Wątek przeniesiony 2021-08-21 16:05 z Kariera przez cerrato.

Koniec leasingów - wrzutka w Polskim Ładzie

0

@wadus: No dobrze jak będzie druga opcja bo jakoś średnio widzę wycenianie samochodu a później udowodnianie, że się nie zaniżyło kwoty wykupu.

0
wadus napisał(a):

Czyli co? Jak skonczy się leasing i wykupie auto to muszę do ceny wykupu doliczyć cały VAT od aktualnej wartości auta? Czy po prostu place kwotę wykupu i dopóki nie sprzedam auta nie muszę płacić vatu do US?

Wykupujesz i używasz, dopóki nie sprzedasz nie musisz żadnego VATu do US płacić.

1

No to wynajmujcie na najem długoterminowy i co 3 lata zmieniajcie proste. Placisz tylko rate wrzucasz w koszty a auto nigdy nie jest Twoje w zwiazku z czym plusem jest to, że nie bawisz sie w zadne wpisywanie wypisywanie majątku, sprzedaże wykupy itd. Procent pewnie wiekszy prowizji ale zawsze coś.

0

Pojawił się ciekawy artykuł na money.pl odnośnie ryczałtu:

Jak wynika z ustaleń money.pl, w liczącym blisko 300 stron projekcie ustawy podatkowej, którą przygotowało Ministerstwo Finansów, faktycznie znalazły się nowe przepisy dotyczące ryczałtowców. Rząd przygotował dla nich obniżenie zryczałtowanych stawek podatkowych z dotychczasowych 17 proc. do 14 proc. Ale nie dla wszystkich. Jak się okazuje, spośród 35 wolnych zawodów, które są obecnie na stawce 17 proc., obniżenie podatków obejmie tylko cztery grupy zawodowe: lekarzy, pielęgniarki, inżynierów i programistów. Tak wynika z projektu ustawy, do której dotarł money.pl.

To nie wszystko. **Zmieni się również wysokość składki zdrowotnej dla ryczałtowców. Ma ona wynosić 25 proc. stawki podatkowej. **

Ile zapłaci zatem lekarz? 14 proc. x 25 proc. = 3,5 proc. składki zdrowotnej. W przypadku księgowego: 17 proc. x 25 proc. = 4,25 proc., czyli o 0,75 proc. więcej. Kwoty te będą naliczane od przychodów.

Lekarz będący na ryczałcie zapłaci więc od przyszłego roku podatek w wysokości 14 proc. + 3,5 proc. = 17,5 proc. łącznie, a księgowa: 17 proc. + 4,25 proc.= 21,25 proc. **Do tego trzeba doliczyć jeszcze ubezpieczenia społeczne. **

Końca leasingów raczej nie będzie ale niektórzy mogą mieć dylemat co zrobić:

  • przejść na ryczałt i darować sobie leasingi ale płacić mniejszy dochodowy i 3,5% zdrowotnej

czy

  • ogólne zasady/liniówka z możliwością odliczenia kosztów ale płacić większy dochodowy i 9% zdrowotnej
1
i1792 napisał(a):

Końca leasingów raczej nie będzie ale niektórzy mogą mieć dylemat co zrobić:

  • przejść na ryczałt i darować sobie leasingi ale płacić mniejszy dochodowy i 3,5% zdrowotnej

czy

  • ogólne zasady/liniówka z możliwością odliczenia kosztów ale płacić większy dochodowy i 9% zdrowotnej

Trzeba by kupić naprawdę drogi samochód na naprawdę krótki czas, aby nadal opłacało się zostać na liniówce.
Leasing + ryczałt nadal ma sens, bo przynajmniej VAT się odliczy.

1

Właśnie sobie uświadomiłem, że na polskim rynku wtórnym ceny samochodów spadną.

Coś czuję, że po powodzi w belgii i niemczech pojawi się mnóstwo ofert na "niebite, używane przez niepalaca kobiete, stan idealny, igła, pachnące nowością" okazje :), wiec jezeli alternatywą jest leasing nowego lub uzywka za gotówkę, to może być wesoło, szczególnie zważywszy jak elektronika znosi zalanie.

2

@twoj_stary_pijany: Rozumiem że zatrudniasz ludzi i masz siedzibę w której możesz postawić tą zjeżdżalnię? Bo jeśli tak to wydaje mi się że możesz to sobie dopisać skoro można meble amortyzować itp. Jeśli pracujesz sam to nie możesz odpisać bo nie nosi to śladów potrzebnych do pracy. Moi znajomi odpisują sobie konsole i siłownie z tym że stoją one w budynku firmy, a nie u nich w domu. — YourFrog2 dziś, 10:17

Czyli to jest dyskryminacja. Mam sobie niby wybudować pałac jak Google, żeby móc odliczać sobie zjeżdżalnię, konsolę i siłownie? Przecież to by była jawna niegospodarność. Rozumiem, że budowa takiego pałacu jest już akceptowalna, a kupno droższego samochodu niż 100k jest niegospodarnością?

Każdy będzie miał inną definicję minimum do przeżycia i funkcjonowania. Będąc na studiach byłem w stanie przetrwać za naprawdę groszowe pieniądze. Ograniczyłem używki do minimum. Piję wodę zamiast napojów słodzonych. Staram się mieć zbalansowaną dietę, żeby nie palić benzyny na dojazdy do lekarzy.

I tak, kupiłem sobie samochód, którego nie potrzebuję. Powtarzam to wszystkim znajomym, którzy mnie pytają o to czy nie lepiej było kupić coś tańszego. Kupiłem go, właśnie po to, żeby Janusz miał ból d**y, że on musi dojeżdżać Pasatem do fabryki, kiedy u mnie na podjeździe rdzewieje samochód wzięty w leasing, którego nie potrzebuję bo pracuję zdalnie. Na tym polega luksus na który ciężko zapracowałem. Zrobiłem to, żeby dołożyć się dealerowi i inżynierom z tego koncernu na studia dla ich dzieci. Bo wolałbym te pieniądze spuścić w kiblu niż oddać w inflacji na 500+. Wspierając motoryzację wspieram ludzi pracowitych i pokazuję, że idąc na studia i ciężko pracując można coś osiągnąć. Nawet jeżeli to zaimponuje jakiemuś próżnemu Januszowi, który pośle dziecko na studia to osiągnę swój cel.

A w ogóle, ta dyskusja jest żenująca, że za luksus w tym kraju uznawany jest przedmiot za 23k euro. Ostatnio Ćwiąkała w jednym ze swoich filmów wspomniał o jednym managerze ekstraklasy, który mówił, że na negocjacje z piłkarzem najlepiej jest pojechać fajnym samochodem bo to bardzo ułatwia negocjacje. Po tym jak kupiłem samochód zauważyłem, że to nie jest tak, że piłkarze są próżni. To ludzie są próżni. Skoro leasing samochodu do 150k wzbudza takie emocje.

1

@twoj_stary_pijany: Moje słowa były odpowiedzią na twój komentarz. Powiedziałem Ci że moi znajomi odliczają sobie konsole, siłownie, naukę języków oraz wyjścia z pracownikami na integracje. Robią to w sposób legalny i pracują w branży IT. Jednak nie są to jednoosobowe firmy tylko takie co zatrudniają ludzi.

Jeśli kupujesz coś co jest potrzebne do pracy np poprzez podnoszenie morali pracowników to powinieneś móc to sobie wliczyć w koszty (jeśli czegoś nie można, a jest potrzebne to uważam to za błąd w przepisach). Natomiast jeśli chcesz kupić piłkarzyki i kłamiesz w żywe oczy na formularzu że jest to przedmiot potrzebny do twojej pracy to powinieneś dostać mandat (zauważ że mówię teraz personalnie, a nie o załodze). Inna sprawa jak oceniać przydatność takiego produktu itp.

Ulgi na auta pomyślane były aby przedsiębiorcy kupowali nowe auta używali ich w firmie po czym sprzedawali dalej. Słowo klucz "w firmie" więc domyślnie (wiadomo nie w każdej branży) auto to było bardziej dostawczym autem niż limuzyną. Ludzie wraz z firmami handlującymi autami zauważyli że istnieje luka i można sprzedawać w ten sposób dowolne auta i dlatego próbują to ukrócić (albo ktoś nie dostał doli w rządzie).

Osobiście jestem za wspieraniem przedsiębiorczości u polskich obywateli jednak tej prawdziwej czyli gdzie ktoś świadczy usługę / produkuje towary dla wielu podmiotów, a nie jest to firma córka innej firmy i służy do ograniczenia płatności w vacie (patrz youtuber). Jeżeli masz firmę świadczącą jakąś prawdziwą usługę i firma ta rozrasta się to będziesz potrzebować nowego auta ale nie na wymianę starego tylko dla nowego pracownika.

Mi nie przeszkadza że sąsiad jeździ świetnym autem i będzie je zmieniać co 2-3 lata. Jego kasa jego sprawa. Jednak przeszkadza mi że młodzi przedsiębiorcy wiążą sobie pętle na szyi bo myślą że im się to opłaca (w excelu wychodzi że jeszcze zostanie na koniec msc). Czy ta poprawka jest skierowana by coś w tym zmienić? NIE!

Zobacz że mnie ten nowy ład również dotyczy bo uderza w pracowników na umowie o pracę jednak nie jącze w sieci że to nie sprawiedliwe. Nawet wiem jak skorzystać na ich głupocie.

Czy ktoś z was potrafi mi tak naprawdę wytłumaczyć sens brania leasingów na auto do firmy która tego auta nie potrzebuje? Przecież to sprawia same problemy w momencie gdy chcecie rozbudować firmę albo zacząć zatrudniać pracowników.

0

Nowy Bezład, mówicie ...

2

Czy ktoś z was potrafi mi tak naprawdę wytłumaczyć sens brania leasingów na auto do firmy która tego auta nie potrzebuje? Przecież to sprawia same problemy w momencie gdy chcecie rozbudować firmę albo zacząć zatrudniać pracowników.

Nie rozumiem w ogóle pytania. Pytasz o to generalnie do czego służy wynalazek zwany samochodem czy dlaczego ludzie biorą taki za 150k zamiast taki za 50k? Raz na miesiąc mam się przejechać do klienta. Kiedyś woziłem się autobusem, ale teraz wożę się samochodem. Mam mieć dwa samochody, jeden prywatny i jeden firmowy, żeby urzędnik był zadowolony? Każdy koszt firmy możesz podważyć jako luksus. Mówiłem już, że ludzie są próżni. Przyjedziesz do klienta fajnym autem to wynegocjujesz lepszy kontrakt.
Jeżeli chodzi Ci jednak o porównanie kosztów leasingu i kupna za gotówkę, napisałem o tym wpis na mikroblogu ponad rok temu: Powiedzmy, że chcesz kupić n...

Jeśli kupujesz coś co jest potrzebne do pracy np poprzez podnoszenie morali pracowników to powinieneś móc to sobie wliczyć w koszty (jeśli czegoś nie można, a jest potrzebne to uważam to za błąd w przepisach).

W taki sposób mogę uzasadnić każdą fanaberię. Pracownikowi na UoP mogę kupić i odliczyć wszystko, żeby podbić jego morale. A sobie nie mogę odliczyć wody. Równie dobrze możesz uważać droższy samochód za podbijanie morali. Oczywiście przedsiębiorca na DG to śmieć i jemu się woda nie należy.

1

@YourFrog2:

Ulgi na auta pomyślane były aby przedsiębiorcy kupowali nowe auta używali ich w firmie po czym sprzedawali dalej. Słowo klucz "w firmie" więc domyślnie (wiadomo nie w każdej branży) auto to było bardziej dostawczym autem niż limuzyną. Ludzie wraz z firmami handlującymi autami zauważyli że istnieje luka i można sprzedawać w ten sposób dowolne auta i dlatego próbują to ukrócić (albo ktoś nie dostał doli w rządzie).

I tak właśnie wygląda wróżenie z fusów.

  1. Jakie ulgi? Nie ma żadnych ulg. Odliczenia vatu i podatku są takie same dla samochodu jak i klawiatury.
  2. Używanie aut dostawczych i sprzedawanie dalej. Myślisz, że ludzie biorą samochody dostawcze z wykupem 1%, by zrobić w 3 lata 300-500k przebiegu i to potem sprzedać prywatnie? Zasmucę Cię, nie biorą. Taniej wychodzi leasing ala wynajem i puszczenie tego dalej.
  3. Próbują ukrócić? Zasmucę Cię, bo według tego co jest napisane, dalej będziesz mógł kupić sobie dowolne auto, odliczyć z niego 25% na firmę, dalej będziesz mógł robić setki tysięcy km skodą w dieslu, zbierać faktury po rodzinie i znajomych a następnie rozliczać 75% kosztów paliwa.
    To jest po prostu populizm, szukanie pieniędzy na rozdawnictwo i projekt "rodzina na swoim". To wszystko jest dalszym kupowaniem elektoratu 2w1, "dowalą" znienawidzonym przedsiębiorcom, zyskają jeszcze większy elektorat 500+ i babcia+.
  4. "Ludzie wraz z firmami handlującymi autami zauważyli że istnieje luka i można sprzedawać w ten sposób dowolne auta" - przecież to jakiś promil. Przydałyby się w ogóle statystyki w jaki sposób ludzie leasingują samochody i je sprzedają. @.andy jest dobry w te kredki :D Z opowiadań większości znajomych nie-programistów i tak każdy kupuje sobie autko na 4-5 jak nie więcej lat i prawie nikt nie myśli o sprzedaży po 3.5 roku.
0

Firmę zakłada się po to by zarabiała pieniądze, a nie je traciła (tak, nawet netflix ma w końcu zarabiać :D). Płacenie więc za coś co jest firmie nie potrzebne jest hmm bezsensu z punktu widzenia właściciela który chce powiększać firmę. Przecież jeżeli kupię telefon za 5.000 zł to nawet po odliczeniu podatku muszę za niego zapłacić 4.050 zł które trzeba zarobić.

Sporo czytałem książek odnośnie prowadzenia działalności gdy sobie liczyłem jej opłacalność i wszędzie mówili że nawet na JDG powinno się rozdzielać pieniądze moje / firma bo to powoduje później problemy w zarządzaniu (czyt. wypłacać sobie pieniądze). Musisz mi wybaczyć ale nie przemawia do mnie to że ktoś kupuje sobie jaguara tylko po to by pojechać do klienta i mu poszpanować.

Odrzuć proszę całkowicie swoje przekonania i przejdźmy na formę matematyczną. Po co firma jako byt ma kupować auto za 150.000 zł gdy dokładnie taką samą pracę wykona autem za 20.000? Nawet jeśli odliczysz sobie większy podatek VAT to w dalszym ciągu ograniczasz możliwość wzrostu tej firmy. Gdy pomyślę że ktoś kupuje zbędne auto do firmy, a mógłby zatrudnić za te pieniądze pracownika który by zwiększył mu dochód to baranieje.

Rozumiem chęć posiadania i wypłacania sobie wynagrodzenia za ciężką pracę w firmie. Rozumiem też że auto kupione na firmę kosztuje mniej niż na osobę fizyczną z salonu. Może mówimy o innej skali firm? Bo mi chodzi cały czas o JDG.

2
YourFrog2 napisał(a):

Firmę zakłada się po to by zarabiała pieniądze, a nie je traciła

Mimo to prezesi prawdziwych korpo mają służbowe jaguary. Nawet w Kamsofcie dyrektorzy mieli służbowe samochody Kia. Więc dlaczego ja jako prezes i właściciel firmy WriteOnly nie miałbym mieć służbowego jaguara? Jak inaczej inni prezesi mają traktować mnie poważnie?

0

I tak, kupiłem sobie samochód, którego nie potrzebuję.
Na tym polega luksus na który ciężko zapracowałem. Zrobiłem to, żeby dołożyć się dealerowi i inżynierom z tego koncernu na studia dla ich dzieci.

LOL. Stawiajmy na swoich trawnikach rakiety i samochody, żeby ludzie je robili . To przypomina bicie szyb, żeby je ludzie naprawiali.

I tak, kupiłem sobie samochód, którego nie potrzebuję.
Raz na miesiąc mam się przejechać do klienta
Przyjedziesz do klienta fajnym autem to wynegocjujesz lepszy kontrakt.

To jednak potrzebujesz.

Bo wolałbym te pieniądze spuścić w kiblu niż oddać w inflacji na 500+.

Oddać w inflacji? Że jak? Nie czaję, ale swoją drogą inflacja zjada też 500+. Można kupić inną walutę.

2

Odrzuć proszę całkowicie swoje przekonania i przejdźmy na formę matematyczną. Po co firma jako byt ma kupować auto za 150.000 zł gdy dokładnie taką samą pracę wykona autem za 20.000?

Oddać w inflacji? Że jak? Nie czaję, ale swoją drogą inflacja zjada też 500+. Można kupić inną walutę.

@YourFrog2, @BluzaWczolg: powiem tak, kupiłem samochód rok temu. Gdybym go sprzedał teraz to bym jeszcze zarobił bo ceny aut poszły w górę. Gdybym trzymał pieniądze w skarpecie, to bym stracił 5% na inflacji. Gdybym miał dwa samochody, jeden na firmę, drugi prywatny to bym tracił czas na dwa samochody, pieniądze na 2 przeglądy, ubezpieczenia i przepalanie. Gdybym kupił używanego gruza za 20k to bym tracił czas na naprawy i doktoryzowanie się z auta.

Albo wyobraź sobie wypadek w gruzie składanym z dwóch aut, a w nowiuśkim aucie z salonu. Na używanego gruza za 20k dostaniesz ubezpieczenie GAP? Skoro wyceniasz swoje zdrowie na 20k to nic mi do tego.

2
YourFrog2 napisał(a):

Firmę zakłada się po to by zarabiała pieniądze, a nie je traciła (tak, nawet netflix ma w końcu zarabiać :D). Płacenie więc za coś co jest firmie nie potrzebne jest hmm bezsensu z punktu widzenia właściciela który chce powiększać firmę. Przecież jeżeli kupię telefon za 5.000 zł to nawet po odliczeniu podatku muszę za niego zapłacić 4.050 zł które trzeba zarobić.

Większość programistów na JDG jest jednak w znacznie lepszej kondycji finansowej niż Netflix, i jest na plusie od początku. ;)

Odrzuć proszę całkowicie swoje przekonania i przejdźmy na formę matematyczną. Po co firma jako byt ma kupować auto za 150.000 zł gdy dokładnie taką samą pracę wykona autem za 20.000? Nawet jeśli odliczysz sobie większy podatek VAT to w dalszym ciągu ograniczasz możliwość wzrostu tej firmy. Gdy pomyślę że ktoś kupuje zbędne auto do firmy, a mógłby zatrudnić za te pieniądze pracownika który by zwiększył mu dochód to baranieje.

Rozumiem chęć posiadania i wypłacania sobie wynagrodzenia za ciężką pracę w firmie. Rozumiem też że auto kupione na firmę kosztuje mniej niż na osobę fizyczną z salonu. Może mówimy o innej skali firm? Bo mi chodzi cały czas o JDG.

To skoro Ci chodzi o JDG, to nie ma czegoś takiego jak "firma jako byt". To jest działalność osoby fizycznej, nie odrębny byt prawny. A właściciel JDG może kupić samochód do użytku mieszanego i wrzucać część kosztów jego eksploatacji do kosztów działalności. Taki samochód nie musi służyć do wożenia towaru czy pasażerów, można nim jeździć po zakupy firmowe, odwiedzać klientów, a także zupełnie legalnie pojechać na wakacje.
A jeśli pytasz czemu lepszy nowy/młodszy niż starszy - to już kwestia subiektywna, są ludzie, którzy wolą mieć nowoczesne systemy bezpieczeństwa, wbudowaną nawigację, i gwarancję, a są tacy, którzy tego wszystkiego nie potrzebują, bo i tak jeżdżą kręcić bączki na jednym rondzie, a wał i sprzęgło sobie spawają codziennie sami.

Ogólnie tak czy siak, jeśli samochód nie służy do przewozu ludzi czy towaru, a więc jeśli nie jesteśmy firmą typu taksówka czy przeprowadzki, to nie jest on niezbędny. Jest luksusem, urządzeniem zwiększającym komfort życia, tak jak zmywarka czy ekspres do kawy.

0

@durdur i @YourFrog2 pokazują swoje oderwanie od rzeczywistości mówiąc o tym, że na firmę lepiej kupić używanego gruza za 20k niż nowe auto.

https://www.auto-swiat.pl/wiadomosci/aktualnosci/najchetniej-kupowane-auta-w-polsce-w-2020-r-dla-kowalskiego-nie-na-firme/10szdds

Nie jest przy tym tajemnicą, że większość rejestrowanych samochodów trafia do firm. W listopadzie 2020 roku jedynie 24 proc. rejestracji nowych aut dotyczyło indywidualnych nabywców. Pozostałe 76 proc. to zaś udział przedsiębiorców.

Wy po prostu nie rozumiecie, że w Polsce 3/4 nowych samochodów wprowadzonych na rynek wtórny pochodzi z firm. Ten gruz za 20k też prawdopodobnie był leasingowany 10 lat temu. Ktoś ten samochód musiał wprowadzić na rynek wtórny. Przy zabronieniu sprzedaży poleasingowego samochodu, on po prostu nie trafi na rynek wtórny i nie kupicie swojego gruza za 20k tylko będziecie musieli za niego zapłacić 30k. Zabrońmy w ogóle odliczania samochodu w DG. To jeszcze bardziej podwyższy ceny samochodów na rynku wtórnym. Chociaż nie, bo wy i tak kupicie te zalane samochody z Niemiec to wam to nie robi różnicy.

3

Chyba tylko @somekind logicznie tutaj myśli i można podyskutować. Jeszcze podejście @renderme rozumiem. Mam kasę stać mnie ale wychodzi taniej więc kupuje w leasingu ale jakby co to spłacę z palcem w nosie (czyt. robi to samo co ja zrobiłem oraz someking pisze. Ktoś ma kaprys i kupuje).

Jesteśmy na forum dla programistów. Zakładam że jeśli ktoś tu ma firmę to będzie to JDG (wiem że to tak naprawdę zakamuflowana osoba fizyczna dlatego wszyscy na około tłumaczą by to rozdzielać bo można popaść w długi) oraz że większość ludzi którzy tą firmę mają to tak naprawdę ukryty UoP (jeden podmiot jako klient, brak prywatnych projektów itp.). I zadaje proste pytanie. Jak wam z tych excelów wychodzi że zakup auta za np 100.000 zł się opłaca dla firmy. Rozumiem co napisał somekind że potrzebował prywatnie to sobie kupił, a że taniej na firmę no to taką opcje finansowania wybrał (może nawet ma na koncie żeby je machnąć jednym przelewem nie wiem nie wnikam).

Ja to widzę tak. Jeśli kupuję coś dla firmy to w myśl że ta rzecz ma się zwrócić / ma spowodować że będę mógł zrealizować jakiś kontrakt itp. Wszystko inne co kupuje do firmy uznaję za fanaberie właściciela. Mam wrażenie że ludzie tutaj bronią zakupu auta do firmy tłumacząc to "potrzebą" bo nie chcą się przyznać że to po prostu ich fanaberia. Szybciej bym zrozumiał zakup komputera za 20k, 10 telefonów, 3 tabletów i 2 laptopów bo to da możliwość weryfikacji oprogramowania na różnych systemach, urządzeniach, rozdzielczościach itp.

Także mam jedno zajebiście ważne pytanie. Dlaczego w waszej firmie jest potrzebne auto za 100.000 zł (kwota umowna) które pewnie kosztuje was z 60.000 zł w jaki sposób to zwiększa dochody firmy informatycznej która zatrudnia 0-3 osoby (może zatrudniacie więcej ale o taki przykład mi chodzi).

@twoj_stary_pijany: W swoim życiu miałem dwa auta. Jedno 10 letnie z rodziny po tym jak miałem 18 lat, a drugie sobie sam kupiłem z salonu ze swoich pieniędzy. Ale nie tłumacze tego zakupu "potrzebą" ot miałem ochotę poszedłem i kupiłem najzwyklejsza konsumpcja. Mało tego nie raz pisałem nawet w tym wątku że miałem nowe auto więc jak próbujesz atakować personalnie to sprawdź chociaż wątek.

2
YourFrog2 napisał(a): Mam kasę stać mnie ale wychodzi taniej więc kupuje w leasingu ale jakby co to spłacę z palcem w nosie (czyt. robi to samo co ja zrobiłem oraz someking pisze. Ktoś ma kaprys i kupuje)

Także mam jedno zajebiście ważne pytanie. Dlaczego w waszej firmie jest potrzebne auto za 100.000 zł (kwota umowna) które pewnie kosztuje was z 60.000 zł w jaki sposób to zwiększa dochody firmy informatycznej która zatrudnia 0-3 osoby (może zatrudniacie więcej ale o taki przykład mi chodzi).

@twoj_stary_pijany: W swoim życiu miałem dwa auta. Jedno 10 letnie z rodziny po tym jak miałem 18 lat, a drugie sobie sam kupiłem z salonu ze swoich pieniędzy. Ale nie tłumacze tego zakupu "potrzebą" ot miałem ochotę poszedłem i kupiłem najzwyklejsza konsumpcja. Mało tego nie raz pisałem nawet w tym wątku że miałem nowe auto więc jak próbujesz atakować personalnie to sprawdź chociaż wątek.

Sam sobie odpowiedziałeś.

2

Dołącze się do dyskusji, pomijając już te dylematy czy auto jest potrzebne. Jest w sieci kalkulator, gdzie można obliczyć faktyczny koszt samochodu. Do obliczeń wziąłem 140k brutto ( taka typowa KIA Proceed GT dla programisty 15k). Jak widać na załączonym obrazku sumarycznie zaoszczędzimy na liniowym 19% będąc VAT'owcem 37202,44 zł z czego VAT stanowi 13 089,43 zł ( to już ten odpowiednio pomniejszony). Więc na samym odliczeniu z podatku będzie 37202,44 - 13 089,43 = 24 113,01 zł

Teraz przechodząc na ryczałt, ale będąc Vat'owcem nie odliczymy tych 24 113,01 zł, a jedynie vat czyli 13 089,43 zł.

Aczkolwiek.. jak podałem wyżej na dochodowym oszczędzilibyśmy dodatkowe 24 113,01 zł przy podatku liniowym 19%. Zakładając zarobki 20k netto płacąc na liniowym oddajemy 3800 zł miesięcznie z naszej wypłaty (przy zerowych kosztach), a na ryczałcie przy 12% będzie 2400 zł. Różnica to 1400 zł. Zakładając, że leasing auta to 3 lata, to 36x1400 = 50,400 zł zaoszczędzone względem liniówki :D a zatem nie wychodzi to lepiej?

Obliczenia są czysto poglądowe, mogę się z czymś mylić

screenshot-20210725120341.png

4
YourFrog2 napisał(a):

Chyba tylko @somekind logicznie tutaj myśli i można podyskutować. Jeszcze podejście @renderme rozumiem. Mam kasę stać mnie ale wychodzi taniej więc kupuje w leasingu ale jakby co to spłacę z palcem w nosie (czyt. robi to samo co ja zrobiłem oraz someking pisze. Ktoś ma kaprys i kupuje).

:)

Jesteśmy na forum dla programistów. Zakładam że jeśli ktoś tu ma firmę to będzie to JDG (wiem że to tak naprawdę zakamuflowana osoba fizyczna dlatego wszyscy na około tłumaczą by to rozdzielać bo można popaść w długi) oraz że większość ludzi którzy tą firmę mają to tak naprawdę ukryty UoP (jeden podmiot jako klient, brak prywatnych projektów itp.). I zadaje proste pytanie. Jak wam z tych excelów wychodzi że zakup auta za np 100.000 zł się opłaca dla firmy. Rozumiem co napisał somekind że potrzebował prywatnie to sobie kupił, a że taniej na firmę no to taką opcje finansowania wybrał (może nawet ma na koncie żeby je machnąć jednym przelewem nie wiem nie wnikam).

Zacznijmy od kwestii formalnej. Interpretacja, czy dany wydatek jest "opłacalny" w działalności rodziłby setki absurdów interpretacyjnych. Zawsze możesz kupić używany telefon zamiast nowego, zawsze możesz wynając trochę mniejsze biuro, a może nawet tak duży i dobry monitor nie jest Ci potrzebny i kto to właściwie miałby oceniać?

Na to dochodzi druga kwestia, czyli umiejętności prowadzenia biznesu. Mój obecny szef wynajmuje bardzo drogie biuro - prestiżowe, w centrum miasta. Przypuszczam, że podobną przestrzeń biurową wynająłby za 25% tej kwoty i pewnie nie byłaby mniej komfortowa.
Dlaczego jednak on decyduje się płacić za ten prestiż? Czy jest głupi? Czy lubi wywalać pieniądze w błoto? Kim ja jestem, żeby to osądzać? Czy @YourFrog2 wiesz, czy on robi źle? Ja rocznie zarabiam pare setek tysięcy, a on paredziesiat milionów. Czy jakiś urzędnik z US, który zarabia rocznie paredziesiąt tysięcy, rzeczywiście ma kompetencje, żeby ocenić jego działanie jako opłacalne dla zysku firmy/nieoplacalne dla zysku firmy?

Przechodząc na pole faktów, programista robiący zlecenia dla jednego zleceniodawcy na B2B raczej nie potrzebuje tego prestiżu i raczej mu się on nie zwróci. Zleceniodawcy nie interesuje samochod klepacza.
Ja jednak miałem epizot w swoim życiu, że robiłem zlecenia na własny rachunek dla firm spoza IT i tutaj nie mam wątpliwości, że prezesi firm nie traktowaliby mnie powaznie, gdybym przyjechał autem za 20k. Raz nawet czegoś takiego doświadczyłem, że zostałem potraktowany jak "absolwent", który chce 50 000 za aplikacje. Taka to buraczana mentalność.

Powiedzmy zatem to jasno - programiście, który dojezdza wykonywać pracę w jednym miejscu lub pracuje na HO nie jest potrzebny drogi samochód, ale system podatkowy udostepnia możliwość wliczenia tego w koszty, bo nie jest w stanie być tak szczegółowy, żeby rozsądzić jaki programista jeździ do klientów, a jaki nie jeździ i to jest normalne. Na poziomie legislacyjnym odliczenie jest ograniczone do 150k., a powyżej tej kwoty ocenia się to jako fanaberię.

Ja to widzę tak. Jeśli kupuję coś dla firmy to w myśl że ta rzecz ma się zwrócić / ma spowodować że będę mógł zrealizować jakiś kontrakt itp. Wszystko inne co kupuje do firmy uznaję za fanaberie właściciela. Mam wrażenie że ludzie tutaj bronią zakupu auta do firmy tłumacząc to "potrzebą" bo nie chcą się przyznać że to po prostu ich fanaberia. Szybciej bym zrozumiał zakup komputera za 20k, 10 telefonów, 3 tabletów i 2 laptopów bo to da możliwość weryfikacji oprogramowania na różnych systemach, urządzeniach, rozdzielczościach itp.

Mam komputer za 20k i z 6 telefonów - serio ich potrzebuje do pracy.

Także mam jedno zajebiście ważne pytanie. Dlaczego w waszej firmie jest potrzebne auto za 100.000 zł (kwota umowna) które pewnie kosztuje was z 60.000 zł w jaki sposób to zwiększa dochody firmy informatycznej która zatrudnia 0-3 osoby (może zatrudniacie więcej ale o taki przykład mi chodzi).

W tych czasach za 100k kupi się raczej słabej klasy, nowe auto. Czy można wymagać, żeby ludzie kupowali używne rzeczy? Używane zwykle są znacznie tańsze, ale z kupnem używanych wiąże się spory problem, bo to trzeba sprawdzić, znać się na tym, jechać, zaryzykować itp. A zysk... hmmm też nie jest taki oczywisty, bo to nie działa tak, że auto kupuje się za 100k, a po 3 latach sie je złomuje.
Jeżeli przyzwoicie użytkowałeś auto za 100k, to za 2-3 lata sprzedaż je za 70-80k, a to już nie brzmi tak źle, bo faktycznie wtopiłeś 20-30. Wbrew pozorom, podobnie można stracić jak się kupi 5 letnie za 40k, a później sprzeda za 25k po paru latach i poważniejszej awarii, która może się wydarzyć. Z resztą, widać tutaj, że ta różnica nie jest taka przerażająca, czasami dla poważnego programisty może nie być warta czasu szukania i stresu związanego z kupnem używki z autokomisu.

2
Ashanen napisał(a):

Dołącze się do dyskusji, pomijając już te dylematy czy auto jest potrzebne. Jest w sieci kalkulator, gdzie można obliczyć faktyczny koszt samochodu. Do obliczeń wziąłem 140k brutto ( taka typowa KIA Proceed GT dla programisty 15k).

Co Ty dla programisty 15k jakiś szrot oferujesz, to nawet koło premium nie stało. Jedyny legitny samochód na "k" to kaudi.

Aczkolwiek.. jak podałem wyżej na dochodowym oszczędzilibyśmy dodatkowe 24 113,01 zł przy podatku liniowym 19%. Zakładając zarobki 20k netto płacąc na liniowym oddajemy 3800 zł miesięcznie z naszej wypłaty (przy zerowych kosztach), a na ryczałcie przy 12% będzie 2400 zł. Różnica to 1400 zł. Zakładając, że leasing auta to 3 lata, to 36x1400 = 50,400 zł zaoszczędzone względem liniówki :D a zatem nie wychodzi to lepiej?

Do zeszłego roku trzeba było mieć koszty na poziomie 10% dochodów, aby liniowy był opłacalny. Programiście 15k łatwo udawało się to uzyskać leasingiem normalnego samochodu, a czasem nawet i bez leasingu.
W tym roku trzeba mieć koszty na poziomie 20% dochodów. Leasing normalnego samochodu jest już na granicy. Trzeba dużo jeździć albo mieć koszty pozamotoryzacyjne.
W przyszłym roku ponoć trzeba będzie mieć koszty na poziomie 40%. Moim zdaniem to sporo. No ok, dla programisty 15k, to byłby leasing za 5-6k, czyli pewnie jakaś limuzyna kosztująca 300k. Osobiście uważam kupowanie samochodu za równowartość dwuletnich dochodów za mocno nieracjonalne, ale co kto lubi. :P
A przy 25k to już byłby leasing z ratą bliżej 10k. Czyli auto w cenie domu. No ale trzeba robić koszty. ;)

1

Kurczę ja naprawdę chyba jestem zagłupi :D

Rozumiem co napisał @Ashanen że kupując auto na firmę da się oszczędzić 26% kosztu zakupu oraz rozumiem co napisał @renderme że czasami trzeba jakiś wydatek ponieść dla prestiżu czy chociażby dla łatwiejszego pozyskania pracowników itp. Nawet czaje to że sprzedając auto odzyskuje się pieniądze na zakup kolejnego który nie kosztuje już tyle co ten 1 własnych środków. Powiem więcej wydaje mi się że rozumiem co napisał @somekind.

Mimo wszystko ja chyba jestem jakiś dziwny i chyba obracam zbyt małymi kwotami by was zrozumieć (mówię serio bez ironii). Ewentualnie po prostu zbyt mało posiadam by uzasadnić sobie taki wydatek w domowym portfelu (co 2-3 lata) który nie jest inwestycją przy tej formie pracy jaką aktualnie prowadzę.

4

Różni są ludzie i różne czynniki wpływają na chęć posiadania drogiego samochodu. Niektórym taki samochód jest totalnie zbędny, ale potrafią sobie zracjonalizować kupno, a niektórym jest mniej zbędny, więc i racjonalizacja jest mniej abstrakcyjna.
Niemniej, jest tak wiele czynników, że chyba nie ma sensu ocenianie kto, czemu i za ile kupił samochód. Tymbardziej narzucanie komuś swojego punktu widzenia, że ma jezdzić samochodem za 20k, mija się z celem.

Rozumiem obie strony, sam jeżdże samochodem starym za ok 30k, natomiast podsumowując wydatki z nim związane, myślę, że posiadanie nowego samochodu na gwarancji nie jest aż tak złym pomysłem, zakładając, że rzeczywiście byłby to samochód na którm można polegać. Doskonale zdaję sobie sprawę, że i samochody za 30k bywają niezawodne, ale na decyzję nowy/stary wpływają też przeszłe doświadczenia motoryzacyjne :)

1
YourFrog2 napisał(a):

Mimo wszystko ja chyba jestem jakiś dziwny i chyba obracam zbyt małymi kwotami by was zrozumieć (mówię serio bez ironii). Ewentualnie po prostu zbyt mało posiadam by uzasadnić sobie taki wydatek w domowym portfelu (co 2-3 lata) który nie jest inwestycją przy tej formie pracy jaką aktualnie prowadzę.

Po prostu to nie jest stricte inwestycja firmowa, tak jak Ty to definiujesz, która ma przynieść zysk firmie w taki sposób jaki betoniarka przynosi zysk firmie budowlanej, ale jest to narzędzie pracy. Tak jak telefon jest narzędziem pracy - sam w sobie nie służy bezpośrednio do zarabiania (no chyba, że ktoś testuje aplikacje na nim), ale pozwala załatwiać różne sprawy.
A poza tym, mimo, iż jest to leasing firmowy, to całkowicie zgodnie z prawem może być używany także do celów prywatnych. Czyli to jest takie 2w1 - z jednej strony narzędzie pomagające załatwiać sprawy związane z pracą, a z drugiej pojazd prywatny.

Idei wymiany co 2-3 lata też nie rozumiem. Wybieranie modelu zajęło mi chyba z 1,5 roku, więc musiałbym zaraz zaczynać szukać następnego. :P

0

Pytanie: jeżeli w tym roku zwiększyłbym raty tak aby w grudniu wykupić auto to też łapałbym się już na nowe zasady? czy jeszcze po 6 m-scach mogłbym sprzedać samochód na starych zasadach?

0

Pytanie, czy splacone auto w leasingu operacyjnym można dać w darowiźnie żonie? Ewentualna sprzedaż samochodu przez żonę będzie podlegała opodatkowaniu jako dochód z odpłatnego zbycia rzeczy ruchomej - według skali podatkowej (art. 10 ust. 1 pkt 8 ustawy o PIT). Obowiązek opodatkowania tego dochodu ustaje po upływie pół roku, licząc od końca miesiąca, w którym nastąpiło nabycie.

Czy nowe przepisy to też uwzględnią i darowanie auta czy ew. późniejsze sprzedanie auta przez żone i tak będzie opodatkowane?

0

@wadus:

Pytanie, czy splacone auto w leasingu operacyjnym można dać w darowiźnie żonie?

To jest żenujące, że prawo podatkowe zmusza nas do takiego druciarstwa.
Znam bardzo przykry przypadek, gdzie gość miał 2 córki.
Zeby nie placic VAT zapisał na jedną z nich samochód za 200K i sprzedał.

7 lat później mu się umarło. Jest podział spadku, a wtedy druga córka wraz z mężem wymyśliła sobie, że chce cały dom po ojcu (warty około 450k), a ona spłaci siostrę tylko 25k, bo przeciez... ona dostała darowiznę 7 lat wcześniej, a darowizna młodsza niż 10 lat wlicza się do spadku.

Ogólnie trudno sobie wyobrazić, ile formalnego syfu generują te druciarstwa, które trzeba robić z podatkami.

Edit: sytuacja miała miejsce w mojej dalszej rodzinie. 100% pewna i sprawdzona. Darowizny mocno wpływają na ewentualne kwestie rozwodów, dziedziczeń itp. To ciężki kaliber, który mocno trzeba przemyśleć i rozważyć, żeby nie stała się komuś krzywda.

Aha i najważniejsze - sąd podzielił majątek w taki sposób, ze tamta siostra z mężem dostali cały dom, a druga siostra musiała się zadowolić nieistniejącą, fikcyjną darowizną sprzed 7 lat, tylko kwot nie jestem w 100% pewien, bo to trochę głuchy telefon. Pewne jest, że fikcyjną darowiznę uznali jako część spadku.

0

@renderme: ale wyobraź sobie sytuację gdzie ojciec wybudował jednej córce dom, a drugiej nie zdążył bo umarł. Czy w takiej sytuacji ta pierwsza powinna teraz mieć 1.5 domu, a druga tylko 0.5 domu? To by dopiero była niesprawiedliwość. Uważam, że to jest bardzo dobre prawo, że darowizny wchodzą w skład spadku. Ale dziwi mnie, że tylko do 10 lat. Powinno być jakieś 30 lat.

Ta jedna córka, która dostała auto za 200k powinna raczej próbować udowodnić, że te pieniądze oddała ojcu albo włożyła z powrotem w dom. Jeżeli wydała np. na życie w dużym mieście gdzie się obijała to jej strata. Nawet jak mówisz, że to Twoja daleka rodzina to zapewniam Cię, że obie strony pewnie nie komunikują swoich wszystkich pozycji.

4

A wystarczyło nie kombinować i spadek byłby OK. :D No jak sobie ktoś sam kłody pod nogi w życiu wrzuca, to niech się nie dziwi, że ma ciężko.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1