Zastanawiam się, ile jest prawdy w różnych "forumowych mądrościach", że "jeśli coś jest do wszystkiego, to znaczy że jest do niczego" w kwestii anten szerokopasmowych. Jednak nikt nie podaje fizycznych powodów, dla których dobra antena szerokopasmowa miałaby być gorsza od wąskopasmowej. Na rynku są dostępne panelowe anteny szerokopasmowe o zysku 15-17 dBi działające równocześnie dla większości lub wszystkich pasm 3G/4G tj. 700-960 MHz oraz 1700-2700 MHz (np. ta: http://telkob.pl/inkontrahent.php?t=1453&g=331&q=&r=0&rg=0&qq=), a zarazem jedna z lepszych anten kierunkowych na jedno pasmo 900 MHz tj. ATK-20 ma zysk ok. 16 dBi, czyli podobny. Te szerokopasmowe są odpowiednio znacznie droższe (nawet 3x).
To jak to w końcu jest? Producenci wciskają kit zawyżając podawane zyski w specyfikacji dla szerokopasmówek (a dla wąskopasmówek nie), czy zwyczajnie jest to mit i wielo-/szeroko-pasmowość jedynie utrudnia projekt anteny / zwiększa jej stopień złożoności, ale niekoniecznie psuje ostateczny rezultat?