24 lata UW MiM czy PW MiNI

0

Mam 24 lata. Studiuję nieścisły kierunek który mnie niezbyt interesuje i myślę nad rzuceniem go i podjęciu studiów informatycznych ( najlepiej czysta informatyka ). Rozważam uczelnie głównie pod względem perspektyw zawodowych w kraju jak i za granicą. Chciałbym pójść na MiM na UW lub MiNI na PW i zacząć dorabiać w branży jeszcze podczas studiów.
Bardziej jednak skłaniałbym się właśnie ku temu pierwszemu. Mimo, że nie daje tytułu inżyniera, jest równie, o ile nie bardziej prestiżowym kierunkiem, przedstawiciele dużych firm jak Google czy Microsoft przeprowadzają wiele rekrutacji wśród jego studentów.
Mam jednak wrażenie, że jest to opcja głównie dla olimpijczyków, osób młodych i zdolnych. I to oni właśnie zgarniają najlepsze oferty o pracę. Z powodu swojego nienagannego życiorysu. Tymczasem ja, nawet gdybym okazał się wybitnym studentem i miał bardzo dobre osiągnięcia w nauce, byłbym w pewnym stopniu lekceważony z powodu swojego wieku. W końcu dostałbym licencjat w mając 27 lat, a magistra 29. Kończąc studia, miałbym prawie 30-kę na karku i nie mógłbym nawet pochwalić się tytułem inżyniera przyszłemu pracodawcy..
Czy moje obawy są uzasadnione? Czy lepiej iść na MiNI na PW?

1
  1. A jesteś w stanie w ogóle sie tam dostać i utrzymać?
  2. Google i inne duże firmy rekrutują równie mocno na wszystkich "topowych" uczelniach -> UW, UJ, UWr, PW, AGH, PWr i pewnie jeszcze kilku innych. Jeśli będziesz wystarczająco dobry to nie ma różnicy.
  3. Wątpie żeby tytuł inż cokolwiek zmieniał. Zadaj sobie raczej pytanie: co mnie interesuje, co chciałbym robić. Bo jak chcesz się zajmować jakimś low-level, programowaniem blisko sprzętu, to studia inż będą lepsze. Jak chcesz sie zajmować matematyką na komputerze to wtedy licencjat.
1
mowensted napisał(a):

Mam jednak wrażenie, że jest to kierunek dla olimpijczyków, osób młodych i zdolnych. I to oni właśnie zgarniają najlepsze oferty o pracę. Z powodu swojego nienagannego życiorysu. Tymczasem ja nawet gdybym okazał się wybitnym studentem i miał bardzo dobre osiągnięcia w nauce, byłbym, chociażby przez największe giganty jak Microsoft / Apple / Google, lekceważony z powodu swojego wieku. W końcu dostałbym licencjat w wieku 27 lat, a magistra 29.
Czy moje obawy są uzasadnione?

Zuckerberg powiedział swego czasu, że w wieku 30 lat jesteś tylko ociężałym, starym człowiekiem. Podobnie o ludziach po 25 roku życia wypowiadał się Rafał Agnieszczak - znany przedsiębiorca Internetowy, twórca wielu startupów m.in. fotka.pl. Dawniej ludzie po 30 byli już starcami, którym zostało co najwyżej kilka lat życia. Ze względu na postęp cywilizacyjny, szczególnie sanitarny i medycyny ludzie żyją teraz dużo dłużej, ale sorry, kalendarza nie oszukasz.

Czy lepiej iść na MiNI na PW?

W takim wieku to raczej zostaje już tylko Uniwersytet trzeciego wieku.

0

Po 25 roku życia jesteś starcem który myśli o założeniu rodziny, narzeczona zaczyna starczo suszyć głowę żebyś w końcu przestał robić internety za 25 zł na śmieciowej umowie brutto i pomyślał o normalnej pracy dla dziadków.

24 - 25 lat ten wiek w którym ostatni staruszkowie tracą status studenta i rekin biznesu musiałby za nich pełny zus płacić.

W ogóle póki nie znajdziesz sobie dziewczyny to jesteś młody bóg żyjący klepaniem kodu, później zaczynasz odstawać procesami myślowymi od młodszych. Co najgorsze dziewczyna nie pozwala na siedzenie w pracy do 2 w nocy bo jak zwykle release się sypie.

3

Tak na serio - zaczynacie tych studiów w tym wieku nie jest złym pomysłem, o ile jest się pewnym, że się te studia polubi i je ukończy. Studiowałeś kierunek nieścisły i go rzuciłeś bo teraz programiści zarabiajo 15k więc stwierdzasz, że zrobisz sobie studia informatyczne. A co jeśli za 5 lat zarobki programisty drastycznie spadną? Wtedy stwierdzisz, że zrobisz sobie kolejne, inne studia?
Mam wrażenie, że po prostu nie przemyślałeś swojej decyzji i idziesz tam gdzie większość, czyli do programowania. Studia dla kogoś, kogo informatyka nie intersuje mogą być strasznie frustrujące. Pierwszy rok to głównie zakuwanie matmy i fizyki, 3/4 informacji musisz się nauczyć tylko po to, aby zdać test a potem zapomnieć. Na 2 roku zaczynają się dopiero jakieś ciekawe przedmioty, ale i tak większość nie będzie cię zapewne interesowała.

Kolejna rzecz - obecnie praktycznie nikt nie patrzy na to jak "pilnym" i "dobrym" studentem jesteś - no dobra, profesor może patrzy ale pracodawca? Zapomnij, pracodawce głównie interesuje tylko:

  • twoje umiejętności
  • twoje doświadczenie zawodow
  • ewentualnie twoje projekty
  • duże korpo interesuje papierek twojej uczelni.
    To czy będziesz pilnym uczniem czy jechał na trójach nie ma znaczenia, o ile będziesz miał cenne dla pracodawcy umiejętności.
    (Nawiasem mówiąc - nie ma czegoś takiego jak Polska prestiżowa uczelnia - jeśli dobrze pamiętam Polskie uczelnie nie są nawet w top 100 ani top 200 światowych uczelni także gdzie tu mowa o prestiżu)

Mam jednak wrażenie, że jest to opcja głównie dla olimpijczyków, osób młodych i zdolnych. I to oni właśnie zgarniają najlepsze oferty o pracę.

Tutaj to już całkiem odpłynąłeś. Najlepsze prace dostają osoby z największym skillem i najlepszą umiejętnością sprzedaży siebie. Bycie mistrzem w olimpiadzie nie przekłada się na pracę.

Kolejna sprawa to jak zamierasz się utrzymać? Jeśli myślisz o pracy to ledwo starczy ci czasu na naukę na uczelnie - braknie ci czasu na rozwój własny. Możesz wybierać albo praca + szkoła albo szkoła + własny rozwój. Jeśli chcesz pracować już podczas studiów to nie ma zmiłuj - musisz poświęcać te 4-5 godzin dziennie i na bieżąco ogarniać studia. A co do wieku - większość zaczyna pracę programisty mając 22-25 lat, problem byłby gdybyś miał 40 lat albo 50, ale podobno nawet i tacy się zdarzają, nie wnikam.

Ogólnie mam wrażenie, że żyjesz w jakiejś bajce głoszonej przez profesorów uczelni mówiącym o jakimś prestiżu, dobrych ocenach, statusu uczelni. 99% pracodawców ma w nosie to jakim jesteś studentem i gdzie studiujesz - oczywiście pod warunkiem, że studiujesz Informatykę na państwowej uczelni. Serio pracodawców nie obchodzi prestiż uczelni, twoje oceny, czy olimpiady. W przypadku pierwszej pracy czy stażu ktoś cię może o to zapytać, ale jak już będziesz miał rok doświadczenia to nikt cię nawet o uczelnie nie będzie pytał.

0
witold12 napisał(a):

Tak na serio - zaczynacie tych studiów w tym wieku nie jest złym pomysłem, o ile jest się pewnym, że się te studia polubi i je ukończy. Studiowałeś kierunek nieścisły i go rzuciłeś bo teraz programiści zarabiajo 15k więc stwierdzasz, że zrobisz sobie studia informatyczne. A co jeśli za 5 lat zarobki programisty drastycznie spadną? Wtedy stwierdzisz, że zrobisz sobie kolejne, inne studia?
Mam wrażenie, że po prostu nie przemyślałeś swojej decyzji i idziesz tam gdzie większość, czyli do programowania. Studia dla kogoś, kogo informatyka nie intersuje mogą być strasznie frustrujące. Pierwszy rok to głównie zakuwanie matmy i fizyki, 3/4 informacji musisz się nauczyć tylko po to, aby zdać test a potem zapomnieć. Na 2 roku zaczynają się dopiero jakieś ciekawe przedmioty, ale i tak większość nie będzie cię zapewne interesowała.

Kolejna rzecz - obecnie praktycznie nikt nie patrzy na to jak "pilnym" i "dobrym" studentem jesteś - no dobra, profesor może patrzy ale pracodawca? Zapomnij, pracodawce głównie interesuje tylko:

  • twoje umiejętności
  • twoje doświadczenie zawodow
  • ewentualnie twoje projekty
  • duże korpo interesuje papierek twojej uczelni.
    To czy będziesz pilnym uczniem czy jechał na trójach nie ma znaczenia, o ile będziesz miał cenne dla pracodawcy umiejętności.
    (Nawiasem mówiąc - nie ma czegoś takiego jak Polska prestiżowa uczelnia - jeśli dobrze pamiętam Polskie uczelnie nie są nawet w top 100 ani top 200 światowych uczelni także gdzie tu mowa o prestiżu)

Nie są nawet w top 100 europy co dopiero świata XD

0
witold12 napisał(a):

Tak na serio - zaczynacie tych studiów w tym wieku nie jest złym pomysłem, o ile jest się pewnym, że się te studia polubi i je ukończy. Studiowałeś kierunek nieścisły i go rzuciłeś bo teraz programiści zarabiajo 15k więc stwierdzasz, że zrobisz sobie studia informatyczne. A co jeśli za 5 lat zarobki programisty drastycznie spadną? Wtedy stwierdzisz, że zrobisz sobie kolejne, inne studia?

Robiłeś w ogóle rozeznanie na warszawskim rynku pracy? Wiesz, że na przykład we front-endzie po 2, 3 latach zarabia się na rękę 3, 4, czasem 5 tysięcy zł? I nie są cenienie ani poszukiwani seniorzy tylko właśnie średni regular-developerzy za 5, 6 do 7 tysięcy na działalności gospodarczej?

Z bańki "15k" tak szybko schodzi powietrze, że za 3 lata możesz wracać z powodu zarobków do pierwotnego zawodu.

Weź sobie 20 ofert pracy, weź medianę wynagrodzeń i rodzaj umowy, zorientuj się kto jest poszukiwany. Nie sugeruj się rzuconym to i tam ogłoszeniem za 20 tysięcy. Wyczuwaj trend w którym podąża ten rynek.

1

Rozważam uczelnie głównie pod względem perspektyw zawodowych

Studia rzadko kiedy dają ci perspektywy zawodowe (ok, może medycyna, seminarium duchowne itp. czy inne typowe "zawodówki" ). Ja tam nie wiem, czy absolwenci informatyk dostają pracę dzięki temu, że studiowali informatykę, czy może po prostu dlatego, że coś umieją, bo się np. uczyli w domu ponad program studiów? I mają pracę pomimo faktu studiowania (=złodziej czasu), a nie dzięki niemu?

Chciałbym **pozbawić się dyspozycyjności ** i zacząć dorabiać w branży jeszcze podczas studiów.

aha... (zmieniłem oczywiście tekst na bardziej dosadny). Z drugiej strony, jeśli studiujesz już jakiś kierunek, to chyba zdajesz sobie sprawę, że studia zajmują czas i być może nie będziesz mógł podjąć pracy na pełen etat? (a nie zawsze chcą zatrudniać na część etatu).

(nie to, że pójście na studia jest złe. Raczej mi chodzi po prostu o to myślenie studia jako bezbolesny wehikuł do pracy i lepszego życia, gdzie pracodawcy będą do ciebie walić drzwiami i oknami, a ty oczywiście będziesz tylko wybierać w ofertach i pracować, w ogóle nie chodząc na zajęcia ani nic nie zaliczając)

Mam 24 lata.
...
Mam jednak wrażenie, że jest to opcja głównie dla olimpijczyków, osób młodych i zdolnych.

Masz 24 lata, uważasz się za starego, a w rzeczywistości jest to myślenie w stylu 18-latka, który dostał dowód osobisty i nagle poczuł, że jest dorosły, i go to przeraziło. I poczuł się stary.

Obejrzyj: https://www.instagram.com/p/BocmgBgH1S5/?taken-by=garyvee
(gość po prawej do około 29 roku życia zapieprzał pomagając ojcu w sklepie winiarskim. Potem dopiero założył swój, przynoszący wielkie zyski, biznes).

Mam jednak wrażenie, że jest to opcja głównie dla olimpijczyków, osób młodych i zdolnych. I to oni właśnie zgarniają najlepsze oferty o pracę.

Zakładając nawet, że tak jest, to korelacja nie musi być przyczyną. Może są po prostu najbardziej wygadani, pewni siebie i mają mniej oporów, wymówek. Przecież "młody i zdolny" to często inne określenie na "sunący do przodu bez zahamowań".

byłbym w pewnym stopniu lekceważony z powodu swojego wieku. W końcu dostałbym licencjat w mając 27 lat, a magistra 29.

Nie pisze się wieku w CV. Zresztą obstawiam, że 24 latek może być bardziej lekceważony, jeśli trafisz na starszych od siebie programistów.

Rozważam uczelnie głównie pod względem perspektyw zawodowych
(...)
Chciałbym pójść na studia i zacząć dorabiać w branży jeszcze podczas studiów.
(...)
jest (...) prestiżowym kierunkiem
(...)
przedstawiciele dużych firm jak Google czy Microsoft przeprowadzają wiele rekrutacji wśród jego studentów.
(...) jest to opcja głównie dla olimpijczyków, osób młodych i zdolnych. I to oni właśnie zgarniają najlepsze oferty o pracę.
(...)
Tymczasem ja, nawet gdybym się starał, byłbym(...) lekceważony
(...) dostałbym licencjat
(...)
nie mógłbym nawet pochwalić się tytułem inżyniera ludziom, którym chciałbym zaimponować

Przyjrzyj się temu co napisałeś (skróciłem trochę i zamieniłem pogrubione teksty na bardziej dosadne). Czy nie jest to dość naiwne myślenie, pełne wishful thinking z jednej strony (będę studiować a jednocześnie pracować! Prestiżowy kierunek! Google i Microsoft zatrudniają), a z drugiej strony pełne nieracjonalnych obaw przed złym światem (jest to opcja dla olimpijczyków! nie jestem godny! Cokolwiek bym zrobił, to i tak mnie zlekceważą. Nie będę mógł zaimponować innym ludziom).

Po prostu mało w tym racjonalnego myślenia i chłodnego osądu, a więcej emocji, zarówno tych hiperoptymistycznych, jak i takich nieracjonalnie pesymistycznych.

0

Chodzi mi po prostu o to, że dużo korporacji woli młodszych pracowników. Nie wiem jak to wygląda w korporacjach w branży informatycznej. Dlatego też napisałem ten post.

Jeśli chodzi o tytuł inżyniera, to nie po to, żeby pochwalić się znajomym, tylko pracodawcy. W końcu kierunek ścisły, to zawsze pomaga tytuł inżyniera, żeby jakoś rozpocząć w branży.

A no i o ocenach na studiach pisałem, bo szczerze mówiąc nie wiem jak to jest, ale myślałem, że pracodawcy patrzą np. na to w programach stażowych na studiach. Jakoś muszą w końcu odcedzić tych lepszych od tych gorszych.

0

Jeżeli bardzo dobrze poruszasz się w matematyce to MIM UW, a jeżeli dobrze to MINI PW. Jeżeli średnio to patrzyłbym na inne wydziały.

0

A nie lepiej pójśc na studia zaoczne (moga być internetowe)? Możesz pójśc na jakiejś inżynierskie na PW, przebrnąć 1 rok a w tym czasie będziesz miał matmę czy fizykę zaliczoną i przenieść się na OKNO PW. A z całym szacunkiem do topowych firm byłoby Ci się ciężko dostać bo one wymagają tez bardzo dużo wiedzy której na samych studiach nie zdobędziesz...

@mowensted szukałem właśnie jaką uczelnie skończył Tomek Nurkiewicz i nie mogłem znaleźć. A nie sądze żeby nie był traktowany jakoś specjalnie gorzej.

1

Jeśli chodzi o tytuł inżyniera, to nie po to, żeby pochwalić się znajomym, tylko pracodawcy.
W końcu kierunek ścisły, to zawsze pomaga tytuł inżyniera, żeby jakoś rozpocząć w branży.

Tylko pytanie o koszty takiego tytułu. Kilkuletnie studia to są grube tysiące złotych (niezależnie czy studiujesz na płatnych czy darmowych studiach - nawet studiując na darmowych ponosisz pewne koszty, choćby w postaci mniejszej dyspozycyjności, więc efektywnie mniej jesteś w stanie zarobić i ograniczasz swą mobilność zawodową do ofert na część etatu, ew. do ofert z elastycznym czasem pracy).

Pytanie też o rzeczywisty "bonus", który daje taki dyplom. Ale może jakiś jest, widzę czasem oferty, które wymagają wykształcenia wyższego, więc teoretycznie taki dyplom mógłby ci otworzyć parę drzwi...

Z drugiej strony czy to dobra inwestycja czasowa? Może zamiast przez kilka lat uczyć się na uczelni mnóstwa niepotrzebnych rzeczy, lepiej byłoby po prostu dać sobie kilka lat na naukę programowania? (a w międzyczasie chodzić na rozmowy i ćwiczyć się w chodzeniu na rozmowy, np. uczyć się rozwiązywać testy na algorytmy albo ogólnie "badać teren". Wbrew pozorom nie wystarczy mieć dyplom czy wiedzę, bo samo przechodzenie rozmów kwalifikacyjnych to też sztuka. Nie bez powodu można znaleźć w sieci świadectwa ludzi, którzy byli dobrzy w programowaniu, a jak poszli gdzieś na rozmowę, to nie przeszli testu i nie zostali zatrudnieni)

0

Dokłanie jak @LukeJL napisał. Myślisz o tym że to Ci pomaga, ale pomyśl o kosztach w postaci "straconego" czasu. Ja uważam że dobrą opcją są studia zaoczne np. na OKNIE - możesz tam bardzo dostosowywac tempo studiów, (robić 1 rok 2 lata) więc "w tle" będziesz robił tego inżyniera a nie będziesz myslał o tym że nie masz na nic czasu innego. Zawsze możesz też pójśc na rok studiów dziennych żeby pozaliczyć matematyke i fizyke i wtedy już dużo łatwiej przejdziesz przez zaoczne

0

Teoretycznie jak rozwiążesz jakiś wyższy problem, a takich jest pełno w ML chyba najwięcej patentów, to przy dobrych wiatrach i opublikowaniu tego, sami po ciebie przyjdą, cię wziąć do pracy.

Studia w sumie dają pewien emocjonalny status społeczny, będziesz pewniejszy siebie możliwe, co ci bardzo dużo da.

0

Skończyłem jedną z tych uczelni, o które pytasz.
Napiszę tak: programować Cię tam nie nauczą, nie nauczą Cię tam niczego praktycznego (mnie niczego nie nauczyli). Studia te są bardzo trudne. I męczące. Zacząłem pracę mając 25 lat, nic nie umiejąc, wszystkiego nauczyłem się sam.
Natomiast takie studia otwierają pewne drzwi, warto też mieć ambicje, to jest zawsze w cenie.
Myślę, że po cyt. "nieścisłym kierunku" przenosząc się na takie studia możesz doznać ciężkiego szoku :-). Ale trzymam kciuki. Powodzenia.
Moim zdaniem MINI jest trudniejsze, ale to też zależy od profilu osoby, która studiuje. MIM jest jednak trochę łatwiejszy (chyba).

2

Ogólnie studia i bootcampy to temat rzeka, ale ustalmy dwie sprawy:

  1. Studia nie są po to, żeby Cie nauczyli, tylko żebyś Ty się nauczył.
  2. Jeżeli ktoś twierdzi, że przez 5 lat studiów NIC się nie nauczył, to znaczy że zmarnował 5 lat życia i studia nie mają tutaj nic do rzeczy.

PS. Jeżeli ktoś twierdzi, że dopiero po studiach "sam się nauczył" to gratuluje, właśnie odkrył na czym polega studiowanie. Szkoda, że tak późno.

1

@goJavaGo: na każdych studiach informatycznych sa algorytmy i struktury danych. Uważasz że to jest "niepraktyczny" przedmiot? Bo jeśli tak to dobrze że z Toba nie pracuje :)

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1