O matko, widzę, że umiejętność rozumienia tekstu czytanego kuleje bardzo...
Spieszę z wyjaśnieniami, bo rzeczywiście parę faktów przeoczyłem.
Nigdzie nie twierdziłam, że żeby znaleźć pracę trzeba jakieś algorytmy, koła czy meetupy. Byłoby to dziwne bardzo, bo ja akurat dostałam pracę zanim trafiłam na wyżej wspomniane konferencje, zanim napisałam pracę inżynierską, zanim założyłam githuba. Moje pierwsze CV było biedne. Ale ja pierwszej pracy jako programista szukałam na trzecim roku studiów, a nie po studiach. Dlatego mój post zaczynał się od:
Nie wiem czemu, ale z twojego wpisu wywnioskowałem, że było jednak na odwrót - najpierw koła/konferencje, potem praca. Równiez mnie to dziwiło. Ale w takim wypadku się zgadzamy, że podczas studiowania owszem, koła i różne meet-upy są ważne, ale najważniejsza jest praca własna, projekty własne i studenckie. Bo to one decydują o tym jak wykorzystamy ten cenny czas na studiach. Również jestem zdania, że pierwszy okres w którym powinno się zacząć szukać pracy to 2-3 rok - wydaję mi się, że nawet darmowe praktyki miesięczne na start nie są niczym złym. Różniej jakiś staż wakacyjny i dopiero posadka juniora. Niektórym ambitnym udaje się już na 1 roku lub w ogóle przed rozpoczęciem studiów Od razu po szkole średniej.
W pale mi się nie mieści, jak można przez 5 lat studiów nie trafić do żadnej pracy.
Owszem, można. Są takie osoby, które po prostu nie mają pomysłu na siebie. Znam pracowały w innej branży, a na studia z IT poszli z ciekawości i w celu nauczenia czegoś dla samego siebie. Nie każdy musi mieć zawód po studiach bo studia nie od tego są.
Natomiast jeśli ktoś idzie na studia w celu określenia swojego kierunku kariery, a następnie przez 5 lat nic nie robi, potem wysyła CV i ma ból 4 liter, że nikt go nie chce - to sam jest sobie winien.
I według mnie doświadczenie nabyte w pracy jest najwięcej warte.
Jeśli jednak ktoś przez 5 lat studiów nie poszedł do żadnej pracy, to pytam, co w takim razie robił po zajęciach?
Mógł się uczyć dla samego siebie i nie wiązać przyszłości z IT, tylko to są bardzo marginalne przypadki.
Większość jednak idzie na studia w celu nabrania pewnej wiedzy i umiejętności (pewnego ułamka niezbędnego do rozpoczęcia pracy).
Również nie rozumiem, dlaczego niektórzy chcą sobie zmarnować 5 lat życia oraz dziesiątki tysięcy złotych z publicznej kasy na 5 lat lenistwa :)
A ty w odpowiedzi na moje stwierdzenie: jak można przez 5 lat studiów nie trafić do żadnej pracy.
przytaczasz historię dwóch kolesi, którzy do jakiejś pracy jednak trafili :D Dalej piszesz, że siedzieli i sumiennie klepali. Brawo, bo to jest pierwsze co wymieniam w drugim akapicie:
Chyba po prostu nie przeczytałem w całości tego posta :) No ale fakt faktem - najważniejsza praca własna niezależnie od dziedziny.
Podpowiem, że wymieniałam przykłady tego co można zrobić w kolejności od najważniejszego (wg mnie) do najmniej ważnego. Czyli własne projekty stawiam znacznie wyżej, niż prelekcje. Choćby dlatego, że @superdurszlak ma absolutną rację, że te prelekcje często są mało warte, a konferencje organizowane tylko po to, żeby studenci mogli się w takie coś pobawić.
Nie uważam, że prelekcje są mało ważne. One mogą dać dużą wartość dla uczestnika - ale nie są decydujące w kontekście zdobycia pracy.
Nikogo nie zniechęcam do chodzenia na różne wydarzenia - od tego one są. Źle się wyraziłem - chciałem tylko zaznaczyć, że warto chodzić na takie zajęcia dla siebie, traktować to jako dodatek. A głównym źródłem wiedzy niech będzie IDE, kompilator, google, fachowe książki i setki/tysiące godzin pracy własnej.
Dlatego tym bardziej, jeśli ktoś ani nie pracuje, ani nie ma do pokazania ciekawych projektów przez siebie napisanych, ani nie pisał żadnych prac naukowych, ani nawet nie pofatygował się na żadne, nawet badziewne meetupy, to ja się pytam, co robił przez 5 lat?
Też tego nie wiem i też mnie to dziwi. Ja się w ogóle zastanawiam jak taka osoba zdaje uczelnie i jakie tematy zrealizowała podczas pracy inżynierskiej/magisterkiej.
Z resztą sam wypowiedź kończysz o tak:
Aby dostać pracę można studiować nawet na jakiejś uniwerku informatykę stosowana zaocznie, ale musicie robić własne projekty i gdzieś się najpierw zaczepić w IT - słuchawka, administrowanie, bazy danych, testowanie cokolwiek. Potem staż i macie pracę
Czyli się zgadzamy.... O to dokładnie chodziło w mojej wypowiedzi - trzeba klepać i trzeba pracować. Trzeba cokolwiek, ponad to, czego wymagają na studiach do zaliczenia.
No oczywiście. Cieszę się, że się ze mną zgadzasz. Niektórzy mają takie podejście, że wolą się pouczyć trochę w domu i potem Od razu iść do pracy na juniora. Moim zdaniem to jest złe rozwiązanie i lepiej już od pierwszych lat studiów załapać się do jakiejkolwiek pracy, stażu praktyk związanymi z IT, ale niekoniecznie związanych stricte z programowaniem, bo to daje wbrew pozorom duży plus w przyszłości. Programista korzysta przecież z siebie, baz danych, tworzy testy. Dodatkowo w takiej pracy pozna nowe osoby ze świata IT, być może one pomogą w przyszłości zostać mu programistą?
Takie doświadczenie z sieci, baz danych, testowania czy nawet umiejętności obsługi terminala i linuxa nabyte w pracy mogą być czynnikiem decydującym podczas rektrutacji - bo pracodawca lepiej popatrzy na osobę, która aspiruje na programistę ale ma już jakiekolwiek doświadczenie w innej branży IT niż na osobę, która wcześniej pracowała w innej pracy
I tak BTW:
A tutaj czytam, że niektórzy aby znaleźć pracę kucują jakieś algorytmy pierścieni, których nigdy nie zaimplementują bo od tego jest sztab ludzi, setki testów, zwykły programista nie robi algorytmów.
Zaimplementowaliśmy to w 3 osoby.
Powtórzę jednak, że ja to robiłam, gdy już miałam pracę, a nie żeby znaleźć pracę.
No i tutaj nie zrozumiałem/doczytałem, bo myślałem, że to było przed znalezieniem pracy.