Tak się złożyło, ze od kwietnia zacząłem nową pracę, okres trochę niefortunny, nie było opcji pożegnać się ze starym zespołem, ani poznać na żywo nowego. Dodatkowo, poprzednia firma zatrudniała < 30 osób, a obecna sumarycznie zatrudnia grubo ponad 100 000. No i zastanawiam się, czy to ja nie mogę się odnaleźć w warunkach korporacji, czy to globalna sytuacja spowodowana koronawirusem tak działa, ale:
- pierwsze 2 tygodnie - dostaliśmy listę technologii do nauki na własna rękę, bo nie ma dla nas laptopów ani dostępów
- po 2 tygodniach dostaję laptopa, bez dostępów
- tydzień później mam dostęp do sieci firmowej przez VPNa, nie mam jednak dostępów do niczego wewnątrz (git, jira, itp)
- składam wnioski o te dostępy, ale z tego co słyszę od reszty zespołu to poczekam kilka dni
- w międzyczasie dowiaduje się, ze mam zaległe szkolenia do zrobienia
- mija niedługo miesiąc pracy a ja nie widziałem kodu na oczy
Wszystkie informacje muszę w sumie wyciągać od różnych ludzi, albo dowiaduje się o czymś z dnia na dzień. Pytanie jak to u Was wygląda? Może ktoś podobnie jak ja zaczynał nową prace zdalnie przez pandemie? Czy może tak się żyje w korporacji - powoli?