Czemu zmiana pracy daje wyższą podwyżkę

4

Czemu zmieniając pracę jest się w stanie zarobić zauważalnie więcej niż idąc po podwyżkę w firmie, w której pracuję się np. kilka lat?
Rozumiem, że nowy pracodawca musi jakoś zachęcić do zmiany pracownika dlatego daje atrakcyjne warunki finansowe. Obecnemu pracodawcy też powinno zależeć na pozostaniu pracownika, który w jakimś tam stopniu zna już system, zespół etc. Przecież znalezienie nowego programisty trwa, później trzeba go wdrożyć, jest ryzyko że się nie sprawdzi. To jest strata dla firmy. Jednak z podwyżkami jest różnie. Nie zawsze dawane są chętnie. Czasami szef mówi nie a jak dev daje wypowiedzenie to nagle magicznie podwyżka się znajduje. Jak myślicie czym jest spowodowane takie zachowanie?

18

Bo to jednak im się opłaca. A przynajmniej tak im wychodzi z raportów i wykresów. Bo część mniej odważnych lub z trudną sytuacją rodzinną nie zwolni się, nie będzie walczyć o podwyżkę. A brak podwyżki dla pracownika to zysk dla firmy.

Z jednej strony jest to wnerwiające. Z drugiej umożliwia zmienianie pracy co dwa lata w łatwy sposób. Bo wszystkie choć trochę większe firmy są w stanie permanentnej rekrutacji bo właśnie ktoś się zwolnił

5

To jest ogólnie tak z większością rzeczy na tym świecie - ludzie się do czegoś przyzwyczajają, w głowie coś szufladkują i ciężko jest robić duże zmiany. Załóżmy np partnerka w związku - jeśli np w ogóle Ci nie gotuje, to nie oczekuj, że nagle będzie Ci robić 4 posiłki dziennie, bo żona Krzyśka tak robi. Co najwyżej, po długich negocjacjach zacznie Ci robić 1 obiad dziennie.

Tak samo pracodawca - najczęściej (nie zawsze, ale najczęściej) jest w stanie Ci dać kilka procent podwyżki, no pewnie 10% - 15% max jeśli jeszcze dużo nie zarabiasz. Co z tego, że na wolnym rynku, inna firma jest Ci w stanie zapłacić 100% więcej - tak jak @KamilAdam pisał już wyżej, stali pracownicy, którzy boją się wychodzić ze sfery komfortu, nie zmienią pracy na lepiej płatną, w zamian za to mają ciepły ku***idołek. Gdyby pracodawca płacił tyle, ile za pracownika jest w stanie zapłacić rynek, to niepotrzebnie (dla pracodawcy) by zwiększał pensje tych stałych pracowników.

1

Chcę też zwrócić uwagę, że wycenienie pracownika to nie jest taka oczywista sprawa. Nawet jeśli dostajesz ofertę za większą kasę w innej pracy - niekoniecznie zostaniesz do tej firmy przyjęty. Nie wiesz gdzie trafisz, na jakich ludzi, na jaki projekt. Być może nawet nie wytrwasz pierwszych trzech miesięcy okresu próbnego. Traktuj wyższą pensję jako premię za ryzyko ;).

5

@YoshiM firmy generalnie próbują nie płacić więcej niż muszą, ot cała tajemnica.

8

Mi w pierwszej firmie po skończonych studiach z Javy płacili 3700 brutto, wychodziło to około ~2700 zł netto. Bardzo dużo ludzi aplikowało, a my się podostawaliśmy z kolegami. Po roku pracy dostaliśmy podwyżki 400 zł. Do 3100 zł netto. Pamiętam, że wtedy wróciłem na mieszkanie i wkurzony byłem, że taka mała podwyżka. Rozmawiałem z ziomkami, że to jest żałosne, a oni mieli myślenie że teraz dużo chętnych jest i trzeba szanować pracę, to co jest.
Suma sumarum mineło już trochę czasu, a oni zostali. Ja jako jedyny przez parę miesięcy się szarpałem z własnymi myślami i w końcu się zwolniłem. Tak, jak piszą poprzednicy, niektórzy, nie mają tzw. "jaj" aby zmienić firmę, czy wyjść ze strefy komfortu, ale zamiast tego wolą chodzić sfrustrowani i wylewać swoje złości np. w internetach.

5

Poza tym, co napisane wyżej, bywa, że zarząd czegoś nie kuma. Nie dają ludziom podwyżek, przez co ci odchodzą. Kandydaci na zwolnione miejsce chcą więcej i firma musi dać więcej albo szukać dalej (mając pracownika udają, że go nie widzą do momentu aż odejdzie - wtedy naprawdę go nie widzą). Oczywiście to strata dla firmy, ale zarząd bardzo często ma inny tok myślenia. Garniturom to pasuje. A skoro lubią trwonić kasę, to co za problem? :D

4

Zawsze mniej płacą niż mogą, chyba że muszą.
Ja w pewnej firmie zacząłem od 6500 brutto. Po okresie próbnym brak jakiejkolwiek mowy o podwyżce.
Rzut papierami po 7 miesiącach i nagle cyk 9000 brutto.
Niespełna pół roku później znowu rzut papierami, tylko teraz całkowity, bo firma to cmentarz dla programisty, a raj dla rzeźbiarzy i nagle 11000 brutto się znajdzie, a po ocenie rocznej nawet słowem o podwyżce. Pewnie jakby lepiej ponegocjować, to by był i wzrost wynagrodzenia 100% w ciągu roku, ale praca to pływanie w guano i robienie z siebie małpy przez codzienne zmiany strategii i priorytetów ze strony zarządu.
Tak, tak - w ofercie pracy była "Luźna atmosfera startupu".

6

Moje obserwacje są następujące:

  • ludzie boją się zmian i dlatego nie zmieniają pracy
  • boją się ryzyka
  • boją się, że gdzieś indziej będzie gorzej, że sobie nie poradzą, itd.
  • boją się, że pracodawca okaże się niestabilny lub niewypłacalny
  • nie chce im się przechodzić procesów rekrutacyjnych, rozwiązywać zadań, itd.
  • mimo wszystko, mniejszość ludzi dynamicznie zmienia pracę (np. co 2-3 lata lub 1.5 roku), co wynika z powyższych punktów i wielu pracowników dużych, stabilnych firm to tzw. "stara gwardia", więc pracodawca nie musi się martwić, że za rok mu się pół firmy zwolni
  • postaw się na miejscu pracodawcy: skoro ludzie siedzą i robią robotę, to po co pracodawca miałby dawać im 50% lub 100% podwyżki? przecież nie zaczną nagle robić wszystkiego 100% szybciej i lepiej, a kasę trzeba wyłożyć - to dodatkowy koszt ;)
  • każda firma ma jakiś założony budżet i niektóre firmy po prostu nie mogą lub nie chcą płacić więcej
  • niektóre firmy lubią pójść w ilość - jak zatrudnią kilkaset osób (głównie studentów lub osoby zaraz po studiach) za słabe stawki i będą mieli rotację na poziomie 5-10%, a zamiast podwyżek dadzą np. pizzę raz w tygodniu lub kupią plejaka (dużo mniejszy koszt niż dobra podwyżka nawet dla 1 pracownika), to firma będzie się jakoś kulać

Tak jest skonstruowany rynek i świat. Ma to swoje plusy i minusy. Niestety lojalność nie jest nagradzana i trzeba po prostu n-razy zmienić robotę lub założyć własną firmę, żeby mieć jakąś sensowną kasę, albo gnić w jakimś korpo np. 10 lat z nadzieją na to, że ktoś nas kiedyś doceni, co może się nigdy nie wydarzyć ;).

2

Sporo osób ma mentalność - pij po łyżeczce, mało ale długo. Czyli idą do roboty i siedzą ile się da. Kasa jakaś jest i wystarcza. Część osób nie lata za nowinkami i też potem zostajesz trochę w tyle i ciężej zmienić robotę. Często podwyżka w nowej firmie nie jest na tyle duża żeby rezygnować z wypracowanej pozycji i "spokojnej" pracy. Często podwyżki są do zadań projektowych. Projekt się kończy (rok, dwa) i zostajesz bez roboty. Nie każdy to lubi.

2
  • postaw się na miejscu pracodawcy: skoro ludzie siedzą i robią robotę, to po co pracodawca miałby dawać im 50% lub 100% podwyżki? przecież nie zaczną nagle robić wszystkiego 100% szybciej i lepiej, a kasę trzeba wyłożyć - to dodatkowy koszt ;)

No, z tym to się nie zgodzę.
Jak ktoś utknął na jakieś stawce przez kilka lat, to jak pracodawca straci taką osobę, będzie musiał nowej osobie zapłacić zapewne więcej (inflacja itd itp).
Jest to dodatkowy koszt pracodawcy, bo traci osobę, która znała projekt jak i flow biznesowy, a musi teraz tracić czas na wdrażanie nowej osoby, której zapewne płaci więcej i nie ma pewności, że sprawdzi się równie dobrze na tym stanowisku.

Także to jest pozorna oszczędność dla chytrusków, ale często opłacalna, bo zawsze jest szansa, że ktoś wziął hipotekę i robi w gacie na samą myśl o zmianie pracy.

7
jumbo_jet napisał(a):

Tak, jak piszą poprzednicy, niektórzy, nie mają tzw. "jaj" aby zmienić firmę, czy wyjść ze strefy komfortu, ale zamiast tego wolą chodzić sfrustrowani i wylewać swoje złości np. w internetach.

Chyba coś w tym jest, bo ja także wiele razy marudziłem na umowy, stagnację, klepanie tego samego, finalnie się zniechęcałem i je rozwiązywałem i wyszło mi to na dobre, można się nauczyć nowych rzeczy i jest się bardziej wszechstronnym, pewnym siebie, własnych umiejętności co w obecnych czasach może być cenne.

1

Zmiana pracy zwiększa samoocenę i dodaje pewności siebie.
Ludzie z lepszą samooceną lepiej sobie radzą (też finansowo).

LBNL Facet jest tak skonstruowany od tysięcy lat, że od czasu do czasu musi wyjść z ciepłej wygodnej jaskini w której się zasiedział i zapolować na mamuta.

1

Swoją drogą fakt że chce się złożyć wypowiedzienie często magicznie powoduje że pieniążki nagle się w budżecie znadują. Ja osobiście jednak jestem zdania że nie ma co wtedy negocjować, jeśli firma bez "bezpośredniego zagrożenia" jest bardzo oporna w tej kwestii to nie powinno sę dac "przekupić kontr-oferta".

2

Wydaje mi się, że jest mało opinii osób, które postawiły sprawę na ostrzu noża, dostały podwyżkę w obecnej firmie i zostały. Jaka jest wtedy atmosfera w pracy?

1
Wibowit napisał(a):

Wydaje mi się, że jest mało opinii osób, które postawiły sprawę na ostrzu noża, dostały podwyżkę w obecnej firmie i zostały. Jaka jest wtedy atmosfera w pracy?

A jaka może być atmosfera jak przez twoją chciwość firma ponosi straty? no jaka? :|

1
Wibowit napisał(a):

Wydaje mi się, że jest mało opinii osób, które postawiły sprawę na ostrzu noża, dostały podwyżkę w obecnej firmie i zostały. Jaka jest wtedy atmosfera w pracy?

Wg niezależnych ekspertów duża część takich ludzi odchodzi najdalej po roku od uzyskania podwyżki.

4

A ja powiem nieco przewrotnie- nie zawsze zmiana pracy daje wyższą podwyżkę. Zmieniałem kiedyś pracę na taką, gdzie dostawałem tyle samo. Żeby była jasność- zmiana nie była wymuszona, w starej firmie chcieli mnie zatrzymać i nawet dać podwyżkę, ale... czasem warto zrobić pół kroku w tył, żeby potem ostro pójść do przodu. Jeśli widzisz, że w obecnej firmie nie rozwijasz swoich umiejętności, a nawet cofasz się w rozwoju, to czasem lepiej odpuścić sobie trochę kasy i iść gdzieś, gdzie można się czegoś nauczyć. Zresztą samo przygotowanie do rozmowy kwalifikacyjnej to już jest jakiś krok do przodu (mały bo mały, ale zawsze, czegoś się nauczysz, coś napiszesz itd.).
A co do stawiania sprawy na ostrzu noża w obecnej firmie- ja mam tak, że jak już podejmę decyzję, że skądś odchodzę, to oznacza dla mnie, że odchodzę i koniec, nie ma znaczenie co mi potem zostanie zaproponowane. I tak jak niektórzy mówią- jesli ktoś zostanie, bo dostał trochę kasy, to atmosfera jest potem średnia i fakt, sporo osób potem i tak odchodzi.

2

Mój znajomy rzucił papierami, dostał podwyżkę i wciąż pracuje w ten samej firmie (ponad rok). Wciąż jest dobrze postrzegany. Tak sobie myślę, że jeśli tylko rzucenie papierami powoduje przyznanie podwyżki, to nie ma programistów, którzy dostają podwyżki za to, że są po prostu dobrzy. Tak wynika z tego, co jest napisane w poprzednich postach. W takim razie jak chcesz więcej, rzuć papierami. Dostaniesz podwyżkę i jak jesteś dobry, to atmosfera się nie zepsuje :)

2

Często w branży IT jest tak, że jest grono osób niedopłacanych i grono osób nadpłacanych, aż nadto i wbrew pozorom wcale nie idzie to w parze z zarobkami. Ba, właśnie takie osoby, które dużo dość umieją, mają często niską samoocenę, wynikającą z pokory, czy ze świadomości, jak wiele nie umieją, przez co wołają niskie stawki.

2
jumbo_jet napisał(a):

takie osoby, które dużo dość umieją, mają często niską samoocenę, wynikającą z pokory, czy ze świadomości, jak wiele nie umieją, przez co wołają niskie stawki.

Hard Skill bez Soft Skill często tłumaczy takie a nie inne kwoty przelewów

0

Rzucałem 3 razy papierami i zawsze chcieli mi nagle dać więcej. Tymbardziej nie chciałbym pracować w firmie, która tak traktuje pracowników.

3

W każdym korpo są widełki oraz ścisłe zasady dotyczące podnoszenia wynagrodzenia, czyli np. można tylko raz w roku, można jak ktoś miał 5+ z rozmowy rocznej, nie można jak jest np, w 3 kwartylu wynagrodzeń na danym stanowisku w firmie - słowem, często to nie dany manager decyduje o tym czy może czy nie może dać podwyżki.
Firmy, które zatrudniają wiedzą, że ktoś, kto do nich przechodzi chce tzw. "bonusu za przejście i ryzyko", więc nie mają problemu z płaceniem więcej niż poprzedni pracodawca.
Zawsze warto zmieniać firmy od czasu do czasu - obecna firma nigdy nie da takiej podwyżki, jak nowy pracodawca.

6

Ze swojego doświadczenia wiem, że nie warto negocjować podwyżek. Zawsze jak delikatnie dawałem szefowi do zrozumienia, że jestem wart więcej to atmosfera się delikatnie psuła. Po prostu szukałem czegoś na boku za kwotę min. 30% większą kasę i szedłem na rozmowę z wypowiedzeniem w ręku, no i we wszystkich przypadkach tą pracę zmieniłem :) Nawet jak w obecnej firmie dostaniesz 20-30% podwyżki to mogą od Ciebie nagle wymagać nowych czasem nietechnicznych obowiązków, poza tym na kolejną podwyżkę w rozsądnym czasie już się raczej w tej firmie nie doczekasz :) Wiadomo, że jak ktoś ma rodzinę, dzieci i kredyty na sobie to 10 razy się zastanowi nad takim ruchem...

8

Osobiście bardzo nie lubię prosić o podwyżkę. Zagadywanie jak i sama rozmowa jest dla mnie bardzo stresująca. Wole na starcie wynegocjować dobrą stawkę niż później chodzić i się prosić. Jak nie chcą dać na start X PLN to proponuję 0,7*X PLN przez pierwsze np. 6 miesięcy, potem już całość. Super jak firma ma politykę "podwyżki co roku", np 3%+inflacja. IMO podwyżki o poziom inflacji powinien być normą. Znam takich co od 4 lat siedzą na tej samej stawce, szmat czasu w przypadku IT.

6

O ile słuchałem opowieści starszych ode mnie podwyżki inflacyjne w czasach turbo kryzysu były czymś normalnym. Dziwne, że ta lekcja została pogrzebana, a duża część ludzi godzi się być biedniejsza o 3% z każdym rokiem.
Sam co +/- co rok zmieniam pracę. Zazwyczaj rozmowa o podwyżce kończy się odesłaniem mnie z kwitkiem. Może muszę zacząć mówić na rozmowach o podwyżkę, że moje CV opiewa w 1 roczne prace i możliwe że w tym przypadku znowu trzeba będzie poszukać zmian. Tylko znowu takie „grożenie” to dziecinada. Rzucenie papierami to znowu pseudo szantaż. Z drugiej strony kiedy jesteśmy tylko komórkami w excelu to chyba bez znaczenia w jaki sposób dostaniemy podwyżkę.

6

To jest smutne nastawienie biznesu (bojącego się dać podwyżkę), powodujące, że najbardziej zdolne osoby często opuszczają firmę, projekt. Zostają osoby przeciętne i dlatego w większej skali, na przykład w korporacje pracują najczęściej mało efektywnie i stosują przestarzałe techniki. Aż do momentu, gdy znowu zatrudnią świeży zespół, po jakimś czasie historia zatacza koło.

2
viader napisał(a):

To jest smutne nastawienie biznesu (bojącego się dać podwyżkę), powodujące, że najbardziej zdolne osoby często opuszczają firmę, projekt. Zostają osoby przeciętne i dlatego w większej skali, na przykład w korporacje pracują najczęściej mało efektywnie i stosują przestarzałe techniki. Aż do momentu, gdy znowu zatrudnią świeży zespół, po jakimś czasie historia zatacza koło.

Korporacje zazwyczaj jak chcą coś "zrobić dobrze" to zlecają to mniejszym firmom inkasując marżę za bycie wielkim korpo. Dlatego w korpo nie zależy biznesowi aż tak bardzo na dobrych własnych pracownikach bo zawsze możesz robotę zlecić (i to jeszcze taniej niż utrzymywać zespół). W korpo ludzie mają być lojalni i w zasadzie to jest najważniejsze.

5

Oczywiście dobrze piszecie. A czemu normalnie firmy podwyżek nie dają tylko bardziej opłaca się odejść gdzieś indziej? Bo są głupie, mało która firma naprawdę szanuje pracownika. Dodatkowo dodam ze HR to rak. Powiem jeszcze jedno ze istnieją firmy które szanują pracowników i dają podwyżki, ale to mniejszość.

3
karolinaa napisał(a):

Oczywiście dobrze piszecie. A czemu normalnie firmy podwyżek nie dają tylko bardziej opłaca się odejść gdzieś indziej? Bo są głupie, mało która firma naprawdę szanuje pracownika. Dodatkowo dodam ze HR to rak. Powiem jeszcze jedno ze istnieją firmy które szanują pracowników i dają podwyżki, ale to mniejszość.

Też dodam od siebie. Docenianie pracownika a w szczególności to finansowe może być jednym z powodów dla których pracownik nie zmieni pracy. W pewnym momencie jak zarabiasz średnią rynkową to ciężko o przebitkę rzędu 100% czy nawet 30%. Wystarczy dać podwyżkę nawet o te marne 6% (taką bez rozmowy, automatyczną) i już argumenty do zmiany pracy są dużo mniejsze. Dlaczego? Dlatego, że stała ścieżka podnoszenia wynagrodzenia jest dużo mniej ryzykowna niż zmiana pracy gdzie może nie być szans na żadną podwyżkę. No i nie oszukujmy się, nikt nie chce się płaszczyć o podwyżkę rzędu 3%.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1