Na poczatku drobne zlecenia dla studentow (jako rowniez student), wiec projekciki, zaliczenia, korepetycje, nic chwalebnego, musze przyznac. Ale daje dobra praktyke i wyroznia sie czlek wzgledem tlumu. Z racji dobrej praktyki gdzies tam sie zlapala jakas prosta stronka (bo sprostam mimo, ze tylko student). Pozniej poczta pantoflowa i wieksze stronki, serwisy. Przy okazji pisane aplikacje "inwestycyjnie" - czyli nikt nie zamawia, ale jak jestem u klienta to sie pochwale ;) I rozchodzi sie, ze umiem i jako student nie biore tyle co firma. Wiadomo, ze po pewnym czasie osiaga sie pewien pulap, u mnie bylo to okolo 15 tys. za zlecenie. Wiecej samemu ciezko dostac, bo wymagane jest juz zaufanie, chocby do tego, ze nie zleje projektu i nie wyjade np. do Irlandii ;)
Generalnie byly projekty oplacalne, byly tez malo oplacalne w kwestii finansowej, ale duzo dajace w kwestii PR :) Freelancerem bylem 5 lat, chociaz to byla praca mieszana: jako zleceniobiorca na projekty czysto informatyczne, gdzies po drodze jako administrator w firmie do 20 osob, jakies pilne interwencje, np. popsula sie baza programu fakturujacego, itp.
Ale dzieki takiemu podejsciu mozna z czystym sercem zachwalac na rozmowie o prace swoja wszechstronnosc :)
@Fąfel: oczywiscie, ze nie siedzimy w takiej robocie do konca zycia i cieszymy sie, ze chociaz tyle dali. Ale zalapujemy sie (jest jakas kasa i wpis w cv zostaje) i za 3 miechy, pol roku, zmieniamy wyzej. Po 3 zmianach juz jest luz, bo jest 2 lata doswiadczenia :) Zadna robota na poczatku nie jest ambitna i zachwycajaca, ale nie wolno sie po prostu zrazac.