Niechęć do programowania

0

Hej.

Opiszę krótko moją historie.

Około 5 lat temu chodziłem do technikum, gdzie w 3-4 klasie zacząłem mieć pierwszą styczność z programowaniem.
Nie ukrywam, że od początku to było coś czego nauka przychodziła mi znacznie szybciej niż innym rówieśnikom, miałem wtedy ogromną motywacje i chęci do nauki, budowałem własne projekty/robociki związane z embedded, które opierały się nie tylko o języki niskopoziomowe ale też po części poznanie uC i elektroniki.

Pamiętam, że potrafiłem wtedy olać wszystkie przedmioty, nie iść do szkoły i przesiadywać całe dnie/wieczory nad tworzeniem takich projektów.
Po zakończeniu średniej edukacji pracowałem niecały rok w branży związanej z elektroniką, chciałem bardzo wtedy zostać programistą ale niestety kierownik nie bardzo był chętny do dawania mi zadań z kodzeniem bo znacznie więcej pracy było przy montażach. Równolegle studiowałem elektronikę. Pewnego dnia coś we mnie tchnęło i rzuciłem wszystko, żeby uczyć się C++. Moim głównym celem było wtedy zostać programistą bo takie było moje marzenie :P

Po około 4-5 msc znalazłem pierwszą prace w IT (duże korpo), nie do końca jako programista ale zacząłem realizować taski związane ze skryptowaniem/konfiguracją. Równolegle zacząłem studiować IT zaocznie. W firmie spędziłem około 3 lata, pracując w kilku zespołach. Ostatni rok pracowałem już jako pełnoprawny programista realizując się jako full stack przy całkiem fajnym projekcie. Niestety dopadło mnie znużenie, do pracy chodziłem od niechcenia i zacząłem coraz bardziej się ociągać. Zmieniłem prace.

Obecnie ~1 rok pracuję w innej małej firmie, również jako full stack, na czysto zarabiając około 9k net. Sam projekt można by powiedzieć ciekawy, duża dowolność, spory wpływ na rozwój poszczególnych tasków itd. Jednak scenariusz się ponawia, od kilku msc moja motywacja pozwala mi produktywnie spędzać może 2-3 godziny dziennie. Przy nauczeniu się czegoś nowego mam wrażenie, że bardzo szybko wylatuje mi to z głowy. Praca zdalna jeszcze bardziej to potęguje (coronavirus, zreszta i pracujac w biurze potrafilem sie gapic 4h w monitor bo nie miałem ochoty niczego robić). Nie wspominając o dodatkowej nauce czegoś po pracy. Samą pracę inż robiłem z wielkim bólem od niechcenia.

Zacząłem dochodzić do wniosków, że samo stricte programowanie nigdy nie sprawiało mi większej przyjemności, a było środkiem ku celowi.
Zawsze miałem niesamowitą radochę z tworzenia czegoś, brania udziału w konkursach czy hackatonach gdzie można było coś zaprezentować czy czymś się pochwalić. (z sukcesami).
W głowie ciągle mam myśl aby stworzyć coś swojego, założyć firme, jednak kiedy przychodzi czas do realizacji zaplanowanego projektu dosłownie po kilku dniach kodzenia mam już dość i koło się zamyka.

Zastanawiam się co tutaj począć, nie chcę abyście mi mówili co mam robić bo i tak mnie nie znacie ale może ktoś miał podobne doświadczenia. Wiadomo można zmienić prace ale szanse, że będzie nadal to samo są spore, do tego strasznie ciężko mi się teraz zmotywować do nauki aby dobrze wypaść na rozmowie.

Dzięki!

12

Wszystko się nudzi. Nawet bycie aktorem porno z czasem powoduje, że masz ochotę rzygać na samą myśl o pójściu do roboty.

Przyzwyczaj sie. Witamy w prawdziwym życiu ;)

2

Trudno powiedzieć. Mnie np odrzuca imperatywne programowanie a zwłaszcza imperatywne pętle z indeksami. Z jednej firmy zwolniłem się bo niedobrze mi się robiło jak patrzyłem w kod. Tak bardzo był zły i tak bardzo urażał moje uczucia estetyczno-religijne. A nie pozwolono mi z tym nic zrobić.
Dlatego dla odstresowania od klepania crudów w korpo, po pracy czytam o deklaratywny i funkcyjnym programowania. Wielką radość sprawia mi gdy jakiś imperatywny kod mogę przerobić na funkcyjny.

Co do Ciebie. Może jeśli już nauczyłeś się C++ to pora potestować jakiś język ekstremalnie inny dla odmiany? Jak Scheme/Racket/Clojure, Haskell/Eta lub Rust? Nawet może po to żeby zmieniać pracę, tylko po to żeby spojrzeć na programowanie z innej perspektywy?

2

Jesli to wciaz bedzie IT zacznij od calkowitego odtsawienia elektornik (komputer, tv, telefon itp). Odpoczywaj, czytasj ksiazki, sluchaj sobie muzyki, pocwicz. Jesli to tylko zmeczenie albo poczatki wypalenia, masz szanse ze po jakims czasie zachce Ci sie cos robic, ale wtedy poodpoczywaj jeszcze pare dni az bedziesz czul sie absolutnie znudzony nic nie robieniem. Wtedy bedziesz widzial czy checki powroca.

Jak siedzisz gapiac sie beproduktywnie w monitor, odejdz od komputera, i tak nic nie zrobisz. A moze sie uda jak troche odpoczniesz ?

Jesli nie to moze byc cos powazniejszego albo po prostu powinienes rozwazyc inna prace.

4

Ja w wieku 30 lat, mieszkając w Krakowie (kraina IT), programując w Javie, mam również coraz większą niechęć do kodzenia.

Głównie dlatego, że mając rodzinę, dzieci brakuje czasu na dokształcanie się po pracy jak robią to młodsi ode mnie. Tutaj nie chodzi już o doświadczenie (6 lat), ale coraz większość firm dalej daje testy algorytmiczne na rozmowach np. codewars, codility. Procesy rekrutacyjne są złożone, a oprócz samej Javy, architektury, SQL'a, wzorców, zasad programowania pytają o rzeczy które niekoniecznie mam w pracy, np. o Kafkę czy ELK, a nawet Kubernetesa. Powoli przez natłok obowiązków związanych z rodziną nie wyobrażam sobie konkurować z młodszymi ode mnie na podobnych stanowiskach, przez co ostatnio myślę o ścieżce menedżerskiej, pójścia w umiejętności miękkie. Chciałbym teraz, z perspektywy czasu stanowisko, gdzie mógłbym odhaczyć te 8 godzin i nie myśleć o pracy... po pracy.

ps. stąd łatwo się zasiedzieć w jednej firmie ;)

4

Jak siadasz do czegoś swojego to musisz wiedzieć, że zarwiesz jakiś rok minimum i momentami nie będziesz wiedział który to dzień tygodnia. I nie ma że boli, nie ma że kumple wyciągają na piwo, ty siedzisz i to robisz bo jak nie siądziesz to porzucisz i marzenia pójdą sie ebać.

3

2-3 godziny produktywności to nie jest taki zly wynik dla wyrobnika. Można się oszukiwać, ale jeśli nie jara cię to co robisz, nie będzie lepiej. Przez pierwsze pół roku jeszcze nowe środowisko może motywować, ale potem jest już tylko gorzej. Myślę, że programowanie cię już nie jara, bo już trochę umiesz i nie widzisz po co ci to, jak sam napisałeś, potrzebny jest cel. Wcześniej mogłeś się uczyć bo jechałeś na założeniu, że na pewno ci się przyda. Myślę, że @KamilAdam ma rację co do programowania imperatywnego — to syf. Nauka porządnego języka może pomóc, moje głowne typy to Clojure/CommonLisp, Scala lub Haskell, nie wiem, który by ci najbardziej podszedł. Chyba scala byłaby ci najbliższa. Tyle tylko, że to wciąż rozwiązanie na chwilę (choć pewnie dłuższą). Warto pomyśleć o zrobieniu czegoś praktycznego, rozwiązywania prawdziwych problemów,

3
WhiteLightning napisał(a):

Co do rady Laski, to ja myślę, że OP właśnie poszedł za nią na całość.
Tak naprawdę ta rada powinna mieć dodane 2 istotne zastrzeżenia, ale w wieku Laski trudno być ich świadomym:

  1. To, że bardzo lubisz coś robić 2 godziny dziennie, nie znaczy, że będziesz to lubił robić 8 godzin dziennie. W ogóle być może tylko bardzo mała część ludzi jest w stanie lubić robić z grubsza to samo 8 godzin dziennie.
  2. To, że bardzo lubisz coś robić mając 20 lat, nie znaczy, że będziesz to lubił mając lat 30 lub 40. Tutaj można rozważać, czy przypadkiem w większości przypadków nie wynika to z lekceważenia punktu 1. ;)
2

@xy: pelna zgoda, ja po zarwanej dzisiaj do 4 rano nocy (jeszcze tylko jedna zmiana i domkne to z czym sie mecze od tygodnia, cos jak syndrom jeszcze jednej tury w Cywilizacje) tez dzisiaj czuje obrzydzenie do programowania (chyba pierwszy raz sie ciesze ze mam 4 h spotkan :P )

0

Dziękuję za odpowiedzi.

@KamilAdam odnośnie tego pomysłu na ten moment nie czuje, że będzie to dla mnie pomocne bo sam mam lekką urazę do programowania. Jednak sprawdzę jak to wygląda w wolnym czasie. C++ używałem właśnie na początku pracy w korpo, a jako full stack używam teraz głównie pythona i js.

@WhiteLightning właśnie powoli staram się to robić, niestety zaległości w pracy (przez to, że jestem mało produktywny, a sprint planningi są u nas dopychane zawsze mocno) powodują, że często po pracy myślę o tym ile jeszcze mnie czeka do zrobienia albo mam wyrzuty, że nie zrobiłem tyle ile powinienem konkretnego dnia, przez co tworzą się zaległości :/

@elwis chyba ten cel tutaj jest kluczowy... Przy konkursach, hackatonach, czy znalezieniu pierwszej pracy jako programista cel był dość konkretny i jasny. Mam dokładnie to co mówisz, że przez pierwsze X miesięcy jestem mega zmotywowany, a potem powietrze uchodzi. Jeśli chodzi o języki to na ten moment najbardziej przypadał mi do gustu JS z Reactem. Przy full stacku, zawsze patrze niechętnie gdy mam coś robić w backendzie albo tym bardziej SQL... Myślę nad kolejnym celem, zawsze w głowie miałem zrobienie pewnego projektu, który po części jest związany z moim hobby. Jednak zawsze się poddawałem po pewnym czasie bo praca + programowanie po pracy mi nie wychodziło.

@xy też w tym trochę racji jest... Priorytety często się z czasem zmieniają, a my ślepo dążymy do tego co wymyśliliśmy sobie X lat temu.

@mr_jaro myślę, że cel który jest dla nas ważny może mocno zmotywować do takiej pracy. Mam nadzieję, że z czasem go odnajde :P

2

Mój sposób: wybierać pracę pod kątem czy robią tam coś ciekawego, czy to technicznie czy domenowo. Bo efektywnie twoja praca i tak będzie wyglądać podobnie, ot 8h przed monitorem i produkujesz jakies literki na ekranie, ale przynajmniej mozesz mieć satyskacje że potem taki kawałek kodu leci w kosmos czy coś ;)

3

mozesz mieć satyskacje że potem taki kawałek kodu leci w kosmos

@Shalom: uwierz mi - wielu userom 4P zdarzyło się wysłać swój kod (albo ogólnie całą produkcję) w kosmos.

Ale nie jestem pewien, czy o taką wysyłkę Ci chodziło. I raczej towarzyszą takiemu zdarzeniu zdecydowanie inne emocje ;)

6

No miałem podobnie, ale chyba wiele osób też tak ma.

Mi coraz bardziej brakowało tego co jest na poczatku. Tzn jak uczyłem się programowania to nikt nie pisał mi co mam robić, sam to odkrywałem, w zasadzie eksplorowałem temat po to, żeby coś ciekawego zrobić. W całym toku nie tylko cel był ważny, ale i metoda.

Mogę tu porównać programowanie do pisania książki (chociaż nigdy takiej nie napisałem), ale jestem pewien, że w takim przypadku to autor wymyśla fabułę, on układa sposób narracji i opisuje wszystko tak jak sam uważa. Pewnie nie mało jest z tym pracy, ale niezaprzeczalnie takie działanie ma swój urok - wciąga i daje dużo satysfakcji :D

Natomiast w przypadku pracy rola programisty i wpływy znacząco się kurczą. Możesz siedzieć przy klawiaturze, możesz pisać kod, ale to w praktyce rozmija się z tym co możesz zrobić. Tracisz ekspresję, piszesz coraz bardziej formalny kod, a ze względu, że robisz to w grupie to też tracisz pewien ład. Jak dla mnie na etacie pewien pierwiastek twórczy po prostu gdzieś na wejściu znika, a na jego miejsce wkracza rzemiosło i z czasem coraz bardziej zarządzanie.

Mimo różnych potrzeb materialnych to podwyżki mnie w ogóle nie motywowały do działania, zamiast tego w pracy było mi coraz ciaśniej.

Załóżyłem własną firmę, na razie wpływy mam słabsze niż na etacie (drobne usługi na poczekaniu), ale za jakiś czas całą sytuację zmienię.

Natomiast samo prowadzenie, i branie na siebie wszystkich zadań sprawiło, że:

  • nauczyłem się podstaw księgowosci (pracowałem z księgową, zadawałem jej regularnie pytania, potem poprawialem :D i ostatecznie sam wziąłem na siebie ten obszar)
  • nauczyłem się administracji serwerami (to było moje najsłabsze ogniowo)
  • podważyłem całą moją nikłą wiedzę o Postgres, poprawiłem znacząco sposób projektowania, zrozumiałem blokady ich wzajmny wpływ na siebie, poziomy izolacji i ogólnie wzrosło moje pojęcie na temat współbieżności w bazach
  • z pythona przeszedłem na clojure/script (w której pracy byłoby to możliwe?)
  • nauczyłem się rysować obrazki wektorowe! (moje rysowanie komiksów z dziedziństwa nie poszło na marne)

I jasne pewne rzeczy mógłbym robić łatwiej zlecając te prace innym osobom. Pewnie ten model prowadzenia firmy nie jest podręcznikowy tzn firma ma mnie, a nie ja firmę, ale ja to zwyczajnie lubię i wiem, że z takim podejściem stać mnie na więcej :-)

0
semicolon napisał(a):

No miałem podobnie, ale chyba wiele osób też tak ma.
Mimo różnych potrzeb materialnych to podwyżki mnie w ogóle nie motywowały do działania, zamiast tego w pracy było mi coraz ciaśniej.
Załóżyłem własną firmę, na razie wpływy mam słabsze niż na etacie (drobne usługi na poczekaniu), ale za jakiś czas całą sytuację zmienię.

Dobrze opisane :) Możesz napisać coś więcej o momencie przejścia z etatu na własną firmę? W jakim momencie swojej kariery postanowiłeś to zrobić? Jaki miałeś plan na firmę?

2

U mnie większość rzeczy rozwiąząła się sama.

Gdy pracowałem na etacie to w czasie wolnym napisałem kilka różnych projektów (aby wyluzować i odreagować pracę), a i też żeby wypróbować pewne pomysły, które mnie ciekawiły. Takie projekty lubię robić nowatorsko i zwyczajnie przez eksperymenty chciałem zobaczyć dokąd uda mi się dotrzeć.

Okazało się, że do teraz z jednej aplikacji korzysta pewne grono osób. Mam feedback, i na jego podstawie wprowadzam zmiany i na dzień dzisiejszy apka przeszła dużo nieoczywistych dla mnie transformacji. Budujący jest też fakt, że są osoby, które wprost mi mówią, że bez tej apki nie wyobrażają sobie własnej pracy.

Z drugiej strony doszedłem do końca drogi z etatem. Z czasem zacząłem w takich pracach stygnąć, nabierać dystansu do tego co robię, do tego z kim pracuje, jak pracuje. Taką rzecz potafię zrozumieć gdy tylko hajs jest priorytetem, ale w dłużej perspektywie miałem tego już dość.

A co do firmy to nie mam jakiś wielkich planów, chyba chcę robić to co lubię i częściej słyszeć dobre opinie :-D

Chcę sprawdzić czy główny projekt wypali, wcześniej chcę wypuścić też parę mniejszych projektów. Jak coś wyjdzie to będę rozwijał, a jak skończą mi się pomysły to coś wykombinuje na tle niszowych technologii (z clojure i datomic) albo wyjadę za granicę i zacznę rysować :D Ale tym w ogóle się nie przejmuje, bo w zasadzie nie potrzeba tak wiele, aby móc żyć z własnych produktów na poziomie.

Zobacz, że w moim przypadku jest ten plus, że nie mam kosztownego zaspołu, nie tracę czasu na obsługę klienta, zbieranie wymagań, papierologię itp Koszt reklam też nie jest problemem, bo zbyt duże zainteresownie to też pewien problem na którym nie chciałbym się na razie skupiać.

1
vipe223 napisał(a):

W głowie ciągle mam myśl aby stworzyć coś swojego, założyć firme, jednak kiedy przychodzi czas do realizacji zaplanowanego projektu dosłownie po kilku dniach kodzenia mam już dość i koło się zamyka.

Pytanie, czy wynika to z braku samodyscypliny czy z braku zainteresowania projektem.

Programowanie bywa frustrujące albo żmudne i czasem trzeba się zmuszać do programowania w imię większego celu. Robiąc coś swojego można mieć więcej frajdy niż robiąc dla kogoś, ale dalej będzie to droga przez mękę. Jednak nie należy się męczyć za darmo, więc warto się pytać co jakiś czas "czy zależy mi na tym projekcie?" (nawet jeśli to nasz własny projekt).

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1