Odejście z pracy po okresie 2 miesięcy

1

Cześć,

z początkiem kwietnia rozpocząłem prace w pewnej, wrocławskiej firmie. Tak na prawdę od początku praca mi się nie podoba. Zdecydowanie obietnice z rozmowy kwalifikacyjnej mają się nijak do rzeczywistości. Najgorszy jest fakt, że projekt jest bardzo nudny, mało rozwijający. Od początku pracy napisałem bardzo mało kodu i nie widzę szans na poprawę.

Zastanawiam się nad poszukiwaniem nowej pracy i tutaj rodzi się pytanie. Czy dodawać aktualna pracę do CV? Myślę, że nie będę miał problemu żeby wyjaśnić rekruterowi powód mojego odejścia, ale sam nie wiem jak to będzie wyglądać. Chciałbym poznać opinie bardziej doświadczonych osób. Zaznaczę też, że mam około 2.5 roku doświadczenia

1

imo nie ma wielkiej roznicy czy wrzucisz czy nie byle sie z tego wybronic w sensowny sposob

3

Ja na Twoim miejscu popracowałbym trochę w tej firmie i wykorzystał ten czas na dalszą naukę i za parę miesięcy wybrał się na rozmowę. Powody są dwa- koronawirus- nie wiadomo co i jak będzie, a po drugie to mimo wszystko zawsze dziwnie wygląda w CV jeśli ktoś gdzieś pracował 2- 3 miesiące. Ok, zdarza się wylot po okresie próbnym, to normalne, ale jeśli Ciebie nikt nie chce wyrzucić (zakładam, że tak jest), to po co sobie dodawać problemów.

3

Wiesz ze równie dobrze możesz nie wpisywać tego doświadczenia w CV jeśli się boisz co ktoś pomyśli? Wątpie żeby miało to znaczenie dla rekrutera.

4

Jestem w tej samej sytuacji, uciekam po dwóch miesiącach. Szkoda zdrowia. Chce ci się rano wstawać do tej zarąbistej firmy? Mi nie, wolę trochę bezrobocia i czas na własne projekty.

Lub brak bezrobocia, jeśli chcesz czegos poszukać :) Ja w CV nie będę tej firmy wpisywać.

1

Takie akcja się zdarzają i nie ma problemu mieć w CV 2 miesiące w jednej firmie. Problem jakbyś miał kilka takich pozycji. Kłamstwo ma krótkie nogi i świat jest mały. Co odpowiesz na rozmowie jak zapytają o dziurę w CV? W obecnej sytuacji "Podróżowałem po Świecie" raczej odpada :D. Co jak będziesz wciskał nieprawdę a rekruter swoimi kanałami dowie się, że jednak gdzieś pracowałeś przez 2 miesiące.

0

Kurczę mam podobny problem. Też chciałbym się zwolnić i zacząć uczyć się innej technologii/robić jakiś ciekawy projekt, jednak obawiam się sytuacji na rynku przez pandemię koronawirusa.
Btw. macie doświadczenie w tym, jak firmy podchodzą do możliwości przesunięcia dnia rozpoczęcia pracy powiedzmy o miesiąc? Chciałbym odpocząć sobie przez ten czas, bo z urlopem w nowym miejscu na początku byłby problem.

2

Ja osobiście bym przeczekał do września, października i wtedy podjął decyzję. Póki macie robotę to pracujcie w niej i dokształcajcie się na miarę możliwości po godzinach. Mówię to, ponieważ, aktualnie na rynku pracy przez koronnego jest niezły młyn i firmy zwalniają, nie przedłużają, zatrudniają, że suma sumarum lepiej przeczekać to już w tych okowach.

1

@jumbo_jet: mój znajomy powiedział że od czwartu do wtorku ma codziennie rozmowy rekutacyjne, a ma trochę ponad 3 lata doświadczenia komercyjnego
@anonim987 j/w tzw wpadki się zdarzaja więc nie ma co się spinać, ja mam w CV 6 miesięcy bez pracy i nikt się nie czepiał nadmiernie o to.

2
Erni120 napisał(a):

Btw. macie doświadczenie w tym, jak firmy podchodzą do możliwości przesunięcia dnia rozpoczęcia pracy powiedzmy o miesiąc? Chciałbym odpocząć sobie przez ten czas, bo z urlopem w nowym miejscu na początku byłby problem.

Nie prościej powiedzieć podczas rekrutacji, że jesteś dostępny od dnia takiego, a takiego, zamiast mówić ile masz wypowiedzenia w obecnej pracy?

1

Btw. macie doświadczenie w tym, jak firmy podchodzą do możliwości przesunięcia dnia rozpoczęcia pracy powiedzmy o miesiąc?

Robiłem tak i nie miałem nigdy problemów.

3

Takie tematy trochę ukazują odporność psychiczną młodych ludzi, projekt jest nudny... no ogólnie praca zwykle jest nudna, powtarzalna, prędzej, czy później wszystko się nudzi.
Kiedyś ludzie rezygnowali, bo były nadgodziny, mobbing, oszukiwanie wynagrodzenia, obecnie - bo jest nudno :)

Jestem ciekaw jak ludzie się odnajdą w nadchodzącej rzeczywistości, jak będzie trzeba się oderwać od smarfonów i bańka it w końcu pęknie (co już się dzieje powoli).

3
czysteskarpety napisał(a):

Takie tematy trochę ukazują odporność psychiczną młodych ludzi, projekt jest nudny... no ogólnie praca zwykle jest nudna, powtarzalna, prędzej, czy później wszystko się nudzi.
Kiedyś ludzie rezygnowali, bo były nadgodziny, mobbing, oszukiwanie wynagrodzenia, obecnie - bo jest nudno :)

Jestem ciekaw jak ludzie się odnajdą w nadchodzącej rzeczywistości, jak będzie trzeba się oderwać od smarfonów i bańka it w końcu pęknie (co już się dzieje powoli).

Jeśli gdzieś jest lepsza (ciekawsza) praca to nie rozumiem czemu siedzieć w tej gorszej (nudnej). Niestety często się okazuje ze nowa praca wcale nie jest lepsza (ciekawsza) bo HR i Managment znów nagięli rzeczywistość. Tylko czy jest obowiązek pracować dla kogoś kto już na wstępie Cię okłamał? Czy później będzie lepiej? Czy można takiej osobie zaufać?

BTW ja nigdy nie zmieniłem pracy, bo projekt był nudny. Zawsze to robiłem dla pieniędzy lub nowszej technologii i pieniędzy.

4
czysteskarpety napisał(a):

Takie tematy trochę ukazują odporność psychiczną młodych ludzi, projekt jest nudny... no ogólnie praca zwykle jest nudna, powtarzalna, prędzej, czy później wszystko się nudzi.
Kiedyś ludzie rezygnowali, bo były nadgodziny, mobbing, oszukiwanie wynagrodzenia, obecnie - bo jest nudno :)

Jestem ciekaw jak ludzie się odnajdą w nadchodzącej rzeczywistości, jak będzie trzeba się oderwać od smarfonów i bańka it w końcu pęknie (co już się dzieje powoli).

Takie tematy pokazują rzeczywiście odporność, ale nie w tym kontekście o którym piszesz. Tutaj widać strach przed tym jak będzie postrzegany po tym jak rzuci pracę. Normalny, dorosły człowiek po prostu robi co chce i się zwalnia.
Ja też się właśnie zwalniam po 2 miesiącach, nic mnie nie obchodzi co pomyślą sobie ci słynni rekruterzy.

5

@semicolon - odpiszę w poście a nie komentarzu.

tak właśnie określiłbym nastolatka, a nie dorosłą osobę

A ja przeciwnie. Dlaczego mianem nastolatka masz nazywać kogoś kto bierze los we własne ręce? Czy to, że komuś się nie podoba w pracy z dowolnego powodu i ją zmienia to czyni go dzieciakiem? Nie, wręcz przeciwnie. Dzieciakiem czyni go właśnie przejmowanie się tym wszystkim co go nie dotyczy. Dzieciakiem czyni go zmuszanie się do robienia czegoś czego nie chce i życia pod dyktando innych. No ale ty masz się pewnie za wyjątkowo dojrzałego i dorosłego, gratuluję.

@OnePunchMan czy się to komuś podoba czy nie to od tego systemu ciężko uciec i w większości przypadków jest to prawie niemożliwe.

2

@OnePunchMan @semicolon @var
Wszyscy pewnie pośrednio macie racje, nie warto chodzić do "niewolniczej" pracy, z drugiej strony w tej dosyć trudnej obecnie sytuacji firma w ciebie inwestuje czas, wdrożenie, etat (który być może inny przyjąłby z wdzięcznością), więc też takie podejście: nudy to spadam, faktycznie jest lekko dziecinne.

1

Wracając do pytania, ja nabrałem się na opowieści rekrutera, i po 2 miesiącach postanowiłem zmienić pracę. W sumie wcześniej byłem też na innej rozmowie na której wychodziło że firma jest spoko.
Napisałem do nich, poszedłem na rozmowe i tak już tutaj sobie pracuje.
Te 2 miesiące traktuje jako plus, przynajmniej wiem o co pytać następnym razem żeby się nie wpakować na taką minę.

4
czysteskarpety napisał(a):

w tej dosyć trudnej obecnie sytuacji firma w ciebie inwestuje czas, wdrożenie, etat (który być może inny przyjąłby z wdzięcznością), więc też takie podejście: nudy to spadam, faktycznie jest lekko dziecinne.

To jest standardowe ryzyko rekrutacyjne dla obu stron. Firma nakłamie jak u nas jest fajnie, kandydat nakłamie jakim jest kozakiem.
No i również standardowo w pierwszych tygodniach wychodzą trupy z szafy - okazuje się że w firmie wcale nie jest tak różowo a nowy pracownik również odbiega od obrazu jaki nakreślił.
Czasem dla którejś ze stron utrzymywanie umowy jest z różnych względów nieopłacalne. I wtedy albo ktoś się zwalnia albo jest zwalniany.

"Bycie wdzięcznym" pracodawcy za czas i wdrożenie to już poważna niewolnicza naleciałość. Poświęcenie czasu dla nowego pracownika jest nieuniknione jeżeli ten ma cokolwiek zrobić w projekcie.

Kontekst tego tematu jest jasny - 2 miesiące w pracy, komuś się nie podoba i ucieka. Tu nie ma mowy o sytuacjach krytycznych gdzie ktoś z samego jądra zespołu porzuca projekt w momencie kiedy to może spowodować upadek firmy. Z drugiej strony jeżeli taki problem się pojawia to znaczy że w firmie jest bardzo kiepsko z planowaniem strategii, a jeżeli to mała kilkuosobowa firma to chyba znak żeby szef zaczął rozmawiać z ludźmi.

1
var napisał(a):

"Bycie wdzięcznym" pracodawcy za czas i wdrożenie to już poważna niewolnicza naleciałość.

Pożyjemy, zobaczymy ;)

0

Widać, że branża nas-pracowników bardzo rozpieściła w ostatnich latach.

2 miesiące w pracy, komuś się nie podoba i ucieka.

W tym czasie wdrażająć się miesiąc w projekt(zajmując czas innym osobom z zespołu), rozwiązując kilka tasków z backlogu i uboższając firmę o ~10-40k, bo pracownik inaczej to sobie wyobrażał. A jak projekt ok, to i tak trzeba uważać, żeby nie urazić uczuć pany programisty.

Nie, nie jest to fair, ponieważ w przypadku, gdy nawet jak się nie sprawdzisz i zwolnią Cię to firma zapłaci za Twoją dyspozycję (chyba, że ktoś z Was pracuje na akord).

3

Bardzo cieszę się, że są na świecie takie osoby jak ty. Ludzie, którzy codziennie rano budzą się z myślą, że rozpoczynają kolejny dzień, którego połowę spędzą w znienawidzonej pracy, ze znienawidzonymi współpracownikami robiąc coś czego nigdy nie chcieli robić.

Dzięki temu ja mam większą elastyczność.

Wiesz co moja poprzednia firma powiedziała zwalniając 90% pracowników? Nic - rozesłali wypowiedzenia kurierem.

Jeśli pracujesz dla kogoś kogo znasz i wasza relacja nie ogranicza się tylko do zależności służbowych - tu wypada myśleć inaczej i nie robić takich numerów bez co najmniej rozmowy.

Jeśli to tylko relacja biznesowa/służbowa to pamiętaj o tym, że kiedy firmę przyciśnie to wy*** cię na zbity pysk bez pytania o to, czy szanowny programista pozwoli wyrzucić się z pracy.

1

Widzę wielu jeszcze żyje w czasach prosperity, zimny prysznic niebawem.

8

Życie (ogólnie) cechuje się zdolnością adaptacji do zmieniających się warunków.
Kryzys w IT może przyjdzie, a może nie. Jeżeli przyjdzie to może być tak, że zostaniesz zwolniony nawet z tej znienawidzonej, niewolniczej posady gdzie z wdzięczności za pracę lizałeś szefowi stopy i inne części ciała. To cię przed niczym nie chroni.

Mnie kryzysem nie trzeba straszyć. Nie zawsze byłem programistą i pewnie nie będę nim zawsze - jak zabraknie pracy w IT to i tak sobie poradzę.

Być może nie mieliście okazji nauczyć się, że bardziej niż pracę należy szanować siebie samego.

Dziwi mnie to, że specjaliści mają mniejsze mniemanie o sobie niż budowlańcy, którzy śmieją się szefowi w twarz kiedy ten mówi że ma 10 na ich miejsce...

3

fajnie tak sobie skaczecie pomiędzy ekstremami

najpierw było że odejście bo projekt nudy, a teraz że szef złodziej, ogólnie mobbing i uszczerbek na zdrowiu xD

Nie, odejście z roboty bo masz toksyczne środowisko nie jest niczym złym/dziwnym, ale odejście bo w sumie projekt jest nudny i ogólnie nie robią mojej ulubionej kawy w kuchni jest już kłestionable jeżeli jest to krótki okres czasu (no bo ileż można pić to dziadostwo?)

0
WeiXiao napisał(a):

fajnie tak sobie skaczecie pomiędzy ekstremami

Uderzanie w skrajne tony jest bardziej widowiskowe, histeryczny ton "niewolniczej posady gdzie z wdzięczności za pracę lizałeś szefowi stopy i inne części ciała" wrzuca w dyskusję olbrzymi ładunek emocjonalny, dodałbym animacje powiewającej flagi w tle i muzykę z Gladiatora :D

5

Zaśmiałem się :)

Ale teraz na poważnie. Jestem w podobnej sytuacji do autora tematu. Po tym jak rozpocząłem pracę okazało się, że wcale nie jest tak fajnie jak miało być. Osobiście niejedno robiłem i byle co mnie nie przeraża ale nie widzę siebie w tym miejscu dłużej niż to konieczne. Z różnych względów - projekt sam w sobie czy domena może aż taka nudna nie jest. Natomiast wszystko inne wokół już tak. Raczej niewielkie szanse na zmiany i jakikolwiek rozwój. Tak wiem - ciężko się ciągle rozwijać. Jednak w sytuacji kiedy widzę, że czeka mnie jedynie regres to robi się niebezpiecznie. Nie mogę wykorzystać tego czasu na naukę czegoś innego - w ramach pracy nie da rady a po pracy mam inne zajęcia zupełnie niezwiązane z programowaniem.

Co w tym jest nieuczciwego?
Oczywiście - pracodawca uczciwie wypłaca wynagrodzenie. Natomiast ja na miarę swoich możliwości staram się robić zadania. Nie ma tu mowy oczywiście o wielkiej wydajności ale podejście jest równie uczciwe. Jak już wcześniej wspomniałem rekrutacja jest ryzykiem dla obu stron - i pracownika, i pracodawcy. Pracownik wie, że może trafić z deszczu pod rynnę, natomiast pracodawca wie również że nowy człowiek zacznie przynosić zyski dopiero po jakimś czasie (zakładając że nie odejdzie wcześniej).
Dlaczego ja osobiście powinienem czuć wdzięczność względem pracodawcy, którego nie widziałem na oczy? Rozmawiałem z HR i z kimś technicznym z którym to nie mam żadnego kontaktu. Komu mam więc pisać peany ku jego czci? Podpisałem umowę o świadczenie usług z której obydwie strony się wywiązują i z której każda ze stron ma prawo zrezygnować w dowolnym momencie z zachowaniem warunków opisanych w umowie. To jest chyba również wystarczająco uczciwe.

Jak długo powinienem pracować w firmie zanim pomyślę o zwolnieniu? Do czasu aż odpracuję to co zainwestował we mnie pracodawca? Do czasu aż się wykupię z niewoli i pracodawca łaskawie zdejmie mi łańcuch? Szydzicie tutaj z Januszy biznesu, sami macie jednak januszowe podejście. Tyle, że od strony Janusza - pracownika - niewolnika.

Sytuacja opisywana w tym wątku chyba myli się wam z "tupnięciem nóżką i wyjściem". Osobiście byłem świadkiem takiego zdarzenia. Typ się obraził, wyszedł z pracy i już nie wrócił. To było bardzo słabe. Co jest jednak złego w złożeniu wypowiedzenia?

odejście bo w sumie projekt jest nudny

Rozumiem, że ty będziesz zadowolony z czegokolwiek i nie masz żadnych ambicji, tak? W takim razie masz prawo pisać w taki sposób.
Jaki powód oprócz toksycznego środowiska jest zatem dobry według ciebie? Nie licząc wałków w stylu spóźniania się z wynagrodzeniem albo wymuszania nadgodzin.

Piszecie tutaj o bzdurach, które nie mają związku z problemem jaki poruszył autor. A brzmiał on następująco:

Tak na prawdę od początku praca mi się nie podoba. Zdecydowanie obietnice z rozmowy kwalifikacyjnej mają się nijak do rzeczywistości. Najgorszy jest fakt, że projekt jest bardzo nudny, mało rozwijający. Od początku pracy napisałem bardzo mało kodu i nie widzę szans na poprawę.

Może dla niektórych to jest zaskoczenie, ale istnieją projekty gdzie kodu pisze się bardzo mało a jak już się pisze to nie ma się praktycznie wpływu na to jak ten kod ma wyglądać (wręcz nakazują pisać słaby). No ale jak kto lubi. Ja mając wybór podejmuję decyzję które według mnie rokują dla mnie najlepiej.

4

Rynek dobrze płaci ale też dyktuje wysokie wymagania. Nie masz komercyjnego doświadczenia w X to twoja wartość istotnie spada, nie masz do tego komercyjnego doświadczenia w Y to sorry, nie chcemy pana.

W takie sytuacji nie dziwię się, że ktoś zrekrutowany do projektu z X i Y dowiaduje się później, dopiero kiedy jest już w pracy, że nie ma X, nie ma Y. Zostały mu przedstawione puste obietnice bo w firmie wiedzą, że inaczej to mało kto w ogóle chciałby składać CV.

Nie przeszkadza to tej samej firmie, ale w inny projekcie, trzymać się zasady, że bez konkretnego doświadczenia komercyjnego w A i B lub A i C nie przyjmą do zespołu.

I tak to się kręci, jest Kali, jest krowa, jest złodziej.

0
BraVolt napisał(a):

W takie sytuacji nie dziwię się, że ktoś zrekrutowany do projektu z X i Y dowiaduje się później, dopiero kiedy jest już w pracy, że nie ma X, nie ma Y.

Różnica jest taka, że w innej branży u janusza miałbyś dodatkowo fochy szefa czemu nie ma wyników, a w IT "czy się stoi, czy leży to się należy" sam autor napisał, że rękawa sobie nie wyrywał, więc szefostwo raczej miało świadomość, że może być więcej czasu na wdrożenie i nie było presji.
Czasami jak jesteś sprytny to siedzisz pół roku w projekcie i nic nie robisz, niektórzy nawet nie wiedzą, że jesteś w ich zespole.

0
TerazOdpowiemNaKomcie napisał(a):

Jestem w tej samej sytuacji, uciekam po dwóch miesiącach.

Właśnie jest koniec pierwszego miesiąca w tej pracy, złożyłem wypowiedzenie. Niesamowita ulga, polecam wszystkim ten stan - szkoda życia na kiepskie miejsce pracy.

0

Miałem tak samo w tym roku po 3 mies zmieniałem pracę i warto :). Trafilem na firme gdzie zamist pisac kod pisalem JSONY.... A teraz od poczatku maja rozwijam sie :) codziennie uczac czegos.

Jak podczas rekrutacji pytali mnie o ta firme bo ja w cv mialem wpisane to mowilem ze rozmianlem sei totalnie z oczekiwaniami bo mialem kodzic a zostalem jsono devopsem. To nie bylo problemu :) mysle ze jak jedna taka firam sei w CV trafi to wiesz ;)

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1