Drogie życie vs biedne życie

0

Czy macie czasami jakby wyrzuty sumienia zarabiając np. 10 tys. miesiącznie, że za dużo zarabiacie, za dużo wydajecie, za dużo zużywacie, że to jest jakieś trochę nienormalne, że ludzie w Biedronkach, Lidlach, Tesco nie mają nawet połowy tego, dostają 2000 do ręki i muszą żyć?

Czasami dopada mnie takie myślenie i sam nie wiem.
Wątpię, żeby Robert Lewandowski kupując Ferrari myślał, o tym, że kurde ludzie pieniędzy nie mają, a on jeździ Ferrari, że to przesada.

Z drugiej strony z tym podbijaniem kasy człowiek się może zapętlić i nigdy nie osiągjnie pułapu, w którym stwierdzi, że okej teraz już mam wszystko czego potrzebuję, bo skoro mogę miec dom, to czemu nie dom z basenem, skoro mogę mieć auto za 50 tys. to czemu nie za 200 tys. itd.

3

Powiem wszystkim co się boją raz na zawsze...
Pieniadzę są po to by je wydawać!
Mój pra dziadek w niemczech przezył 2 razy hiperinflacje po tym mu się odechciało oszczędzać.
Stracił wszystko.
I tak jak to teraz wyglądą to zmierza to w tym samym kierunku.
NIe oszczedzajcie!Zostawcie troche na wszelki wypadek. ALe tak 80%+ powinno sie wydawac.
Pieniadz sam w sobie nie ma wartosci. To jest kawalek papieru nie pokryty juz nawet zadnym kruszcem.

1

Nikt nie broni komuś z Biedry pójść na bootcamp i zarabiać 15k na rękę ;) Miałbym wyrzuty pewnie dopiero jakbym zaczął jeździć Ferrari, jak Levy, zamiast zmieniać świat mając do tego środki. Choć Levemu można wybaczyć bo, podobno lubi auta. Mi wystarczy że jeździ.

5

że to jest jakieś trochę nienormalne, że ludzie w Biedronkach, Lidlach, Tesco nie mają nawet połowy tego, dostają 2000 do ręki i muszą żyć?

Często nie mają na własne życzenie, bo mają pesymistyczne bądź ignoranckie podejście do życia. Przykłady moich znajomych ze szkoły podstawowej:

  • jeden jest dość mało inteligentny jednak gdy go uczyłem (sam osobiście u mnie w domu najlepiej jak mogłem) to niby przy mnie odpowiadał i rozwiązywał zadnia jak trzeba, ale przy tablicy już nic nie działał tylko zamknął się i tyle. Nie był jakiś specjalnie nieśmiały tylko raczej nie miał w ogóle ochoty na kombinowanie z rozwiązywaniem zadań czy wymyślaniem odpowiedzi.
  • drugi niby bardziej inteligentny, ale niecierpliwy. Dałem mu książkę do nauki programowania - bardzo szybko przestał czytać, bo stwierdził, że to zbyt nudne dla niego. Żartował, że "bez młota to nie robota". Po skończeniu edukacji zatrudnił się na jakichś dziwnych umowach w firmie, gdzie struga łyżki i widelce z drewna. Dość kiepsko płatna praca. Twierdzi, że każdy bogaty jest oszustem, więc nawet nie będzie kombinował jak tu dużo zarobić. Jego brat siedzi w UK i zarabia znacznie lepiej niż w PL. Zapytałem się czemu nie zrobi tak jak brat. Odpowiedział, że angielskiego nie zna. Co za problem nauczyć się angielskiego? Gość mieszka z rodzicami, ma czas na imprezy, a angielskiego trochę się nie poduczy. Jest niereformowalny.

Czy tacy ludzie jak wyżej (nie widzący sensu w wysiłku umysłowym) powinni zarabiać dużo? Sami sobie ograniczają opcje na zarobek.

Równie dobrze można by zadać pytanie: czy normalne jest, że jeden programista zarabia 5k na rękę po 5 latach pracy, a drugi 25k? Może założymy związek zawodowy programistów i wyrównamy płace? Wtedy ludziom przejdzie ostatnia ochota na utrzymywanie wysokiej jakości kodu (bo po co się starać jak i tak specjalnie mocno nas nikt nie wynagrodzi).

0

Równie dobrze można by zadać pytanie: czy normalne jest, że jeden programista zarabia 5k na rękę po 5 latach pracy, a drugi 25k? Może założymy związek zawodowy programistów i wyrównamy płace? Wtedy ludziom przejdzie ostatnia ochota na utrzymywanie wysokiej jakości kodu (bo po co się starać jak i tak specjalnie mocno nas nikt nie wynagrodzi).

E no, jak ktoś ma skile to niech kosi kasę. Za komuną nie jestem :p

6
omenomn napisał(a):

ludzie w Biedronkach, Lidlach, Tesco nie mają nawet połowy tego, dostają 2000 do ręki i muszą żyć?

Ludzie na kasie to pół biedy. A co z ludźmi którzy się kształcili i po studiach jak chceli podjąć pracę w zawodzie to zaproponowano im minimalną krajową z brakiem perspektyw?
Przykłady nauczyciel, bibliotekarz, ratownik medyczny i pewnie wiele innych. Znajoma mi mówiła Kochałam pracę w bibliotece, ale sprzedając śrubki w supermarkecie zarabiam więcej

5

Te luksusowe Ferrari Roberta też ktoś musiał zbudować, więc kupując je wsparł uczciwych pracowników, monterów, inżynierów i cały łańcuch pośredników i dostawców.

15

To często wynika ze sposobu myślenia w całej rodzinie, niestety ja również jestem tego przykładem, moi rodzice cały czas gloryfikowali "bezpieczną opcje" :

  • idź do jakiekolwiek roboty, na budowie zapier...j, potem se zobaczysz
  • co ty te kąputery, weź sie za porządną robotę
  • z tego synek nie wyżyjesz, nie błąkaj w chmurach
  • stachu od grażyny sobie radzi w hurtowni, a ty siedzisz przy tym komputrze

i inne gówna.
Ludzie czasami odradzają ryzyko, bo jeszcze ci się uda i odniesiesz sukces (tak nielubiany przez polaczków).
Nie chce zabrzmieć jak jakiś kołcz, ale czasami młodzi ludzie nie mają perspektyw, bo nikt ich odpowiednio nie pokieruje, tylko gadają bzdury typu: zrób studia to robotę będziesz miał ;)

1
Spearhead napisał(a):

Te luksusowe Ferrari Roberta też ktoś musiał zbudować, więc kupując je wsparł uczciwych pracowników, monterów, inżynierów i cały łańcuch pośredników i dostawców.

Racja, Lewandowski mógł zrobić o wiele gorszą rzecz. Zacząć oszczędzać zamiast wydawać co by spowolniło gospodarkę. Kiedyś słyszałem od ekonomisty że jedną z gorszych rzeczy dla gospodarki jest jak bogacze "oszczędzają" i ich majątek cały czas rośnie, zamiast wydawać go na bieżąco i dając tym pracę innym ludziom

3

Odkryłeś Amerykę, że nie ma równości na tym świecie... Gratulację.
Geniusz w biedronce nie pracuje, tylko człowiek, któremu się nie chciało uczyć i nie miał jakichś zdolności pozwalających na lepsze zarobki.

Chciałbyś zarabiać tyle samo co Sebek, który ledwo przeleciał przez zawodówkę, nic nie umie bo jarał blanty 3 lata?

1
Spearhead napisał(a):

Te luksusowe Ferrari Roberta też ktoś musiał zbudować, więc kupując je wsparł uczciwych pracowników, monterów, inżynierów i cały łańcuch pośredników i dostawców.

To trochę tak jakby się pocieszać że rozbijając szyby zatrudniamy ludzi do ich naprawiania :).

Nie mam nic do ludzi co kupują ferari, choć to dla mnie obciachowe.

Różnica między programistą(pracującym w prywatnym projekcie) a kopaczem piłki w Polsce jest taka, że kopacz piłki jest zasilany podatkami/publicznymi pieniędzmi.

0
BluzaWczolg napisał(a):
Spearhead napisał(a):

Te luksusowe Ferrari Roberta też ktoś musiał zbudować, więc kupując je wsparł uczciwych pracowników, monterów, inżynierów i cały łańcuch pośredników i dostawców.

To trochę tak jakby się pocieszać że rozbijając szyby zatrudniamy ludzi do ich naprawiania :).

Nie do końca, bo większość ludzi która ma szyby i tam ma mało nadwyżki i wydało by tą nadwyżkę na co innego np garnitur czy nowego laptopa

4

Drogie życie to mają influencerzy, którzy wystapią w paru paradokumentach albo reality show jak np ostatnio Love Island, mają 100k followersów na insta i się zaczyna życie w sławie (może czasem zawalczą na Fame MMA). Programiści 15k to klasa średnia (a i tak zależy od majątku - czyli nie zarobków, ale co dostali od rodziców)

2

Kiedyś słyszałem od ekonomisty że jedną z gorszych rzeczy dla gospodarki jest jak bogacze "oszczędzają" i ich majątek cały czas rośnie, zamiast wydawać go na bieżąco i dając tym pracę innym ludziom

O ile nie trzymają gotówki w skarpecie lub skarbcu jak Sknerus McKwacz, to nie, ponieważ przechowując gotówkę w banku również pośrednio udostępniają ją do obrotu na rynku.

To trochę tak jakby się pocieszać że rozbijając szyby zatrudniamy ludzi do ich naprawiania :).

Porównanie strasznie od czapy, budując nowy samochód nie niszczymy żadnego starego na jego miejsce. Szyba zbita pomniejsza bogactwo społeczeństwa, dodatkowy pojazd je zwiększa.

Odsyłam do klasyka, jakim jest "Ekonomia w jednej lekcji" Hazlitta, która porusza oba te zagadnienia.

1
KamilAdam napisał(a):

Kiedyś słyszałem od ekonomisty że jedną z gorszych rzeczy dla gospodarki jest jak bogacze "oszczędzają" i ich majątek cały czas rośnie, zamiast wydawać go na bieżąco i dając tym pracę innym ludziom

Zależy od jakiego ekonomisty i jaki panuje model

w skrócie:

1
KamilAdam napisał(a):
BluzaWczolg napisał(a):
Spearhead napisał(a):

Te luksusowe Ferrari Roberta też ktoś musiał zbudować, więc kupując je wsparł uczciwych pracowników, monterów, inżynierów i cały łańcuch pośredników i dostawców.

To trochę tak jakby się pocieszać że rozbijając szyby zatrudniamy ludzi do ich naprawiania :).

Nie do końca, bo większość ludzi która ma szyby i tam ma mało nadwyżki i wydało by tą nadwyżkę na co innego np garnitur czy nowego laptopa

Niekoniecznie swoje szyby. Jesteś bogaty, wynajmujesz czyjeś lokale albo budujesz, bijesz szyby w jakikolwiek sposób i zatrudniasz ludzi do naprawy.

Absurdalne, ale kim jesteśmy żeby oceniać czyjeś zachcianki. No i super bo ludzie zatrudnieni.

Nie, to porównanie nie jest od czapy. Ferari to dużo ponad dodatkowy pojazd. A jak się komuś już znudzi bicie szyb, to może sprzedać dom dalej, będzie jakieś 'bogactwo'.

0
BluzaWczolg napisał(a):
KamilAdam napisał(a):
BluzaWczolg napisał(a):
Spearhead napisał(a):

Te luksusowe Ferrari Roberta też ktoś musiał zbudować, więc kupując je wsparł uczciwych pracowników, monterów, inżynierów i cały łańcuch pośredników i dostawców.

To trochę tak jakby się pocieszać że rozbijając szyby zatrudniamy ludzi do ich naprawiania :).

Nie do końca, bo większość ludzi która ma szyby i tam ma mało nadwyżki i wydało by tą nadwyżkę na co innego np garnitur czy nowego laptopa

Niekoniecznie swoje szyby. Jesteś bogaty, wynajmujesz czyjeś lokale albo budujesz, bijesz szyby w jakikolwiek sposób i zatrudniasz ludzi do naprawy.

Absurdalne, ale kim jesteśmy żeby oceniać czyjeś zachcianki. No i super bo ludzie zatrudnieni.

Prawie jak tłuczenie ceramiki w wigilię ślubu. Bez sensu, ale kto ludziom zabroni

6

OPie trochę dziwne są Twoje rozważania. Jakiś komunizm wmówił Ci, że praca i zarabiania jest czymś złym. Przecież jako programista robisz pożyteczną pracę!
Mi np. zdarzało się wdrażać w produkcji narzędzia, które mega optymalizowały pracę i przez to zwiększały dobrobyt. To jest przecież wartość! Dobrze, że się ją robi.
Wyrzuty sumienia powinny mieć osoby siedzące na państwowych synekurach, które nikomu nie są potrzebne.

Miej satysfakcję ze stworzonego dzieła i z tego jaki pożytek przynosi. Efektem tego są pieniądze - uczciwie zarobiony ekwiwalent dobra, które Ty oddałeś do ekonomii. Dzięki temu tworzymy cywilizację, że wszyscy pracujemy (poza pasożytami z budżetówki - wiem, że część jest potrzebne, ale większość to zbędny beton. ) Taka cywilizacja sprawia, że możesz np. wejść na stronkę, kupić bilet do Alicante w Hiszpanii, zarezerwować autobus, sprawdzić dojazd na interaktywnej mapie i ostatecznie zwiedzić fajne miejsca, a wszyscy sobie to wzajemnie umożliwiamy przez wzajemną pracę, od programisty który robił serwis z mapami, aż po kierowcę autobusu i pilota, którzy Cię tam wiozą.

0

Może ludzie kładą za mały nacisk na pracę, którą się zajmują? Odbębnią i wychodzą, chcą większej kasy, ale nie chcą się rozwijać.
Jak ktoś chce być dobry w tym co robi, to przez pseudo prawilniaków nazywany jest karierowiczem?
Może nacisk na rodzinę w stosunku do pracy jest za mały, dlatego ważna jest rodzina, a robotę to można mieć byle jaką, byle było L4.

3
renderme napisał(a):

OPie trochę dziwne są Twoje rozważania. Jakiś komunizm wmówił Ci, że praca i zarabiania jest czymś złym. Przecież jako programista robisz pożyteczną pracę! [...] Miej satysfakcję ze stworzonego dzieła i z tego jaki pożytek przynosi.

Mam czasami podobne odczucia, jak OP - i myślę, że wynikają w dużej mierze z wrażenia bezcelowości mojej pracy. Robiłem taska parę dni i główny rezultat tego wysiłku jest taki, że task w JIRA został przesunięty z TODO do DONE - przy czym kupka TODO rośnie szybciej, niż ktokolwiek jest w stanie z niej zdejmować. Syzyfowa robota w oderwaniu od faktycznych użytkowników aplikacji, z punktu widzenia których jest całkiem możliwe, że wynik ostatniego tygodnia mojej pracy to antyficzer utrudniający im życie.

3

bo skoro mogę miec dom, to czemu nie dom z basenem, skoro mogę mieć auto za 50 tys. to czemu nie za 200 tys. itd.

dom z basenem to jeszcze zrozumiem, ale nie gonienie się za drogimi samochodami, zresztą jak widze człowieka w drogim samochodzie to myślę że to może być pozer który na zaciągał się długów zeby sie pochwalić się swoim niby statusem :D. Sam jak byłem młodszy to myślałem że bede kupował jakieś gadżety i szpanował, jak o tym pomyśle że śmiać mi się chce :D

Mój pra dziadek w niemczech przezył 2 razy hiperinflacje po tym mu się odechciało oszczędzać.
Stracił wszystko.

Powiedz to osobom które żyły z miesiąca na miesiąc, przyszedł COVID, straciły prace albo mają -20% pensji :D

0
scibi92 napisał(a):

bo skoro mogę miec dom, to czemu nie dom z basenem, skoro mogę mieć auto za 50 tys. to czemu nie za 200 tys. itd.

dom z basenem to jeszcze zrozumiem, ale nie gonienie się za drogimi samochodami,reszta jak widze człowieka w drogim samochodzie to myślę że to może być pozer który na zaciągał się długów zeby sie pochwalić się swoim niby statusem :D. Sam jak byłem młodszy to myślałem że bede kupował jakieś gadżety i szpanował, jak o tym pomyśle że śmiać mi się chce :D

Mój pra dziadek w niemczech przezył 2 razy hiperinflacje po tym mu się odechciało oszczędzać.
Stracił wszystko.

Powiedz to osobom które żyły z miesiąca na miesiąc, przyszedł COVID, straciły prace albo mają -20% pensji :D

Napisałem przecież żeby mieć na wszelki wypadek. Tak zwana poduszka bezbieczenstwa

0

Faktycznie, nie doczytałem.
Cóż, myślę że bogaci ludzie wiedzą jak zabezpieczyć się przed infacją :)

8

Nie miałbym wyrzutów sumienia nawet gdybym zarabiał 1 000 000$ na godzinę bo mimo, że zarabiam sporo mniej to wiem co bym z tą kasą zrobił. To, że są ludzie co nadal dają się wyrolować na 60zł za dniówkę to naturalna kolej rzeczy i tego nie zmienisz. Zawsze znajdzie się taki co tak mało zaoferuje i zawsze znajdzie się desperat co po to żeby kupić flaszkę tą ofertę przyjmie.

omenomn napisał(a):

Z drugiej strony z tym podbijaniem kasy człowiek się może zapętlić i nigdy nie osiągjnie pułapu, w którym stwierdzi, że okej teraz już mam wszystko czego potrzebuję, bo skoro mogę miec dom, to czemu nie dom z basenem, skoro mogę mieć auto za 50 tys. to czemu nie za 200 tys. itd.

Tak mi się wydaje, że ten problem mają ludzie co nie wiedzą czego naprawdę chcą, nie mają prawdziwych marzeń. Ludzie nie rozróżniają "chciejstwa" od prawdziwych chęci i marzeń, które są najsilniejszą motywacją, stają się elementem naszej natury, pomagają nam podejmować trudne życiowe decyzje. Tak jak napisałeś. Ludzie chcą mieć auto za 50 tysięcy potem za 200 tysięcy i milion (bo takich znajomych też mam)... tylko, że nie zadają sobie pytań: "po co?" .. Czy ja naprawdę chciałem to auto? Czy ono jest mi do czegokolwiek potrzebne?
Kiedyś jeździłem rocznie po prawie 50 000km. Zakup jednego i kolejnego nowego auta były mocno uzasadnione więc kupowałem ale w ostatnim roku przejechałem 4000km i do tego pewnie większość na trasie Auchan - dom. Zaczynam myśleć o używanym Melexie ;-) Ten w zupełności zaspokoiłby moje potrzeby. Potrzebuję reprezentacyjne auto na 2 - 3 to wypożyczam. Wychodzi dużo taniej.

Jako młodziak w liceum mieszkałem w bloku. W dużym ładnym mieszkaniu w super miejscu ale w bloku. Ponieważ całą młodość łaziłem po górach, lasach, jeździłem po Polsce i Europie na rowerze - generalnie uwielbiam lasy, góry i naturę. Dlatego już wówczas wiedziałem, że chcę mieć własny dom w lesie z dużą działką a do tego pracować na "swoim". Na początku studiów poszedłem do pracy jako pomoc IT w instytucji Państwowej (zaproponował mi ją nauczyciel informatyki z Liceum). Ponieważ z matematyki nie byłem słaby to wysokość otrzymywanej wypłaty szybko mi uświadomiła, że tą drogą domu nie wybuduję i generalnie pracując na etacie będzie to bardzo bardzo trudne w rozsądnym czasie ( rok 1999 ). Popracowałem 3 miesiące i się zwolniłem ale żeby ciężko zarobionych pierwszych pieniędzy nie wydać głupio to za dwie pierwsze wypłaty kupiłem gitarę i mam ją do dzisiaj a za trzecią wypłatę zrobiłem sobie solidne jak na studenta wakacje. Na wymarzony rower było zdecydowanie za mało.
Po wakacjach jednak wzrosła motywacja na własną firmę. Jednak z "gołym tyłkiem" nie sposób cokolwiek otworzyć. Dlatego już na III roku poszedłem na etat do prywatnej firmy jako programista. Niestety miałem pecha bo firma niebawem popadła w spore problemy. Dogadałem się więc z szefem i zamieniłem umowę na 1/2 etatu. Pasowało mi to bo mogłem swobodnie otworzyć swoją działalność (miałem na ZUS). Coś zaczęło się kręcić i w sumie już na IV roku byłem niezależny finansowo i mieszkaniowo od rodziców. Pracowałem dużo i ciężko ale generalnie poszło szybko. Na dużą działkę (blisko miasta) było mnie już stać po kilku latach pracy. Na szczęście przez wiele lat nie potrafiłem znaleźć odpowiedniej ani takiej, która mi się podobała. W tym braku decyzyjności kupiłem dom "tymczasowy", wyremontowałem go, pomieszkiwałem w nim okresowo ale ostatecznie zamieszkali w nim rodzice. Wymarzoną działkę znalazłem dopiero w 2015r... i tu już zostanę.

I teraz najważniejsze. Dopiero jak skończyłem budowę około 3 lata temu uświadomiłem sobie, że mam dosłownie wszystko o czym marzyłem jako nastolatek i nic więcej materialnego już nie potrzebuję. Włącznie z wspomnianym rowerem;-)
Zatem po cholerę szarpać się dalej? Kiedyś trzeba powiedzieć "mam to co chciałem zajmij się dziadkami, dziećmi, żoną" albo czymś całkiem nowym. Dziś ( przynajmniej póki moja firma działa ) już nikt nie skusiłby mnie pieniędzmi do zmiany pracy. Po prostu już nie potrzebuję ich więcej. Koncentruję się jedynie na utrzymaniu tego co mam i "rozwoju osobistym" - tfu... tfu... nie cierpię tego określenia ... na prostych przyjemnościach. Czy zdziadziałem? Wręcz przeciwnie znowu zaczynam zajmować się takimi pierdołami jakimi zajmowałem się mając naście lat ale wówczas brakowało czasu bo praca.

Oczywiście to też kwestia charakteru. Są tacy co będą haratać do końca życia na pełnych obrotach bo ich to kręci. Mnie na szczęście nie.

1

Wiem, że wiele osób może to zdziwić, ale bogate życie jest tańsze niż biedne życie.
Warunkiem prawdziwości takiego zdania jest niewydawanie pieniędzy na niepotrzebne głupoty, ale kupowanie produktów wysokiej klasy, na własność, za gotówkę.
Lepsze jedzenie, dobre wakacje na łonie przyrody - to poprawia zdrowie, lepsze jakościowo przedmioty rzadziej się psują, posiadanie nieruchomości/ruchomości sprawia, że nie musisz ich wynajmować, a z czasem możesz zacząć na nich zarabiać.

Co to jednego ze wcześniejszych postów o dziadku, który trzymał majątek w walucie, no to ręce opadają.
Ta historia pokazuje mi tylko fakt, że niektórzy ludzie lepiej jak nie mają majątku, bo i tak go stracą.
Jakby ten dziadek zdywersyfikował portfel + obserwował zjawiska na rynku, to nic by nie stracił, a majątku starczyłoby na wiele pokoleń.

1

Lepsze jedzenie

O to z pewnością ;) Lepiej wydac na lepsze jedzenie niż później mieć raka jelita ;)

2
renderme napisał(a):

Wiem, że wiele osób może to zdziwić, ale bogate życie jest tańsze niż biedne życie.

Masz ogródek? Uprawiaj go. Nawet nie wiesz jak smaczne są pomidory i ogórki z własnego ogrodu w oliwie. Nie wiem czy to tanie czy drogie. Na pewno relaksujące.

Jakby ten dziadek zdywersyfikował portfel + obserwował zjawiska na rynku, to nic by nie stracił, a majątku starczyłoby na wiele pokoleń.

Byli dawniej tacy zdywersyfikowani co mówili nasze kamienice, wasze ulice. Dziś ta dywersyfikacja zawiera się chyba pod słowem mienie bezspadkowe

3

Przypomniała mi się anegdota z biznesmenem i rybakiem. Biznesmen pyta rybaka dlaczego zamiast spać w ciągu dnia nie wypłynie i nie złowi 10 razy tyle ile złowił, żeby rozwinąć swój biznes, zatrudnić więcej rybaków i kupić więcej kutrów, i żyć sobie spokojnie i dostatnio na emeryturze. Na co rybak odpowiedział: "a co ja właśnie robię?".

Nie uważam, że sprzedawca w sklepie ze śrubkami jest bardziej lub mniej przydatny społeczeństwu, to weryfikuje rynek i w zależności od koniunktury może być zmienne. Pieniądze są dla mnie tylko wyznacznikiem tego jak dobry jestem w tym co robię, a nie czy jestem lepszym czy gorszym człowiekiem. Gdybym był miliarderem to dalej bym programował lub robił cokolwiek innego inżynieryjnego bo rozumienie jak działają mechanizmy sprawia mi przyjemność, a żeby stworzyć bardzo skomplikowany mechanizm potrzebuję tylko komputera, a nie tokarki za 100 000 zł i pełnego garażu materiałów.

„Pokochaj skromną sztukę, jaką opanowałeś, i znajdź w niej wypoczynek. Resztę swych dni spędź jak człowiek, który z całego serca zawierzył wszystkie swe dobra bogom. Nie bądź ani tyranem, ani niewolnikiem dla żadnego człowieka”.
~ Marek Aureliusz, Rozmyślania

Fi­diasz umiał rzeźbić po­do­bi­zny nie tyl­ko w kości słonio­wej. Wy­ko­ny­wał je także ze spiżu. Gdy­byś do­star­czył mu mar­mu­ru lub ja­kie­goś jesz­cze lich­sze­go ma­te­riału, wy­ko­nałby zeń coś możli­wie naj­lep­sze­go. Po­dob­nie mędrzec: jeśli będzie mógł, wykaże cnotę w do­stat­kach, a jeśli nie, to w ubóstwie; jeżeli będzie mógł, w oj­czyźnie, a jeśli nie, to na wy­gna­niu; jeżeli będzie mógł, jako wódz, a jeśli nie, to jako żołnierz; jeżeli będzie mógł, mając ciało nie­usz­ko­dzo­ne, a jeśli nie, to jako ka­le­ka. Ja­ki­kol­wiek by los go spo­tkał, z każdego uczy­ni coś god­ne­go za­pa­mięta­nia.
~ Se­ne­ka, Li­sty mo­ral­ne do Lu­cy­liu­sza

Jeżeli sobie uświadomić to co tak naprawdę bogacz sobie może kupić za pieniądze czego ja nie mogę sobie kupić? Kupisz Ferrari i twoje całe życie kręci się wokół przedmiotu, który musisz czyścić i konserwować. To może lepiej sobie Ferrari wypożyczyć gdzieś na kilka dni, pojeździć i oddać, a problemy związane z posiadaniem tego samochodu zostawić innym samemu oszczędzając czas na inne przyjemności.

Jedzenie? Przecież jedząc w Polsce lokalne jedzenie jemy dużo lepiej niż przeciętny Amerykanin, który jest dużo bogatszy, ale niestety ich kuchnia została zdominowana przez fast food i obdarta z przyjemności samodzielnego przygotowywania dań i zabawy smakami. Amerykanin je i żyje, żeby pracować.

Służba zdrowia? Steve Jobs nie kupił sobie za pieniądze leku na raka trzustki. A siłownię, saunę i basen masz przecież w multisporcie (ja osobiście nawet tego nie mam bo inaczej realizuję swoje potrzeby związane z ruszaniem się).

A może szkoda Ci jakiegoś wiejskiego chłopa? Człowiek całe życie spędził realizując się doglądając i uprawiając jak rosną rośliny. A wieczorami pije sobie piwko. Nie każdego na to stać. Szkoda Ci śmieciarza? A kto by nie chciał się przejechać śmieciarką? Bo ja bym chciał. Prawda jest taka, że mając dzisiejsze możliwości to jeżeli ktoś pracuje na kasie w sklepie to dlatego, że tak chce. Szkoda mi jedynie ludzi, którym patologiczni rodzice odebrali dzieciństwo i możliwość edukacji.

Biednym jest nie ten, kto ma mało, ale ten, kto tęskni za tym, by mieć więcej.
~ Seneka

1
twoj_stary_pijany napisał(a):

„Pokochaj skromną sztukę, jaką opanowałeś, i znajdź w niej wypoczynek. Resztę swych dni spędź jak człowiek, który z całego serca zawierzył wszystkie swe dobra bogom. Nie bądź ani tyranem, ani niewolnikiem dla żadnego człowieka”.
~ Marek Aureliusz, Rozmyślania

On pisał z perspektywy wyższej klasy średniej i klasy posiadaczy ziemskich. Powiedziałbym że to trochę delikatnie zmienia perspektywę ;)

Jeżeli sobie uświadomić to co tak naprawdę bogacz sobie może kupić za pieniądze czego ja nie mogę sobie kupić?

Trawa, hera i haszysz w ostatnich czasach rzeczywiście są już w zasięgu ręki człowieka o średnim dochodzie. Zgoda.

Jedzenie? Przecież jedząc w Polsce lokalne jedzenie jemy dużo lepiej niż przeciętny Amerykanin, który jest dużo bogatszy, ale niestety ich kuchnia została zdominowana przez fast food i obdarta z przyjemności samodzielnego przygotowywania dań i zabawy smakami. Amerykanin je i żyje, żeby pracować.

Lokalne jedzenie tylko jeśli znasz gospodarza osobiście a i tak nie masz pewności ile roundupu czy innego agent orange leje w ziemię. Sanepid istnieje tylko z nazwy, wszystko co spełnia lepsze normy to leci na zachód bo większa marża. Tak że jesteśmy na jak najlepszej drodze do jankesowa :)

Służba zdrowia? Steve Jobs nie kupił sobie za pieniądze leku na raka trzustki. A siłownię, saunę i basen masz przecież w multisporcie (ja osobiście nawet tego nie mam bo inaczej realizuję swoje potrzeby związane z ruszaniem się).

Steve nie kupił sobie mózgu. Przecież on rujnował swój organizm dietą lata przed rakiem. Wystarczy zobaczyć jak się zmieniał na kolejnych WWDC - a to był już jego wypacykowany image, jak więc musiał wyglądać na codzień.

A może szkoda Ci jakiegoś wiejskiego chłopa? Człowiek całe życie spędził realizując się doglądając i uprawiając jak rosną rośliny. A wieczorami pije sobie piwko. Nie każdego na to stać.

No nie wiem, taki chłop też miał marzenia jak zwykły człowiek:

1

@twoj_stary_pijany:

Steve Jobs nie kupił sobie za pieniądze leku na raka trzustki. A siłownię, saunę i basen masz przecież w multisporcie (ja osobiście nawet tego nie mam bo inaczej realizuję swoje potrzeby związane z ruszaniem się).

Steve Jovs wyznawał jakieś szarlataństwo, więc Twój argument tutaj jest inwalidą ;)

Jeżeli sobie uświadomić to co tak naprawdę bogacz sobie może kupić za pieniądze czego ja nie mogę sobie kupić?

W Polsce? Na przykład to że będzie mógl pójśc prywatnie do lekarza, np. na zabieg kosztujący 10 tysiecy złotych bo by musiał zekać w państwowym 4 lata.

Na co rybak odpowiedział: "a co ja właśnie robię?".

Chyba że np. coś mu się stanie i nie będzie mógł łowić. Chyba że liczy na rente, nie wiem, tysiac złotych?

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1