Wątek przeniesiony 2020-08-20 09:09 z Off-Topic przez cerrato.

Freelancer pozostawiony samemu sobie

0

Witajcie,

od wielu lat jestem programistą-freelancerem. Pracuję głównie dla klientów z USA i Europy zachodniej i niezależnie od wielkości projektu, zauważyłem pewną tendencję. Otóż z mojego doświadczenia wynika, że freelancerowi przeważnie trudno jest się czegoś nauczyć w zespole. Owszem, uczę się sam (jak zwykle), ale nie do końca rozumiem dlaczego jestem zwykle pozostawiany samemu sobie. Moja rola w "zespole" zwykle ogranicza się do robienia tasków i uczestnictwa w spotkaniach, ale praktycznie nigdy zespół nie dba o to, żeby mi wytłumaczyć na starcie co i jak. Jestem wrzucany do projektu i oczekuje się, że sam czytając istniejący kod zabiorę się do roboty. Nie ukrywam, że to dla mnie koszmar, bo nie lubię czytać dużych ilości cudzego kodu. Wiem, to moja wada.

Zastanawia mnie jednak czy to normalne, że nie szkoli się nowego pracownika? Nawet gdy dołączam do projektu z perspektywą co najmniej rocznej współpracy, brakuje mi tego etapu wstępnego, który pozwoliłby mi poczuć się komfortowo w zespole i w projekcie. Czuję się jak robol do odbębniania tasków. Spotykam się z tym w niemal każdym nowym projekcie i szczerze mówiąc jestem bliski wypalenia. Czuję, że muszę się prosić o tłumaczenie dlaczego coś było zrobione w określony sposób, bo przecież każdy jest zajęty. Jest to dla mnie ogromna wada bycia freelancerem, bo prawie nigdy nie czuję się w zespole jak ktoś ważny i chciany. Po prostu przyspieszam rozwiązywanie tasków.

Czy coś robię nie tak? Czy mam pecha do klientów? A może to standard i narzekam, bo tak właśnie powinno być? Nie wiem, tyle czytałem o tworzeniu przyjaznego środowiska pracy i motywowaniu pracowników, a na własnej skórze tego nie doświadczam. Czuję, że coś fajnego mnie omija i nie chce mi się rozpoczynać kolejnych projektów.

3

Po pierwsze: widzisz problem - porozmawiaj. To nie jest prosta rozmowa, bo ktoś może odebrać to jako atak. Powiedz jaki masz problem. Może inni w ogóle tego nie widzą. Po drugie: daj sobie czas. Nie napisałeś ile czasu trwała u Ciebie praca samemu a ile w zespole. Komunikacji też trzeba się nauczyć i nie pomogą żadne mądre kśiążki jeśli nie robisz nic w praktyce. Po trzecie: nie wszystko jest tak jak ty chcesz. Zaakceptuj to czego zmienić nie możesz.

1

Poczekaj bo raz piszesz ze jesteś freelancerem a potem piszesz o motywowaniu pracowników. Dla mnie freelancer to ktos komu się zleca robotę i to jest jego problem zeby to dowieść. Zleca mu się taski, on to wycenia i dostarcza. Jak chcesz budować atmosferę i oczekujesz motywacji to się zatrudnij na etacie. To jest inna forma współpracy.

5

W Polsce tez sa firmy ktore traktują kontraktorow jak mięso armatnie. Tak ze to jest raczej specyfika firmy

0
bearek napisał(a):

...nie do końca rozumiem dlaczego jestem zwykle pozostawiany samemu sobie. ... praktycznie nigdy zespół nie dba o to, żeby mi wytłumaczyć na starcie co i jak. ... brakuje mi tego etapu wstępnego, który pozwoliłby mi poczuć się komfortowo w zespole i w projekcie.

A czy prosisz o taką pomoc? Czy zgłaszasz taką potrzebę? Jaką otrzymujesz odpowiedź?

1

Standard.
Tak jest w większości firm w polsce, gdzie pracujesz na etacie.
-Dzień dobry, to jest kąkuter, to nasz projekt, jutro damy Ci taska.

7

Czytanie starego kodu to standard, nie ważne czy jesteś freelancerem, kontraktorem, czy normalny pracownikiem. Nikt nie ma wiedzy żeby wszystko szczegółowo wytłumaczyć, bo zwyczajnie tego nie jest wstanie spamiętać. Dokumentacja, jeśli istnieje, to albo kłamie, albo jest zbyt pobieżna, albo nie na temat. Jedynym źródłem prawdy jest kod. Czasem jeszcze story w Jirze jak jest dobre zarządzanie w firmie.
Dlatego właśnie że głównie czyta się stary kod tak ważne jest pisanie czytelnego kodu.

Oczywiście czasem zdarzają mi się szkolenia z kodu zas*anego, ale zwykle są wysokopoziomowe i o tym czego nie da się wywnioskować z kodu czyli np jak łączą się mikroserwisy

0

Ja miałem podobne odczucie jak pracowałem jako kontraktor przez outsourcującą mnie firmę A do innej firmy B gdzie pracowałem z ichniejszymi pracownikami z firmy B.
Niby razem, a jednak osobno. Czułem się jak automat do kawy, tylko że myślący trochę więcej i wzięty w leasing. Także nie dziwię Ci się że Ty się tak czujesz jako freelancer.
Moim zdaniem to wina firmy, ich polityki do pracowników na kontrakcie i freelancerów.

2

Freelancer to powinien budować swój stack, rozwiązania, produkty i tylko je dostarczać, bo inaczej to jesteś popychadłem co czeka aż pan wrzuci coś do miski.
Więc albo etat, albo co wyżej ;)

6

No ale ja nie rozumiem czegoś. Sam podkreślasz kilka razy, ze pracujesz w charakterze freelancera, czyli samodzielnego specjalisty. Dlaczego oczekujesz w takim razie, żeby Cię traktowano jak pracownika, wdrażano w system, tłumaczono itp? Jakby chcieli w ten sposób kogoś traktować, to by wzięli pracownika. Skoro wybierają taką a nie inną formę współpracy, to znaczy że szukają kogoś samodzielnego, praktycznie bezobsługowego. W pewnym sensie właśnie masz być maszyną do robienia tasków.

To tak samo jak z zepsutym samochodem - możesz zatrudnić mechanika, wyjaśnić mu co i jak, przeszkolić, zapewnić narzędzia itp, albo pojechać do warsztatu i zlecić wykonanie naprawy. W drugim przypadku to Ciebie nie obchodzi jak on to zrobi, czy na narzędzia itp. Po prostu - zlecasz zadanie i liczysz, że będzie wykonane w określonym terminie i cenie. Ty chcesz być warsztatem, ale jednocześnie oczekujesz traktowania, jakie przysługuje mechanikowi na umowie o pracę.

3
cerrato napisał(a):

No ale ja nie rozumiem czegoś. Sam podkreślasz kilka razy, ze pracujesz w charakterze freelancera, czyli samodzielnego specjalisty. Dlaczego oczekujesz w takim razie, żeby Cię traktowano jak pracownika, wdrażano w system, tłumaczono itp? Jakby chcieli w ten sposób kogoś traktować, to by wzięli pracownika. Skoro wybierają taką a nie inną formę współpracy, to znaczy że szukają kogoś samodzielnego, praktycznie bezobsługowego. W pewnym sensie właśnie masz być maszyną do robienia tasków.

Tu się zgadzam.

To tak samo jak z zepsutym samochodem - możesz zatrudnić mechanika, wyjaśnić mu co i jak, przeszkolić, zapewnić narzędzia itp, albo pojechać do warsztatu i zlecić wykonanie naprawy. W drugim przypadku to Ciebie nie obchodzi jak on to zrobi, czy na narzędzia itp. Po prostu - zlecasz zadanie i liczysz, że będzie wykonane w określonym terminie i cenie. Ty chcesz być warsztatem, ale jednocześnie oczekujesz traktowania jakie przysługuje mechanikowi na umowie o pracę.

Nie do końca. To bardziej relacja wykonawca - podwykonawcy, niż klient- wykonawca. To tak jak mechanik, który może mieć ludzi od remontu silników albo zlecać to na zewnątrz. Klient tego nawet nie widzi.

2

Nie wiem czy rozumiesz, ale kontraktora zatrudnia się za ekstra kasę z założeniem że przyniesie gotowe rozwiązanie i jeszcze nauczy pracowników wewnętrznych jak pracować. Jeśli tego nie oferujesz to po co zgłaszasz się jako kontraktor? Chyba nie sądzisz że to jest tylko po to, żebyś mógł płacić niższe podatki na B2B?

3
The Pontiff napisał(a):

Nie wiem czy rozumiesz, ale kontraktora zatrudnia się za ekstra kasę z założeniem że przyniesie gotowe rozwiązanie i jeszcze nauczy pracowników wewnętrznych jak pracować. Jeśli tego nie oferujesz to po co zgłaszasz się jako kontraktor? Chyba nie sądzisz że to jest tylko po to, żebyś mógł płacić niższe podatki na B2B?

Noooo, właśnie wielu tak myśli i tego nawet uczą doświadczeni programiści: idź w B2B, będzie wincyj kasy (fap, fap, fap...)!

4

Musisz też pamiętać, że według naszego prawa, to pracując na B2B jesteś uznawany za podmiot profesjonalnych i to Ty za wiele więcej rzeczy odpowiadasz. Podczas gdy na umowie o pracę to jednak główna odpowiedzialność i obowiązki organizacyjne spoczywają na pracodawcy. B2B to taka umowa na zasadzie - równy z równym. Umowa o pracę to taka umowa - nadrzędności - podrzędności.

2

Freelancer jest zatrudniony do konkretnego zadania, po którym znika z firmy albo idzie do następnego projektu, więc pewnie "stały" zespół wychodzi z założenia, że szkoda poświęcać ich czasu dla osoby, która zaraz odejdzie.

Z drugiej strony jeśli chodzi o USA to tam faktycznie jest silny trend wypychania pracy do podmiotów zewnętrznych, ale z reguły nie ma wtedy ściśle określonego projektu. W takim wypadku można mówić, że ktoś jest kontraktorem. Jako przykład może posłużyć E. Snowden - w swojej książce opisuje jak wygląda praca z perspektywy kontraktora i rzeczywiście w większości przypadków od pracowników etatowych odróżniał go inny kolor plakietki.

4

Zaczniemy od tego, że tak jak pisał @cerrato freelancer to taka mikro firma. Teraz przyjmiemy narrację „firma”, bo to czy jesteś w niej sam, czy masz innych do pracy, czy jakiekolwiek inne powody nie mają już znaczenia.

Jeżeli zlecasz firmie zrobienie czegoś, to nie interesuje cię jak tylko za ile i na kiedy. To, że twoja firma ma problemy z realizacją jakichś składowych zlecenia, to nie jest do końca problem zlecającego. Mówię nie do końca, bo jeżeli zlecający utrudnia pracę (np. Nie odpowiada na pytania konieczne do realizacji zlecenia) to wtedy działa na własną szkodę. Pracownicy firmy są częścią firmy. Ich masz pytać, a oni odpowiadać. Nie odpowiadają? To komunikujesz zlecającemu, że jego firma utrudnia realizację.

Jesteś pracownikiem we własnej firmie. Nikt za ciebie nie będzie rozwiązywał problemów. Nie masz szefa, do którego przyjdziesz, bo cię traktują jak automat do kawy. Chcesz traktowania jak pracownik? To zostań pracownikiem.

Abstrahując od tej smutnej narracji. Nie wiem, jaki masz model współpracy. Człowiek to człowiek, niezależnie od bandery. Warto jest pytać i żyć w dobrych stosunkach z innymi. Wtedy te granice się zacierają i dużo prościej realizować cokolwiek realizujemy. Pytaj, rozmawiaj i dbaj o swoje. Natomiast wybrałeś taką, a nie inną formę współpracy więc musisz brać za to odpowiedzialność. Ja często mówię, że B2B to umowa dla dorosłych, tak samo jak prowadzenie firmy (niezależnie od jej wielkości). Musisz pamiętać, że nie jesteś ich pracownikiem a co najwyżej partnerem i to od ciebie zależy, jak będzie wyglądała współpraca i tym samym twoja praca.

12

Bo tak ogólnie, to programista w pracy nie wygląda tak:

screenshot-20200820130925.png

Tylko tak:

screenshot-20200820130958.png

2

Kwestia firm dla których pracowałeś, na B2B w ostatnim polskim softwarehouse miałem tak samo, wszystko zapewne powodowane zamiataniem realnych kosztów prowadzenia projektów pod dywan i wieczene dziwienie się pod koniec że aplikacja się nie spina, z drugiej strony wcześniej pracowałem na B2B dla zagraniczego softwarehouse i tam było tak jak mówisz czyli zachowanie procesów i zero cebuli i robota zawsze oddawana bez błędów na czas. Robotę w Polskim dziadostwie już rzuciłem bo szkoda życia przepychanki.

1

Nawet najgenialniejszy freelancer nie zna przecież działania wszystkich systemów informatycznych na świecie. To nie jest mechanik samochodowy, który ma do obczajenia kilkanaście, góra kilkadziesiąt modeli. Prawie zawsze potrzebne jest przekazanie wiedzy. Wiedzy, którą ma tylko firma zlecająca, której nie ma w Google i której nie da się zdobyć na drodze doświadczenia, bo po prostu jest to wiedza wewnętrzna. To tylko menedżerowie myślą, że dadzą ogłoszenie na seniora, który przyjdzie, włączy komputer i zacznie trzaskać taski z Jiry, szczególnie w jakimś starym spaghetti code. Oczywiście freelancer to nie to samo co pracownik, ale różnica nie polega na tym, że freelancer ma szklaną kulę.

2
somekind napisał(a):

Bo tak ogólnie, to programista w pracy nie wygląda tak:

Tylko tak:

No nie wiem - ja wyglądam jak na pierwszym załączonym obrazku...

...ale ja wybrałem niebieską pigułkę.

4
loza_wykletych napisał(a):

...ale ja wybrałem niebieską pigułkę.

Gratulacje!
Mam nadzieję, że prostytutka była tak zadowolona, że dostałeś rabat.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1