Dotacje to zło?

7

Po ankiecie na temat wyborów wnioskuje, ze dużo programistów to wolnorynkowcy.

Ostatnio miałem taka sytuację, ze dogadałem się z jedną wielką firmą na zlecenie za 75k. Masę czasu spędziłem na analizie zlecenia i umowy. Ostatecznie firma się ze mną skontaktowała, że na razie nie podpiszą umowy, bo jakiś zespól zakwalifikował się z tym WIELCE innowacyjnym CRUDem do jakiejś dotacji badawczej i wykona projekt ze 300k, tylko ze zapłaci podatnik, a nie wielka firma (dotacja ze środków wojewody + UE).

Patrząc wstecz, kojarzę wiele firm, które gdyby nie dotacje, miałyby co roku straty. Kojarzę tez wiecznych startupowcow, którzy 95% zysku wyrabiają z dotacji, które defraudują...

Moje pytanie jest takie: czy wy tez zauważacie, ze o sukcesie firm decydują dotacje, a nie cechy rynkowe? Może to tylko ja tal pechowo trafiam?

0

Często dotacje są ustawiane pod konkretne firmy. Wymagania są takie, by spełniła je firma X.

Ogólnie moja firma, w 2017/18 roku dość dobrze radziła sobie bez dotacji. Wygraliśmy co prawda jeden projekt za fajną kasę, dzięki czemu mogliśmy lecieć i reprezentować polskie produkty w Dubaju na targach ale było to wszystko zgodnie z prawem i nie naciągaliśmy nic. :)

Są jednak firmy, które strasznie zawyżają ceny, bo wiedzą, że mają największe szanse na zgarnięcie kasy lub po prostu są dogadane z firmą, która szuka pod projekt UE wykonawcy. Na takie działania ja też się nie zgadzam i mówię kategorycznie NIE.

5

Ja to tylko zostawie

3

Sam do tematu dotacji podchodziłem kilka lat temu w pewnej firmie.

Sytuacja była praktycznie identyczna z tym, co pisze @renderme. Temat został wyceniony też na kilkadziesiąt tysięcy (też coś w okolicy 70, nie pamiętam dokładnie), w tej cenie zawierało się wszystko - nowe serwery, napisanie aplikacji oraz wdrożenie.

Potem ze strony zarządu padł pomysł, żeby na to uzyskać dotację, została zatrudniona specjalistyczna firma, która miała się tym zająć.

Mimo, że podczas wyceny wcale nie cięliśmy kosztów, wszystko było zrobione "na bogato", ale nie na wyrost (w końcu co mogę za to, że potrzeby klienta nie były jakieś wybitnie wygórowane), gdy "fachowcy" rzucili na to okiem, to uznali, że kwota jest za mała i szkoda czasu. No ale że zarząd firmy się napalił na dotacje, to zaczęło się powiększanie kwoty.

Do pierwotnej sumy doszło prawie drugie tyle za doradztwo i obsługę wykonane przez "firmę od dotacji" - zapewniali, że tutaj wszystko jest OK, bo te środki zostaną zwrócone, gdy otrzymamy dofinansowanie, zostaną rozliczone w ramach przyznanej dotacji. Okazało się, że skoro mamy dostać tyyyle kasy za free, to przecież można kupić serwery nie na miarę naszych potrzeb, ale takie, co by mogły pół Google obsłużyć. Tak samo aplikacja - nagle w wycenie zrobił się z niej prawie że SAP za 10x wartości pierwotnej.

Ostatecznie wyszła z tego suma rzędu 300kpln. Firma wystawiła swoją fakturę, która została przez zarząd opłacona. Potem okazało się, że dotacja nie wypaliła, ale firma nie poczuwa się do zwrotu kosztów, bo oni swoją pracę wykonali, projekty stworzyli, wnioski wysłali, a że skończyła się pula do rozdania to już nie jest ich wina.

MORAŁ:

  • Na dotacji zyskała jedynie firma pośrednicząca.
  • Zleceniodawca wydał i tak tyle samo kasy, ile miał pierwotnie, tylko zamiast posiadać działający system, zapłacił magikom za sporządzenie wniosku, który nie wypalił.
  • Całość trafiła do sądu, gdzie się podobno przez dłuższy czas nieźle trzaskali.
  • Na szczęście wycofałem się w porę z tego projektu i mnie poprzedni pkt. nie dotyczy ;)
2
mateuszrus napisał(a):

Często dotacje są ustawiane pod konkretne firmy. Wymagania są takie, by spełniła je firma X.

Na dzisiaj to chyba nawet nie są potrzebne takie wałki, bo dofinansowania w IT dostaje się banalnie prosto.

Kilku znajomych od razu po studiach pozakładało swoje firmy, nie mając żadnego doświadczenia w branży. Zatrudniają głównie studentów na pół etatu i klepią jakieś CRUDy.
W ofercie oczywiście AI, ML, Big Data i wszystkie topowe buzzwordy.
Jadą głównie na finansowaniu z UE czy innych państwowych dotacjach.
Do tego latają konferencje po całym świecie gdzie reklamują "polską innowacyjność" (jest teraz jakiś specjalny fundusz konkretnie pod to).

Urzędnik widzi papier z dobrej uczelni i topowe buzzwordy, więcej nie jest w stanie zweryfikować bo do tego potrzeba eksperta.
I cyk, dofinansowanie leci.

Jestem zdania, że jakiekolwiek dofinansowania w IT nie powinny mieć dzisiaj miejsca, bo jeżeli projekt/firma ma perspektywy, to inwestorzy się znajdą.
Prywatny inwestor ma natomiast interes w tym, żeby perspektywiczność takiej firmy zweryfikować - w przeciwieństwie do urzędnika.
Zaoszczędzone pieniądze można by przeznaczyć na obniżenie podatków dla nowo powstałych firm.
Ale wiadomo, wtedy rząd nie może się pochwalić ile kasy przeznacza na "innowacje", i chyba to jest źródło całego problemu.

3

W teorii dotacje mogą być dobre. Myślę, że całkiem niezłe są te na najniższym poziomie — dla pojedynczych osób na dokształcanie się (choć może lepiej żeby zajmował się tym urząd pracy?). Na wyższym poziomie, też można sobie wyobrazić sytuację, gdzie popyt wszstkiego nie załatwia. Na przykład jeśli chcemy walczyć z plastikowymi opakowaniami, dotacje na rozkręcenie alternatywy mogłoby być dobre (na pewno szybsze i łatwiejsze niż edukowanie społeczeństwa). Podobnie można dotować ośrodki edukacyjne, żeby podnieść konkurencyjność i poszerzyć możliwości dla obywateli.

Jednak w teorii i demokracja i kapitalizm, a nawet komunizm są świetne tylko w teorii. Okazuje się, że czynnik ludzki wszystko psuje. Urzędnicy okazują się zbyt głupi żeby ustalić dobre warunki albo wręcz ustalają je pod swoich znajomych. Tak więc nie mówię dotacjom nie, ale jestem co najmniej sceptyczny.

1
elwis napisał(a):

...całkiem niezłe są te na najniższym poziomie — dla pojedynczych osób na dokształcanie się (choć może lepiej żeby zajmował się tym urząd pracy?).

Dawno temu...

Urzad Pracy wysyłał ludzi na kurs/szkolenie za 2k.
Przyszła Unia i dofinansowania na poziomie 80%.
Cena kursu skoczyła na 10k :-)

3
elwis napisał(a):

Jednak w teorii i demokracja i kapitalizm, a nawet komunizm są świetne tylko w teorii. Okazuje się, że czynnik ludzki wszystko psuje. Urzędnicy okazują się zbyt głupi żeby ustalić dobre warunki albo wręcz ustalają je pod swoich znajomych. Tak więc nie mówię dotacjom nie, ale jestem co najmniej sceptyczny.

Nie wiem o co w tym stwierdzeniu chodziło, ale dotacje finansowane z podatków nie mają nic wspólnego z kapitalizmem.

1
Wibowit napisał(a):
elwis napisał(a):

Jednak w teorii i demokracja i kapitalizm, a nawet komunizm są świetne tylko w teorii. Okazuje się, że czynnik ludzki wszystko psuje. Urzędnicy okazują się zbyt głupi żeby ustalić dobre warunki albo wręcz ustalają je pod swoich znajomych. Tak więc nie mówię dotacjom nie, ale jestem co najmniej sceptyczny.

Nie wiem o co w tym stwierdzeniu chodziło, ale dotacje finansowane z podatków nie mają nic wspólnego z kapitalizmem.

O to, że podobnie jak w wielu innych pomysłach na politykę/ekonomię, pozytywna wartość jest tylko w teorii, a w praktyce wychodzi jak zwykle. Kapitalizm i demokracja też są tego przykładami.

5

Dotacje same w sobie nie muszą być złe, ale obecny system po prostu produkuje firmy działające na dotacjach - a to już patologia. To tak jak z zasiłkami - same w sobie nie są złe, problem zaczyna się gdy ludzie przestają robić cokolwiek, żeby wyjść z zasiłków.

3

To jest pikuś. Zobaczcie co tutaj się dzieje:
https://mambiznes.pl/wlasny-biznes/wiadomosci/jak-sobie-nie-radza-po-latach-startupy-ktore-otrzymaly-e-dotacje-8799

Jak się pojawiły dotacje UE to widziałem serwisy lokalne, które dostawały nawet po okrągłym milionie. Oczywiście nic juz nie istnieje.

1994.jpg

0

Tu dziś tez na forum trafiłem na podobny wątek.
Ponad 1 mln zł!

link

1
elwis napisał(a):
Wibowit napisał(a):
elwis napisał(a):

Jednak w teorii i demokracja i kapitalizm, a nawet komunizm są świetne tylko w teorii. Okazuje się, że czynnik ludzki wszystko psuje. Urzędnicy okazują się zbyt głupi żeby ustalić dobre warunki albo wręcz ustalają je pod swoich znajomych. Tak więc nie mówię dotacjom nie, ale jestem co najmniej sceptyczny.

Nie wiem o co w tym stwierdzeniu chodziło, ale dotacje finansowane z podatków nie mają nic wspólnego z kapitalizmem.

O to, że podobnie jak w wielu innych pomysłach na politykę/ekonomię, pozytywna wartość jest tylko w teorii, a w praktyce wychodzi jak zwykle. Kapitalizm i demokracja też są tego przykładami.

To że ludzie i tworzone przez nich systemy nie są i nigdy nie będą idealne powinno być oczywiste. Mamienie utopijnymi wizjami powinno być karalne (oszustwo jak każde inne). Kapitalizm natomiast w swojej teorii nie jest systemem idealnym tylko systemem, który najlepiej się sprawdza w praktyce.

Dotacje w praktyce to praktycznie zawsze marnotrawstwo pieniędzy. Co z tego, że czasem coś się powiedzie jeśli ogólnie trzeba kilkukrotnie przepłacić?

Dotacje indywidualne też nie działają. Któryś kraj (Finlandia chyba?) próbował pomysłu dochodu bezwarunkowego. Miało to dać szansę bezrobotnym na ogarnięcie się, przejście szkoleń, nabycie wiedzy, itp itd Nic z tego nie miało miejsca, więc pomysł zarzucono.

1
cerrato napisał(a):

Ostatecznie wyszła z tego suma rzędu 300kpln. Firma wystawiła swoją fakturę, która została przez zarząd opłacona. Potem okazało się, że dotacja nie wypaliła, ale firma nie poczuwa się do zwrotu kosztów, bo oni swoją pracę wykonali, projekty stworzyli, wnioski wysłali, a że skończyła się pula do rozdania to już nie jest ich wina.

Morał uniwersalny, czy to negocjowanie umowy o pracę, czy deal roku.
Business is business. Nie ma miejsca na sentymenty, lojalność liczy się tylko do czasu póki nie ma konfliktu interesów.
Każdy taką lekcję musi odrobić samodzielnie. Im szybciej i na mniejszych kwotach tym lepiej.

https://img3.dmty.pl//uploads/201003/1312159585_by_zWinna_600.jpg

0

To że ludzie i tworzone przez nich systemy nie są i nigdy nie będą idealne powinno być oczywiste. Mamienie utopijnymi wizjami powinno być karalne (oszustwo jak każde inne). Kapitalizm natomiast w swojej teorii nie jest systemem idealnym tylko systemem, który najlepiej się sprawdza w praktyce.

Dotacje w praktyce to praktycznie zawsze marnotrawstwo pieniędzy. Co z tego, że czasem coś się powiedzie jeśli ogólnie trzeba kilkukrotnie przepłacić?

Dotacje indywidualne też nie działają. Któryś kraj (Finlandia chyba?) próbował pomysłu dochodu bezwarunkowego. Miało to dać szansę bezrobotnym na ogarnięcie się, przejście szkoleń, nabycie wiedzy, itp itd Nic z tego nie miało miejsca, więc pomysł zarzucono.

Myślę, że zakaz mamienia utopiami to kolejna utopia trochę. :D Przecież obecna klasa rządząca nie odpuści łatwo takiego dobrego narzędzia łatwego zapewniania sobie miejsca przy korycie. Z drugiej strony świat się zmienia, społeczeństwo też i to bardzo szybko ostatnimi czasy. Wraz z tymi zmianami niektóre pewne niegdyś przekonania mogą okazać się nieprawdziwe. Dlatego wspominam, żeby brać pod uwagę możliwości. Gdyby Polacy nadgonili trochę zachód w postawach obywatelskich, te wszystkie demokratyczne wymysły pewnie działałyby trochę lepiej. Być może przytaczam niewłaściwe przykłady, ale w każdym razie jeśli będziemy postrzegać świat jako statyczny, na pewno nie weźmiemy udziału w zmienianiu go. Jako, że zmiany są nieuchronne chyba lepiej brać w nich udział zamiast zostawiać to innym, którzy mają nas w nosie. :)

1

Gdyby Polacy nadgonili trochę zachód w postawach obywatelskich, te wszystkie demokratyczne wymysły pewnie działałyby trochę lepiej. Być może przytaczam niewłaściwe przykłady, ale w każdym razie jeśli będziemy postrzegać świat jako statyczny, na pewno nie weźmiemy udziału w zmienianiu go. Jako, że zmiany są nieuchronne chyba lepiej brać w nich udział zamiast zostawiać to innym, którzy mają nas w nosie. :)

Nie trzeba zawsze uczyć się na swoich błędach. Można uczyć się na cudzych. Obserwujmy co się u innych dzieje. Czasami to powinno wystarczyć.

Wracając do tematu rozkręcania biznesu to dobrze działający model jest np w USA. Tam wszystko kręci się w rękach prywaciarzy: startupy są nieregulowane przez państwo, finansowane przez venture capitalists, a potem kupowane przez duże korporacje. Natomiast w Polsce mamy eurokołchoz - człowiek musi dogadywać się z zielonym w temacie urzędasem, któremu totalnie nie zależy na uelastycznieniu biurokratycznego procesu pod konkretny przypadek tak by miał więcej sensu.

0
elwis napisał(a):

e jeśli będziemy postrzegać świat jako statyczny, na pewno nie weźmiemy udziału w zmienianiu go. Jako, że zmiany są nieuchronne chyba lepiej brać w nich udział zamiast zostawiać to innym, którzy mają nas w nosie. :)

Delegation vs Inheritance

&

https://www.hbrp.pl/b/kluczowa-umiejetnosc-menedzera-delegowanie-zadan/P1FJ1cWoa

0
Wibowit napisał(a):

Nie trzeba zawsze uczyć się na swoich błędach. Można uczyć się na cudzych. Obserwujmy co się u innych dzieje. Czasami to powinno wystarczyć.

Jeśli masz jakieś wnioski chętnie się zapoznam :)

BraVolt napisał(a):

Delegation vs Inheritance

&

https://www.hbrp.pl/b/kluczowa-umiejetnosc-menedzera-delegowanie-zadan/P1FJ1cWoa

Jak najbardziej jestem za delegowaniem zadań kompetentnym do tego osobom, o których wiem, że będzie się rzetelnie wywiązywać z tego zadania, Znasz kogoś takiego? Bo ja nie.

0
elwis napisał(a):

Jak najbardziej jestem za delegowaniem zadań kompetentnym do tego osobom, o których wiem, że będzie się rzetelnie wywiązywać z tego zadania, Znasz kogoś takiego? Bo ja nie.

Wszyscy moi byli, obecni i przyszli szefowie znają takie osoby.
Dlatego to oni są szefami.

0

Dotacje publiczne to oczywiście zło. Zdarzają się za to na przykład granty prywatne i te są ok.

0
elwis napisał(a):

W teorii dotacje mogą być dobre. Myślę, że całkiem niezłe są te na najniższym poziomie — dla pojedynczych osób na dokształcanie się (choć może lepiej żeby zajmował się tym urząd pracy?). Na wyższym poziomie, też można sobie wyobrazić sytuację, gdzie popyt wszstkiego nie załatwia.

Nie dalej jak 2 miesiące temu rozglądaliśmy się z kolegą za dotacjami. Mieliśmy pomysł może nie innowacyjny ale zawsze pomysł. E-commerce sprzedaż produktu dla niszowej grupy odbiorców + z czasem wejście do mainstreamu. Jakież było nasze zdziwienie kiedy okazało się, że dziś dotacje dostają:

  • Bezrobotni
  • Niewykształceni bez perspektyw na podjęcie zatrudnienia (?)
  • Kobiety w każdym przedziale wiekowym
  • Mężczyźni tylko 50+ (?)
  • Rolnicy / ludzie z terenów wiejskich

I cały misterny plan...

renderme napisał(a):

Moje pytanie jest takie: czy wy tez zauważacie, ze o sukcesie firm decydują dotacje, a nie cechy rynkowe? Może to tylko ja tal pechowo trafiam?

O sukcesie? Niekoniecznie. Natomiast o przetrwaniu na pewno. Znam kilka firm z mniejszego miasta, których cwani "prezesi" o ile tak można ich nazwać wręcz nauczyli się żyć z dotacji. Mają opanowane do perfekcji ich pozyskiwanie i portowanie na zysk we własnych kieszeniach. Stawiam tezę, że gdyby nie dotacje to już dawno by zatonęli, a pod firmami nie stałyby co 2 lata nowe samochody. Oczywiście dla prezesów, bo firmowe nie powinny przechodzić przeglądu.

2

Ja też znam kilka film, które żyją TYLKO z dotacji, tak się wyspecjalizowały. Nie produkują, ani nie robią nic kompletnie pożytecznego (często to opinia ich właścicieli), czy to dla ludzi czy nawet biznesowo, jedynie robią wymaganą papierkologię i ew. zlecenie "produktu" gdzieś (najczęściej spółka znajomego itp) i tyle. Znajomy, który ma taki "konglomerat" film, do takiego celu, sam mi powiedział, że "trochę to chore, ale są takie możliwości, więc korzystamy, bo jak nie my, to zrobi to ktoś inny". Wnioski pozostawiam Wam (w sprawie publicznych dotacji)

1
axde napisał(a):

Nie dalej jak 2 miesiące temu rozglądaliśmy się z kolegą za dotacjami. Mieliśmy pomysł może nie innowacyjny ale zawsze pomysł. E-commerce sprzedaż produktu dla niszowej grupy odbiorców + z czasem wejście do mainstreamu. Jakież było nasze zdziwienie kiedy okazało się, że dziś dotacje dostają:

  • Bezrobotni
  • Niewykształceni bez perspektyw na podjęcie zatrudnienia (?)
  • Kobiety w każdym przedziale wiekowym
  • Mężczyźni tylko 50+ (?)
  • Rolnicy / ludzie z terenów wiejskich

Nie wiem gdzie się z tym kolegą rozglądaliście ale niezliczona ilość polskich firm IT jednak jedzie na dotacjach.
Więc pisanie, że nie da się dostać dotacji bo dostają tylko bezrobotni jest lekko mówiąc dziwne.

1

Te dotacje dla firm, oprócz utrzymywania wspomnianych patologicznych układów mają prawdopodobnie też inny cel, czyli polityczne przechwałki. Dofinansowując prywatny sektor IT rząd może podpisać się pod wszelakimi sukcesami tego sektora IT, nawet jeśli te dotacje działają na jego szkodę, bo i tak wyborcy nie ogarną tematu. ZTCP to nie tak dawno czytałem, że PiS miał pomysł dofinansowania sektora gier i wtedy taki np Kaczyński mógłby się pochwalić, że sukces CD Projektu jest w jakimś znaczącym stopniu zasługą PiSu. To już byłaby totalna zniewaga.

1

Z tymi dotacjami dla bezrobotnych to tak różowo nie jest bo po pierwsze są śmiesznie niskie a poza tym by je dostać trzeba się załapać do pewnej "specyficznej" grupy bezrobotnych i trzeba mieć zabezpieczenie (poręczenie) w wysokości dotacji. Poza tym czy kwota ok 20 tys zł jest kwotą, która może pozwolić na rozwinięcie biznesu? Pewnie w niektórych przypadkach tak ale w większości to taka kropla w morzu potrzeb.

Kiedyś spotkałem się z takim stwierdzeniem, że pierwszym krokiem do biznesu jest znalezienie źródła finansowania tego biznesu i najlepiej by to nie były Twoje pieniądze ;).

Te patodotacje, które finansowały portale dla bezdomnych, kotów czy inne "gówna" są faktycznie złem. Jednak czy lepsze są dopłaty do hektara buraka cukrowego czy świni/krowy czy do człowieka i jego pomysłu? Ja stoję na stanowisku, że lepiej wydać na 100 pomysłów/firm i nawet jeśli jedna z nich się rozwinie to będzie z tego zysk większy niż z pustego wydatku typu 500+ na krowę.

0
macok napisał(a):

Nie wiem gdzie się z tym kolegą rozglądaliście ale niezliczona ilość polskich firm IT jednak jedzie na dotacjach.
Więc pisanie, że nie da się dostać dotacji bo dostają tylko bezrobotni jest lekko mówiąc dziwne.

Nie jestem specjalistą od dotacji. Na tyle na ile udało mi się dokopać w syfie tych wszystkich przestarzałych stron na tyle się dowiedziałem, że nie spełniam żadnego warunku. Nie myl działających firm od firmy jeszcze nie istniejącej. Co innego gdy jest na rynku firma setkami tysięcy/milionami, a co innego gdy nie masz dużego wkładu do pokrycia % dotacji.

3

Nie jestem specjalistą od dotacji. Na tyle na ile udało mi się dokopać w syfie tych wszystkich przestarzałych stron na tyle się dowiedziałem, że nie spełniam żadnego warunku. Nie myl działających firm od firmy jeszcze nie istniejącej. Co innego gdy jest na rynku firma setkami tysięcy/milionami, a co innego gdy nie masz dużego wkładu do pokrycia % dotacji.

Ogólnie znaczy to, że słabo kopałeś. Dotacji jest więcej, ale trzeba się do nich dokopać. Czasem jest to niepozycjonowana strona jakiejś państwowej fundacji, czasem zakopana zakładka na stronie jakiegoś urzędu, a czasem korkowa tablica w urzędzie. Dużo rzeczy robi NCBiR i podobne urzędy.
Ja potrafię się do nich dokopać, ale się nimi brzydzę. To tak jakbym miał przekopywać się przez szambo. Trzeba pisać wniosek, zwykle na 150 stron + drugie tyle załączników, żeby opisać jakiegoś CRUDa dla klienta (98% pracy) z dodatkiem w postaci wdrożenia istniejącego Biblioteki/SDK/API do AR/VR/MR jako cudu współczesnej techniki, nauki i odkrywczości, naszpikować to buzzwordami, w stylu chmura, blockchain, AR, VR, Sztuczna inteligjencja itp. Zbudować zakłamny kosztorys przedstawiający te proporcje 98% do 2% absolutenie odwrotnie i przesłać do jakiegoś gryzipiórka.
Ostatecznie robi się robotę nikomu nie potrzebną - papierologię. Drukuje się i wysyła do "specjalistów", którzy będą myśleli, że jak wdrożę istniejącą bibliotekę do rozpoznawania obiektów to jest to cud techniki, fujka.

2

Pierwsze pieniądze popłyneły do Polski jeszcze w czasach przedakcesyjnych m. in. funduszy Phare. Te miały swój udział w finansowaniu kilku obiektów.

Pierwszy raz o firmach badawczo-rozwojowych słyszałem na początku nowego milenium. Właściwie nie mieli klientów. Wspólnicy dobrze sobie żyli. Na ogół byli to ludzie z odowiednim zapleczem i tytułami. Zgłębiałem jeden przypadek i o ich wynalazkach raczej słuch zagniął. Gdzieś w internecie walają się magiczne prezentacje jakie to rzeczy robili dla telekomunikacji czy innych dziedzin.

Zanim wstapilismy do Unii ludzie masowo kupowali łąki, pola czy lasy aby uzyskać dopłaty. Te chyba do dzisiaj są przyznawane na jakichś zasadach ale w to nie wnikałem.

Później miałem długą przerwę w tematach dotacji. Słyszałem o PO IG 8.1 i wszelkiej maści "portalach" jakie dostały dofinansowanie. Znajomy chodził po firmach i prosił aby kupić coś od niego bo musi wskaźniki wyrobić. Pod stołem zwracał kasę. Zatrudniał ludzi na fikcyjnych etatach aby cyferki się zgadzały. Później pisał kolejne wnioski. Dwa przeszły i powołał do życia kolejne spółki. Miał sporą nadpłatę vatu więc handlował fakturami. Po trzeciej dotacji jego żona otworzyła sklep internetowy z podrabianymi markowymi ciuchami sprowadzanymi z Turcji.

Kojarzę jeszcze program PO IG 3.1. Wówczas nastąpił wysyp "funduszy inwestycyjnych" i "startupów". Większość poszła do piachu. Później nastały kolejne edycje tylko inaczej się nazywały. Bridge alfa. Dalej stracilem orientację. Skuteczność takich programów była niewielka. Zarobili księgowi, prawnicy, ci co trzymali kurek z kasą.

Po drodze były inicjatywy - szwajcarska, norweska i innych bogatych krajów. Jak popatrzycie na osoby którym powierza się środki w ramach kolejnych "programów operacyjnych" to kręcą się tam te same mordy. Często ci co rozdawali karty na poziomie województw to kręcą lody na poziomie ministerialnym, a na ich miejse wchodzą swoi ludzie.

Może na początku rada dla tych którzy chcą pozyskać finansowanie dla startupu bo pewnie przejrzą i ten wątek. Dajcie sobie spokój z dotacjami, krajowymi funduszami inwestycyjnymi, szybką ścieżką. Jest cała masa pułapek prawnych które utrudniają bądź uniemożliwiają sprzedaż wartości niematerialnych i prawnych które wytworzycie. Poza tym koledzy z funduszy od Odry na zachód wiedzą jak to u nas działa i raczej nie będą chcieli robić deali z krajowymi "funduszami". Zdarzają się wyjątki ale to nieliczne przpadki. Pieniędzy szukajcie za granicą. Pociąg do Berlina czy samolot do Londynu bądź innych stolic europejskich nie jest aż tak drogi jak zwyko to być naście lat temu. Pieniądze to nie wszystko. Odpowiednie otoczenie i transfer wiedzy między spółkami w portfelu funduszu sprawi, że na start będziecie o wiele do przodu.

1

@mealtdown: Tak mi przypomniałeś z tym cwaniactwem z dotacjami pewną akcję.
https://tvn24bis.pl/wiadomosci-gospodarcze,71/zadymy-w-kolejkach-o-unijne-pieniadze,127757.html

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1