Swoją przygodę z programowaniem ciągnę już jakiś czas. Mam na koncie kilka małych programików, jednak niektóre całkiem funkcjonalne. Od jakiegoś czasu postanowiłem realizować projekty na zlecenie (studentów itp.)
Mam jednak pewien problem z ustanowieniem stawki. Chodzi o to, że jeszcze wielu rzeczy nie potrafię i bywa tak, że podczas pisania zlecenia muszę się dokształcić, poczytać coś więcej. I tu jest problem - bo wtedy czas realizacji zlecenia rozciąga się, w zależności od tego, w jakim czasie uda mi się wiedzę przyswoić.
I zazwyczaj jest tak, że czasu poświęconego na "douczenie" się na ten projekt nie wliczam jako pisanie projektu, tylko podaję cenę*czas samego pisania, kiedy już wszystko wiem. Ostatnio kolega powiedział mi, że frajer jestem, że jak komuś nie chce się uczyć, to niech płaci. Ale wiecie ... jakoś tak dziwnie się bym czuł, podając dużą stawkę, tylko dlatego, że JA czegoś nie wiedziałem.
Macie tak? Co robicie w takich sytuacjach? Jak się rozliczacie z "klientami"? Bo ja już sam nie wiem - czasem też coś zajmie mi dużo czasu, bo np. nie do końca to rozumiem/wiem jak zrobić (a np. komuś innemu zajęło by to nie wiem, chwilkę) a ja się z tym nieco dłużej męczę = i daję niższą cenę, ze względu na swoją nieumiejętność.
Powiedzcie coś, doradźcie ;)