Dream Team - gdzie ci ludzie z pasją?

0

dlaczego taki prawdziwy pasjonat (zakladam ze jest ich ponizej 1%) mialaby isc akurat do Twojej firmy? pasje to ma sie po pracy zazwyczaj;)
moze sprobowac skusic udzialami w firmie?

5
kimikini napisał(a):

moze sprobowac skusic udzialami w firmie?

Skusić = obiecać
Jak się firma rozwinie, to dostaniecie udziały. Na razie dajecie z siebie 200% i godzicie się dla dobra przyszłości przedsięwzięcia zarabiać 50% rynkowych stawek.
Leci czas. Akurat to TEN startup miał szczęście. Został kupiony.
Nowy właściciel - międzynarodowy fundusz - przysyła z Londynu prawników, którzy bardzo uprzejmie proszą o okazanie umów na przekazanie udziałów, które przecież zostały podpisane? :-o
Oczywiście fundusz dotrzyma wszystkich mających moc prawną umów i zobowiązań.

12
.mARy. napisał(a):

które tylko na początku (czyt. rozmowa kwalifikacyjna) są zapaleni do pracy i chętni do nauki, z takim powiewem świeżości... a potem (bardzo szybko) to mija. Zaczyna się lenistwo, kombinowanie, zero inicjatywy, zero kreatywności.. wszystko najlepiej zrobić za nich, a nauka sprawia im wewnętrzny ból.. Co z tymi ludźmi nie tak?

Po prostu przestań na rekrutacji premiować tych wszystkich dupków mających na wszysko gładką odpowiedź wg podręcznika i tutoriali "jak przechodzić rozmowy rekrutacyjne" i zwracać uwagę na jakieś korpobzdury typu "soft skills". Chcesz pasjonata to każ mu pokazać jego projekty i zapytaj dlaczego w nich tak coś zrobił a nie inaczej. Pasjonaci zwłaszcza techniczni są ciężcy w komunikacji i często się źle z nimi dyskutuje, często sa na pograniczu autyzmu i aspergera i będzie Ci się żle z nim rozmawiać na rozmowie rekrutacyjej prawdopodobnie zrobi odpychające nawet wrażenie. Natomiast jak Ci taki milusiński goguś zaczyna od recytowania buzzwordów głównego nurtu to od razu jest sygnał, czym się chce docelowo zajmować i potrzeba mu Was do wpisu w CV, bo lepiej to wygląda jak się aplikuje do korpo z pozycji już zatrudnionego, niż bezrobotnego. Jeśli więc u Was jest potrzebna pasja, drążenie tematu śiścle związanego z Waszym profilem to musicie z góry wyeliminować ludzi-korpo-napierdalaczy, bo oni będą zawsze działać tak, by zbudować zestaw uniwersalnych skilli w uniwersalnych technologiach, dzieki którym będą mogli przeskakiwać łatwo z jednego korpo/SH do drugiego. Nie możesz kopiować ogólnych wzorców do Waszej sytuacji, która nie pasuje do ogólnego modelu.

I następna rzecz - jak już zatrudnicie to niech się prezes nie cieszy, że złapał frajera, któremu może płacić guzik nie pieniądzę, bo pan pasjonat bedzie zajęty swoją pracą, ale pewnego dnia bez słowa odejdzie, bo ktoś mu zaproponuje stawkę x 3 za robotę 4 x prostszą, przy której to nowej pracy żona / dziewczyna przestanie mu suszyć głowę "Misiu a dlaczego nie możemy pojechać na wakacje gdzieś gdzie jest ciepło, przecież jesteś programistą?".

1

Komunizm jest to ustrój, w którym bohatersko pokonuje się trudności nieznane w żadnym innym ustroju
Stefan Kisielewski

Z pasjonatami jak z komunistami. Żaden kraj nie wyszedł na dłuższą metę dobrze na budowaniu współpracy z komunistami.

1

Jeżeli szukasz ludzi z pasją to musisz zrobić warunki dla takich ludzi oraz zaoferować pracę w projekcie, który tą pasję może rozwijać. Natomiast jeżeli praca to coś w rodzaju utrzymaniówki c++ to raczej ludzie tam będą chcieli być dla samej pracy i samej kasy.

3

Nie czytałem całego wątku, ale może to po prostu Ty nie potrafisz stworzyć zespołu, albo chciałabyś mieć idealny zespół na już, tak od razu. Tworzenie dream team to zwykle jest pewien proces.
Ja pracowałem z różnymi ludźmi i zwykle osiągałem oczekiwane efekty. Różnie była odbierana moja asertywność przez innych. Począwszy od zachwytu jasnymi regułami i warunkami aż po niezadowolenie. Jedna z osób z którymi pracowałem np. miała problem z odbieraniem krytyki - odbierała tą krytykę osobiście. Ja generalnie podchodzę do pracy bez emocji.

6

Każdy chce mieć A-playerów, rozmawiałem z kolegą z Revoult, mówił tak, że firma jest właśnie nastawiona na A-plajerów, to go zapytałem, czy ma dla nich A-robotę, tylko się zaśmiał

Co to jest ta mityczna pasja?
To pogoń za nowościami, zgłębianie wiedzy domenowej, ćwiczenie się w innych obszarach (np security, devops itd), brak życia poza szeroko rozumianym kodzeniem?
A jak ktoś lubi wino robić, czytać książki, majsterkować - to nie ma pasji
Kiedy czas na rozwój fizyczny, duchowy, społeczny?

Czemu ludzie maja być pasjonatami?
Poza zadowoleniem szefa to mają coś z tej pasji?
Jakby taki koder miał pasję do pichcenia, to przynajmniej by sobie pojadł dobrych rzeczy, a z pasji do kodzenia najwięcej zyskuje pracodawca.
Kiedyś rozmawiałem o tym z takim jednym kolegą i doszliśmy do wniosku, że z wiekiem pragmatyzm wypiera idealizm. Kolega powiedział tak, nawet sex się może znudzić. Masz te naście lat to jak cycki zobaczysz to kraty przegryziesz, w betonie dziurę wykopiesz aby się do nich dostać, a potem to nawet jak będą na wyciągnięcie ręki to nawet nie sięgniesz

Na wyspie jest trzech rozbitków: dwudziestolatek, czterdziestolatek i pięćdziesięciolatek. Na sąsiedniej wyspie była naga dziewczyna.
Dwudziestolatek rzuca się w fale i krzyczy:
Płyńmy do niej!
Na to czterdziestolatek:
Spokojnie Panowie, zbudujmy najpierw tratwę.
A pięćdziesięciolatek:
Panowie, po co! Stąd też dobrze widać.

Jeszcze jedno - taka specyfika branży moim zdaniem, najwięcej (moim zdaniem) to wymagają na rozmowach, potem bug na twarz i pchasz.
Gdzie nabywać kompetencji?

Jeszcze jedno, specyfika świata (moim zdaniem) wygląda tak, że max z 10% ogółu pracy to praca ciekawa reszta to mniejsza a raczej większa rutyna
obojętnie czego nie robisz, czy jesteś lekarzem, devem, kucharzem, pilotem, fliziarzem, architektem, fotografem

6

Skoro chcesz dream team, to masz dream projekty i/lub dream zarobki?
Nie wiem ile to średnia na juniora na śląsku. Dla porównania, dobry stażysta w PL dostanie 5-8k miesięcznie, robienie >10k po/na studiach jako junior to też nie taki duży problem (wystarczy iść do FANGa). Pasja pasją, ale tym mieszkania nie kupisz :P
Jak chcesz ludzi z pasją to patrz po projektach które robili sami, poza pracą, jeśli jakieś mają. Możesz szukać w np jakiś hackerspejsach, jak ludzie związani z grafiką to np. na demoscenie, jak z security to po CTFach. Patrz czy ludzie robią hackathony, jeśli tak to ile i co na nich robią, czy należą do kół naukowych i coś w nich robią. Statystycznie lepiej też szukać ludzi w większych miastach (krk, waw, 3city) - więcej możliwości rozwoju, lepsze uczelnie, lepsze firmy, więc sensowni ludzie raczej tam będą siedzieć (jeśli będą ogólnie dalej w polsce)

Polecam też uważać na wprowadzanie jakiś głupich zasad w pracy (np masz być w biurze miedzy 9 a 10, używamy tylko windowsa na komputerach bo tak, pracy zdalnej nie ma bo nie)

No i jeśli faktycznie robicie coś ciekawego to się reklamujcie, sponsorujcie jakieś konkursy, hackathony róbcie, może jakieś nagrody dla studentów za coś
Nie każdy jest Googlem, więc markę trzeba sobie jakoś wyrobić.

A, i jak chcesz mieć dream team i firmę znaną z mocnych ludzi, to nie raczej nie szukaj juniorów tylko seniorów. Wiedza i doświadczenie spływa od góry ;)
Juniorów możesz brać jak widać że faktycznie mocno ogarniają (wygrali IMO/IOI/jakis inny miedzynarodowy konkurs, budowali satelitę/łazik dla NASA/ESA w postaci cubesatów, prezentowali na międzynarodowych konferencjach) ale no, warto mieć dalej sensowne ratio juniorów do seniorów.

2

Strasznie dużo tu napisaliście o pasjonatach jako jakichś stachanowcach albo tych co się podniecają samymi dłutkami i pilniczkami (coś tam np. o programowaniu funkcyjnym). A tutaj chodzi bardziej o to, co można nimi wyrzeźbić. AR to jest teraz nisza, ale z dużym potencjałem rozwoju i może to być bardzo ciekawe, szczególnie jeśli chodzi o zastosowania w przemyśle, bo przynajmniej nie chodzi o jakieś pierdoły ze zbieraniem pokemonów. ;) Chyba nie należy próbować szukać ludzi, którzy sprawiają wrażenie, że nadają się do generycznego dream teamu, ale takich, dla których to będzie "dream job". Najlepiej jakby mieli już na koncie jakieś projekty pokrewne, np. z grafiki lub gier 3d, hobbystyczne lub prace dyplomowe.

4

Gdzie kucharek 6 tam nie ma co jeść.
acht und achtzig professoren und vaterland du bist verloren.
better done than perfect
Swego czasu Real Madryt tak budował zespół. Weźmy najlepszych + dobry trener i będzie git. No i nie było.
Google miał problem bo skupował debesciakow aby nie byli u konkurencji, ale potem nie miał dla nich odpowiedniego zajęcia.

Przykłady I powiedzenia można mnożyć.

Zespół ma dostarczać wartość biznesową czyli zadowolić klienta I tyle w temacie.

Jak jesz chleb to zastanawiasz się czy zboże zbierano kombajnem czy kosą?
Jak jedziesz po moście to myślisz czy jest ze stali czy z mega kompozytu?

1

@.mARy.:

(…) jak znaleźć ludzi z pasją? Takich jak ja?

Dlaczego chcesz takich znaleźć? Przepraszam, jeśli ktoś już o to pytał w tym wątku.

5
Silv napisał(a):

@.mARy.:

(…) jak znaleźć ludzi z pasją? Takich jak ja?

Dlaczego chcesz takich znaleźć? Przepraszam, jeśli ktoś już o to pytał w tym wątku.

Wydaje mi się, że @.mARy. pisze o takim technologicznym startupie, gdzie robi się rzeczy nowe i nietypowe.
Tam programista wyrobnik, który przychodzi do pracy nie ma czego szukać.
Taki typ należy bezlitośnie eliminować - im szybciej, tym lepiej dla wszystkich.
Ponadto wszyscy muszą rozumieć i czuć, że robią coś wyjątkowego - nie kolejny sklepik czy inną pierd-stronkę.

I nie chodzi to o marne kołczownie "jesteśmy najlepsi i wyjątkowi". Oni muszą czuć, że się wyróżniają z tłumu.
Najłatwiej to osiągnąć przez konfrontację (o przepraszam, w torii zarządzania mówi się o benchmarkingu) z konkurencją; oczywiście zakładam, ze ta konfrontacja przejdzie pozytywnie dla Twojego zespołu, nie dla konkurencji :)
Wtedy będą się angażować.
A Ci którzy nie będą, out, albo zespół Ci się rozleci.
Ach, jest jeszcze inne podejście, które czasem naprawdę warto stosować. Nie za często, bo często programiści boją się ludzi (a taki stereotyp, ale na własnej skórze się przekonałem, że prawdziwy), ale...
Zabieram programistów do klienta, niech sami tłumaczą dlaczego to działa czy nie działa tak czy siak.
To ma dwie korzyści - programiści nagle się dowiadują co oni tak naprawdę robią, dla kogo i po co to robią. A to dla niektórych bywa olśnieniem. Poważnie.
Zaczynają lepiej rozumieć całe otocznie, a to po prostu istotna wartość dodana - i żaden człowiek z teczką (o przepraszam, tak zwany analityk) tego nie zastąpi.

W takich zespołach kasa jest ważna, ale nie najważniejsza. Wyższe zarobki, to nie jest magic button na Twoje problemu z zaangażowaniem zespołu.
Ci którzy tego nie rozumieją lub się z tym nie zgadzają, też nie mają czego szukać w takim zespole. I żeby była jasność - to wcale nie oznacza, że praca jest za marne stawki. Nie.
Jasne, można rozważyć udziały w firmie, ale na pewno nie dla wszystkich po równo. Ja byłbym ostrożny, tu jest wiele "to zależy".
Pewne jest jedno - jeden z w/w elementów nie zapewni sukcesu. To jest delikatny i bardziej złożony mechanizm.
Taka smutna prawda.

Nie zgadzam się z tezą, że do takiego zespołu potrzebni są ludzie ze sporym doświadczeniem.
Potrzebni są specyficzni ludzie, a nie tacy którzy wszystko wiedzą lepiej/najlepiej.
Niejednokrotnie widziałem, jak świeżak praktycznie bez doświadczenia po 3 miesiącach kodował jak senior, a po kolejnych ogarniał cały model dziedziny na poziomie samowystarczalnym.
A że był swieżak, to nie miał fatalnych nawyków ze swoich wcześniejszych projektów.
Taka osoba jest bardziej plastyczna i lepiej wpasuje się do takiego zespołu.
Fakt jest taki, że ludzi którzy potrafią naprawdę nieźle projektować architekturę i programować jest stosunkowo niewielu. A skoro to fakt, to nie nalży przyzwyczajać się do pomysłu, ze się znajdzie ktoś taki.
A na takich, którzy wiążą drutem "i działa" znacznie łatwiej spotkać.
Mam jedną zasadę - aby z kimś współpracować, musi zaiskrzyć. Prawie jak na randce.
Inaczej mi się po prostu nie chce męczyć, a że będę się męczył wiadomo bardzo szybko.
I wtedy krótka i bolesna decyzja - albo albo.

Dlaczego szukać takich ludzi?
Zakładam, że ten projekt ze względu na swoją specyfikę takich wymaga - to raz.
A poza tym to oczywiste - z takimi się świetnie współpracuje. Rozumiesz się z minimalną ilością formalizmów.
Każdy wie co ma robić i każdy w czymś innym jest dobry, przez co możesz uczyć się od innych.

Ale żeby stworzyć i utrzymać takie zespół, oprócz wiedzy, możliwości (tu chodzi również o pieniądze, niestety ale bez kasy daleko się nie zajedzie) i talentów nade wszystko trzeba mieć charyzmę i jaja.
Charyzma, wiadomo po co i jest z nią pewien problem; nie da jej się nauczyć czy kupić. Albo się ją ma, albo się myśli, że się ją ma :)

A jaja niezbędne są do podejmowania szybkich, bolesnych i koniecznych decyzji.; np. po to, aby wywalić takiego osła na zbity pysk po dwóch tygodniach a nie trzymać go nie wiadomo po co przez trzy miesiące.
I nie chodzi tu o "darcie ryja" w stylu JanuszaBiznesu, zupełnie nie o to chodzi.
I jeszcze wdawać się z nim w dyskusje...

To co @.mARy. opisałaś, to jest to trochę na Twoje życzenie. pozwoliłaś im na to, a ludzie jak woda - po linii najmniejszego oporu.
Brakuje tylko, żebyś przepraszała tego typa za to, że nic nie zrobił przez trzy miesiące.
Sorry - to jest dla mnie absolutnie niepojęte!
Ale ja jestem specyficzny i znam swoje wady - mam czasem pewne problemy z empatią do osób które mnie wkr.
A taki typ, mimo że go nie znam, podniósł mi ciśnienie okrutnie - chociaż nie wiem do końca czy i Ty @.mARy. również, przez te odrobine łzawe historie...

Pracownicy nie są twoimi kumplami, co nie znaczy że trzeba nad nimi stać z kijem.
Ale pewien reżim musi być - w końcu świadczą pracę za którą dostają wynagrodzenie, a nie przychodzą na pogaduchy.
I to obie strony muszą to doskonale rozumieć, a to z kolei wymaga stawienia pewnych granic.

PS.
Czytając ten wątek, to na rozmowę kwalifikacyjną do takiego zespołu zaprosiłbym max 2, 3 osoby, które tu się wypowiadają.
Pozostałym dziękujemy.

5

@wloochacz: podał "Przepis na CD Projekt"

Chyba cały game-dev tak funkcjonuje

5

Ja bym powiedział, że wielu pasjonatów zostało stłumionych przez ciepłe i dobrze płatne posadki w korpo. Ludzie do uaktywniania swoich zdolności i pasji potrzebują motywacji. W czasach komuny nasi piłkarze królowali na mistrzostwach świata, bo chcieli wyjechać za żelazną kurtynę, zarobić i zobaczyć świat. Dzisiaj piłkarze bez względu czy wygrają czy przegrają dostają kupę hajsu i mamy piłkarzy jakich mamy. To samo jest w IT. Jeżeli zarobki byłyby niskie to zawsze znalazłaby się grupka osób, które próbowałby "zrobić coś więcej" i podbić swoim produktem świat, żeby poprawić swój los. Niestety, ale w ten sposób korpo po części tłumią swoją potencjalną konkurencję, żeby im nie przeszkadzała.

0

@baroo: Normalnie żyją, podobnie jak cywilizowany mieszkaniec Starej Europy.
Nie muszą walczyć jak lwy o papier toaletowy jak za komuny (czy o coś innego - nie mam nikogo obok żeby spytać za czym "się stało"). - jakby zarobki były niskie jak w komunie

4

@baroo: w życiu trzeba mieć trochę szczęścia i odpowiedni charakter (z pewną dozą bezczelności) . Praca zabija tzw pasję równie szybko i skutecznie jak szkoła.
Masz szczęście trafisz na odpowiednich ludzi projekt to doda to skrzydeł. Nie masz to się bujasz.
Taki przypadek z życia wzięty, gościu w imię solidarności zespołowej zgodził się przejść do maintenance. Po mniej więcej 18 miesiącach gdy chciał wyjść z tego to usłyszał że są ludzie co mają od niego większe visibility i nie ma szans na ciekawsze zadania.
Inny ale podobny. Jednego gościa mamiono webem ponad 2 lata. Aż rzucił papierami, wtedy obietnice x1000. Ale kolega był już cwańszy i pyta. No przecież już robicie weba a mnie nawet nikt nie zaprasza do pracy nad tym. No i zaczęły się głupie tłumaczenia że chcieli ale jak się upora z bugami. Czyli chyba dzień przed emeryturą :p

Nawet jeśli by to byli pasjonaci to taka praca szybko by ich wyleczyła z pasji.

BTW
Kto to jest dobry programista?

3

Pytanie do Was - jak znaleźć ludzi z pasją?

Ludzie z pasją już coś robią zwykle ciekawego, więc można spytać np. o projekty na Githubie, o to czy prowadzą bloga, albo czy byli ostatnio na jakiejś konferencji (kiepskie pytanie w kontekście pandemii, ale chodzi mi o pewien kierunek myślenia), albo o inne oznaki tego, że ktoś faktycznie ma jakąś pasję związaną z programowaniem.

Problem w tym, że ich pasja nie musi mieć punktów stycznych z twoją wizją w firmie. Nawet bym powiedział, że pasja do programowania może często przeszkadzać w takiej normalnej pracy, gdzie trzeba coś zaklepać po prostu, a nie się tym pasjonować.

Dlatego często konkretny hajs jest lepszą motywacją niż ciekawe projekty, a zamiast pasji czasem lepiej szukać profesjonalnego podejścia oraz motywacji do tego, żeby rozwiązywać problemy biznesowe.

Obecnie jednak w trochę innej formie - jestem współwłaścicielem firmy (na papierze), w praktyce dalej robię to co kocham - programuję.
...
wydając własne pieniądze na assety, bo nikt w firmie nie rozumiał, że trzeba coś kupić

Tzn. od kogo wymagałaś, że ma coś kupić, skoro to ty jesteś współwłaścicielem firmy?

Dodatkowo pracując w firmie zarabiając 2,4k nett i

Rozumiem, że tak niskie zarobki wynikają z tego, że jesteś współwłaścicielem i szeregowym pracownikom płacicie więcej?

3
zimna pitulka napisał(a):

Praca zabija tzw pasję równie szybko i skutecznie jak szkoła.

Tak, to fakt. I dla mnie bzdurą jest stwierdzenie, że jeśli zawodowo wykonujesz swoją pasję, to tak jakbyś nie musiał pracować. Trzy swoje pasje wykonywałem zawodowo i nie czułem się jakbym nie pracował. Radość z pasji mam najbardziej wtedy gdy nie mam przesytu. Kiedy robisz coś dla kasy nie da się nie nabrać przesytu. Ale na szczęście zauważyłem, że po zmianie branży powrót do pasji wykonywanej hobbystycznie jest możliwy, więc praca nie zarżnęła moich pasji na dobre a jedynie czasowo do nich zniechęciła.

4

Niestety, ale większość ludzi taka nie jest. Większość ludzi to jednostki pracujące od 8 do 16 i oddający się pasji po godzinach. Ale możesz znaleźć ludzi, którzy się angażują w to, co robią. Dobry pracownik to nie taki co z pracy nie wychodzi tylko który jest samodzielny i zaangażowany w godzinach pracy - myślę że to jest wystarczające. Większość ludzi nie lubi się angażować w cudze pomysły - rzadko kiedy marzenia właściciela firmy pokrywają się z tym, co marzą sobie pracownicy. Ja np lubię czuć, że mam wpływ na produkt, na firmę - dlatego unikam korporacji.

6

@UglyMan

Dokładnie. Nawet jeśli ktoś jest pasjonatem programowania, to nie znaczy, że będzie z pasją fanatyka realizował cudze pomysły.

3

Wzięłaś pod uwagę że problem (a przynajmniej jego część) może leżeć po Twojej stronie? Być może masz wygórowane wymagania lub po prostu ciężko Ci zaakceptować że nie każdy będzie taki jak Ty.

5

Autorka wątku chyba już dawno zignorowała tę dyskusję, przez to że nikt nie poklepał jej po ramieniu że dobrze robi i jest dobra, a to inni ludzie są źli xd

3
Aventus napisał(a):

Wzięłaś pod uwagę ... ...że nie każdy będzie taki jak Ty.

No właśnie, nie każdy programista musi okazywać podniecenie odpalając IDE. Wiadomo, są programiści, najczęściej młodzi, którzy tworzą taką atmosferę podniecenia z tego co robią w zespole. Jarają się niesamowicie: "Ale to będzie ficzer! Super task! Kodzimy! Yeah!", banan praktycznie nie schodzi z twarzy, pobudzeni po kawie niczym po amfie - bo jeszcze organizm młodego człowieka do kawy nie przyzwyczajony. A jak funkcjonalność wyjdzie i wszystko działa ok, to już niemal orgazm :D
Czy jest to fajne - jasne, taka atmosfera pozytywna jest ok.
Ale nie deprymujmy seniora, który to samo zadanie zrobi pewnie dwa razy szybciej, jednocześnie oglądając na drugim monitorze teledyski na YT. A że nie będzie przejawiał takiego podniecenia - co z tego?

15

@Pinek: Absolutnie nie :) czytam na bieżąco, po każdym wpisie dostaję powiadomienie i od razu czytam. Mam wiele słów do napisania tutaj i odniesienie się do Waszych wpisów, ale dziś 12.03, projekt do skończenia na wczoraj... i dziergam - rzeczywistość mnie dojechała. Doceniam wszystkie wpisy i uwagi, w pełni się z większością zgadzam. Jutro lub jeszcze dzisiaj wieczorkiem powrócę do dyskusji, proszę kontynuować.
Nie spodziewałam się, że będzie taki odzew i nie jestem nastawiona na pochwałę, a wszystkie uwagi doceniam i zdaję sobie sprawę, że dużo jest pracy również po mojej stronie.

0

Ja chętnie wolałbym przyjąć kogoś, kto kiedyś miał zajawkę na kodowanie przy cms'ach typu phpBB2 by przemo, webspell, tacy są najlepsi, niż kogoś kto nigdy nie kodowal wcześniej i przyszedł tylko po studiach.

2

Ja chętnie wolałbym przyjąć kogoś, kto kiedyś miał zajawkę na kodowanie przy cms'ach typu phpBB2 by przemo

myślę, że może być ciężko zatrudnić emerytów

0

@.mARy.: Dawaj ogloszenia tutaj, na konferencjach/targach branżowych, na grupach FB oraz zatrudniaj z polecenia i będzie dream team :)

5

Trzeba bylo wczoraj na Welne Totalna wbijac, tam mialas pasjonatow. Bo nikt kto nie jest pasjonatem nie bedzie siedzial po calym tygodniu w piatek wieczorem i gadal do nocy o IT :P Wełna totalna - numer 3

9

@.mARy.: myślę, że masz nierealistyczne wymagania. Kompetencje miękkie jakie opisujesz cechują raczej ludzi 30+. Jak ktoś jest studentem to jest bardzo wycofany i jeszcze nie wie na co może sobie pozwolić, nie ma pewności siebie itp. Na studiach jest kozak, ale w pracy przyjmuje pozycję taktycznego obserwatora. Kompetencje (i pewność siebie) rozwija się u raptem kilku procent osób i zdecydowanie w późniejszym etapie, gdy już w swojej dziedzinie faktycznie mają poczucie, że wiedzą co mówią.
Oczywiście, że są od tego wyjątki, ale jak trafisz taką osobę to... no właśnie będzie jak trafienie 6 w totka - raz się może zdarzyć, ale zespołu takich ludzi raczej nie zbudujesz jeśli nie jesteś Google. Inna sprawa, że takie osoby są mocno świadome swojej wartości w firmie i szybko ich oczekiwania finansowe rosną, więc nawet jeśli Ci się uda kogoś takiego zatrudnić za pensję lepszą niż średnia dla juniora to szybko będzie to raczej dążyło za pensje z przedziału mid/senior już w pierwszych 2 latach pracy.

Myślę, że jestem idealnie taką osobą jakiej szukasz - do zawodu trafiłem w wieku grubo po 30. Wcześniej byłem pasjonatem. Mam bardzo dobrze rozwinięte zdolności o których piszesz - czyli szczera rozmowa, wywieranie realnego wpływu na zespół/projekt, bardzo się angażuje w to co robię itd. Praca w takim zespole jak opisujesz pewnie bardzo by mi się podobała, bo ciągle szukam zajęć, gdzie "coś się dzieje", a programowanie to tylko środek do osiągnięcia celu. Problem tylko w tym, że rok po wejściu do zawodu zarabiałem już 5 cyfrowe kwoty na umowie z urlopami i innymi benefitami (A pracuję w PHP gdzie to już w sumie pensja na poziomie początkującego seniora). Nawet w korpo udało mi się uciec z magicznego podzielnika za wysługę lat i jak odchodziłem to byli mocno zdeterminowanie aby mnie zatrzymać. Po prostu taki zestaw umiejętności u kumatego pracodawcy jest znacznie bardziej ceniony niż umiejętności programistyczne (oczywiście zakładamy tutaj, że delikwent "coś" umie).

Reasumując to szukasz osoby na stanowisko juniorskie, która ma +30lat (bo umiejętności miękkie). Umiejętności miękkie na poziomie menadżerskim połączone z solidnym technicznym skillem, który co prawda nie musi być wysoki w kategoriach programistycznych ale za to uzupełniony umiejętnością "twórczą" bo w sumie robicie R&D. Do tego ta osoba musi być pasjonatem aby nie trzeba było uprawiać mikromenagmentu. W zamian oferujesz pensję na poziomie powyżej juniorskiej na dolnym śląsku w firmie, która nie oferuje żadnego ponadnormatywnego prestiżu w CV. Do tego osoba ta jeszcze przy tych wszystkich zdolnościach musi pozostać nieświadoma swojej realnej wartości rynkowej (mi uświadomienie sobie faktu, że moje umiejętności nieprogramistyczne są więcej warte niż programistyczne zajęło 6 miesięcy).

Realnie patrząc myślę że masz dwie, może trzy drogi:

  • uczestniczyć w jakimś środowisku i szukać w nim wspólników, których zarazisz wizją potencjalnych korzyści
  • j.w. tylko zamiast udziałów oferować bardzo solidne wynagrodzenie czyli powiedzmy o jeden szczebel wyżej - jeśli ktoś jest juniorem do dostaje pensję mida itd.
  • trzecia, moim zdaniem mało rerealna w przypadku małej firmy droga to bardzo dobry emp. branding - czyli konsekwentne, targetowane przekazy do grupy docelowej pokazujące jak fajnie u Ciebie pracować i jakie kosmiczne rzeczy robicie. Znam 1-2 polskie firmy w mojej branży, które robią to dobrze i przed bańką covidową udawało im się rekurtować za stawki 10-25% niższe niż rynkowe całkiem fajnych ludzi. Dopiero Covid ich pokonał i teraz jak wszyscy już uczestniczą w wyścigu $$$ wspierani zewnętrznymi agencjami. bo nawet pasjonaci nie chcieli pracować za 50-60% stawki rynkowej.

Jeśli nic z powyższego nie wchodzi w grę to chyba trzeba się pogodzić z faktami i pomyśleć jak zreaorganizować pracę i pracować z materiałem na jaki Cię stać. Może po prostu musisz przestać programować i skupić się na działalności twórczej + zarządzaniu ludźmi.

1

I tak wszystko chyba się rozbija o wrodzoną etykę pracy. Na przykład ja niby mam całkiem interesującą (z IT związaną tylko tematycznie), chociaż nie wymaga nie wiadomo jakiego myślenia, ale po kilkunastu latach chętnie bym ją zmienił (nawet parę razy próbowałem wykształcić się na programistę, tylko czasu brakło) i w sumie muszę się do niej zmuszać, a nie jest to łatwe, bo wymaga ogromnego skupienia i po mnie nikt już nie poprawi. Jednak nie odwalam kaszany: zarobki bardzo marne, mózg po paru godzinach się gotuje, przy czym każda przerwa, a potrzebuję ich sporo, to strata finansowa, ale staranność niezmiennie utrzymuję wysoką, nawet powyżej oczekiwań zleceniodawcy.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1