Wątek przeniesiony 2023-07-10 23:58 z Kariera przez somekind.

Ostrzegam przed agencjami pracy: hays, experis, grafton

0

Zamiast szukać pracy bezpośrednio w firmach postanowiłem odpowiedzieć na liczne ogłoszenia agencji pracy: hays, experis, grafton. Pracę znalazłem, ale nie dzięki tym firmom - przez te firmy zmarnowałem 2 tygodnie swego życia, opiszę Wam perypetie :D

Hays - tę firmę muszę opisać dokładnie, bo pierwszy kontakt z nią robi super wrażenie, a rzeczywistość okazuje się beznadziejna. Firma ulokowana w Warszawie, w najbardziej prestiżowym chyba miejscu, koło Złotych Tarasów, rozciąga się z niej widok na całą panoramę wieżowców Warszawy. Odnosi się wrażenie, że dobrze się zrobiło wysyłając cv do tej agencji - pozornie..... Spotkanie z paniami z HR trwa około godziny, panie pytają dlaczego się szuka pracy, o doświadczenie, badają znajomość angielskiego - przy tym słodzą dla jakiego to niesamowitego klienta szukają pracy (nazwy oczywiście nie podają), dodatkowo podkreślają, że jest się idealnym kandydatem, że przedstawią naszą ofertę klientowi i dadzą znać w ciągu 2 tygodni co i jak - po tym kontakt się urywa i ZERO odzewu z ich strony.

Grafton z kolei niby zaprasza na 2 spotkania rekrutacyjne z jakimiś firmami, po czym nie raczy nawet się odezwać co z naszymi aplikacjami.

Experis - bez komentarza, też nie warto.

Ogólnie radzę unikać agencji pracy - bo to jakaś masakra :D

0

agencje pracy nie zarabiają na kandydatach do pracy, stąd podejrzewam, że jak nie mają w bazie pracodawcy, który szuka pracownika o Twoim profilu to nawet palcem nie kiwną w Twojej sprawie i pracy szukać Ci nie będą. Sam próbowałem korzystać z jednej agencji i jak spytałem się o koszty, to babka mi odpowiedziała, że nawet wpisowego nie mogą ode mnie wziąć, bo prawo tego im zabrania, no to grzecznie Pani odpowiedziałem, że przewiduję, że efekt poszukiwań będzie zerowy, ... no i wykrakałem. Po miesiącu zapytałem się o efekt i Pani w odpowiedzi podpowiedziała mi to, co jej sugerowałem na pseudo rozmowie kwalifikacyjnej i co śmieszne wtedy na tej rozmowie mój pomysł zanegowała. Dalej już się nie odzywałem do agencji, bo było to bez sensu.

Przyznam, że można zrazić się do agencji pracy, choć z drugiej strony, chyba źle to jest rozwiązane ze strony prawnej dla pracownika, bo jeśli faktycznie nie mogą pobierać żadnych opłat to co to za interes dla takiego podmiotu.

Ciesz się że masz robotę, jak władowałem kupę kasy i czasu w studia, po których uzyskałem dyplom, który to schowałem głęboko w szufladę aby nie wkur..... a programowanie traktuję jako hobby.

0

Parę słów ode mnie:
łatwo powiedzieć szukać pracy bezpośrednio w firmach. Wiele firm nie rekrutuje bezpośrednio, tylko przez agencje. Dlaczego? Dobre pytanie.
Agencje są skuteczne, ale na pewno nie szybkie. 2 tygodnie w Warszawie to za krótko, żeby znaleźć pracę w renomowanej firmie. Samo zbieranie CV trwa zwykle 2-4 tygodnie, potem rozmowy.

Bardzo mnie ciekawi natomiast jak się szuka pracy bezpośrednio w firmach. Z tego co wiem, [email protected] to zwykle mail którego nikt nie sprawdza, ogłoszeń jest bardzo mało.

0

@progWawa należy mieć kolegów którzy wiedzą o tym że firma w której pracują szuka ludzi i podrzucą twoje CV do odpowiedniego managera ;)

A jeśli chodzi o rekrutację to zawsze można przez firmy outsourcingowe. Im zależy na tym żeby ci znaleźć pracę bo zarabiają na tym niemało (pewien stały, dość wysoki, procent od pensji jaką ci wynegocjują) ;)

0

do mnie z hays zadzwonili po około miesiącu po tym jak już znalazłem pracę na własną rękę mówiąc że niestety, ale klient poszukuje kogoś z większym doświadczeniem i że odezwą się jak będą coś mieli

0

Antala i tak nic nie przebija. Przez jakieś 4 miesiące po rozmowie kwalifikacyjnej do któregoś z ich klientów miałem co jakiś czas telefon w stylu: "Nasz klient chciałby pilnie podjąć z panem współpracę, najlepiej od przyszłego tygodnia. Ze szczegółami zadzwonimy jutro." Po czym następnym razem dzwonili np. za miesiąc, znowu mówiąc o tym samym kliencie, że pilnie mnie potrzebuje. :D

progWawa napisał(a):

Bardzo mnie ciekawi natomiast jak się szuka pracy bezpośrednio w firmach. Z tego co wiem, [email protected] to zwykle mail którego nikt nie sprawdza, ogłoszeń jest bardzo mało.

Ale wiesz, czy wysyłałeś tam?
Generalnie każda firma ma na swojej stronie internetowej zakładkę "Kariera". Do tego jest masa ogłoszeń np. na pracuj.pl.
Przez agencje szukają firmy, dla których programista jest kosztem ew. jakieś smutne korpo. Porządne firmy raczej same szukają pracowników.

0
progWawa napisał(a):

Bardzo mnie ciekawi natomiast jak się szuka pracy bezpośrednio w firmach. Z tego co wiem, [email protected] to zwykle mail którego nikt nie sprawdza, ogłoszeń jest bardzo mało.

zaglądają jak potrzebują pracownika
ale z obserwacji wiem że i wtedy patrzą tylko na cv które przyszły w ciągu ostatnich dwóch tygodni, dlatego jeśli brak jest odzewu po dłuższym czasie to warto wysłać cv jeszcze raz

5

Skorzystam z okazji i zareklamuje nasz dział z ofertami pracy: Praca Fakt, że część to oferty pracy agencji pośrednictwa, ale jest też wiele ofert bezpośrednich. Hmmm, może trzeba by było dodać filtr, który pokaże tylko oferty "bezpośrednie"? ;)

0

Facebook firmy i jedziesz. Na przyklad: Motorola, Luxoft, Sabre (oni przez agencje ale szybko to idzie, inna sprawa ze mieli ciekawe ruchy niedawno). Zobacz sobie na sponsorow Geecona, sporo z nich tez rekrutuje bezposrednio. TomTom rekrutowal w zeslzym roku. Warto przejsc na jakis event/konferencje firmy czesto wystawiaja swoje stanowiska gdzie mozna pozniej papiery zlozyc, pogadac... Jak sie proces ciagnie mozna zadzwonic i zapytac jak idzie, nie wiem czemu sporo ludzi uwaza ze w kontakcie z firma mozliwy jest tylko kontakt odgorny na zasadzie Pan i sługa.

0

należy mieć kolegów którzy wiedzą o tym że firma w której pracują szuka ludzi i podrzucą twoje CV do odpowiedniego managera

czyli podstawa to prowincjonalne "po znajomości" (z całym szacunkiem do prowincji). Sorry ale pochodzę z tej części Polski, gdzie bez znajomości i łapówek dostaniesz najwyżej staż z urzędu pracy, więc mam uczulenie.

Outsourcing jest ok, ale pamiętaj, że wymagania są wprost proporcjonalne do zarobków, więc jeśli twój pracodawca płaci Ci 2x więcej (twoje pół i agencji pół) to oczekuje, że będziesz pracował jak ktoś kto zarabia 2x więcej, a Ty chcesz pracować jak ktoś kto zarabia tylce co zarabiasz i to jest największy minus moim zdaniem.

6

@progWawa nie "po znajomości" a raczej "z polecenia". Nikt w firmie nastawionej na zarabianie kasy nie zatrudnia ludzi "po znajomości". Żaden koder przy zdrowych zmysłach nie poleci też słabego gościa, bo raz że nie będzie chciał sobie psuć renomy a dwa nie będzie ryzykował że potem dostanie taką osobę do zespołu...
Ale managerowie doskonale wiedzą że ludzie z natury przyjaźnią się z ludźmi na "swoim poziomie". A jak ktoś jest programistą to jest spora szansa że ma znajomych programistów. To oznacza że jak masz w zespole dobrego kodera to praktycznie zawsze będzie on miał kilku kolegów którzy są równie dobrymi koderami.
Tak czy siak taka osoba zawsze musi przejść zwykłą rekrutację, ale generalnie tacy "poleceni" koderzy zwykle wypadają dużo lepiej niż losowi kandydaci z ulicy. Jest tak też z innego powodu -> dobrych koderów praktycznie nie ma na rynku. Jak ktoś jest dobry to raczej nie zdarza mu sie siedzieć na bezrobociu, tylko przeskakuje z jednej firmy od razu do drugiej którą sobie upatrzył. W efekcie wcale nie jest łatwo takiego zrekrutować. Co innego jak jego kolega powie mu że firma X to dobre miejsce ;)

Bzdury opowiadasz z tym outsourcingiem. Prawdą jest że firmy biorą pewną marżę, ale jak pisałem wyżej: ten koszt ponosi głównie firma wynajmująca! Czemu?

  • bo ma gwarancje że jeśli ktoś się zwolni to firma outsourcingowa w czasie X znajdzie nowego pracownika (albo zapłaci sporą karę za zwłoke)
  • bo mogą od ręki "zwolnić" kontraktorów bez żadnych problemów z masowymi zwolnieniami, odprawami czy okresem wypowiedzenia
  • bo kasa na kontraktorów często jest z innej puli -> firmy mają sztywne limity etatów dla "pracowników", ale nie dotyczą one kontraktorów
  • bo nie muszą posiadać rozbudowanego działu HR zajmującego sie umieszczaniem ogłoszeń i przesiewaniem dużych ilości CV
    Poza tym firma outsourcingowa która wynajmuje kilkanaście czy kilkadziesiąt osób dla jednego klienta ma dużo lepszą pozycję do negocjacji stawek ;)

Niewielką część kosztów ponosi też pracownik, ale w zamian ma:

  • pewne zatrudnienie -> nawet jeśli firma wynajmująca kończy projekt / zwalnia ludzi to ty nie martwisz się o pracę, bo cały czas jesteś zatrudniony w firmie outsourcingowej i to oni ci płacą i to oni walczą o to żebyś miał gdzie pracować (inaczej ponoszą koszty)
  • ktoś za ciebie szuka wymarzonej pracy -> ty tylko mówisz co byś chciał robić a firma zajmuje się szukaniem odpowiednich ofert
1

Dla uzupełnienia obrazu o firmach outsourcingowych: przy różnych absurdach z tym związanych, które widziałem w kilku miejscach i o których słyszałem, trudno nie odnieść wrażenia, że zwykle komuś decyzyjnemu w firmie-kliencie jakoś się to dodatkowo opłaca pod stołem.

1

@agenc nierozumiem jednej rzeczy piszesz, że zmarnowałeś 2 tygodnia życia czekając jak Hays odpowie, ale to co znaczy? Nie szukałeś gdzie indziej w tym czasie czy co?
Ja wyznaje zasade, że szukam pracy do momentu gdy nie podpiszę umowy, nawet jak dostaje info, że ktoś tam jest zainteresowany itd. Nie ma umowy nie ma pracy -> szukam jej, kropka.
Co do tego, że agencje się czasem nie odzywają, ja miałem sytuację gdy złożono moje CV be mojej wiedzy, nie byłem zadowolony jednak finalnie skończyło się, że poszedłem na rozmowę i dostałem tam pracę i chwalę sobie na dzień dzisiejszy;]
Ogólnie wszędzie pracują ludzie i zawsze się jakieś błędy pojawią, trudno zdarza się, oczywiście można powiedzieć, że to ich praca i takie zachowanie jest nieprofesjonalne, no ale cóż trudno, nie warto się przejmować. Ja bym przestał wsþołpracować z jakąś firmą gdyby jakieś poważne błędy się pojawiły a nie takie coś.

3
Gelhrid napisał(a):

Co do tego, że agencje się czasem nie odzywają, ja miałem sytuację gdy złożono moje CV be mojej wiedzy

To jest właśnie najgorsze w tych agencjach, że rozsyłają CV do różnych firm i przez to blokują możliwość bezpośredniej rekrutacji do takiej firmy np. na rok.

A co do "marnowania czasu" - serio dwa tygodnie bez pracy to jakaś straszna rzecz? Przecież można wtedy zrobić jakiś swój projekt, nauczyć się czegoś nowego, albo zwyczajnie odpocząć...

0

Również nie polecam korzystania z agencji z jednym wyjątkiem. Randstad swego czasu załatwił mi dwie rozmowy z prawdziwymi klientami, jedna nawet zakończyła się sukcesem i propozycją podjęcia pracy.

progWawa napisał(a):

2 tygodnie w Warszawie to za krótko, żeby znaleźć pracę w renomowanej firmie. Samo zbieranie CV trwa zwykle 2-4 tygodnie, potem rozmowy.

To niekoniecznie jest prawda, zależy od firmy i sposobów prowadzenia rekrutacji. Moje ostatnie poszukiwania pracy trwały 16 dni, licząc od znalezienia ogłoszenia w Internecie i wysłania CV do końca rekrutacji zakończonej propozycją pracy. Telefon z zaproszeniem na rozmowę otrzymałem pół godziny (SIC!) po wysłaniu CV. Chodzi o bardzo znaną w Polsce firmę. Rekrutacja mogłaby nawet trwać krócej, ponieważ w trakcie tych 16 dni była Wielkanoc.

2

to babka mi odpowiedziała, że nawet wpisowego nie mogą ode mnie wziąć, bo prawo tego im zabrania,

Kwestia dyskusyjna, ale to jeśli dobrze rozumiem ma chronić przed naciągaczami/firmami krzakami/, które będą wyłudzać pieniądze od zdesperowanych ludzi a potem znikać z kasą.

Przyznam, że można zrazić się do agencji pracy, choć z drugiej strony, chyba źle to jest rozwiązane ze strony prawnej dla pracownika, bo jeśli faktycznie nie mogą pobierać żadnych opłat to co to za interes dla takiego podmiotu.

Nie rozumiem. Przecież nigdzie nie jest powiedziane, że agencje pośredniczące to są jakieś organizacje charytatywne, przecież dostają swoją działkę od firm za polecenie pracownika. Więc nie rozumiem tego argumentu, jakoby agencje nie miały w tym żadnego interesu, więc im się nie chce. Przecież zarabiają właśnie na polecaniu.

dodatkowo podkreślają, że jest się idealnym kandydatem, że przedstawią naszą ofertę klientowi i dadzą znać w ciągu 2 tygodni co i jak - po tym kontakt się urywa i ZERO odzewu z ich strony.

Przywyknij. W IT często rekrutacje trwają kilka tygodni czy miesięcy nawet.

Wydaje mi się, że po prostu w dupach się poprzewracało od dobrobytu. Firmy IT są na tyle bogate, że stać ich na długie szukanie i selekcjonowanie kandydatów w poszukiwaniu tego najlepszego. Selekcja kogo zaprosić na rozmowę. Zadanie rekrutacyjne przez internet. Potem drugie. Odbywanie dwugodzinnej rozmowy z każdym kandydatem. Długie narady zespołów "którego wybrać" aż do osiągnięcia consensusu... itp. Myślę, że rekrutacja stała się sportem/sztuką dla sztuki w przypadku wielu firm. Jakiś Janusz, który ledwo przędzie to po prostu wziąłby pierwszego lepszego programistę, który by był tani i by nie marudził... A jak firma dobrze zarabia to stać ją na wielotygodniowe (czy dłuższe) procesy rekrutacyjne...

Oczywiście wszystko za coś - wolałbym pracować w dobrej firmie, która rekrutowała by mnie pół roku, ale za to potem byłbym zadowolony z pracy, niż u Janusza, który mnie od razu wziął, ale praca by była tak kiepska, że miałbym ochotę po 3 dniach zmykać ;)

0

Ja pracuje jako pracownik agencji outsourcingowej i jestem zadowolony.
A co do hajsu to mój znajomy opowiadał jak ludzie formalnie przechodzili z pewnej korpo do tej agencji (a fizycznie praca była dla tej samej korpo) i dostawali więcej $$$$ :D

1

witam,
z ciekawoscia poczytałem różne opinie.

Sprawy sa chyba proste na rynku pracy w Polsce. sa agencje , które zarabiają na kliknięciach w ich strone i reklamach a nie na misjach i łowieniu kandydatów. To smutne ale tak jest.
Firmy dające ogłoszenia- sa...ale wiele z nich to reklama przebrana w oferte pracy...niestety
Spontaniczne kandydatury bardzo dobrze przemyślane i skierowane do decydentów- Dyrekcji...to ciekawy i odważny sposób szukania.
I najsmutniejsza prawda, w wielu koncernach czy korporacjach...istnieje sitwa znajomych, często to HR jest taka komórka zatrudniająca swoich... i to jest karygodne. Nawet w małych firmach, nie powinno się powierzać zatrudnienia swoich asystentów kadrom: zatrudniają na ogół słabszych od siebie co dla firmy jest zgubne w dłuższej perspektywie- coraz mniejsze kompetencje

i tyle jako były łowca głów, dyrektor generalny i kiedyś Pracownik.

pa

0

Ja za to miałem styczność zarówno z Hays jak i Experis IT i bardzo miło wspominam także nie generalizowałbym.Druga agencja tak rozegrała całą rekrutację że koniec końców dostałem więcej niż chciałem na początku-dużo więcej niż stawka rynkowa z tym dośw na tym stanowisku.

9

Może, jako pracownik agencji, wyklaruję Wam trochę, na czym polega działalność takiej firmy:

Konsultanci rozliczani są od realizacji targetów finansowych. Zwykle jest to 20.000 - 40.000 zł w miesiącu, w zależności od poziomu stanowiska.
Żeby zarobić takie pieniądze dla firmy, należy najpierw pozyskać klienta, otworzyć u niego proces rekrutacyjny i zatrudnić w jego strukturach kandydata. Agencja pobiera w takim przypadku wynagrodzenie w postaci % rocznego wynagrodzenia brutto kandydata (przedział to mniej więcej 15-30% w zależności od branży i wolumenu rekrutacji).

Większość klientów pracuje na zasadach Success Fee - tzn. wypłaca wynagrodzenie wyłącznie w momencie zatrudnienia kandydata.
Firmy mogą jednocześnie pracować z wieloma agencjami (chyba, że podpisują umowy na wyłączność). Mogą też realizować proces samodzielnie, a kandydatów z agencji chcieć tylko w charakterze benchmarku.

W związku z tym, że większość umów jest na SF, klienci często gwiżdżą sobie na to, że agencja się napracowała i wysłała im znalezione w pocie czoła kandydatury, które spełniają 100% wymagań. Zdarzały mi się procesy rekrutacyjne, w których klient mówił, że potrzebuje kandydata NA JUŻ, a później nie odzywał się przez kolejny miesiąc, po miesiącu chciał zapraszać zarekomendowane osoby na spotkanie i dziwił się, że znalazły już nową pracę.

Prowadziłam też m.in. rekrutację za Doradcę Zarządu ds. Analiz, który miał mieć na swoim koncie min. 10 lat doświadczenia w tworzeniu modeli prognostycznych, znać dwa języki obce i spełniać tysiąc innych warunków. Zaangażowałam do procesu wartościowych kandydatów, których czas był bardzo cenny. Firma zaprosiła ich na kilka rozmów, po czym przestała odpowiadać na moje telefony i odpisywać na maile. Okazało się później, że doradcą dostał 23-letni stażysta z banku X, który był siostrzeńcem kolegi Prezesa.

Takich sytuacji zdarza mi się kilkadziesiąt w miesiącu i nie jestem w stanie ich kontrolować. Najtrudniejszym elementem pracy w agencji jest nie wyszukiwanie kandydatów (chociaż na rynku kandydata to też jest ciężki kawałek chleba), tylko znalezienie solidnego i odpowiedzialnego klienta, który wie, że stosunkiem do kandydatów pracuje na swój oraz MÓJ wizerunek. Osobiście zawsze staram się informować kandydatów o stanie procesu, ale zdaję sobie sprawę, że komunikat o braku odzewu ze strony klienta brzmi podejrzanie, chociaż jest niestety prawdziwy.

Sytuacja z wczoraj: Znana firma deweloperska, po odbyciu przez kandydatów pierwszych rozmów, poinformowała za moim pośrednictwem kandydatów, że dziś odbędzie się drugi etap - rozmowa z Dyrektorem Finansowym - oraz, że kandydaci mają zarezerwować sobie ten dzień na spotkania. Poinformowałam o tym kandydatów, dwoje z nich wzięło urlop na żądanie. I co? Dostaję telefon, że rozmów jednak nie będzie, bo Dyrektor Finansowy wyjechał w delegację. Szlag mnie trafia, ale to ja muszę świecić oczami.

Zapewniam, że agencje chcą zatrudniać ludzi, bo za to są wynagradzane. Niestety nie zawsze możemy poprowadzić proces tak, jak byśmy sobie życzyli. Nie zawsze mamy motywację do "szukania pracy kandydatom", bo nie od tego jesteśmy. Słabi kandydaci lub kandydaci niepasujący profilem do procesów, które aktualnie prowadzimy nie pomogą nam nie wylecieć z firmy za brak realizacji targetów. Musimy skupiać się na mocnych kandydatach, którzy mają realną szansę na zatrudnienie. Od konsultanta oczywiście zależy, na ile szczery jest ze swoimi kandydatami - osobiście zawsze po rozmowie mówię kandydatom, gdzie widzę ich słabe strony lub dlaczego nie mogę ich zarekomendować dalej. Ale tutaj już - co konsultant to styl pracy i trudno wiązać to z konkretną firmą.

Jeśli ktoś ma złe doświadczenie z agencjami, może trafił po prostu na słabych konsultantów.

Tak, czy owak - nie przesadzajcie z demonizacją agencji. Zrozumienie mechanizmów ich działania może dużo pomóc w ocenie, czy w danym momencie rzeczywiście warto skorzystać z ich pośrednictwa.

1

Nie zawsze mamy motywację do "szukania pracy kandydatom", bo nie od tego jesteśmy. Słabi kandydaci lub kandydaci niepasujący profilem do procesów, które aktualnie prowadzimy

Z tego co zarzuca się agencjom, z tego co sama piszesz i z moich doświadczeń, to często jest tak, że to procesy są do bani, a nie kandydaci.

Okazało się później, że doradcą dostał 23-letni stażysta z banku X, który był siostrzeńcem kolegi Prezesa.

= proces do bani, a nie brak pasujących kandydatów (skoro wzięli nawet niepasującego, czyniąc nepotyzm).

rozmów jednak nie będzie, bo Dyrektor Finansowy wyjechał w delegację.

tak samo. Tak można długo wyliczać.

Tak, czy owak - nie przesadzajcie z demonizacją agencji.

wiadomo, że jak są 3 strony (agencja, klient, kandydat), to różnie bywa i jeśli szukać winnego to może się okazać, że czasem jest to agencja, czasem klient a czasem kandydat, i każdy tylko uważa, że to 2 pozostałe grupy są zawsze winne.

Jednak co zrobić? Każdy patrzy subiektywnie, ze swojej strony. A ja mam niestety nieprzyjemne doświadczenia zarówno z pracą agencji (nie wszystko można zwalać na klienta, czasem panie z HR zachowywały się jak potłuczone), jak i z klientami tychże agencji (czasem faktycznie zdarzało się, że agencja była w porządku, ale firmie klienckiej coś odpieprzało).

0

Ciekawa dyskusja :) Sama rekrutuję od lat i to, na co zawsze zwracam uwagę w pierwszej kolejności, to żeby pracować wyłącznie z firmami godnymi zaufania. Takimi, gdzie kandydat będzie szczęśliwy jak już go zrekrutujemy, a sam proces nie będzie się ciągnął w nieskończoność. Rekrutujemy dla klientów w całej Europie, ale zawsze zanim zaczniemy współpracę, wsiadam i jadę zobaczyć jak firma wygląda od środka, porozmawiać z ludźmi, poczuć kulturę. Jeśli coś mi nie pasuje, to nie będę z daną firmą pracować, bo nie chcę się potem za klienta wstydzić przed kandydatem. Model sprawdza się wyjątkowo dobrze, nasze procesy trwają ostatnio i po kilka dni (od momentu przedstawienia kandydata po ofertę), ale to faktycznie wyjątkowe tempo i akurat wyjątkowy klient ;) Mniej volumenu, ale z większą troską o wszystkie strony procesu. Polecam! :)

PS. W razie czego: careerslab.co/for-candidates :)

3

Nie zawsze mamy motywację do "szukania pracy kandydatom", bo nie od tego jesteśmy

To dość ryzykowne stwierdzenie, biorąc pod uwagę że jest to jeden z niewielu plusów rekrutowania się przez headhuntera czy firmę outsourcingową.

0

Dla mnie jakieś 80% ofert z agencji jest żałosnych, bo w ich mniemaniu zacznę się rekrutować do "tajemniczego klienta", o którym wiem tyle co mi prześlą w ofercie... Nawet opinii nie moge poczytac

0
agenc napisał(a):

Zamiast szukać pracy bezpośrednio w firmach postanowiłem odpowiedzieć na liczne ogłoszenia agencji pracy: hays, experis, grafton. Pracę znalazłem, ale nie dzięki tym firmom - przez te firmy zmarnowałem 2 tygodnie swego życia, opiszę Wam perypetie :D

Hays - tę firmę muszę opisać dokładnie, bo pierwszy kontakt z nią robi super wrażenie, a rzeczywistość okazuje się beznadziejna. Firma ulokowana w Warszawie, w najbardziej prestiżowym chyba miejscu, koło Złotych Tarasów, rozciąga się z niej widok na całą panoramę wieżowców Warszawy. Odnosi się wrażenie, że dobrze się zrobiło wysyłając cv do tej agencji - pozornie..... Spotkanie z paniami z HR trwa około godziny, panie pytają dlaczego się szuka pracy, o doświadczenie, badają znajomość angielskiego - przy tym słodzą dla jakiego to niesamowitego klienta szukają pracy (nazwy oczywiście nie podają), dodatkowo podkreślają, że jest się idealnym kandydatem, że przedstawią naszą ofertę klientowi i dadzą znać w ciągu 2 tygodni co i jak - po tym kontakt się urywa i ZERO odzewu z ich strony.

Grafton z kolei niby zaprasza na 2 spotkania rekrutacyjne z jakimiś firmami, po czym nie raczy nawet się odezwać co z naszymi aplikacjami.

Experis - bez komentarza, też nie warto.

Ogólnie radzę unikać agencji pracy - bo to jakaś masakra :D

brzmi jak płacz zbitego chłopca

jak możesz traktować takie zapewnienia wiążąco

głupota

0
Agata_CareersLab napisał(a):

Ciekawa dyskusja :) Sama rekrutuję od lat i to, na co zawsze zwracam uwagę w pierwszej kolejności, to żeby pracować wyłącznie z firmami godnymi zaufania. Takimi, gdzie kandydat będzie szczęśliwy jak już go zrekrutujemy, a sam proces nie będzie się ciągnął w nieskończoność. Rekrutujemy dla klientów w całej Europie, ale zawsze zanim zaczniemy współpracę, wsiadam i jadę zobaczyć jak firma wygląda od środka, porozmawiać z ludźmi, poczuć kulturę. Jeśli coś mi nie pasuje, to nie będę z daną firmą pracować, bo nie chcę się potem za klienta wstydzić przed kandydatem. Model sprawdza się wyjątkowo dobrze, nasze procesy trwają ostatnio i po kilka dni (od momentu przedstawienia kandydata po ofertę), ale to faktycznie wyjątkowe tempo i akurat wyjątkowy klient ;) Mniej volumenu, ale z większą troską o wszystkie strony procesu. Polecam! :)

PS. W razie czego: careerslab.co/for-candidates :)

Co za brednie, dogadacie się z każdym kto zapłaci za dostarczenie kandydata, w przeciwnym razie to tak jakby sklep odmawiał sprzedaży klientowi który nie jest odpowiednio sympatyczny.

9

@koner
Jak dostajesz ofertę, że "praca dla lidera branży X", bez podania jego nazwy to zawsze możesz wysłać CV z pozycją:
"Doświadczenie w wiodącym frameworku backendowym"

0

Dokładnie do tego samego wniosku doszedłem niedawno.

Jeśli oni robią tajemnicę, to tak samo my możemy wysyłać CV gdzie zamiast nazw firm będzie napisane np. "firma zatrudniająca kilkadziesiąt osób z branży webdesign" albo "duża międzynarodowa firma". Albo "doświadczenie w popularnym frameworku". Jak będę akurat rozglądał się za pracą i dostanę taką tajemniczą propozycję, to odpowiem tym samym :) Myślę, że jakby programiści masowo im dawali takie CV, to może coś by się zmieniło w temacie (chociaż wątpię, bo korpo to często niezły beton, niczym PRL, i wątpliwe, że coś do nich dotrze).

1

@Czulu no nie wiem, jak ktoś cały czas chce kupować "na kreskę" albo zamiawia ciasto i go nie odbiera, to myśle że sklep mógłby takiemu klientowi zacząć odmawiać ;)
@LukeJL rzecz w tym że robią tak firmy, które nie mają nic więcej do zaoferowania. Te firmy wiedzą ze w zwiazku z tym równie dobrze mógłbyś zatrudnic sie bezpośrednio w danej firmie nic na tym nie tracąc i dlatego nie chcą mówić dla kogo rekrutują. Jednocześnie są firmy które mogą coś dodatkowo zaoferować (choćby np. umowy b2b w które docelowe duże korpo niekoniecznie chce sie bawić) i wtedy nie robią takich tajemnic.

2

można wysłać:

Rezolutny i honorny hultaj znany z wielu for (imię i nazwisko ujawni się po początkowym okresie rekrutacji) zapozna firmę w celu wielokrotnej integracji informatycznej ściśle związanej z programowaniem, przesyłam CV zaszyfrowane w AES 256 (hasło zostanie przekazane w dalszej części rekrutacji)
:)

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1