Ile godzin dziennie powinienem zajmować się programowaniem?

0

czy 2-3h czystego kodzenia dziennie wystarczy żeby się rozwijać?
lepiej robić jakieś mniejsze projekty ew.(projekty na zaliczenie itp.), czy coś większego ale z możliwością tego że coś się rozsypie? co bardziej rozwija?

0

Tak, z całą pewnością jako pierwszy na Ziemi wpadłeś na to pytanie.
To wszystko zależy - ja przy ciekawym projekcie potrafię siedzieć i 10h dziennie, z czego może faktycznego programowania to połowa~3/4 tego czasu, a reszta to czytanie dokumentacji czy artykułów naukowych poświęconych mojemu zagadnieniu (jeśli jest do tego stopnia skomplikowane).
Ale możesz też siedzieć 2h i stwierdzić, że już więcej nie możesz, bywa i tak.

0
  1. Tak. Zależy oczywiście jak szybko chcesz się rozwijać :-)
  2. I jedno i drugie. Na początku to pierwsze, później stopniowo drugie.
2

W latach 90 XX w. pewien psycholog (K. Anders Ericsson) wraz dwoma kolegami przeprowadził małe badanie.

Uczniowie ze wszystkich trzech grup rozpoczynali naukę gry w tym samym wieku około pięciu lat. Przez pierwszych kilka lat wszyscy ćwiczyli tyle samo – dwie–trzy godziny tygodniowo. Pierwsze dostrzegalne różnice zaczęły pojawiać się w wieku ok. ośmiu lat. Ci, których później uznano za najlepszych w klasie, ćwiczyli więcej niż wszyscy inni: sześć godzin tygodniowo w wieku 8–9 lat, osiem godzin tygodniowo w wieku 10–12 lat, 16 godzin tygodniowo w wieku 13–14 lat itd., aż w wieku 20 lat ćwiczyli – to znaczy celowo i z determinacją grali na swoim instrumencie z zamiarem nabrania większej wprawy – ponad 30 godzin tygodniowo. Do ukończenia 20 lat należący do elity artyści ćwiczyli łącznie przez 10 tys. godzin. Dobrzy uczniowie ćwiczyli przez 8 tys. godzin, a przyszli nauczyciele muzyki niewiele ponad 4 tys. godzin. Ericsson wraz z kolegami porównał wtedy pianistów amatorów z profesjonalistami i zaobserwował tę samą prawidłowość.

Co ciekawe, badacze nie znaleźli żadnych „urodzonych artystów” – muzyków, którzy bez wysiłku dochodzili do wirtuozerskiej wprawy, ćwicząc znacznie mniej niż ich koledzy. Nie udało im się też znaleźć „kujonów”, czyli osób ćwiczących więcej niż inne, którym mimo to czegoś zawsze brakowało. Wyniki badań sugerują, że jeżeli muzycy są wystarczająco zdolni, by dostać się do jednej z najlepszych szkół muzycznych, później różnią się od siebie wyłącznie pracowitością. Niczym więcej. A gdy już znajdą się na samym szczycie, nie tylko pracują ciężej niż reszta. Pracują o wiele, wiele ciężej. „Z tych badań wyłania się następujący obraz: aby osiągnąć poziom biegłości odpowiadający klasie światowej w dowolnej dziedzinie, należy zaliczyć 10 tys. godzin ćwiczeń” – pisze neurolog Daniel Levitin. „W licznych badaniach z udziałem kompozytorów, koszykarzy, pisarzy, łyżwiarzy, pianistów koncertowych, szachistów, słynnych przestępców i innych, liczba ta pojawia się nieustannie. 10 tys. godzin odpowiada z grubsza trzem godzinom ćwiczeń dziennie albo 20 godzinom tygodniowo przez 10 lat. Oczywiście nie wyjaśnia to, dlaczego niektórym osobom ćwiczenie daje znacznie więcej niż innym. Ale nikt jeszcze nie opisał przypadku osiągnięcia prawdziwej światowej klasy w krótszym czasie. Wydaje się, że nasz mózg potrzebuje tak długiego czasu, żeby przyswoić sobie wszystko co należy i osiągnąć prawdziwą biegłość w danej dziedzinie”.

Źródło: http://coaching.focus.pl/zycie/recepta-na-sukces-malcolma-gladwella-czyli-regula-10-tys-godzin-10

Myślę, że to Ci wystarczy. Średnio wychodzi, że aby zostać ekspertem w jakiejś dziedzinie musisz poświęcić na to około 10 000h. Reszta to matematyka w zależności od tego - ile czasu poświęcisz danemu zagadnieniu.

0

Ale pytanie. Nie ma znaczenia ile godzin.

Ja napisałem książkę gdy jeszcze nie zajmowałem się programowaniem.

0

lepiej robić jakieś mniejsze projekty ew.(projekty na zaliczenie itp.), czy coś większego ale z możliwością tego że coś się rozsypie? co bardziej rozwija?

I to i to.

Zabierając się za zbyt wielki projekt i tak go pewnie nie doprowadzisz do końca (ja potrafiłem ileś miesięcy coś robić, a potem porzucałem dany projekt), ale z drugiej strony tworząc coś wielkiego masz szansę nauczyć się rozwiązywać trudne problemy, nauczysz się architektury kodu, nauczysz się wszystko ze sobą łączyć. Od tej strony duże projekty pomagają. Małe projekty na zaliczenie, szczególnie te oderwane od rzeczywistości (jak to na uczelniach bywa) może nauczą cię jakichś algorytmów, ale niewiele nauczą cię praktycznego programowania.

z możliwością tego że coś się rozsypie

To normalne. Każdy kto pisze coś większego, amatorsko, czy komercyjnie, w 1 osobę, czy w kilka, przeżywa w pewnym momencie "fakap", czyli okazuje się, że jesteśmy za głupi do wykonania tego projektu. Więc jeśli ci się posypie projekt, to przeżyjesz na własnej skórze to, co przeżywają zawodowi programiści. Wtedy będziesz musiał podjąć decyzję:

  • przepisać wszystko od nowa?

  • przepisać część od nowa? (pod warunkiem, że twój projekt ma budowę modułową, a nie monolityczną)

  • brnąć dalej i dodawać nowe ficzery, a przy okazji po prostu refaktoryzować kolejne klasy/funkcje/moduły?

  • brnąć dalej i pieprzyć wszystko, jest już i tak posypane, więc spaghetti kod, copy paste, hahaha. Następny projekt będzie ładny.

  • poddać się i zrezygnować z projektu.

A uwierz, że to są decyzje, które trapią programistów i PMów w firmach (bo każda taka decyzja ma konsekwencje, które mogą się rozciągać na długie miesiące czy czasem lata). A które się zdarzają dość często przy większych projektach. Więc tak - warto robić dla nauki coś większego, nawet coś co nas przerasta.

Z drugiej strony warto robić coś małego. Małą rzecz prędzej skończysz i nie popadniesz w znudzenie projektem. Zrobić coś w kilka dni, potem wysłać w świat, wrzucić do internetu itp. No ale właśnie, żeby wrzucić do internetu to musisz też zrobić "końcowe poprawki". Robiąc duże projekty można się zagrzebać w czymś na poziomie samej implementacji i nie myśleć o szczegółach. A kończenie projektów zmusi cię do myślenia o takich rzeczach jak to np. że przyciski są krzywo ułożone. A tworzenie oprogramowania to nie tylko programowanie. To także właśnie takie szczegóły, bo aplikacja może być dobrze zaprogramowana, ale jak na przycisku będzie napisane "test123" zamiast "save" to będzie kicha.

0

Ja w programowanie wszedłem z pasji do tworzenia gier, dopiero później przeszedłem na nudną "biznesówkę". Frajda z obrazka czołgu wystrzeliwującego obrazek rakiety (i jednocześnie blokującego klawiaturę) była taka że w ogóle nie myślałem o liczeniu sobie czasu który spędziłem na samym programowaniu.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1