Jak przezwyciężyć wypalenie zawodowe

2

Wiele razy czułem czystą przyjemność z programowania i to niezależenie od tego czy pisałem projekty tylko dla siebie, czy też rozwijalem coś w czasie pracy. Obecnie mam 2.5 lat doświadczenia jako zawodowy programista, ale w obecnej firmie w której pracuję od jakiegoś zuważam że dostaję te same taski, te same formularze do zrobienia, podobne komponenty do napisania. Wstając z wyra i patrząc na to nad czym siedzę w pracy czuję jakby programowanie przestawalo mnie kręcić, czasem też myślę, ża zaczynam nie cierpieć obecnego projektu. Manadżer dzwoni do mnie i mówi że cyferki mu się nie zgadzają, że taski powinny być wykonywane szybciej? Nie wiem zwyczajnie czuję że to nie to. Nie chcę przez całe życie pisac tego samego, nadal uważam że programowanie potrafi przynosić mnóstwo frajdy nawet w projektach komercyjnych. Istnieje masa ścieżek których nawet nie liznąłem jako front end dev, masa możliwości do zbadania i zdobycia nowej wiedzy. Zastanawiam się czy nie rzucić pracy albo czy istnieje jakiś sposób by się nie wypalić zawodowo?

5

Rodzina, rachunki, kredyty bardzo dobrze motywują do pracy. Praca programisty to monotonne rzemiosło, a nie jakieś fancy zajęcie gdzie codziennie robisz jakieś mego rzeczy, zwłaszcza jak nie jesteś jednostką wybitną.

14

witamy w realnym świecie. Programowanie to praca jak każda inna, często wręcz taśmowa.

14

Ale tak jest wszędzie.

Tak samo np. lekarz czy prawnik - rzadko kiedy to wygląda jak na filmach. Większość lekarzy przez większość czasu ogląda wysypkę na pośladkach albo kaszel, a prawnik siedzi i pisze wezwania przedsądowe do zapłaty.

Nawet bycie aktorem porno się nudzi (kolega opowiadał ;) )

Rzadko kiedy udaje się połączyć pracę z przyjemnością. Ty się ciesz, że wprawdzie wykonujesz męczącą i nudną prace, ale masz za to (prawdopodobnie) nieźle płacone. Bo facet jeżdżący widlakiem na magazynie też rzyga na myśl o pójściu do roboty, ale co miesiąc ma 2-5x mniej od Ciebie.

6

[Z cyklu Marcin Radzi:]
W obecnej robocie dotarłeś na szczyt, nic już się tam nie nauczysz. Jak nie chcesz zmieniać pracy to zapytaj o możliwość zostania ScrumMasterem na 50% etatu albo o możliwość team-lead'owania lub zarządzania.

Jeżeli chcesz pozostać na tech-tracku to zmiana firmy jest jak najlepszą decyzją. Nowa domena, nowi ludzie, nowe liby, nowe narzędzia to zawsze jakaś odmiana.

Zakładam że poza pracą nie masz żadnych poważnych problemów, jesteś posiadaczem osobniczki płci przeciwnej z którą utrzymujesz przyjazne stosunki, nie ściga ciebie włoska mafia ani nie ciąży 10M PLN hipoteki. Jeżeli nie to problemy w pracy mogą być odbiciem problemów poza pracą. Warto też zarezerwować sobie trochę czasu na wypoczynek. Być może nadszedł czas na dłuższe wakacje lub jakieś hobby?

0

Goni mnie szafa dwudrzwiowa, oczywiście żartuję tu sobie ;-) Jestem zwykłym facetem bez kredytu,założonej rodziny, z rachunakmi do opłacenia. Do plusów mogę zaliczyć brak dziatwy do wykarmienia. Rzeczywiście mógłbym pomyśleć o tym by w przyszlości podążać ścieżką zarządzania ;-)

ps. Nie jestem posiadaczem osobniczki płci przeciwnej, ale nie myślałem nawet o tym.

6

Witamy w stoczni XXI wieku

4

Jak masz przewidywalną pracę to korzystaj z jej uroków, odpoczywasz, zbierasz siły, a po niej na luzie, bez presji finansowej możesz brać się za własne projekty - nawet nie wiesz jak ważny jest luz i spokój, by budzić w sobie kreatywność. Możesz tak więcej eksperymentować, pozwolić sobie na porażki. Jak myślisz, że po pracy masz mało czasu na ciekawe projekty to pomyśl o firmach, które muszą myśleć o klietnach, marketingu i które z obawy o kasę zajmują sie czymś podrzędnym, a tu możesz zacząć praktycznie natychmiast i niby co miałoby Cię wtedy powstrzymać? :D

1
davd napisał(a):

Wiele razy czułem czystą przyjemność z programowania i to niezależenie od tego czy pisałem projekty tylko dla siebie, czy też rozwijalem coś w czasie pracy. Obecnie mam 2.5 lat doświadczenia jako zawodowy programista, ale w obecnej firmie w której pracuję od jakiegoś zuważam że dostaję te same taski, te same formularze do zrobienia, podobne komponenty do napisania.

No to zmień pracę/projekt. Najlepiej na taką, w której nie ma formularzy, bo to sugeruje jakieś crudowanie.

Wstając z wyra i patrząc na to nad czym siedzę w pracy czuję jakby programowanie przestawalo mnie kręcić, czasem też myślę, ża zaczynam nie cierpieć obecnego projektu. Manadżer dzwoni do mnie i mówi że cyferki mu się nie zgadzają, że taski powinny być wykonywane szybciej?

No jeśli manager dzwoni w takich sprawach, to to definitywnie nie brzmi jak dobre miejsce do pracy.

davd napisał(a):

ps. Nie jestem posiadaczem osobniczki płci przeciwnej, ale nie myślałem nawet o tym.

Słusznie, niewolnictwo jest zakazane i karane.

3

Bez urazy, ale...

davd napisał(a):

Wiele razy czułem czystą przyjemność z programowania i to niezależenie od tego czy pisałem projekty tylko dla siebie, czy też rozwijalem coś w czasie pracy. Obecnie mam 2.5 lat doświadczenia jako zawodowy programista [...]

I w tym momencie wszystko stało się jasne... :)

7

Podobny kryzys dorwał mnie w powiedzmy zbliżonym czasie (no, może bliżej 1,5-2 lat) i do dziś mi nie przeszło :) Zmieniłem pracę - nie pomogło, ostatnio zmieniałem znowu i już się nie próbowałem nastawiać, że tym razem ustrzelę nie wiadomo co i będę robić rocket science.

Generalnie kiedyś myślałem, że jako programista będę wykonywał pracę umysłową - ale im dalej w las, tym bardziej widać że poza nielicznymi wyjątkami to bujda i robota jest dość mechaniczna. Problemy na które trafiasz są dość powtarzalne, często powstają przez te same błędy programistów czy managementu i przez ostatnie 40-50 lat ktoś zdążył już wielokrotnie je rozwiązać, stworzyć tymi rozwiązaniami nowe problemy i być może wyciągnąć wnioski albo odnotować, że źródło problemu jest między krzesłem a monitorem.

A rozwiązania są na wyciągnięcie ręki w książkach czy nawet w internecie, więc niekorzystanie z tego i wymyślanie koła na nowo graniczy z sabotażem - i nawet nie mówię o używaniu wzorców projektowych :)

4

Też tak miałem. Tyle że nie po 2 latach bycia programistą, a po 8.
W moim przypadku pomogła zmiana technologii i firmy.
Będąc Senior Angular Devem i pracując głównie w korpo poszedłem do małej firmy w Reacta (w którym miałem ZERO doświadczenia), która łapie zlecenia dla zachodnich firm.
Na szczęście nie wiązało się to z jakąś znaczną obniżką stawki, a musiałem nauczyć się wielu rzeczy od zera.

Zamieniłem Angulara w korpo na Reacta w startupie i było to naprawde super:

  • musiałem jak najszybciej nauczyć się technologii o której NIC nie wiedziałem, mając jednocześnie 10 lat doświadczenia w Webie
  • w małych firmach / startupach po prostu trzeba dowozić setki/tysiące linii kodu dziennie jako programista
  • brak zbędnych procesów, jedynie JIRA, mockupy i ustawiony ekosystem CI/CD
  • przez 6 miesięcy trwania projektu z chęcią pracowałem po godzinach, bo każde zadanie to było inne wyzwanie
  • w dodatku pracowałem z ludźmi od wiele młodszymi, a większym doświadczeniem w Reacie co tylko potęgowało we mnie poczucie chęci udowodnienia, że nie jestem starym dziadem z korpo

Ogólnie to bardzo polecam tego typu zmiany.
Wydaje mi się, że większość programistów czerpie największą radość z tego, że potrafią się czegoś nauczyć i wytworzyć działający kod na podstawie tej wiedzy.
Jak ma się 35 lat tak jak ja, to trzeba być trochę do tego przygotowanym (nie mieć wybujałego ego + ogarnąć bezpieczeństwo finansowe).

4
davd napisał(a):

[...] Do plusów mogę zaliczyć brak dziatwy do wykarmienia. [...]

W kontekście tego, co piszesz to nie jest plus. :) Miałbyś ową dziatwę, to byś wiedział, że praca jak praca -- chodzi o to, żeby było co do gara włożyć (no i gdzie mieszkać, w co się ubrać, czym jeździć itp., oczywiście :)) a nie o jakąś tam czystą przyjemność... Która, owszem, ZDARZA się, ale nie jest celem i sednem pracy (niestety?).

Powie Ci to programista, powie Ci to sprzątacz, powie Ci to naukowiec.

PS. A z tego co piszesz o samej Twojej konkretnej pracy, to chyba rzeczywiście postarać się możesz o coś lepszego i ciekawszego. :)

25

Też mi się zawsze wydawało, że programowanie jest moją pasją. Tyle że to nie była prawda i mam wrażenie, że wielu programistów wpadło (i wpada nadal) w ten sam błąd myślowy co ja lata temu. Programowanie jest narzędziem, a prawdziwą pasją było tworzenie czegoś użytecznego. Ja zawsze programowanie porównuję do machania łopatą. Niby co innego, a jednak tak jak napisałeś: praca powtarzalna, monotonna itd.

Czy machanie łopatą może być pasjonujące? Nie bardzo.
Czy machanie łopatą w celu wykopania basenu na ogródku, w którym latem będziesz mógł się popluskać, jest bardziej motywujące? No prędzej.

To jest coś, o czym zapomniało w większości firm, a widnieje w sporej części książek dotyczących podstaw zarządzania projektami. To jest "po co" robi się dany projektu. Jeżeli pokarzesz, że praca nad projektem ma sens, jest potrzebna itd. to nie wstajesz z myślą o machaniu łopatą, tylko tym jaką wartość dodasz dzięki dzisiejszej pracy.

Ta narracja: "pracuję, bo muszę coś jeść", albo "pracuję no bo kredyt sam się nie spłaci" w zasadzie pokazuje jak bardzo płytka jest praca w naszym otoczeniu. Z czego tu się cieszyć skoro każda ambicja, chęć itd jest sprowadzana do parteru (czyt. pracuję, bo nie mam innego wyboru).

Strasznie lubię robić projektu "na swoim" pomimo że kokosów z tego nie ma, bo sprzedawca ze mnie żaden, to widzę, że np. klient jest zadowolony, jak wysyła mi screena z rozmowy, że dzięki mojej pracy ktoś w końcu może łatwo i przyjemnie coś zrobić, że poprawiły mu się wyniki finansowe itp itd. To aż chce się robić. Przy ostatnim projekcie wsparłem się part-time znajomym ze starej pracy, który jest wypalony do gołej ziemi, a po czasie dostałem nawet feedback, że "dawno nie miał takiego uczucia, że chce mu się programować". Bo zamiast posadzić go na zasadzie "tu są taski, raportuj czas, fakturka na koniec miesiąca", to opowiedziałem o potrzebie, co ten system im da. Jak dostawałem maila z feedbackiem to robiłem też forward.
Na etacie nie mam feedbacku, nie mam celu, klepię dla klepania, przerzucają mnie jak worek ziemniaków z projektu do projektu, byle produkować kod i realizować zadania które nie wiem do czego komu mają służyć.

Dobra starczy, bo się wylewny zrobiłem. Na koniec tylko powiem, że wiele z tych rzeczy zauważyłem dzięki pomocy psychologa. Rozważ przejście się do takiego speca. To może pomóc odnaleźć się w życiu.

7

W sumie to rzeczywiście mógłbym się udać do psychologą żeby porozmawiać o pewnych rzeczach, raczej nie powinno mi to zaszkodzić.

Czytając te wszystkie odpowiedzi myślę, że każda przedstawia wartościową opinię i co najważniejsze pozostawia wiele do przemyślenia. Dzięki ;-)

5

Ja postaram się wprowadzić trochę optymizmu, bo z czymś podobnym się zderzyłem sam (aczkolwiek nie aż tak szybko). Twoje obecne odczucia mogą być przejawem tego że pod względem satysfakcji nie wystarczy Ci samo odhaczanie kolejnych taskow i pisanie prawie takiego samego kodu- dla niektórych to nie problem i to też jest ok. Zakładając że te 2.5 roku to był wartościowy czas, sporo się nauczyłeś, stosujesz dobre praktyki programowania itp. to może być to sygnał że czas ruszyć trochę karierę i wypłynąć na szersze wody. Może satysfakcję znajdziesz mając większy wpływ na projekt(y), architekturę systemu, branie czynnego udziału w poprawie kodu, promowania dobrych praktyk, pomagania innym członkom zespołu. Z Twoim krótkim stażem na początek w formie wsparcia dla bardziej doświadczonych tech leadów/architektów, a w dłuższej perspektywie już bardziej samodzielnie.

Drugą stroną medalu może być to że jesteś w zespole/firmie gdzie dobrych praktyk się nie stosuje, szerszą architekturą nikt się nie przejmuje a każdą zmianę dostarcza się w formie dodawania kolejnej nitki makaronu spaghetti. Pracując z takim kodem, nie mając dobrych wzorców łatwo o znużenie oraz całkowity brak satysfakcji.

Tak czy inaczej, warto się dobrze zastanowić gdzie leży przyczyna Twojego wypalenia i czy czasem nie jest to bodziec to dokonania następnego kroku w karierze. Ewentualnie może się okazać że kod to coś z czym jednak nie chcesz na codzień obcować, wtedy warto pomyśleć nad zmianą ścieżki w kierunku product ownera/PM/coś w tym stylu.

1

Kiedyś uwielbiałem programować. Teraz całe IT jest mi kompletnie obojętne. Pracuję w IT, bo takie skończyłem studia i w miarę dobrze płacą. Nic więcej, nic a nic. Ani to nie jest jest moja pasja, ani nie mam przyjemności z tego co robię. Pogodziłem się już z tym, że jestem tu gdzie jestem, choć było to bardzo trudne i nadal we mnie pełno goryczy. Cóż, nie wszyscy są w stanie coś w życiu osiągnąć ale przynajmniej próbowałem, chociaż wciąż marna to dla mnie pociecha.

Robię, płacą, fajrant i niech reszta spieprza.

7

Mam 23 lata, ponad 2 lata doświadczenia i fakt, że już troche robi się to nużące siedzenie te x godzin dziennie przy komputerze i robienie defacto powtarzalnych rzeczy, Najgorsze w tym jest to, że mając 30lat będe siedział już w IT prawie 10lat co potęguje myślenie, że całe życie w kodzie mi się siedzieć nie chce

4

@Escanor16: z drugiej strony, za jakieś 10 lat możesz przestać być klepaczem, a zamiast tego wskoczyć na jakieś stanowisko kierownicze, możesz być PM, możesz zostać architektem, jakieś usługi doradcze itp.

2

@cerrato: Liczba miejsc na takich stanowiskach jest ograniczona. Ludzi z 10-letnim+ expem za 7 lat będzie bardzo dużo i wątpię, żeby dużo mniej było chętnych, żeby w końcu oderwać się od taśmy produkcyjnej.

Dla większości perspektywa zawodowa zakończy się na pozycji senior deva, nie ze względu na kompetencje tylko, ze względu na brak silnego zapotrzebowania na kierownicze stanowiska. Już teraz to dobrze widać, że kierownicy, PM i inni są tak jakby "z przypadku", bo awansuje się ludzi, byle nie uciekli.

6

Ja np bardzo lubiłem wszelakie IT od najmłodszych lat, mogłem siedzieć, grać całymi dniami, nie lubiłem sieci, lubiłem kodzonko więc poszedłem na studia, skończyłem ale na studiach zrozumiałem że wszystko git tylko siedzenie na stołku w wieku 20 lat to nie dla mnie, nie na teraz. Założyłem własną DG, nie jedną. Robiłem różne rzeczy, próbowałem , po 8 latach jeżdżenia po całej Polsce i za granicą trochę też, stwierdzilem że średnio już chce mi się na takich obrotach żyć. W międzyczasie czasem sobie kodzilem i trochę za tym tęskniłem. W końcu wróciłem do branży i po 3.5 roku jako programista stwierdzam że jest to 100% co TERAZ chce robić, wszystko mi się podoba. Zarabiam mniej niż koledzy którzy mają już po 10lat expa ale nie zamienił bym tego czasu inaczej. Ja osobiście stwierdzam że praca programisty nie jest dla młodych osób, wbrew temu co się wszędzie lansuje, zostań programista w wieku 12 lat jak Gates.... Tia .... W wieku 20-30 lat powinno się testować różne rzeczy i dopiero wybrać co naprawdę chcesz. Na tych DG, czy jakichś pracach zarabiałem tylko tyle ile było mi potrzeba do przeżycia i zwiedzania xD

16

Ja mam tylko taką uwagę dla wszystkich z 2, 3, 4 letnim stażem, "wypalonych" i znudzonych tym siedzeniem przy komputerze i kasowaniu za to 5-10-15k PLNów miesięcznie - zwolnijcie się, idźcie na rok na budowę, na kasę do biedronki, pojeździć śmieciarą, tirem po europie, na magazyn albo do jakiejkolwiek "zwykłej" fizycznej pracy za 3-5 razy mniej pieniądza. Gwarantuje, że 99% z Was po tym roku będzie codziennie całować myszkę, klawiaturę i monitor zanim zaczniecie znowu to "nudne siedzenie przed kompem" za całkiem niezły hajs (jak na polskie warunki).

1

Myślę że miałem w życiu okresy zarabiania dużo mniej niż kierowca tira i jakoś nie czuję, że miałoby to jakoś poprawić moją motywację do pracy w IT

8

Przez ostanie 4-5 miesięcy zajmowałem się dość mocno remontem 2 mieszkań, łącznie z robieniem kilku mebelków.
Nie za bardzo był czas na kodowanie po pracy.
Teraz jak te dwa remonciki się skończyły to mam więcej pomysłów na kodowanie i chęci niż przez ostatnie kilka lat.

Tak że może przerwa i robienie czegoś kompletnie innego przez jakiś czas pomoże.

PS. praca fizyczna jest extra. Efekt widać prawie od razu, ludzie mają za fachowca jak się mebel zrobi...
ale tak przez 2-3 tygodnie. Potem zaczynają stawy trzeszczeć.

1

Swojego czasu zanim wszedłem w biznes to potrafiłem spędzać po 8-10h dziennie kodując, bo byłem tak zajebiście zmotywowany. Przerodziło się to trochę w swojego rodzaju manie - Gdy od kilku dni nie kodziłem to zacząłem mieć wyrzuty sumienia, że głupieje, marnuje czas itp. Z czasem dotarło do mnie, że życie to nie tylko kod, ale też mnóstwo innych rzeczy. Dzisiaj od czasu coś skodze (głównie zleconka z forum) a i tak większość czasu po pracy wole spędzać na innych - przyjemniejszych rzeczach. Wędkarstwo mi sporo w tym pomogło :) Rozwój jest oczywiście ważny, ale z umie=arem. Kodzenie dla samego kodzenia (bez wyraźnego celu) mija się z celem. Niestety człowiek zaczyna to rozumieć po czasie.

4

"wypalonych"

@abrakadaber: "depresja", "rak", "pandemia".

Gwarantuje, że 99% z Was po tym roku będzie codziennie całować myszkę, klawiaturę i monitor zanim zaczniecie znowu to "nudne siedzenie przed kompem" za całkiem niezły hajs (jak na polskie warunki).

Ja dalej nie rozumiem czemu wszyscy nie zostali sekretarkami prezesa NBP skoro w życiu chodzi tylko o hajs. Ze sprzedaży narkotyków jest super kasa. Można spłacić kredyt w rok.

Czy serio życie polega na umęczaniu się przez 30-40 czy ileś lat, bo trzeba dobrze zarabiać? Jeżeli masz perspektywę biedronka-programista to faktycznie, w myśl zasady "lepiej płakać w mercedesie, niż na rowerze". Natomiast znam wielu ludzi gotowych poświęcić wysokie zarobki na rzecz chęci do wstania rano bez scen z dnia świra.

4

Ja coś nie wierzę w wypalenie po 2-3 latach. Wtedy jest się dopiero na początku drogi IT. Jak się już teraz czuję nudę i rutynę, to proponuję zmienić pracę, bo widocznie jest bardzo maszynowa.

3
davd napisał(a):

...Obecnie mam 2.5 lat doświadczenia jako zawodowy programista, ...
...Zastanawiam się czy nie rzucić pracy albo czy istnieje jakiś sposób by się nie wypalić zawodowo?...

2.5 lat? Odejdz, zrob miejsce tym, ktorym sie chce, albo najmij sie do kopania rowow na miesiac - natychmiast ci przejdzie.

0

Jeśli komuś NAPRAWDĘ się chce, a nie tylko mu się wydaje, że tak jest, to jest dla niej/niego bardzo, bardzo dużo miejsca w branży

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1