Tak sie zastanawiam, bo dostalem informacje o spotkaniu majacym na celu poprawic komunikacje w zespole.
Na pytanie jak mi sie wspolpracuje z szefem, mowie, ze srednio.
Gosciu, do mnie mowil, zebym nie pisal do niego po angielsku, ze sobie nie zyczy, mimo ze wie, ze nie znam na tyle dobrze niemieckiego.
Ciagle mnie meczy swoim niemieckim.
Wlasciwie od tego sie zaczelo.
Pozniej pytanie o estymacje czasu projektu, ja mowie, ze 2-3 dni. On mowi, ze powinienem to zrobic w 2 godziny. WTF!?
Dostaje, zadania ktorych sie nie da wykonac, bo np aplikacja nie zawiera Springa, a biblioteka potrzebuje Spring, a ja nie mam tygodni zeby implementowac cala biblioteke.
Czy inne zadanie, gdzie definicja modelu jest zla i nie da sie zmapowac.
Przez dwa dni od rozpoczecia zadania, wyciagam informacje na jego temat, bo nie ma ich podanych w tickecie. Po dwoch dniach moj szef robi schemat przy mnie w 2 min i go wrzuca.
Nie znalazlem, jeszcze zadnej lepszej oferty pracy. Biorac pod uwage warunki finansowe i ogolnie, ale zastanawiam sie czy eskalowac konflikt i pisac, ze nie ma sensu sie spotykac, dopoki nie poprawi on tego co napisalem na gorze. Czy miej wyrabane, dopoki niczego nie znajdziesz? Ktora opcja lepsza?