Informatyk odchodzi z firmy zabierając swój kod

1
wojas4.2 napisał(a):

na co by mi była wasza porada gdybym pisał nieprawdę ? wtedy wasza porada na nic by się nie przydała a ja tracił bym tu czas

Na co Ci nasza porada, jak Ty musisz być zgodny z prawem, by odzyskać cokolwiek. Raczej powinieneś pytać na forach prawniczych. Jakby się okazało, że masz wystarczające dowody by się wybronić, to kalkulujesz czy opłaca Ci się zatrudnić prawnika i chodzić po sądach.

2

Propsy za poprawę naszego humoru w niedzielę.

Ten temat to musi być jedna wielka prowokacja, szczególnie po postach OP ze strony nmr 3.

więc jak bum był gnojem i fiutem to kupuje stragan koło niego jadę...
wziął ... morze...
wina zawsze jest po obu stronach tylko jakim ch.. trzeba być

Ale załóżmy, że nie jest, a co mi tam. Piszesz coś tam o tym, że straciłbyś czas jakbyś pisał nieprawdę tutaj na forum? Kogo to obchodzi? Może nie jesteś tego świadom, ale piszesz na forum poświęconym zagadnieniom programistycznym, na które wchodzą w większości <szok> programiści. Mówi Ci coś nazwa zawodu "radca prawny"? Równie dobrze możesz sklepową w Żabce zapytać o rozwiązanie tej sytuacji. Idź i pytaj tych co mogą wypowiedzieć się na ten temat ze 100% pewnością, czyt. prawnik lub radca prawny, osoba która zajmuje się tym na co dzień. Tylko pamiętaj, że będziesz musiał im zapłacić za wykonaną usługę, obejdzie się bez podpisywania z nimi umowy, przynajmniej na tym etapie.

To wrzuciłeś sobie te 300k na przestrzeni 2 lat w koszta czy nie?

11
GregoryI napisał(a):

To wrzuciłeś sobie te 300k na przestrzeni 2 lat w koszta czy nie?

Żeby wrzucić w koszty trzeba mieć legalny biznes. Może tego tu brak, dlatego tamten się nie bał kręcić?
Z drugiej strony, jeśli tamten przytulił 300 koła, ale nie zapłacił od tego podatku, to US na pewno ucieszy się z takiej informacji, więc to może być jakaś linia obrony (w myśl zasady, że najlepszą obroną jest atak). No, ale jeśli pierwotne źródło tych pieniędzy jest lewe, to też się nie uda, no bo efektywnie podpieprzy się samego siebie.

Swoją drogą, to wszystko wygląda jak jakiś odcinek Mody na sukces. Gość najpierw wydymał kobietę, a potem jej brata.

1

Jak już jest tak rodzinnie to nie można kolegi po prostu obić?

0
wojas4.2 napisał(a):
serek napisał(a):

To nie zmieniłeś dostępów do serwera, gdy zakończyłeś z nim współpracę? oO

on zawsze powtarzał że dobry informatyk zostawia sobie furtke

ja opłacałem serwer jest na mnie

GregoryI napisał(a):

Propsy za poprawę naszego humoru w niedzielę.

Ten temat to musi być jedna wielka prowokacja, szczególnie po postach OP ze strony nmr 3.

więc jak bum był gnojem i fiutem to kupuje stragan koło niego jadę...
wziął ... morze...
wina zawsze jest po obu stronach tylko jakim ch.. trzeba być

Ale załóżmy, że nie jest, a co mi tam. Piszesz coś tam o tym, że straciłbyś czas jakbyś pisał nieprawdę tutaj na forum? Kogo to obchodzi? Może nie jesteś tego świadom, ale piszesz na forum poświęconym zagadnieniom programistycznym, na które wchodzą w większości <szok> programiści. Mówi Ci coś nazwa zawodu "radca prawny"? Równie dobrze możesz sklepową w Żabce zapytać o rozwiązanie tej sytuacji. Idź i pytaj tych co mogą wypowiedzieć się na ten temat ze 100% pewnością, czyt. prawnik lub radca prawny, osoba która zajmuje się tym na co dzień. Tylko pamiętaj, że będziesz musiał im zapłacić za wykonaną usługę, obejdzie się bez podpisywania z nimi umowy, przynajmniej na tym etapie.

To wrzuciłeś sobie te 300k na przestrzeni 2 lat w koszta czy nie?

nie nie mogłem tego wrzucić w koszty bo on nie miał firmy i do dziś nie ma

3

To, że Ty dokonywałeś płatności wcale nie oznacza, że Ty widniejesz jako właściciel serwera czy domeny, na których firma działa. Sam mam na siebie "zapisane" kilka domen moich klientów, których strony i inne rzeczy trzymam na swoich serwerach. Oczywiście - oni mi płacą za to, ale formalnie ja jestem właścicielem tych domen :P

6
wojas4.2 napisał(a):

nie nie mogłem tego wrzucić w koszty bo on nie miał firmy i do dziś nie ma

Mało wiesz o prowadzeniu firmy jak widzę. Zleceniobiorca nie musi mieć firmy, aby jego wynagrodzenie można było wrzucać w koszty.
A wszystko przez brak umowy. No cóż, chytry dwa razy traci.

3

Jak już zainwestowałeś 300 tysięcy to idź do 2 prawników na konsultacje po tysiąc zł/godz. Zbierz obie opinie wypośrodkuj je i idź do sądu. Ty zapłacisz karę za nielegalne zatrudnianie i pranie pieniędzy przez firmę siostry, ale i druga strona poniesie stratę.
Co do serwera- nigdzie nie potwierdziłeś że jest Twój. Jeśli jest to jakiś hosting a nie fizyczna maszyna w firmie to skontaktuj się z usługodawcą, może robią backup i odtworzą Ci stan sprzed jakiegoś okresu.

12

Ludzie. przestańcie pisać TYŚ. Ta forma jest poprawna jedynie w modlitwie - Albowiem tylko Tyś jest święty. Tylko Tyś jest Panem [...]

Słowo, które skracacie to tySIąc a nie tyŚąc, więc poprawnym skrótem jest tyS. a nie tyŚ.

0
jurek1980 napisał(a):

Jak już zainwestowałeś 300 tysięcy to idź do 2 prawników na konsultacje po tysiąc zł/godz. Zbierz obie opinie wypośrodkuj je i idź do sądu. Ty zapłacisz karę za nielegalne zatrudnianie i pranie pieniędzy przez firmę siostry, ale i druga strona poniesie stratę.
Co do serwera- nigdzie nie potwierdziłeś że jest Twój. Jeśli jest to jakiś hosting a nie fizyczna maszyna w firmie to skontaktuj się z usługodawcą, może robią backup i odtworzą Ci stan sprzed jakiegoś okresu.

dowidziałem się że mogę zapłacić z własnej kieszeni z zarobionych pieniędzy za wykonanie czegoś osobie która nie ma działalności i nie może wystawić rachunku bo wtedy zyskuje państwo bo nie pomniejszam vatu ani podatku dochodowego natomiast wykonawca powinien zapłacić pit-5

3

Jak ktoś nie może wystawić rachunku, to wtedy się stosuje rozwiązania w stylu Umowa Zlecenie albo Umowa o Dzieło. Można też go zatrudnić na UoP, a jeśli boisz się kosztów (ZUS itp.), a człowiek jest (albo przynajmniej wtedy się wydawał) godny zaufania, można pokombinować i w papierach zatrudnić go na 1/8 etatu, a resztę wynagrodzenia przekazujesz pod stołem. Wtedy masz jakiś ślad, że on to robił dla Ciebie, nie byłoby takich problemów, jak masz obecnie, a jedyne ryzyko to w sytuacji, w której pracownik zgłosi się do Inspekcji Pracy z wnioskiem o wypłatę należnego zaległego wynagrodzenia. Będzie musiał wykazać, że pracował na cały etat, a w papierach miał tylko jego część. Przy czym tutaj konsekwencje by były jedynie finansowe, nie byłoby opcji, w której koleś stwierdzi, że serwer i aplikacja są jego.

Nie wiem, kto Ci doradza, ale patrząc na cały wątek (a także poprzedni post) - proponuje (i to w trybie ekspresowym) zmienić doradców, bo jak widać co porada, to lepsza...

8

Nie zamierzam sypać tutaj inwektywami, czy dopowiadać rzeczywistość oraz obrażać/szydzić jak co niektórzy, ale na moje to wygląda słabo. Zaufałeś komuś i to był Twój błąd. Nie takie rzeczy w rodzinach na poziomie brat/brat czy rodzic/dziecko zachodziły, a co dopiero ty/może_kiedyś_szwagier. Umowy spisuje się na złe czasy, bo nawet jak umowa czegoś nie przewiduje to będąc w dobrej komitywie można ją renegocjować i podpisywać aneksy. W sytuacji konfliktu nikt na to woli nie ma więc zostaje umowa i jej zapisy.

To czy zrobiłeś to legalnie czy nie, to już inna kwestia. Nie wiem, czy to legalne zlecać coś i nie brać FVAT a jednocześnie nie wliczać kosztów - de facto tutaj mogłeś to robić jako firma, albo jako osoba prywatna chcąca dostać jakiś soft. Problem w tym, że ten soft zarabiał dla Twojej firmy. Nie wiem tutaj - nie wypowiadam się, czy PIP mógł by dostrzec stosunek pracy etc. Niemniej 300k to już spore pieniądze. Znów pierwszy punkt - brak umowy to niejasności.

Niemniej nie będę zabierał głosu, jeśli chodzi o zatrudnianie/legalność całego procederu. Umowa ustna jak sam napisałeś "w umowie nie było ujęte nic o prawach autorskich tylko zlecenie na zbudowanie automatu do wystawiania aukcji, pobierania danych o cenie stanach magazynowych" Zatem nie ma słowa o prawach autorskich, ich przeniesieniu, oraz co więcej nie ma mowy nawet o wykonaniu żadnego utworu! Zbudowanie takiego systemu może być równoznaczne, z postawieniem zakupionych lub open source automatów i ew. ich oskryptowanie co faktycznie już utworem jest. Nawet jeśli były wykonane jakieś skrypty lub nawet napisany jakiś system, to mowa o dostarczeniu działającego oprogramowania a nie o przekazanie praw własności. Dostarczyć - dostarczył system i działa. Moim zdaniem, mógł go wziąć, skopiować na własny użytek lub wdrażać dalej, jako swój produkt. Tego do czego nie miał prawa to na pewno nie miał prawa skasować wykonanego systemu z Twojego serwera bo za jego wykonanie wziął pieniądze. Zabranie działającego systemu, który został wdrożony bez specyfikowania licencji i opłacony jest złamaniem postanowień umowy. Chyba, że umowa zakładała abonamentową integracje systemów - to wtedy jak najbardziej, bo kupuje się usługę, a nie jakiś byt. Jest to model Software as a Service, gdzie dokonuje się wynajmu oprogramowania na dany czas - jest to tańsze i elastyczne, ale nie dostaje się dożywotnio oprogramowania. Znów nie wiadomo jak bo umowy nie ma. Nie ma też pewności, że zawierając umowę słowną myślałeś o tym samym co szwagier.

Dużo tutaj zależy od umowy... której nie ma i nawet nie ma jak jej prawnikowi przekazać. Nie bez powodu, firmy produktowe podpisują umowę o zakaz konkurencji, oraz pracy u ich konkurencji, specyfikując branże, pkwiu, konkretne firmy. Często zakaz jest wieloletni już nawet po zakończeniu współpracy zabezpieczając się opłacaniem zadośćuczynienia za taki zakaz. Dodatkowo, podpisuje się oświadczenie o przekazaniu własności, praw autorskich firmie dla której się pracuje, oraz dla innych podmiotów, na rzecz których zostały przekazane prawa - czyli np. spółkę która wykupi dane przedsiębiorstwo, lub jak przedsiębiorstwo zmieni formę prawną z JDG na sp.z o.o. lub sp.a. Przekazanie praw i własności jest umożliwieniem zlecającemu dalszy rozwój kodu na własną rękę, czerpanie z niego korzyści oraz dalsze odsprzedawanie, co więcej przekazanie praw zawiera w sobie zrzeknięcie się tychże praw, żeby wykonujący zlecenie nie mógł danego kodu dalej sprzedawać, czy używać jako swój.

Piszę chyba bardziej informacyjnie, żebyś wiedział, czego szukać, gdzie się zaczepić dalej w przyszłości współpracując z takimi osobami.

Nie oceniam, bo nie znam pełnej sytuacji a obraz jaki tylko Ty napisałeś i to nie pełny. Może szwagier co innego pamięta ;) Tak jak mówię, z tego co mówisz, powinieneś mieć działający system, wiec odtwórz z kopii (znów, przy systemie za którym zapłaciło się równowartość domu, wypadało by zadbać o zabezpieczenia i np. kopiować system na zewnętrzne nośniki i to na kilka, żeby w razie co odtworzyć a nie płacić kolejnych 300k i czekać kolejne 2 lata). Jeśli uszkodzenia dokonał szwagier, a serwer jest Twoją własnością (Twoją, a nie, że Ty za nią zapłaciłeś, a widzę, że masz problem z rozróżnieniem), to zgłoś na policję, oraz oszacuj szkody powstałe w wyniku włamu - ile zamówień nie spłynęło, ile nie zostało obsłużonych, ile zamówień zostało odwołanych, oraz potencjalne szkody - ile aukcji nie zostało wystawionych oraz statystycznie z danych z przeszłości ile mniej więcej straciłeś możliwego zysku.

Co do samego szwagra - za ponowne użycie kodu bez umowy nic mu nie zrobisz - za włam i zniszczenia, możesz coś tam walczyć Nie chciał bym też doradzać, bo nie znam sytuacji oraz kontekstu, ale jak już bym został tak "oszukany" i zaniedbał bym tyle spraw, to po prostu bym odciął się od szwagra, oraz sprzedał mu wilczy bilet u dostawców, których rzekomo podkupił. Nie jest nielegalnym korzystanie z relacji jakie zbudował, ale dostawcy pewnie mogą nie chcieć współpracować z kimś, kto w taki sposób załatwia interesy i działa wprost na szkodę jednego z ich stałych klientów. Pamiętaj, też, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach i to na środku, bo po bokach Cię wytną jeszcze.

Na przyszłość spisuj umowy, nie dawaj pełnego dostępu do serwerów pracownikom, zostawiaj zadanie w co najmniej kilku osobach, żeby kompetencje nie uchodziły z firmy, zadbaj o kopie zapasowe czegoś za co płacisz, upewniaj się na piśmie co kupujesz od kogo, nie przekazuj w pigułce pełnych informacji o biznesie jednej osobie.

Wybacz, mimo, tego jak zachował się szwagier, to Ty tutaj popełniłeś wiele błędów i zaniechań, co spowodowało, że poza włamem i zniszczeniem systemu, niczemu innego szwagier winny nie jest, a na pewno nie jest winny braku przekazania praw autorskich czy kradzieży "biznesu". Nie masz jak to się mówi, żadnych kwitów, a szwagier nie jest nawet z Tobą powiązany, Zeznanie osób Tobie podległych mogą być pomocne, ale tutaj coś czuję długą batalie w sądach , prawników etc. Znam podobny przypadek, tyle, że umowa była spisana (grubości pokaźnej książki), klient miał wdrożony system, ale wypowiedział umowę, nie zapłacił za system i twierdził, że go nie używa, a dalej rozwijał go na własną rękę. Z tego co wiem, przegrał sprawę i musiał zwrócić system (przestać używać), natomiast nie wiem, czy wywalczono odszkodowanie za używanie tego systemu przez ten czas, wszak był on dalej rozwijany przez tego "klienta". Fakt, że zajęło to kilka lat, wiele rozpraw, dużo pracy prawników, wielu świadków a umowa była spisana! Nie wiem jak to by było teraz po majstrowaniu od lat w sądownictwie. To był przypadek z przed lat.

--Pani Edyta--
Przy czym ten włam jest poważnym przestępstwem, bo doprowadził do zniszczenia systemu wartego najmniej 300k - tyle kosztowało jego wykonanie, a teraz był jeszcze zasilony danymi, oraz w wyniku włamu straciłeś dochód oraz potencjalny dochód, dodatkowo musisz wydać kolejne środki na odbudowane systemu. Ja bym skupił się na tym aspekcie i pogodził się z tym, że nie posiadasz wyłącznych praw autorskich do kodu. Jeśli posiadasz ten kod, to szwagrowi równie trudno będzie udowodnić, że ten kod nie jest Twój. Pracuj z policją i prawnikami (pozew cywilny) przeciwko szwagrowi, a z nowymi programistami (z dobrymi umowami), pracuj nad odbudową systemu na tym co już stoi - może obarczysz szwagra kosztami naprawy jak wygrasz w sądzie.

2

Zastanów się co mówisz. W Twoim przypadku chodzi nie o jednokrotną zapłatę dla Pana Kazika za położenie kafelków w domu, tylko płacenie człowiekowi pensji przez dwa lata. Do tego jak piszesz rozlicznie części przez podstawioną firmę. Usiądź i pomyśl jak to wygląda z boku.
Nie raz w mediach pokazują wyroki US i sądów, które za tego typu działania doprowadzają firmy do bankructwa.
Dlatego najlepiej wróć do prawników i księgowych z prawdziwego zdarzenia.

1

Chytry dwa razy traci.

1

w umowie nie było ujęte nic o prawach autorskich tylko zlecenie na zbudowanie automatu do wystawiania aukcji, pobierania danych o cenie stanach magazynowych" Zatem nie ma słowa o prawach autorskich, ich przeniesieniu, oraz co więcej nie ma mowy nawet o wykonaniu żadnego utworu!

@somedev - o ile z pierwszą częścią mogę się zgodzić, kwestia praw nie została doprecyzowana, ale co do drugiej to całkowicie się nie zgadzam. Jak najbardziej - był utwór. Zauważ, że w przepisach dot. praw autorskich, utwór nie musi być książką czy piosenką, program komputerowy także jest utworem i to nie podlega negocjacji. Problemem jest ustalenie, jaki charakter miała ich współpraca. Jeśli uda się wykazać stosunek pracy, to wtedy prawa majątkowe przechodzą niejako z automatu na pracodawcę. Jeśli było to jakieś zlecenie czy B2B (aczkolwiek ciężko o czymś takim mówić w sytuacji, w której wykonawca/zleceniobiorca nie ma działalności) to kwestia przeniesienia praw powinna zostać uwzględniona.

Co do reszty Twojego posta to właściwie się zgadzam.

4

Jeszcze jedno - nie wiem czy szwagier czasem tutaj nie zagląda, ale ten wątek może pozwolić przygotować się mu na kolejne ruchy z Twojej strony. Jednak byłbym bardziej powściągliwy i konsultował się z faktycznymi kompetentnymi specjalistami zajmujący się takimi sprawami, a nie randomowymi anonimami z sieci. Są sprawy wymagające dyskrecji. Niemniej już nie jeden gość tutaj był, co wrzucał zadania z jakiś list zadań z uczelni, a odpisywał mu jego prowadzący, lub ktoś życzliwy pisał nań donos do władz uczelni.... Straciłeś już 300k, staraj się minimalizować kolejne straty. Pozdrawiam, no i życzę powodzenia w dalszych działaniach, bo szczęścia to Ty na pewno nie masz ;)

0

W skrócie: programista jest twórcą i domyślnie, to on dysponuje prawami majątkowymi do utworu (wykorzystywanie, powielanie, zmiany, licencjonowanie itd.). Jakiś z naszych sądów stwierdził, że jeżeli oprogramowanie powstało w ramach umowy o pracę, to majątkowe prawa autorskie są z automatu własnością firmy. W przypadku innych umów całość praw autorskich pozostaje po stronie autora, tak długo jak nie zostaną wprost (odpowiednim zapisem w umowie) przeniesione na rzecz zleceniodawcy. Podsumowując - to czego nie masz na piśmie pozostaje własnością autora i może sobie z tym robić co chce. Jeżeli nie masz odpowiednich zapisów w umowie, autor może po zainkasowaniu wynagrodzenia sprzedać to jeszcze 100 innym osobom a tobie zabronić korzystania w jakikolwiek sposób z dzieła.

1
cerrato napisał(a):

w umowie nie było ujęte nic o prawach autorskich tylko zlecenie na zbudowanie automatu do wystawiania aukcji, pobierania danych o cenie stanach magazynowych" Zatem nie ma słowa o prawach autorskich, ich przeniesieniu, oraz co więcej nie ma mowy nawet o wykonaniu żadnego utworu!

@somedev - o ile z pierwszą częścią mogę się zgodzić, kwestia praw nie została doprecyzowana, ale co do drugiej to całkowicie się nie zgadzam. Jak najbardziej - był utwór. Zauważ, że w przepisach dot. praw autorskich, utwór nie musi być książką czy piosenką, program komputerowy także jest utworem i to nie podlega negocjacji. Problemem jest ustalenie, jaki charakter miała ich współpraca. Jeśli uda się wykazać stosunek pracy, to wtedy prawa majątkowe przechodzą niejako z automatu na pracodawcę. Jeśli było to jakieś zlecenie czy B2B (aczkolwiek ciężko o czymś takim mówić w sytuacji, w której wykonawca/zleceniobiorca nie ma działalności) to kwestia przeniesienia praw powinna zostać uwzględniona.

Co do reszty Twojego posta to właściwie się zgadzam.

No tak, ale nie wiemy co tam zostało wykonane. Postawienie Apache i konfiguracja na odpowiednie porty + htaccess + wkopiowanie skryptu php z jakiegoś githuba raczej utworem nie jest. Nie wiemy czy informatyk poskładał coś z ogólnie dostępnych klocków, czy łączył je skryptami, czy wykonał jakiś konkretny kawałek kodu coś realizujący. Jeśli coś tam napisał swojego to faktycznie jest to utwór, ale dalej nie wiemy czy autor tematu kupił usługę automatyzacji na zasadach abonamentowych, kupił dostarczenie oprogramowania wraz z licencja, czy kupił oprogramowanie wraz z zrzeknięciem się praw autorskich... no bo nie ma umowy ;)

0

Ale co to znaczy nie może wystawić rachunku? Każdy każdemu może. A na UoD to jest w ogóle podstawa do zapłaty.

0

dzięki wam za pomoc i oświecenie

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1