Rozwój efektywności i produktywności

0

Witam.

Ostatnio doskwiera mi problem natury bardziej psychologicznej, aniżeli związanej z umiejętnościami technicznymi. Mam poczucie ostatnio spadku efektywności, wydajności, produktywności, zwał jak zwał. Dużo rzeczy potrafi wyrwać mnie z pracy i pochłonąć. Muzyka, rozmowa, filmiki, śmieszne obrazki, oferta nowego samochodu i tym podobne. Chciałbym w jakiś sposób przezwyciężyć chęć spoglądania na głupoty w internecie i inne rzeczy, które mogą mnie oderwać. Zależy mi na wysokim poziomie skupienia i odgonienia wszelkich pokus, aby moja efektywność i produktywność wzrosła. Mam tutaj na myśli udowodnienie sobie czegoś i dla siebie bycia lepszym, nigdy nie usłyszałem że jestem mało efektywny.

Jak Wy z tym walczycie, jakie są wasze metody? Co polecacie? Sam myślałem o jodze, w przyszłości, aczkolwiek wcześniej chciałbym pracować nad sobą.

Pozdrawiam,
Programista z 4 letni stażem.

2

Bardzo prosto odpusc rozwoj, nauke, projekty po godzinach itp. Calkowicie na jakis czas. Po prostu w wolnym czasie sie relaksuj, graj, ogladaj glupoty itp. z mysla ze masz sie skupic tylko na relaksie. Wytrzymasz, tydzien, moze dwa i stwierdzisz ze masz ochote zrobic cos konkretnego :)

0
WhiteLightning napisał(a):

Bardzo prosto odpusc rozwoj, nauke, projekty po godzinach itp. Calkowicie na jakis czas. Po prostu w wolnym czasie sie relaksuj, graj, ogladaj glupoty itp. z mysla ze masz sie skupic tylko na relaksie. Wytrzymasz, tydzien, moze dwa i stwierdzisz ze masz ochote zrobic cos konkretnego :)

Potwierdzam, jak pograłęm przez 2 tygodnie w wiedźmina 3, ale tak konkretnie, nie robiąc nic totalnie w domu to potem po prostu przyszła mi chec by sobie coś pokodzić.

2

Dużo rzeczy potrafi wyrwać mnie z pracy i pochłonąć. Muzyka, rozmowa, filmiki, śmieszne obrazki, oferta nowego samochodu i tym podobne.

Nie ma w tym nic złego, o ile zdołasz zachować laserowy fokus w czasie, kiedy programujesz :)

Najlepiej jest moim zdaniem pracę dzielić na bardzo krótkie odcinki. Masz zadanie, które zajmie ci kilka dni, to zamiast myśleć o całym zadaniu to myślisz o "kolejnej rzeczy do zrobienia, która przybliży cię do celu".

Np. zaczynasz projekt, to musisz założyć repozytorium Gita, więc nawet jak oglądasz śmieszne obrazki, to i tak musisz się zmobilizować na tyle, żeby założyć nowy folder i zrobić "git init". I już jest jakiś progres.

A potem tak samo. Myślisz, co robisz w następnej kolejności. Masz zrobić złożony moduł, to go nie robisz w całości, tylko myślisz o konkretnych problemach - tak konkretnych, że jesteś je w stanie zrobić w bardzo krótkim czasie (dla mnie to jest między 5 a 120 minut, ale tak zwykle 40-60 myślę)*

Wtedy robisz coś, a potem wracasz do rozrywki, aż poczujesz w sobie potrzebę "obowiązku", że jednak ta rozrywka trwa za długo i powinieneś coś zrobić pożytecznego.

Czyli zamiast
Pracuję -> Nie chce mi się pracować -> Rozrywka -> Wyrzuty sumienia -> Praca
(I spadające poczucie wartości z powodu, że jesteś leniwy i za dużo czasu spędzasz na rozrywce)

To przestań pracować a zacznij rozwiązywać problemy, mini-taski:
Rozwiązuję problem X -> Hurra! Osiągnięcie -> Rozrywka -> Poczucie obowiązku -> Rozwiązuję problem Y
i tak dalej. I wtedy czujesz jednocześnie poczucie osiągnięcia, jak i to, że jesteś obowiązkowy, skoro potrafisz oderwać się od rozrywki.

Na podobnym rytmie pracy opiera się też technika Pomodoro, chociaż moim zdaniem Pomodoro jest zbyt sztywne i zbyt uzależnione od czasu. Ja tam wolę pracę uzależniać od konkretnych problemów, a nie na tym, że 25 minut minęło.

*w tym wszystkim jest pewna pułapka - nie zawsze wszystko jest oczywiste. Nie zawsze jest tak, że wiesz co masz robić i klepiesz "kolejną rzecz". Czasem musisz przemyśleć całe zadanie, sposób podejścia do implementacji, architekturę itp. I tego, w przeciwieństwie do programowania, często nie da się zamknąć w określonym czasie, czy nawet miejscu - w takich sytuacjach myśli mogą cię najść w kiblu czy w autobusie. A na rozwiązanie problemu możesz wpaść w 5 minut, albo dopiero po roku najdzie cię refleksja typu "gdybym miał robić ten projekt od zera, to zrobiłbym go kompletnie inaczej"

po prostu czasem trzeba przystanąć i przestać zarówno zapieprzać jak i poddawać się rozrywce, a zacząć myśleć

1

Mozg nie znosi monotonii. Dlatego tak wazne jest robienie czegos innego od siedzenia tylko i gapienia sie w ekran. Jesli nie cierpisz wysilku polecam spracery. Nawet jeden dzien w tygodniu, gdy wyjdziesz z domu na kilka godzin czy pojedziesz gdzies pochodzic badz spotkac sie z ludzmi - robi roznice. Sam tez czesto wpadalem w takie ciagi po kilka tygodni non stop przy PC i te ostatnie dni to zawsze byla juz kiszka jesli chodzi o samopoczucie i efektywnosc. Takze moja recepta: ruch + zmiana otoczenia. Zreszta najlepsze pomysly przychodza nieoczekiwanie, jestes np gorach, w ogole od kilku godzin nie pomyslales nawet o swojej pracy, a tu nagle dostajesz maila od podswiadomosci z gotowa koncepcja jak cos zrobic:)

Do tego wazne jest zeby co jakis czas pozwolic sobie zrobic cos na co zwyczajnie masz ochote, cos niskiego, nieambitnego, co jest czysta przyjemnoscia i nie wymaga zadnej mobilizacji sil - jak piwko ze znajomymi, paintball, maraton filmowy. Chodzi o osiagniecie stanu, gdzie zapominasz o calej reszcie a jednoczesnie nie masz nic na glowie. Taki reset potrafi dac konkretnego kopa na nastepne kilka dni. To dobry "przerywacz" takiego zafiksowania, gdy w pracy nad czyms mocno siedzisz, potem jeszcze w domu klepiesz cos wlasnego - caly czas jestes na czyms skoncentrowany. Nikt nie jest robotem, kiedys w koncu bateryjka sie wyczerpuje.

1

Ja tam wylaczam internet i wieczorem dziwie sie ile mozna zrobic (juz samo zapomnienie wlaczanie maila w robocie powoduje ze o 14 dziwie sie ile juz zrobilem i ze to dobry dzien ;))

0

Nie chciałem właśnie narzucać żadnych sugestii zadając to pytanie, lecz jest kilka technik, o których słyszałem/próbowałem i jakieś efekty to daje.
Rzeczywiście Pomodora posiada sztywne reguły i ramy czasu, które nie zawsze pomagają natomiast pozwalają sobie wyrobić nawyk, że w momencie gdy wstukuejsz w przeglądarkę face... to jest STOP, patrzysz na stoper - to jeszcze nie czas. Musisz jeszcze 5 minut popracować i będziesz miał swoje 3 minuty na głupoty, Stary. Jeszcze tylko 5 minut. To trochę jak z psami i ciastkiem za zrobienie sztuczki.
Co z kolei sądzicie o ** Get Things Done**? Tej techniki nie próbowałem, aczkolwiek wiele razy wpadałem na nią w internecie czy branży.
Zastanawiam się, gdzie kończy się praca nad własną silną wolą, wydajnością, efektywnością i jakością pracy, a gdzie zaczyna się motywowanie, coaching i inne dziadostwa będące bardzo modne?

1

Pomodora posiada sztywne reguły i ramy czasu, które nie zawsze pomagają natomiast pozwalają sobie wyrobić nawyk,
że w momencie gdy wstukuejsz w przeglądarkę face... to jest STOP, patrzysz na stoper - to jeszcze nie czas.
Musisz jeszcze 5 minut popracować i będziesz miał swoje 3 minuty na głupoty, Stary. Jeszcze tylko 5 minut.
To trochę jak z psami i ciastkiem za zrobienie sztuczki.

Wg mnie to jest dobre przy pracach, które łatwo przerwać i zacząć. Ciężko mi sobie wyobrazić np. debuggowanie w stylu Pomodoro, gdzie człowiek już prawie znalazł buga, a tutaj koniec pomidora i trzeba przerwać programowanie.

Albo człowiek grzebie w jakimś złożonym module, i zamiast poświęcić z 1.5 godziny i zrobić całość, to dzieli swoją pracę na 25 minutowe odcinki i co chwila się rozprasza (no chyba, że się stosuje TDD, wtedy nawet jak się przerwie, to się widzi po testach co jest napisane, a co nie, łatwo się wbić w rytm. TDD pomaga w skupieniu).

Albo z drugiej strony - ktoś napisał końcówkę tego, co robił przez ostatnie kilka godzin (jakieś zadanie, konkretny problem do rozwiązania), a do końca Pomodoro jeszcze 20 minut. I teraz co? Dla mnie naturalną rzeczą byłoby przestać pracować w tym momencie, to dobry moment na przerwę. Pracowanie w takiej sytuacji przez kolejne 20 minut nad kompletnie nowym zadaniem tylko dlatego, że Pomodoro tak każe wg mnie byłoby dziwne i kontrproduktywne (bo człowiek jest w takich momentach zmęczony zadaniem). No chyba, że to zadanie związane mocno z poprzednim, wręcz wynikające z poprzedniego (wtedy przynajmniej mentalnie nie trzeba byłoby zmieniać kontekstu).

Ale z drugiej strony zapewne np. sprzątanie pokoju, można by było zrobić w trybie Pomodoro i nic by się na tym nie traciło. Poza tym... na każdego działa co innego. Wiele ludzi stosuje te pomidory i jakoś im to wychodzi na dobre. Dla mnie to jakieś zbyt sztywne się wydaje, żeby stosować to dosłownie (chociaż ogólny koncept krótkie porcje pracy na zmianę z krótkimi porcjami rozrywki wg mnie jest dobry. Tylko wolę, żeby mój cykl pracy determinowały problemy do rozwiązania, a nie minuty zegarowe).

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1