Myślę, że te całe rozważania wynikają z absurdalnego aksjomatu, że w żadnych okolicznościach nie jest dopuszczalne odebranie życia istocie ludzkiej.
Natura obdarzyła mnie bezwzględnym usposobieniem, nie mam za dużo rozterek moralnych, zatem wydaje mi się, że umiem na takie rzeczy spojrzeć bardzo chłodno. Dlatego, że mam taką naturę, to zwykle postępuje etycznie, bo to przeważnie moralność i emocjonalność jest źródłem agresji.
Przede wszystkim, gdy człowiek wyzwoli się od tego aksjomatu, że nigdy nie można zabrać życia, to kończy się ten nienaukowy antybiologiczny podział na zarodek i istotę ludzką.
Oczywiście, że zarodek gatunku ludzkiego jest człowiekiem na etapie zarodka.
To wynika wprost z definicji.
W biologii oznacza się różne osobniki i jak widzi się larwę motyla, to oczywiście oznacza się go jako ten sam gatunek, co dorosły osobnik.
Czy można takiego człowiek zabić? To już pytanie bardziej złożone. Fizycznie jest to możliwe, więc można.
Pod względem moralnym, jeżeli jest skazany na śmierć w cierpieniu, to z całą pewnością można ocenić to jako moralne w kontekście prawie każdej kultury, zatem można odnaleźć w tym już ściśle fenotypowy obraz ludzkiej moralności.
W inny sytuacjach, to już kwestia kulturowa. Gatunek ludzki ma taką ciekawą cechę, że zachowanie różnych społeczności bardzo się różni. Właściwie mało które wspólnoty ludzkie miały moralność podobną do naszej i tyle też samo dylematów moralnych. Dla wikinga, czy starożytnego rzymianina problem zabicia kogoś miał trochę inny obraz etyczny niż obecnie.
Podobnie teraz kwestia zabicia nienarodzonego człowieka bywa różnie oceniana w różnych kulturach.
Dla mnie np. jest wiele okoliczności, w których zabicie człowieka uważam za uzasadnione etycznie, oczywistym przykładem jest eutanazja i także obrana konieczna.
Rozumiem także podejście przyszłej matki dziecka, która
- Woli zabic swoje nienarodzone dziecko zanim jego świadomość zostanie bardziej ukształtowana, bo wie, że to dziecko będzie w znacznie gorszej sytuacji od innych dzieci, bo będzie np. miała zespół downa. W efekcie nie poradzi sobie, a życie takiego dziecka będzie nieszczęśliwe.
- Do tego wszystkiego wychowanie i opieka nad tym dzieckiem bedzie oznaczało dla niej wielki trud i ciągłą obawę, że to dziecko samo sobie nie poradzi.
Rozumiem też matkę, która takie dziecko zdecyduje się urodzić, bo będzie wierzyć, że i tak zapewni temu dziecku szczęśliwe życie.
Nie mam problemu z tym, że matka ma tutaj wybór, uważam, że nie można jednoznacznie moralnie oznaczyć takiego dylematu.
Jeżeli natomiast mowa o tzw. aborcji na życzenie, to uważam ją za wysoce nieetyczną. Zabijanie człowieka dla własnej wygody i z powodu własnej nieostrożności/głupoty, to stosunkowo niska pobudka, chociaż bardzo znaczącą okolicznością łagodzącą w tym przypadku jest ograniczony stopień rozwoju umysłu takiego człowieka, na tym etapie życia.
Na pewnym etapie życia, jeszcze w stadium płodu rozwija się u człowieka ( i innych ssaków) mózg i takie istoty są zdolne do odczuwania i przeżyć.
Dlatego dość istotny w tym kontekście jest etap dokonywania zabicia.
Wiem jednak, że człowiek jest skonstruowany psychicznie w taki sposób, żeby na myśl o małym dziecku lub na widok małego dziecka eksplodowała empatia.
Jeżeli ktoś tego nie odczuwa i nie ma oporów przed uśmierceniem człowieka w późnej fazie zarodka, to w mojej opinii jest osobą silnie zaburzoną, tak jak człowiek zdolny do zabijania małych zwierząt, jak psy i kotki. Takie osoby budzą we mnie organiczną odrazę i ja nie miałbym oporów zrobić im krzywdę :) (to mówię poza osądem, zwyczajnie stwierdzam, że mam taką reakcję psychiczną).
Taka osoba o bardzo ograniczonych rozterkach moralnych na poniższe pytania, w ujęciu czysto biologicznym odpowiedziałaby następująco:
Wszelkie dyskusje naukowe uważam za bezsensowne, bo to jest kwestia światopoglądu, a nie nauki. Nie ma i nie będzie obiektywnych przesłanek naukowych, które rozstrzygną od kiedy embrion staje się człowiekiem.
Może nie ma obiektywnych przesłanek kiedy się staje, ale łatwo przeprowadzić eksperymenty myślowe pokazujące kiedy na pewno jeszcze nim nie jest.
Ok. Zatem zadam ci proste pytania:
- Mamy zarodek po dwóch podziałach, składa się z 4 komórek. Niszczę go, więc zapewne uznasz, że zabiłam człowieka (jednego człowieka).
Tak?
// tak - zabijasz jedną istotę ludzką w fazie embrionu. Nie ma w tej sytuacji żadnego znaczenia, że rozwój techniczny pozwala/pozwoli powoływać nowe istoty ludzkie do życia w sposób inny niż naturalne poczęcie.
- Rozdzielam wszystkie te komórki, tak by każda mogła rozwinąć się w niezależny organizm. Następnie niszczę je.
Ilu ludzi zabiłam?
Powołałaś do życia 3 nowe istoty ludzkie z jednej istoty ludzkiej, a następnie odebrałaś życie 4 istotom ludzkim, to chyba oczywiste.
- Złączam ponownie te 4 komórki, by mogły rozwijać się jako pojedynczy organizm. Następnie je niszczę.
Ilu ludzi zabiłam?
Jeżeli powołałaś 3 istoty ludzkie do życia i mogły one rozwijać się samodzielnie, a Ty uniemożliwiałaś ich rozwój, to w efekcie je zabiłaś - odebrałaś im życie.
- Rozłączam 4 komórki, niszę jedną z nich.
Ilu ludzi zabiłam?
Powołujesz 3 życia, zabijasz jedno, proste.
- Ponownie łączę trzy pozostałe komórki i pozwalam im się rozwijać przez następne 9 miesięcy.
Ilu ludzi zabiłam?
W tym wypadku, jeżeli powołałaś do życia 3 istoty ludzkie, jedną zabiłaś, a trzy połączyłaś w jedną, to zabiłaś 3 - najpierw jedną, a potem dwie kolejne.
- Biorę 4-komórkowy zarodek. Rodzielam w cztery niezależne organizmy. Łączę ponownie, tak, że z 4 organizmów powstaje znów jeden.
Czy zabiłam jakichś ludzi?
Formalnie tak. Powołałaś przez podział 3 nowe istoty, a później uniemożliwiłaś im dalszą egzystencje.
Czy naprawdę nie widzisz absurdalnych konsekwencji swojej interpretacji istoty ludzkiej?
Ja nie widzę. To bardziej proste zadanie matematyczne dla dzieci z klas 2-4. Inna sprawa, że wykonując powyższe czynności nie dokonałaś niczego bardzo nieetycznego, chociaż zabijałaś ludzi, bo na takim etapie rozwoju ludzie ci nie byli zdolni do odczuwania. Zakładam też, że to Twój zarodek i nie skrzywdziłaś żadnej osoby, która chciała mieć dziecko, a Ty jej go pozbawiłaś. Sama koncepcja dokywania tego typu eksperymentów medycznych jest nieetyczna i w tym sensie cały proceder jest nieetyczny (choc w skali okrucieństwa które otacza nas każdego dnia, jest to stosunkowo niska szkodliwość czynu - przy założeniu, że to Twoj zarodek i ojciec ma takie samo podejscie). W mojej opinii jedynym absurdem jest przypisywanie takiej samej wagi etycznej do każdego przypadku odebrania życia człowiekowi.