Wątek przeniesiony 2015-07-29 17:12 z Off-Topic przez somekind.

Niekorzystna umowa, chyba o dzieło

0

Nie wiem czy to jest odpowiednie miejsce, ale jeżeli tak, bardzo proszę o jakąś podpowiedź w sprawie rozwiązania mojego problemu, który opisałem na http://forumprawne.org/umowy-zlecenia-o-dzielo/631069-zerwanie-bardzo-niekorzystnej-umowy.html.

0

bez treści umowy to sobie możesz co najwyżej pomarzyć. Wystosuj oficjalne pismo do kolegi o przesłanie kopii (ksera) umowy z Twoim podpisem i wtedy można coś więcej powiedzieć

0

A czy do tej pory dostałeś jakieś wynagrodzenie z tytułu tej umowy? Co to znaczy, że nawet nie zrobiłeś zdjęcia umowy? Tzn. że nawet jej nie dostałeś w formie pisemnej? Poproś - najlepiej mailowo (dla celów dowodowych) kopię tej umowy u zleceniodawcy.
Czy to na pewno jest umowa o dzieło - bo z opisu bardziej podchodzi pod zlecenie...
Czy w umowie była informacja jak długo masz spędzać czasu na wykonywaniu zleconych prac w danym dniu/tygodniu/miesiącu? Tzn. ile masz czasu na wykonanie zleconych prac? Zmierzam do tego, co się stanie, gdy będziesz poświęcał 5 minut dziennie - co przełoży się na znaczne wydłużenie wykonania prac?!...
Czy jesteś jedyną osobą, która pracuje nad tym projektem?
Co robi Twój Zleceniodawca - poza mówieniem co masz robić?
itd.

0

Nie wiem jak to skomentować... od dwóch lat pracujesz za darmo? Naprawdę wierzysz we wszystko co Ci ktoś powie? Jakby były jakieś kary umowne to pewnie byś o nich pamiętał, z reguły takie rzeczy rzucają się w oczy... chyba, że podpisujesz umowy w ciemno.

Skoro zadania są ciągle nowe to nikt nie narzuci Ci czasu w jaki masz je wykonywać, skoro chcesz pracować po 30minut dziennie to pracuj tak, jak chcesz od umowy odstąpić to po prostu przestań robić i tyle... niech sobie znajdą innego jelenia.

2

Umowa że przez 5 lat będziesz komuś robił aplikację żeby potem dostać z niej 10% zysku? :|
Nie wiem czy to jest jakiś żart
W każdym razie programista to zawód w którym najłatwiej rozpocząć strajk pasywny - nie trzeba zrywać umowy, wystarczy przestać pracować, a gdy ktoś spyta to można mówić że pracowałeś cały czas analizując problem - nikt Ci nie udowodni że tak nie było
Jeśli będzie chciał Cię za to "zwolnić" to tym lepiej

No chyba że "pracodawca" każe wykonywać pracę w określonym miejscu i czasie - wtedy ma jeszcze gorzej bo to oznacza że praca nosi znamiona umowy o pracę a to oznacza że wystarczy odwołać się do sądu a praca będzie musiała zostać przekwalifikowana na umowę o pracę obejmując okres wstecz - co się z tym wiąże pracodawca będzie musiał zapłacić zaległe wypłaty (umowa o pracę podlega płacy minimalnej) oraz będzie musiał odprowadzić wszystkie zaległe składki do ZUS - ogólnie będzie udupiony. Znam przykład z życia gdzie tak właśnie się wydarzyło gdy kolega był zobowiązany do pracy w zakładzie w ściśle określonych godzinach a mimo to miał umowę zlecenie

1

IMHO nie bój się. Sytuacja, w której jesteś obecnie, musi negatywnie odbijać się na twojej formie psychicznej (praca za darmo bez końca? toć to niewolnictwo...). Twoim celem powinno być doprowadzenie do zakończenia tej sytuacji, nawet kosztem ewentualnej kary finansowej. Cóż, za błędy młodości czasem się płaci ;) Ale to nic, bo jak przestaniesz pracować dla tego zioma, to przecież od razu będziesz miał czas na zarabianie prawdziwych pieniędzy.

Jeżeli w umowie nie ma podanego konkretnego terminu zdania dzieła, lub nie ma kar za spóźnienie, to tak jak kolega wyżej poradził - po prostu lej na to, a zleceniodawcy odpowiadaj ciągle, że jeszcze nad tym pracujesz, i że jak mu się to nie podoba to może zerwać umowę ;)

Jeżeli w umowie o dzieło jest zawarty punkt o karze umownej (za nie dostarczenie dzieła lub spóźnienie) to odpowiadasz tylko do tej kwoty. Nie można ci wtedy grozić gigantycznym odszkodowaniem, tylko zapłaceniem kary umownej. No chyba, że ta kara umowna już jest gigantyczna ;)

Jeżeli w umowie nie ma nic na temat kary umownej, to odpowiadasz tylko za koszty poniesione przez zleceniodawcę z powodu twojego nie dotrzymania umowy. Tu wchodzą też utracone zyski. Na przykład, jeżeli umowa by była taka, że zrobisz stronę internetową, i dlatego klient kupił domenę i hosting, to musisz oddać za domenę i hosting. Klient musi udowodnić poniesione koszty fakturami i rachunkami, nie może brać ich z kosmosu.

Kar umownych nie ma, jeżeli dzieło nie zostało ukończone z winy zleceniodawcy (np. nie dostarczył materiałów, nie przedstawił klarownym wymagań, zmieniał wymagania w trakcie trwania umowy, uniemożliwiał pracę dzwoniąc co 15 minut). Jakby doszło do sądu, to podnosisz co możesz, on się będzie wypierał i mówił, że to ty jesteś niemożliwy do współpracy i ostatecznie sąd rozstrzygnie po tym, kto lepiej wypadnie ;)

Ale tak szczerze i z doświadczenia to ci powiem, że ja bym umowę zerwała. Z resztą zdarzyła mi się podobna sytuacja (choć nie miałam tak absurdalnych warunków umowy, po prostu klient był niemożliwy do współpracy, a do tego cham i prostak i nie chciałam mieć z nim nic do czynienia). Oddałam zaliczkę i powiedziałam, że jak chce odszkodowanie, to niech pisze pozew. Oczywiście jak to cham i prostak jeszcze pokrzyczał i powygrażał, jakie to on miliony ode mnie dostanie - pozwu do dziś nie napisał, a już za rok roszczenie będzie przedawnione. Ale co tam, nawet jeśli doszłoby do wystawienia tytułu egzekucyjnego, to pal to licho - pieniądze to rzecz nabyta, a życie ma się jedno.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1