jak jest naprawdę - rekrutacja it

0

W internecie można zaobserwować ciekawe zjawisko. Z jednej strony tysiące artykułów krzyczących "brakuje 50 tys. programistów w kraju" z drugiej wypowiedzi o tym, jak ciężko wejść na rynek juniorom. Zastanawiam się, co jest bliższe prawdy. Wiem, że bootcampy robią sobie reklamę, ale z drugiej strony jeśli brakuje programistów, to chyba nowi ludzie też muszą być wchłaniani przez rynek? Czy to nie jest tak, że konkurencja zniechęca do spróbowania sił w tej branży?
Jak wygląda obecna sytuacja juniorów na rynku? Kto ma szansę?
Dodam, że jestem zupełnie spoza branży IT. Zajmuję się hr-em w branży kreatywnej, nie tylko rekrutacją, ale z perspektywy osoby poszukującej ludzi do swojej firmy rekrutacja IT jest dla mnie ciekawa, bo kto wie, może kiedyś w innej firmie będę miała z tym styczność. Sama spotykam się z tym, że ciężko jest pozyskać ludzi, nawet szukając studentów na staże spotykam się z tym, że młodzież nie jest zainteresowana albo przyjmują ofertę "z łaską", ponieważ rynek jest szeroki. A w IT jest jeszcze więcej ofert, toteż wydaje mi się, że rynek powinien być chłonny.

Czasem zastanawiam się nad przeprowadzeniem eksperymentu, zamieszczeniem fałszywej oferty na jakimś portalu i czekaniem na spływ cv ;) ale to nieetyczne.

Zapraszam do dyskusji :)

0

Próg jest wyższy.
Osobiście nie znam żadnej osoby, która kręciła by nosem na staż wiedząc o aktualnym przeludnieniu "juniorów".
Rzeczywistych juniorów ( mających solidne podstawy, samozaparcie, portfolio i predyspozycje interpersonalne jak i intelektualne ) jest mało, przez co jest możliwe wejście do branży. W aktualnej pracy rozmawiałem z Hrowcem, który prowadził mój proces rekrutacji i powiedział, że tylko ja wyróżniałem się na tle innych ( na ponad 25 zgłoszeń ), a posiadałem jedynie 1 projekt na GH ( API, Klient ), stronę internetową i parę pozytywnych opinii za proste prace na Freelancer.com

4

Czy 50 tyś - nie wiem, wiem że zapotrzebowanie jest i to spore. Nie znam firmy, która by nie prowadziła rekrutacji cały rok, bo w zespołach są wakaty - mam na myśli tu firmy średnie i większe, które składają się przynajmniej z kilku zespołów developerskich. Wiem natomiast, że szukajac stażysty na 1 miejsce przyszło 100 CVek, z czego może 4 przeszło pierwszy etap rekrutacji jakim było proste zadanie rekrutacyjne. No i juniorów nie można przyjmować w nieskończonośc - ktoś musi ich uczyć, pilnować etc - a to też są koszty. Stąd obecna sytuacja - specjalistów trzeba, a nie ludzi do przyuczania, ale sprawa wygląda tak, że jest bardzo dużo ofert pracy, co jest młynem na wodę dla bootkampów, co z tego że nie dla początkujacych. Nie każdy sobie zdaje sprawę, że 5 lat temu było o wiele łatwiej dostać pierwszą pracę i choćby niektórzy chcieli pracować za darmo byle mieć doświadczenie, no to się nie da, bo to zawsze jest zabrany czas kogoś bardziej doświadczonego.

0

U mnie w firmie, tez ostro szukaja i zbalezc kogos sensownego to jest dramat. Rekrutacja na pierwsze lepsze stanowisko trwa pol roku, chociaz raczej od mida w gore. Juniorow jest dwoch na 20 osob.

0
hcubyc napisał(a):

Czy 50 tyś - nie wiem, wiem że zapotrzebowanie jest i to spore. Nie znam firmy, która by nie prowadziła rekrutacji cały rok, bo w zespołach są wakaty - mam na myśli tu firmy średnie i większe, które składają się przynajmniej z kilku zespołów developerskich. Wiem natomiast, że szukajac stażysty na 1 miejsce przyszło 100 CVek, z czego może 4 przeszło pierwszy etap rekrutacji jakim było proste zadanie rekrutacyjne. No i juniorów nie można przyjmować w nieskończonośc - ktoś musi ich uczyć, pilnować etc - a to też są koszty. Stąd obecna sytuacja - specjalistów trzeba, a nie ludzi do przyuczania, ale sprawa wygląda tak, że jest bardzo dużo ofert pracy, co jest młynem na wodę dla bootkampów, co z tego że nie dla początkujacych. Nie każdy sobie zdaje sprawę, że 5 lat temu było o wiele łatwiej dostać pierwszą pracę i choćby niektórzy chcieli pracować za darmo byle mieć doświadczenie, no to się nie da, bo to zawsze jest zabrany czas kogoś bardziej doświadczonego.

A na czym polegało to zadanie rekrutacyjne?
Swoją drogą, czy nie istnieje ryzyko, że osoba otrzymująca takie zdalne zadanie zleci je do wykonania komuś innemu? Czy to dobry sposób weryfikacji wiedzy?

0
markos1995 napisał(a):

Próg jest wyższy.
Osobiście nie znam żadnej osoby, która kręciła by nosem na staż wiedząc o aktualnym przeludnieniu "juniorów".
Rzeczywistych juniorów ( mających solidne podstawy, samozaparcie, portfolio i predyspozycje interpersonalne jak i intelektualne ) jest mało, przez co jest możliwe wejście do branży. W aktualnej pracy rozmawiałem z Hrowcem, który prowadził mój proces rekrutacji i powiedział, że tylko ja wyróżniałem się na tle innych ( na ponad 25 zgłoszeń ), a posiadałem jedynie 1 projekt na GH ( API, Klient ), stronę internetową i parę pozytywnych opinii za proste prace na Freelancer.com

Skończyłeś jakieś studia informatyczne albo inżynierskie?

0
madd napisał(a):

A na czym polegało to zadanie rekrutacyjne?

Ale czy to ważne - ważne jest, że prostego zadania (podejrzewam, że góra parędziesiąt linii kodu do napisania) nie potrafi zrobić 90% aplikujących na stanowisko. To jest obraz jak rynek IT wygląda.

Swoją drogą, czy nie istnieje ryzyko, że osoba otrzymująca takie zdalne zadanie zleci je do wykonania komuś innemu? Czy to dobry sposób weryfikacji wiedzy?

Skoro ponad 90% odpadła to wydaje się być bardzo dobrym.

1
madd napisał(a):

Swoją drogą, czy nie istnieje ryzyko, że osoba otrzymująca takie zdalne zadanie zleci je do wykonania komuś innemu? Czy to dobry sposób weryfikacji wiedzy?

Jeżeli zadanie jest do wykonania zdalnie, to można potem w miarę łatwo zweryfikować na miejscu, rozmawiając o kodzie. Ogólnie umiejętności techniczne dosyć szybko można zweryfikować w odniesieniu do CV/projektu.

Chociaż zdarzają się i takie asy, co potrafią i tutaj nieźle udawać. Przypomina mi się historia człowieka, który dostał stanowisko eksperta od bezpieczeństwa w pewnej firmie, m.in. poprzez edytowanie artykułów na Wikipedii i dodawanie siebie do autorów niektórych technologii i produktów. Niezłe jaja się zrobiły potem z tego, ale na szczęście zakończenie było szczęśliwe.

1

Na mojej rekrutacji było zadanie zdalne, a w drugim etapie już w firmie. Około 4-5 osób z 25 je zaliczyło, a było analogiczne do poprzedniego, więc o czymś to świadczy :D

Spotkałem się z zadaniem, które po rozpoczęciu dopiero pokazywało specyfikację problemu i automatycznie startowało timer. Nie było mowy o oszustwie, no chyba że ktoś na tyle sprytny znalazł rozwiązanie na Stack Overflow i zdążył je zaimplementować :D - ale takie zdolności i tak powinien pracodawca docenić :P

4

W dzisiejszych czasach z poszukiwaniem programisty przez firmy jest jak z poszukiwaniem chłopaka przez dziewczyny, jedni i drudzy jojczą jak niby trudno kogoś znaleźć, ale na każde ogłoszenie w internecie jest 100 zgłoszeń dziennie. Jakoś dawniej było znacznie mniej chętnych a nikt nie narzekał na problemy ze znalezieniem 'odpowiedniego kandydata' - wnioski wyciągnijcie sami, moi drodzy.

1

To wszystko ciekawe co piszecie :) Postanowiłam, że dzisiaj po południu stworzę CV juniora, porozsyłam do firm i zobaczę jaki będzie odzew :)
Zastanawiam się tylko jakie kryteria przyjąć, czy delikwent ma być świeżo upieczonym absolwentem, ale bez doświadczenia, czy stworzyć profil "samouka".
Jestem ciekawa jakie będą rezultaty. Jakiś czas temu zasłyszałam, że teraz na stanowisko juniora mają szansę tylko studenci i absolwenci z odbytym stażem, a tutaj kolega pisze, że nie ma nawet wykształcenia średniego a jednak dostał pracę.

0

W mojej dawnej firme - korpo w PL- ciagle prowadzone sa masowe rekrutacje na stanowiska juniorskie, brani sa ludzie rowniez z czapy(tj z calkiem innym wyksztalceniem), warunkiem koniecznym jest dobre napisanie testu, opierajacego sie na wiedzy ogolnej o programowaniu oraz o wiedzy przekazanej podzas tygodniowego kursu na temat konkretnej technologii.

Czy jest latwiej czy trudniej? - tego nie wiem, ale prawde powiedziawszy, wydaje mi sie na + ze rekruterzy nie patrza tak ekstremalnie na wyksztalcenie, bo ono nie mowi dzis o niczym. Z drugiej strony kiedys polecilem znajomego na ta rekrutacje, i sie nie dostal. Pokazywal mi testy, zadania stwierdzajac ze trudne - no ale az tak trudne nie byly, tylko wymagaly wkucia tego, co bylo prezentowane. Wiec rozbilo sie o checi. I tu zdaje sie byc pies pogrzebany. Sam gdy zaczynalem kariere tez przelazilem duzo firm (a nie mialem wtedy licencjata), tylko po to, zeby poznawac tajniki rekrutacji. Jak po kilku takich przebiegach stwierdzilem ze wszedzie pytaja w miare o to samo, to sie tego nauczylem. Ale gdybym tam poszedl prosto po zajeciach ze studiow (czy jak niektorzy po bootcampach), to nie wiedzialbym na co zwrocic uwage, co jest wazne, i pewnie bylbym odsiewany Od razu.

Wydaje mi sie ze dostac prace z biegu po studiach bedzie zawsze ciezko, ale proste praktyki->staż trwajace max rok każdemu otwieraja drzwi do normalnej pracy.

0
Jasnowidz napisał(a):

W mojej dawnej firme - korpo w PL- ciagle prowadzone sa masowe rekrutacje na stanowiska juniorskie, brani sa ludzie rowniez z czapy(tj z calkiem innym wyksztalceniem), warunkiem koniecznym jest dobre napisanie testu, opierajacego sie na wiedzy ogolnej o programowaniu oraz o wiedzy przekazanej podzas tygodniowego kursu na temat konkretnej technologii.

Czy jest latwiej czy trudniej? - tego nie wiem, ale prawde powiedziawszy, wydaje mi sie na + ze rekruterzy nie patrza tak ekstremalnie na wyksztalcenie, bo ono nie mowi dzis o niczym. Z drugiej strony kiedys polecilem znajomego na ta rekrutacje, i sie nie dostal. Pokazywal mi testy, zadania stwierdzajac ze trudne - no ale az tak trudne nie byly, tylko wymagaly wkucia tego, co bylo prezentowane. Wiec rozbilo sie o checi. I tu zdaje sie byc pies pogrzebany. Sam gdy zaczynalem kariere tez przelazilem duzo firm (a nie mialem wtedy licencjata), tylko po to, zeby poznawac tajniki rekrutacji. Jak po kilku takich przebiegach stwierdzilem ze wszedzie pytaja w miare o to samo, to sie tego nauczylem. Ale gdybym tam poszedl prosto po zajeciach ze studiow (czy jak niektorzy po bootcampach), to nie wiedzialbym na co zwrocic uwage, co jest wazne, i pewnie bylbym odsiewany Od razu.

Wydaje mi sie ze dostac prace z biegu po studiach bedzie zawsze ciezko, ale proste praktyki->staż trwajace max rok każdemu otwieraja drzwi do normalnej pracy.

A jak ktoś uczy się na własną rękę? Jak to wtedy wygląda z Twojej perspektywy?

4
madd napisał(a):

To wszystko ciekawe co piszecie :) Postanowiłam, że dzisiaj po południu stworzę CV juniora, porozsyłam do firm i zobaczę jaki będzie odzew :)
Zastanawiam się tylko jakie kryteria przyjąć, czy delikwent ma być świeżo upieczonym absolwentem, ale bez doświadczenia, czy stworzyć profil "samouka".
Jestem ciekawa jakie będą rezultaty. Jakiś czas temu zasłyszałam, że teraz na stanowisko juniora mają szansę tylko studenci i absolwenci z odbytym stażem, a tutaj kolega pisze, że nie ma nawet wykształcenia średniego a jednak dostał pracę.

Proszę tylko pamiętac że wystawianie fałszywych dokumentów jest karalne.
Dużo spokoju życzę :)

0
scibi92 napisał(a):
madd napisał(a):

To wszystko ciekawe co piszecie :) Postanowiłam, że dzisiaj po południu stworzę CV juniora, porozsyłam do firm i zobaczę jaki będzie odzew :)
Zastanawiam się tylko jakie kryteria przyjąć, czy delikwent ma być świeżo upieczonym absolwentem, ale bez doświadczenia, czy stworzyć profil "samouka".
Jestem ciekawa jakie będą rezultaty. Jakiś czas temu zasłyszałam, że teraz na stanowisko juniora mają szansę tylko studenci i absolwenci z odbytym stażem, a tutaj kolega pisze, że nie ma nawet wykształcenia średniego a jednak dostał pracę.

Proszę tylko pamiętac że wystawianie fałszywych dokumentów jest karalne.
Dużo spokoju życzę :)

Czyli mówisz, że dział HR jakiejś firmy IT będzie mnie ścigał za to, że posłałam fałszywe cv? :P interesujące

0

Przeprowadziłem ostatnio trochę rekrutacji. Cześć była na regularów a część na juniorów. Podczas rozmów nigdy nie pytam o jakieś zawiłości jezykowe, jak gdzieś tam pod spodem coś jest szczegółowo zaimplementowane (chyba że wymaga tego projekt), natomiast skupiam się raczej na praktycznych problemach które rozwiązujemy. 99% kandydatów podczas pytań teoretycznych dosłownie recytuje wikipedie. Nie ważne czy junior czy regular. Zadasz pytanie i nagle tryb recytacja ON i leci. Recytują pięknie ale wystarczy coś dopytać i zaczyna się "eeeeee, aaaaaaaaa, uuu tego to nie wiem".
Uznałem więc że takie rozmowy nie mają sensu więc po kilku pytaniach dawałem lapka z naprawdę banalnym zadaniem do zrobienia i robiliśmy mały pair programing. W teorii wszyscy znają wielowątkowość, testy, resty i inne cuda a poprosisz o napisanie unitowego testu to robi się facepalm.

Może i są braki ale jaki jest sens zatrudniać ludzi którzy mimo tego że mają po kilka lat "doświadczenia" potrafią tylko bezmyślnie klepać crudy?
Uczelnie i bootcampy produkują rocznie dziesiątki "programistów" więc często na jedno stanowisko jest bardzo duże zainteresowanie ale mimo to nikt z debilami pracować nie chce.

0

Panowie źle interpretują ten artykuł.... :) Mam skończone studia podyplomowe m.in. z prawa pracy. No nic, zobaczymy kto będzie mnie ścigał.

1

Nie zgadzam się z myślą że studia nie znaczą nic. Na pierwszym roku nie potrafiłem za bardzo napisać hello world w językach, które sobie wpisałem w CV ale na podstawie tego że studiowałem na dość popularnej uczelni w mieście dostałem pracę "okołoprogramistyczną" i w każdym kolejnym korpo w mojej karierze ktoś bierze to pod uwagę bo ktoś kto rekrutuje pewnie skończył te studia i nie chcę deprecjonować swojego wykształcenia.

Co do tematu: kandydaci nasłuchali się urban legend o tym jak jest kolorowo w IT i bez przygotowania ślą CV'ki gdzie popadnie, a firmy nie chcą inwestować w juniorów woląc wykraść komuś gotowego pracownika.

Fora takie jak to trochę zakłamują rzeczywistość ponieważ sam fakt że ktoś tu ma konto i się udziela jest oznaką że interesuję się swoją kariera, podczas gdy w swojej pracy spotykam coraz częściej ludzi, którzy uczą się technologii jak muszą, bazują na stacku wyniesionym ze studiów albo pierwszej pracy, po godzinach nie chcą słyszeć o rozwoju, a ostatnią nowinką jaką wyłapali to była JAVA 8. Z kolei firmy chcą samych ninja, master etc. developerów, którzy znają wszystkie technologie.

0
eL napisał(a):

Przeprowadziłem ostatnio trochę rekrutacji. Cześć była na regularów a część na juniorów. Podczas rozmów nigdy nie pytam o jakieś zawiłości jezykowe, jak gdzieś tam pod spodem coś jest szczegółowo zaimplementowane (chyba że wymaga tego projekt), natomiast skupiam się raczej na praktycznych problemach które rozwiązujemy. 99% kandydatów podczas pytań teoretycznych dosłownie recytuje wikipedie. Nie ważne czy junior czy regular. Zadasz pytanie i nagle tryb recytacja ON i leci. Recytują pięknie ale wystarczy coś dopytać i zaczyna się "eeeeee, aaaaaaaaa, uuu tego to nie wiem".
Uznałem więc że takie rozmowy nie mają sensu więc po kilku pytaniach dawałem lapka z naprawdę banalnym zadaniem do zrobienia i robiliśmy mały pair programing. W teorii wszyscy znają wielowątkowość, testy, resty i inne cuda a poprosisz o napisanie unitowego testu to robi się facepalm.

Może i są braki ale jaki jest sens zatrudniać ludzi którzy mimo tego że mają po kilka lat "doświadczenia" potrafią tylko bezmyślnie klepać crudy?
Uczelnie i bootcampy produkują rocznie dziesiątki "programistów" więc często na jedno stanowisko jest bardzo duże zainteresowanie ale mimo to nikt z debilami pracować nie chce.

Ja mogę z drugiej strony (jako kandydat) napisać, że niestety trudno jest też znaleźć dobrą firmę. Tzn. taką, która ma dobrze poukładane projekty, dobrych (nie tylko w sensie technicznym) ludzi i dobrze płaci.

0
marek1992 napisał(a):

Nie zgadzam się z myślą że studia nie znaczą nic. Na pierwszym roku nie potrafiłem za bardzo napisać hello world w językach, które sobie wpisałem w CV ale na podstawie tego że studiowałem na dość popularnej uczelni w mieście dostałem pracę "okołoprogramistyczną" i w każdym kolejnym korpo w mojej karierze ktoś bierze to pod uwagę bo ktoś kto rekrutuje pewnie skończył te studia i nie chcę deprecjonować swojego wykształcenia.

Co do wykształcenia to mam wrażenie, że czego byś nie zrobił - będzie źle. Masz je czy nie masz, skończyłeś tylko na inżynierze albo nawet zrobiłeś doktorat - zawsze znajdzie się jakieś ale.

Co do tematu: kandydaci nasłuchali się urban legend o tym jak jest kolorowo w IT i bez przygotowania ślą CV'ki gdzie popadnie, a firmy nie chcą inwestować w juniorów woląc wykraść komuś gotowego pracownika.

Fora takie jak to trochę zakłamują rzeczywistość ponieważ sam fakt że ktoś tu ma konto i się udziela jest oznaką że interesuję się swoją kariera, podczas gdy w swojej pracy spotykam coraz częściej ludzi, którzy uczą się technologii jak muszą, bazują na stacku wyniesionym ze studiów albo pierwszej pracy, po godzinach nie chcą słyszeć o rozwoju, a ostatnią nowinką jaką wyłapali to była JAVA 8. Z kolei firmy chcą samych ninja, master etc. developerów, którzy znają wszystkie technologie.

... jednocześnie developerzy chcą ciekawej, dobrze płatnej pracy, w nowych technologiach, z konsolą do gier, darmową pizzą, masażem i basenem w biurze itp itd. A tu zamiast tego praca albo nudna, albo kiepsko płatna, albo bez wszelkich uprzyjemniaczy, być może nawet kawę musisz sam sobie przynieść, a drugi monitor zafundować z własnej kieszeni - ale rekruter zawsze będzie przedstawiał ofertę jako och, ach, sam(a) bym wziął(wzięła) gdybym tylko znał(a) tą całą Javę w wersji Script. Młody, dynamiczny zespół (w końcu rotacja jak diabli, taka dynamika!), atrakcyjne wynagrodzenie (o które i tak najpierw to oni Ciebie spytają, nawet jeśli sami się do Ciebie odezwali żeby Cię pomęczyć, a potem jeszcze ponegocjują w dół) i całkiem nowe technologie (w każdym razie z XXI wieku) i dość ciekawy projekt (niektóre formularze mają nawet po 141 pól!).

I pewnie spora część rzeczywiście wierzy, że tak jest, i że te oferty które zachwalają są takie super. W sumie sam się nawet jeszcze łudzę, że zdążę popracować w jakimś ciekawym projekcie, zanim zacznę siwieć i/lub łysieć.

6

a ja tak trochę na przekór zapytam - a co to jest ten "ciekawy projekt"? Bo jak dla mnie to taki jednorożec wśród programistów - nikt nie widział ale każdy go pragnie. Przecież pisanie programów technicznie nie różni się od np. spawania - czasami spawasz bramę, czasami element konstrukcji wieżowca a czasami kawałek promu kosmicznego. Niby inny poziom trudności/wymagania bezpieczeństwa, niby "większy prestiż" ale tak naprawdę siedzisz x godzin i nakurwiasz tą spawarą aż ci oczy nie wytrzymują. Być może z wiekiem (i doświadczeniem) zmienia się podejście do pracy jako programista - aktualnie ważniejsze dla mnie jest aby mi nikt dedlajnów nie ustawiał niewykonalnych a potem nie cisnął, że się nie wyrobimy, żeby stanowisko pracy było komfortowe (i tu nie chodzi tylko o samą elektronikę), żeby się założenia nie zmieniały co 3 dni, itp. itd. Projekty wszystkie są podobne, pewnie że lepiej jeśli projekt dotyczy czegoś, o czym się ma pojęcie bo to zawsze pomaga ale jeśli masz dobrze opisane założenia biznesowe to też sobie poradzisz.

0

Projekt ma znaczenie, ale mam wrażenie, że większe znaczenie ma sposób pracy, workflow, sposób komunikacji z członkami zespołu, z przełożonymi, z biznesem itp.

Chociaż projekt ma wpływ na workflow. Inaczej będzie się pracować w czymś co jest dobrze otestowane, dobrze napisane, co da się zrozumieć - a inaczej będzie się pracować przy projekcie bez żadnych testów, brzydko napisanym i gdzie trzeba robić reverse engineering do każdego pliku, żeby zakumać, co poeta miał na myśli.

Tylko, że mimo wszystko "projekt" to tylko część układanki. Równie dobrze można powiedzieć, że lepiej się pracuje, jak taski są ładnie opisane, jak jest dobra komunikacja w zespole, a projekt jest sensownie zaprojektowany - a źle się pracuje, jak np. komunikacja szwankuje.

2

pokuszę się o stwierdzenie, że użytkownik @madd jest kolejnym bootcampowiczem, bo zadaje pytania dziwnie zbieżne z pytaniami padającymi we wszystkich wątkach o przebranżowieniu :) Nawet któryś z 'przebranżowionych' również rozważał wysyłanie fikcyjnego CV

1
abrakadaber napisał(a):

a ja tak trochę na przekór zapytam - a co to jest ten "ciekawy projekt"? Bo jak dla mnie to taki jednorożec wśród programistów - nikt nie widział ale każdy go pragnie. (...) Być może z wiekiem (i doświadczeniem) zmienia się podejście do pracy jako programista - aktualnie ważniejsze dla mnie jest aby mi nikt dedlajnów nie ustawiał niewykonalnych a potem nie cisnął, że się nie wyrobimy, żeby stanowisko pracy było komfortowe (i tu nie chodzi tylko o samą elektronikę), żeby się założenia nie zmieniały co 3 dni, itp. itd.

No, to jest ciekawy aspekt. Podczas rekrutacji do firmy, dla której będę teraz pracował, w sumie nawet nie pytałem o projekt. Znałem ogólny stos technologiczny, dopytałem o kilka rzeczy odnośnie tego, jak widzą rozwój i kierunek rynku mobilnego, ale głównie rozmawialiśmy raczej o kulturze pracy. Na pewno fajnie jest pracować w przełomowych projektach, ale takich jest raczej mało i zazwyczaj wymagają ogromnej wiedzy, żeby je zrealizować.

4

Dla mnie ciekawy projekt to taki w którym mam przynamniej jedną z dwóch rzeczy:
1)Wyzwania technologiczne - nie chodzi o najnowsze technologie jako takie, ale żeby po prostu trzeba było pogłówkować jak cos zrobic optymalnie
2)Jakas logika biznesowa (tzn żeby to nie była przepychaczka do BD)
No i oczywiście w miare czysty kod + wpływ developera na architekture

2

Mam dość podobne wyobrażenie co @scibi92 plus parę własnych spostrzeżeń:

  1. Celem projektu jest realizacja jakiegoś nietrywialnego zadania. Może być nietrywialne ze względu na złożoność algorytmów lub konieczność pożenienia ze sobą paru różnych rzeczy i rozkminienia, jak to zrobić
  2. Oranie wszystkiego z lewa na prawo i z powrotem bo zmieniły się wymagania, albo ktoś raczył ujawnić coś co trzymał w tajemnicy bo głupim polaczkom nie powie nie jest ani ciekawe, ani przyjemne
  3. Archeologia mająca na celu ustalenie co to g***o robi??? jest mało ciekawa
  4. Tym bardziej, jeśli nie tyle dodajesz / poprawiasz jakiś klocek w tej archeologii, co musisz ją od początku do końca przepisać, bo jest tak zrypana.
  5. Tym bardziej gdy gość, który wie co tam się dzieje (lub powinno było dziać..) jest akurat śmiertelnie obrażony, że dumb Pollacks przepisują jego dżułel of 'murican endżiniering.
  6. Przepisywanie wymagań wprost do kodu jest mało atrakcyjne
1

Nie czytałem całego wątku, ale dorzucę swoją opinię:

  • kreatywny samouk, potrafi znaleźć każdą informację w internecie, wszystkiego nauczył się sam, nie wie co to Bootcamp,
  • skończył studia informatyczne, inżynierskie - strata czasu, bo zamiast być uczonym to uczył innych,
  • założona własna strona internetowa z dedykowanym emailem do kontaktu z HR,
  • zrealizowane 2 duże projekty Java + Angular, w tym jeden komercyjny za $$ rozwijany do dzisiaj,
  • zrealizowane kilka pomniejszych projektów (około 5) w C++, Android i innych, udostępnione na GitHub.

Rezultat? Po wysłaniu CV na stanowiska Junior/Java Developer lub Junior/Angular Developer do kilku większych i mniejszych firm w województwie lubelskim brak nawet odpowiedzi.
Czy to po prostu zwykły niefart czy naprawdę wysycenie juniorami sięga apogeum?

1

Studia to tylko strata czasu dla takiego wyróżniającego się gościa jak Ty.

Każdy projekt w którym popracowałbyś pół roku - jak nie krócej - to też byłaby strata czasu i brak rozwoju w zacofanym, mało ambitnym uwsteczniającym projekcie. Może nawet też zacząłbyś ludzi z projektu uczyć jak powinien wyglądać rozwojowy i ambitny projekt, nie to to to coś czym się zajmują.

Na szczęście dla firm ;) pierwszy etap rekrutacji prowadzą panie po socjologii, psychologii i inne nietechniczne. Skutecznie odrzucają wszystkich wymiataczy, ogarniętych ogarniaczy z githubami od C+ przez mobile backend po frontend

Sory panie czasemtuwpadam ale do poważnej pracy w zespole to się nie nadajesz.

0
czasemtuwpadam napisał(a):

Nie czytałem całego wątku, ale dorzucę swoją opinię:
[...]
Czy to po prostu zwykły niefart czy naprawdę wysycenie juniorami sięga apogeum?

To dziwne, bo akurat mam znajomego na 4 roku AGHu, akurat na gicie miał dwie niezbyt ciekawe (zwykłe CRUDy, samo wyświetlanie/dodawanie/edytowanie praktycznie, backend w Springu i front w Reactcie), ale w 100% działające aplikacje, zero doświadczenia komercyjnego. Wysłał CV i w ciągu miesiąca miał 10 rozmów o pracę, od marca zaczyna staż wiosenny.

Tylko ze on ma świadomość, że po kilka latach nauki programowania nadal jest ogromnym obciążeniem finansowym dla firmy, w programowaniu nie jest wymiataczem, tylko po prostu opanował podstawy. Na rozmowie wykazał się pokorą, ambicją, predyspozycjami. Nie miał wygórowanych oczekiwań finansowych i w ciągu miesiąca dostał się staż bez doświadczenia komercyjnego w Krakowie, gdzie podobno obecnie jest najwięcej kandydatów i najtrudniej jest się gdziekolwiek załapać.

Moim zdaniem po prostu sam sobie w kolano swoją arogancją i uważam się za dobrego bez pokazywania swojego kodu. Z góry zakładasz własną nieomylność i doskonałość. To jest twój powód, dlaczego nikt nie chce z tobą pracować. Umiejętności twarde są ważne w programowaniu, ale tutaj nie ma co kozaczyć, trzeba umieć współpracować z innymi i odpowiednio się komunikować.

Kolejna sprawa to wymieniłeś masę technologii, jak pracodawca widzi CV, w którym kandydat ma wspisaną znajomość: javy, springa, c#, js, angulara, php i jeszcze pythona to od razu wie, że ma do czynienia z osobą, która tak naprawdę w żadnej technologii nie jest dobra. No sorry, angular i spring to na tyle duże frameworki, że gdybyś nawet 3 lat studiowana na nie poświęcił, to nie wiem czy poznałbyś 20 czy 30% ich możliwości.
Wpisuj w CV tylko te technologie, które znasz na 100%. Lepiej wpisac w CV, że znasz dobrze Springa i Javę, zrobiłeś projekt w angularze, zamiast wymieniać setki technologii, w których zrobiłeś projekt - to tylko świadczy na twoją niekorzyść.

Masz zrealizowany projekt komercyjny to wpisuj to jako doświadczenie komercyjne i problemów ze znalezieniem pracy nie powinno być, pod warunkiem, że zejdziesz na ziemie i zaczniesz traktować to trochę bardziej poważnie.

No i ostatni również ważny warunek to wygląd CV. W dzisiejszych czasach często pierwsze wrażenie ma olbrzymie znaczenie, ponieważ w pierwszej kolejności twoje CV będzie oglądać osoba nie-techniczna, więc zadbaj o to, aby twoje CV wyglądało ciekawie.

Taki szablon jest dobry: http://saferoadways.net/wp-content/uploads/creative-online-resume-builder-best-25-cv-maker-ideas-on-pinterest-online-cv-maker-free-cv.jpg

Tylko nie twórz żadnych pasków postępów np znajomość angielskiego 4/6, java 4/6 bo to wygląda amatorsko, po prostu umiejętność wpisuj bez żadnego poziomu znajomości - albo znasz, albo nie

5
superdurszlak napisał(a):
  1. Archeologia mająca na celu ustalenie co to g***o robi??? jest mało ciekawa

To dziwne. Ta archeologia to dla mnie jedna z ciekawszych prac. Satysfakcja jak już się dojdzie co poeta miał na myśli (i zwykle się okazuje, że nie był chory) - jest duża.
Kolejna ciekawa praca to jak podtrzymać przy życiu produkcję, która ledwo zipie, albo w zasadzie już umarła. Każdy dzień jak na ostrym dyżurze.
Kolejna rozrywka to dwa razy w roku mamy taki dziwny bug nie do powtórzenia na testach. Sherlock Holmes to powiastki dla przedszkolaków przy tym.

Reszta to nudy. Greenfieldy to nudy - robię takie czasem, żeby nie wyjść z wprawy, ale nudy.
Choć fakt, że największe nudy to dopisywać kolejne ficzery do systemu, który dobrze działa, ma czysty kod, dobrze dobraną architekturę i praca jest dobrze zorganizowana. Na szczęście to rzadkość.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1