. Po 2,5 roku to nie jest żadne wypalenie zawodowe to jest zwykłe znudzenie powtarzalnymi taskami i na to jest prosta rada - zmień pracę. I to nie jest żadne rocket science - składasz x CV, idziesz na rozmowy i jak masz podpisaną nową umowę to składasz papiery, pracujesz jeszcze miesiąc (albo nie jak się dogadasz z pracodawcą) i idziesz do nowej pracy. Na 99% z lepszą płacą a na chwilę obecną nigdzie się nie trzeba przeprowadzać bo większość pracy jest zdalna.

4

pozostałe, co najmniej, 128h w tygodniu

No trochę @abrakadaber naciągasz rzeczywistość. Bo w tych 128h masz jakieś 40h spania :P Plus takie rzeczy jak zakupy, dzieciaki, porządki, gotowanie, dojazdy itp. Więc tego czasu masz jeszcze mniej. A do tego - jak jesteś zmęczony fizycznie całym dniem (a także psychicznie niefajną pracą) to często wieczorem nie ma opcji żeby znaleźć siły na coś więcej, niż obejrzenie filmu, wypicie piwa i pójście spać. A kolejny dzień będzie taki sam jak poprzedni. I kółko się zamyka, a po 5 latach budzisz się i widzisz, że jesteś w tym samym miejscu, na które narzekałeś 5 lat wcześniej.

0
abrakadaber napisał(a):

Kończysz pracę, wyłączasz kompa i zapominasz, zaczynasz się zajmować tym co sprawia Ci przyjemność..

Piszesz z punktu widzenia normalnego/zwykłego człowieka a nie pasjonata.
Jakby jeden z drugim po pracy zamiast włączać komputer/konsole zajął się dziewczyną/żoną to by się nie wypalał

To nie jest żadne "wypalenie" tylko normalne działanie Matki Natury: osobniki nie przystosowane nie przekażą genów. Ewolucja działa.

13

@BraVolt: to czemu piszesz tyle postów zamiast zająć się dziewczyną/żoną?

@davd sugeruje też poszukać pracy zgodnej z interesującą Ciebie domena. Ja lubię logikę związana z finansami więc tam szukam ofert ;)

9

1/3 sen, 1/3 praca, 1/3 dla ciebie. To jest podział który dla ludzi wypalonych wygląda: 1/3 udręka, 1/3 pseudo odpoczynek, 1/3 (- wszystkie obowiązki egzystencjalne jakie trzeba jeszcze załatwić) czas na ŻYCIE. Jeżeli praca, którą wykonujesz nie sprawia ci przyjemności to po prostu tracisz czas, którego nigdy nie odzyskasz.

Tak wyglądają kryzysy wieku średniego: Ludzie w wieku ok. 40 lat zaczynają ogarniać, że pół życia im przeleciało jak piasek przez palce, nic nie osiągnęli, niczego z życia nie mają, zmęczeni, wypaleni.. Z tego buntu człowiekowi odbija szajba. I nic dziwnego. Potem taki delikwent zdradza żonę, sprzedaje dorobek życia, żeby mieszkać w jaskini w Bieszczadach. Ci, co w sobie to zagłuszą potem na starość są takimi burakami, co jedynie potrafią uprzykrzać innym życie i wygłaszać życiowe mądrości męczennika.

8

Każdy ma swoje własne motywatory i musi je je po prostu znaleźć.
Mnie do pracy motywuje kilka rzeczy:

  • przekwalifikowałem się. Zanim zostałem programistą prowadziłem swoją firmę - bardzo doceniam teraz spokój życia jaki daje mi IT. Co miesiąc gruba fakturka, szacunek klientów, łatwość zmiany pracy. Może się starzeję, może to wpływ rodziny, ale doceniam uroki wygodnego życia

  • @Szekel pisał już o poczuciu sensu pracy. Bardzo lubię to czego większość programistów unika, czyli pracę bezpośrednio z klientem - oczywiście z świadomym klientem, który ma podstawową wiedzę i budżet, bo zlecenia z 5k to tylko użeranie się. Natomiast świadomy klient, który ma budżet i realne oczekiwania to super sprawa bo można z nim budować super produkt. Dla mnie to jest taki motywator, że często poświęcam prywatny czas aby rozwiązać jakiś nietypowy problem - zaraz zresztą siadam do takiego problemu ;-) Kiedyś brałem dodatkowe zlecenia, teraz już pracuję po godzinach głównie w przypadku gdy chcę zrobić coś fajnego. Dla przykładu w jednym projekcie mamy problem, który można rozwiązać dość łatwo w 1-2 dni albo bardzo fajnie, ale zajmie to ~10 dni. Wybrałem tą drugą opcję, napiszę w wolnym czasie OS kod i potem zaimplementuję go u klienta mając satysfakcję, że będzie to zrobione dobrze

  • bardzo dużo satysfakcji wniósł mi w życie mały spin-off kariery i zostanie czymś w roli konsultanta. Zamiast pracować w firmie na etat pomagam firmom na zasadzie bardziej takiego freelancera, pomagam rozwiązać problemy, znaleźć ludzi do wykonania zadań, zbudować mikro zespół etc.Trafiam na dosyć ciekawe projekty i fajnych ludzi, którym zależy na rozwoju ich biznesu, więc fajnie to się spina i daje dużo satysfakcji. W porównani z czystym programowaniem to niebo a ziemia

  • polecałbym pracę w firmie produktowej - moja obecna praca to coś na kształt właśnie rozwijania produktów i porównując to z pracą w korpo/SH to niebo, a ziemia.

  • mam naturę problem solvera - lubię czytać o różnych technologiach/podejściach i jak natrafiam na problem, to często zapala się lampka, że o czymś takim czytałem. Wracam do tego i próbuję zaimplementować. Często oznacza to wejście w zupełnie nieznane rejony. Wiele osób na forum pisze, że takie skakanie z kwiatka na kwiatek nie jest dobre - ja mam odmienne zdanie. Jak umiesz o tym fajnie opowiedzieć, to na rozmowach kwalifikacyjnych fajnie to wypada - mam wrażenie, że wiele firm szuka takich wszechstronnych osób na stanowiska liderskie, gdzie mniej się programuje, a więcej kombinuje nad rozwiązaniem problemów.

To co jednak najważniejsze to zrozumieć swoje potrzeby i to co jest dla nas fajne. To co napisałem powyżej fajnie sprawdza się u mnie bo lubię pracować z ludźmi, "dopieszczać" rozwiązania, doradzać i ogólnie mało co mnie motywuje bardziej niż zadowolony klient, który docenia wykonaną pracę. Może faktycznie zapał przeminął i programowanie nie jest dla nas. Ja tak miałem z prowadzeniem działalności - całe życie myślałem, że to będzie coś dla mnie, ale zostałem sprowadzony na ziemię. To co traktowałem jako hobby/odskocznie stało się moją pracą - zawsze myślałem, że programowanie jest spoko, ale nie chciałbym tego robić codziennie na pełen etat - okazało się jednak inaczej i sprawia mi to sporo frajdy ;-)

1

Po prostu zacznij przychodzić do pracy jak "do roboty" i tyle. Zero emocji. Ja się wypaliłem po półtora roku w korpo a wcześniej byłem mega podekscytowany xD także różnie bywa.

0

Ja miałem takie odczucia jakiś czas temu. Pozmieniałem pracę parę razy i teraz jest git. Oczywiście znudzenie nie było jedynym triggerem do zmian, ale jednym z wielu. Robię prawie same nowe rzeczy i pracuję w kilku projektach na raz plus staram się pomagać innym w rozwiązywaniu ich zadań i mam parę innych obowiązków w pracy poza samym kodowaniem. Myślę, że takie elementy jak nowość, odpowiedzialność i urozmaicenie wpływają na to, że nie jestem znudzony tym, co teraz robię. Dodatkowo, polecam robić sobie przerwy od komputera i zająć się czymkolwiek innym choćby przez część dnia i wprowadzić sobie jakieś rutyny - np. trening fizyczny. Wg mnie to pomaga.

4
davd napisał(a):

Wiele razy czułem czystą przyjemność z programowania i to niezależenie od tego czy pisałem projekty tylko dla siebie, czy też rozwijalem coś w czasie pracy. Obecnie mam 2.5 lat doświadczenia jako zawodowy programista, ale w obecnej firmie w której pracuję od jakiegoś zuważam że dostaję te same taski, te same formularze do zrobienia, podobne komponenty do napisania. Wstając z wyra i patrząc na to nad czym siedzę w pracy czuję jakby programowanie przestawalo mnie kręcić, czasem też myślę, ża zaczynam nie cierpieć obecnego projektu. Manadżer dzwoni do mnie i mówi że cyferki mu się nie zgadzają, że taski powinny być wykonywane szybciej? Nie wiem zwyczajnie czuję że to nie to. Nie chcę przez całe życie pisac tego samego, nadal uważam że programowanie potrafi przynosić mnóstwo frajdy nawet w projektach komercyjnych. Istnieje masa ścieżek których nawet nie liznąłem jako front end dev, masa możliwości do zbadania i zdobycia nowej wiedzy. Zastanawiam się czy nie rzucić pracy albo czy istnieje jakiś sposób by się nie wypalić zawodowo?

Jak dla mnie to wypalenie zawodowe to trochę za mocne określenie w Twoim przypadku. Czytając całego posta ze zrozumieniem ewidentnie widać, że potrzebujesz nowego projektu, zmiany zadań i środowiska. Nawet sam to sobie mówisz na końcu, więc w zasadzie sam znalazłeś rozwiązanie.

Prawdopodobnie piszesz tu, bo moim subiektywnym zdaniem trochę się boisz i potrzebujesz potwierdzenia swojej decyzji, więc powiem Ci tak:
To jest naturalne, że się boisz i chcesz być pewien w 110%, że zrobisz dobrze, jak zmienisz robotę (też tak mam). Spróbuj pomyśleć o tym inaczej - jak nie zaryzykujesz to na pewno nie będziesz szczęśliwy w tym projekcie (0% szans na to, że będzie lepiej). Jak zaryzykujesz, to masz niezerową szansę na to, że trafisz na lepszy projekt, że wróci Ci chęć do kodzenia i poczujesz się lepiej niż tutaj. Dopóki próbujesz, ciągle masz szansę, jak to powiedział Lewandowski w wywiadzie, który kiedyś zupełnie przypadkowo obejrzałem.
Jak nie masz jeszcze żony i dzieci, to warto w życiu ryzykować, bo potem takie ryzyko podejmujesz już nie sam, a razem ze swoją rodziną na plecach. No i kurde... Ryzyko w IT? Gdzie rekruterzy ciągle spamują na LinkedIn skrzynki programistów ofertami? Gdzie tak naprawdę możesz dograć sobie podpisaną umowę przed złożeniem wypowiedzenia? Takie ryzyko naprawdę można zminimalizować niemalże do zera.
Wracając do strachu, to polecam przygotowywać się na maksa, bo im lepiej się przygotujesz, tym mniej strachu czujesz przy procesie zmiany pracy. Ja często wtedy naparzam zadania pod rekrutacje, odświeżam bezsensowne pytania z rozmów. Przygotowanie naprawdę znacznie redukuje ilość stresu związanego ze zmianą, bo wraca poczucie kontroli. Zazwyczaj przy takich przygotowaniach wychodzi mi, że strach wynika głównie z syndromu oszusta i wraca mi pewność siebie, bo widzę, że wiem całkiem sporo tylko zawsze w siebie nie wierzę i mam poczucie, że nie wiem nic.

Dobra, trochę się rozpisałem i być może ciut odjechałem nie na temat, ale mam nadzieje, że znajdziesz tutaj coś wartościowego. Powodzenia i odwagi!

5

Zastanawiałem się ostatnio nad tym jak by się tu bardziej zmotywować do większego przykładania się w pracy po kilku latach bycia programistą.
Obecnie jestem na etapie gdzie praca jest ok, zarobki również ale mimo wszystko mam sporo momentów zwątpienia gdzie się nie chce pracować, myślę o rezygnacji itp.

Z początku wpadłem na kilka rzeczy które na pierwszy rzut oka mnie motywują, oto one:

  • Spełnienie marzeń materialnych
  • Brak zmartwień o finansową przyszłość
  • Pisanie projektów w fajnych, przyszłościowych technologiach
  • Rozwój
  • Dobra atmosfera

Mimo wszystko jak gdyby bardziej się temu przyjrzeć wszystko wydaje się płytkie i ma małe oddziaływanie na nasze myślenie.
Po dłuższej chwili wymyśliłem coś innego:

  • Biorąc udział w rekrutacjach dla stażystów (bo takie czasem prowadzimy) mam szansę dać komuś fajny start i odmienić życie na lepsze
  • Większe zaangażowanie w projekt otwiera mi możliwości prowadzenia własnych "podprojektów", gdzie rzeczywiście można poczuć, że ma się jakiś wpływ na to co się robi, a nie tylko przeklepuje taski z TO DO na DONE. Wymyślając własne taski, które poprawiają projekt czuję, że robię coś co sam zaplanowałem, a nie tylko to co mi z góry narzucono
  • Większe zarobki i mniejsze zmartwienia pozwalają mi po pracy bardziej cieszyć się tym co lubię, bo nie muszę się zastanawiać czy mogę sobie pozwolić na to i owo

Ogólnie bardziej emocjonalne podejście do sprawy pozwala bardziej dostrzec to co dla nas ważne.
Ze swojej strony jeszcze poleciłbym książkę "Siła Woli" - Kelly McGonigal, jest tutaj sporo fajnych rad o tym, jak podchodzić do pewnych spraw dotyczącym sytuacji gdzie nie do końca się chce, a się powinno :)

2

@davd: Ciężko się nie zgodzić, że do wypalenia zawodowego droga jest tu daleka. Poza odpoczynkiem polecam zmienić podejście do pracy. Idealizowanie to droga donikąd (mówienie, że praca nie jest taka fajna jakbym chciał). Zwróć uwagę na ludzi starszych - spotkasz wśród nich osoby, które za nic nie dopuszczają do siebie myśli, że świat się zmienia i nie jest taki jakby chcieli. Próbują dostosować innych do siebie, ale to tylko rodzi frustrację. W końcu ciężko przyznać się do błędu. Brzmi znajomo?
Polecam też znalezienie sobie innych wciągających zajęć. Nie każde musi być pasjonujące, ale niech to będzie coś, co oderwie umysł od programowania. Z resztą można też w ten sposób poznać różnych (czasem nawet bardzo różnych) ludzi. Dzięki temu za kilka lat mając szerokie horyzonty będzie łatwiej przeskoczyć do innego zawodu. Tylko trzeba próbować a nie teoretyzować. Jak z głodem: mogę sobie wmawiać, że nie jestem głodny, ale to nie zmieni faktu, że muszę jeść, żeby żyć zdrowo.
Wspomniana w wątku terapia to też dobry pomysł. Warto jednak się przygotować, że łatwo nie będzie - to działa na dłuższą metę a po drodze mogą się zdarzyć dni nastroju kiepskiego jak nigdy. Na pewno pozwoli na dostrzeżenie przyczyn zmęczenia.

0

Myślę, że dość trudno odnaleźć ludzi ktorzy zajmują się kaligrafią albo hand letteringiem, ale jako zajęcie po pracy sprawdza się dość dobrze.

Myślałem też kiedyś o projekcie dla własnej czystej przyjemności, który wykorzystywałby Raspberry Pi i prostą zwykłą apkę webową. Generalnie mógłbym taki projekt zrealizować bez presji i większego stresu.

0

Wez kredyt na 30-50% swoich zarobkow. Wyluzuj rob przerwy po 10-15 minut co 45 minut. Wstawaj czesto od kompa. Rob zadania wtedy kiedy chcesz. Nie spinaj sie terminami. Jak manager sie skarzy, skarz na niego do gory, ze zle wyestymowal.

3
davd napisał(a):

Myślę, że dość trudno odnaleźć ludzi ktorzy zajmują się kaligrafią albo hand letteringiem, ale jako zajęcie po pracy sprawdza się dość dobrze.

Jak dobrze poszukasz, to znajdziesz - nawet na tym forum. Nie są to tłumy, ale wcale nie muszą być. Z resztą ja sam mam kilka piór wiecznych i innych pisadeł :] . Możesz założyć wątek w dziale Społeczność na temat piór i kaligrafii a zobaczysz, że trochę odpowiedzi będzie. Nie będzie to bardzo aktywny wątek, bo to forum programistyczne, ale zawsze.

Myślałem też kiedyś o projekcie dla własnej czystej przyjemności, który wykorzystywałby Raspberry Pi i prostą zwykłą apkę webową. Generalnie mógłbym taki projekt zrealizować bez presji i większego stresu.

To zacznij. Może być tak, że zaczniesz a potem na pół roku rzucisz projekt do szuflady. Nie ma w tym nic złego.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1