Po pierwsze - podoba mi się, że po raz trzeci odpowiadasz na to samo pytanie - i po raz trzeci inaczej. :D
Odpowiadam 3 razy, bo sprawiałeś wrażenie jakbyś nie rozumiał mojej odpowiedzi. Każda w gruncie rzeczy miała ten sam sens, tylko inaczej sformułowana.
Po drugie - czy ty nie potrafisz chociaż przez minutę nie próbować "zwiększać wydźwięku"? :D
No niestety temat Covida jest dość emocjonujący, szczególnie, jak inni zadają z taką pewnością siebie pytania, na które odpowiedzi są oczywiste.
Przeziębienia to ja przechodzę tak, że przez dwa lub trzy dni kaszlę i tyle. Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek leżał przeziębiony - może za dzieciaka. W przypadku COVIDa mam jakieś 5-20% szansy, że trafię do szpitala. Jeśli nie trafię do szpitala to mam całkiem sporą szansę na to, żeby zdychać w domu przez kilka dni.
leżał przeziębiony - czyli można być przeziębionym i leżeć z gorączką.
przez dwa lub trzy dni kaszlę i tyle - niektórzy potrafią z gorączką chodzić do pracy, różnie bywa.
żeby zdychać w domu przez kilka dni - nie no straszne...
Aż by się przydały jakieś badania, jaki procent nosicieli covida w grupie wiekowej do 40 lat bez chorób współistniejących trafia do szpitala. Obstawiam, że to jest o wiele mniej niż 5 procent, ale nie chce mi się szukać.
Ok. A czemu obawiasz się bezpieczniejszej wersji wirusa przyjętej w kontrolowanej ilości, a niekontrolowanej ilości oryginalnego już nie?
Tak, bo szczepionka to jest tylko osłabiony wirus. Tam są różne składniki, które cholera wie jak działają na organizm w przeciągu paru lat. Plus przypadki zakrzepicy i zgonów, ludzi, którzy się zaszczepili. Serio wolę umrzeć od wirusa, niż od szczepionki.