Zaśmiałem się :)
Ale teraz na poważnie. Jestem w podobnej sytuacji do autora tematu. Po tym jak rozpocząłem pracę okazało się, że wcale nie jest tak fajnie jak miało być. Osobiście niejedno robiłem i byle co mnie nie przeraża ale nie widzę siebie w tym miejscu dłużej niż to konieczne. Z różnych względów - projekt sam w sobie czy domena może aż taka nudna nie jest. Natomiast wszystko inne wokół już tak. Raczej niewielkie szanse na zmiany i jakikolwiek rozwój. Tak wiem - ciężko się ciągle rozwijać. Jednak w sytuacji kiedy widzę, że czeka mnie jedynie regres to robi się niebezpiecznie. Nie mogę wykorzystać tego czasu na naukę czegoś innego - w ramach pracy nie da rady a po pracy mam inne zajęcia zupełnie niezwiązane z programowaniem.
Co w tym jest nieuczciwego?
Oczywiście - pracodawca uczciwie wypłaca wynagrodzenie. Natomiast ja na miarę swoich możliwości staram się robić zadania. Nie ma tu mowy oczywiście o wielkiej wydajności ale podejście jest równie uczciwe. Jak już wcześniej wspomniałem rekrutacja jest ryzykiem dla obu stron - i pracownika, i pracodawcy. Pracownik wie, że może trafić z deszczu pod rynnę, natomiast pracodawca wie również że nowy człowiek zacznie przynosić zyski dopiero po jakimś czasie (zakładając że nie odejdzie wcześniej).
Dlaczego ja osobiście powinienem czuć wdzięczność względem pracodawcy, którego nie widziałem na oczy? Rozmawiałem z HR i z kimś technicznym z którym to nie mam żadnego kontaktu. Komu mam więc pisać peany ku jego czci? Podpisałem umowę o świadczenie usług z której obydwie strony się wywiązują i z której każda ze stron ma prawo zrezygnować w dowolnym momencie z zachowaniem warunków opisanych w umowie. To jest chyba również wystarczająco uczciwe.
Jak długo powinienem pracować w firmie zanim pomyślę o zwolnieniu? Do czasu aż odpracuję to co zainwestował we mnie pracodawca? Do czasu aż się wykupię z niewoli i pracodawca łaskawie zdejmie mi łańcuch? Szydzicie tutaj z Januszy biznesu, sami macie jednak januszowe podejście. Tyle, że od strony Janusza - pracownika - niewolnika.
Sytuacja opisywana w tym wątku chyba myli się wam z "tupnięciem nóżką i wyjściem". Osobiście byłem świadkiem takiego zdarzenia. Typ się obraził, wyszedł z pracy i już nie wrócił. To było bardzo słabe. Co jest jednak złego w złożeniu wypowiedzenia?
odejście bo w sumie projekt jest nudny
Rozumiem, że ty będziesz zadowolony z czegokolwiek i nie masz żadnych ambicji, tak? W takim razie masz prawo pisać w taki sposób.
Jaki powód oprócz toksycznego środowiska jest zatem dobry według ciebie? Nie licząc wałków w stylu spóźniania się z wynagrodzeniem albo wymuszania nadgodzin.
Piszecie tutaj o bzdurach, które nie mają związku z problemem jaki poruszył autor. A brzmiał on następująco:
Tak na prawdę od początku praca mi się nie podoba. Zdecydowanie obietnice z rozmowy kwalifikacyjnej mają się nijak do rzeczywistości. Najgorszy jest fakt, że projekt jest bardzo nudny, mało rozwijający. Od początku pracy napisałem bardzo mało kodu i nie widzę szans na poprawę.
Może dla niektórych to jest zaskoczenie, ale istnieją projekty gdzie kodu pisze się bardzo mało a jak już się pisze to nie ma się praktycznie wpływu na to jak ten kod ma wyglądać (wręcz nakazują pisać słaby). No ale jak kto lubi. Ja mając wybór podejmuję decyzję które według mnie rokują dla mnie najlepiej.