Strategia wdrożenia/zmiany firmy

0

Cześć wszystkim

Od ponad 2 miesięcy jestem w nowej firmie (od razu powiem że w poprzednich dwóch firmach miałem ponad 3l. doświadczenia). Tutaj będzie efekt "żalenia", więc jak ktoś chce to może pominąć :P

<zalesie> Firma to moje pierwsze korpo. Na rozmowie kwalifikacyjnej były inne ustalenia, a w między czasie zmienił się dyrektor i są inne. Często rozmowa jest na zasadzie "Sorry locoloco, ja tu jestem nowy i nie odpowiadam za to co ex dyrektor Ci obiecywał". Wdrożenia brak, dokumentacji brak, a jest to bardzo duży projekt i sporo rzeczy jest nazwijmy to specyficznych biznesowo. Czuję się trochę mówiąc jak zagubiony chłopiec w tym projekcie. I nie chodzi mi tu o kwestię, że np. nie potrafię zrobić Stringa tylko raczej o to, w której klasie z ponad 30 podprojektów mam zrobić tego Stringa i czy mam zrobić tego Stringa, bo opis zadania jest tak biznesowy, że nie wiadomo o co kaman. A rodzi się czasem frustracja, bo już miałem np. dwa zadania gdzie wskazano mi gdzie mogę mieć testowe dane, po czym po commicie zadanie wróciło, bo okazało się że te testowe dane nie uwzględniały specyfikacji zadania i w jednym zadaniu musiałem poprawić dwie linijki kodu, a drugie praktycznie do kosza i pisanie zmian od nowa :P
Oczywiście rozmawiałem o tym z moim dyrektorem no i powiedział, że wdrożenie będzie, ale sam musi się wdrożyć :P Trochę developerzy inni mi pomagają rozkminiać, ale wiadomo że oni też mają swoje zadanka i nie chce za każdym razem: otrzymuje zadanie = pisanie do ludzi jak żyć. No i dodam, trochę nie związane z projektem, iż firma w ramach monitoringu robi mi co 10 min screenshota ekranu</zalesie>
Nie wiem czy to co opisałem to to jest standard w korpo czy nie, bo wcześniej pracowałem w mniejszych firmach. I mocno zastanawiam się nad odejściem po okresie próbnym, który mi mija z końcem tego m-ca (oczywiście wcześniej dogadując się z inną firmą)
Czego się obawiam? Odejdę po 3m, pójdę do innej firmy, będzie jeszcze gorzej albo sami mnie zwolnią i będę miał 2*okres próbny w CV. I czy rekruterzy nie popatrzą "a, był w dwóch małych firmach, a teraz poszedł do big company i sobie nie radzi".
Myślicie, że uciekać po 3m czy też jak zaproponują mi przedłużenie to chwilę zostać i zobaczyć czy sytuacja się zmieni (i ewentualnie odejść po np. 5 miesiącach, więc po ponad okresie próbnym)?
Ewentualnie może macie pomysł jak wdrożyć się w taki duży projekt, bo chyba rozmowa z szefem to nie ma zbytnio sensu.

1

Dzień dobry w programistycznym świecie gdzie pisanie kodu to nie olimpiada informatyczna czy inne cyzelowanie kodu aż do przesady ale żmudne napierdzielanie się z zaistniałą materią.

ustalenia, a w między czasie zmienił się dyrektor i są inne

To o mnie o też jest i pewnie nie tylko o nas

okazało się że te testowe dane nie uwzględniały specyfikacji zadania i w jednym zadaniu musiałem poprawić dwie linijki kodu, a drugie praktycznie do kosza i pisanie zmian od nowa

To też o mnie
Kiedyś jak była zmiana to przy mega zagmatwanym kodzie w starym cpp aż się konsylium zebrało co robić
Bo moja zmiana robiła robotę ale zdupczyla inne rzeczy.
Zresztą nie tylko o nas.
Kolega robił w takim projekcie że mówił że jak tam dotknie się systemu do taxów to zaraz po release będzie pacz bo coś gdzieś komuś się wydupi.

Nie wiem czy to co opisałem to to jest standard w korpo czy nie

Bez tego screenshota to z moich doświadczeń tak.
Korpo to często produkt rozwijany latami gdzie jest mix wszystkiego. Bo jak sam zauważyłes co nowa miotła to nowe pomysły.

1

Gdyby ktoś miesiąc temu powiedział mi, że będzie robić mi screenshota co 10min to do tej pory bym mu się śmiał w twarz.

Moim zdaniem nie ma sensu tam pracować, uciekaj jak najdalej. Na rekrutacji do innej firmy powiedz, że z patologią nie pracujesz i już. A jeśli się boisz odejść, to organizuj sam spotkania po 30min dziennie z teamem (transfer wiedzy) i sam się zabierz za zrobienie dokumentacji.
BTW. Zastanawiam się gdzie ludzie szukają pracy, bo od czasu mojej pierwszej posady w kołchozowni nie spotkałem się już z taką patologią.

0
locoloco napisał(a):

firma w ramach monitoringu robi mi co 10 min screenshota ekranu</zalesie>

Przeglądanie ofert pracy, wysyłanie CV, odbieranie i odpisywanie na maila, to wszystko robisz na prywatnym smartfonie ;)

PS
Jak pracujesz w firmie konwojującej utargi ze sklepów i dostarczającej gotówkę do bankomatów, to normalne, że patrzą ci nieustannie na ręce i na monitor. ;)

#pdk

0

Czyżby Crossover?

2
locoloco napisał(a):

No i dodam, trochę nie związane z projektem, iż firma w ramach monitoringu robi mi co 10 min screenshota ekranu

Cała reszta to niestety bywa norma (niekoniecznie z mojego doświadczenia, ale obracam się w środowisku trochę :)) -- ale jeśli to nie jest jakaś kwestia bezpieczeństwa (państwa, firmy itp.) to tego screenshota to całkiem nie rozumiem (po cp go robią? haki jakieś na Ciebie zbierają i innych, czy co?) -- mnie by to wygoniło z firmy...

0

Dzięki Wam za odpowiedzi!

Odnośnie screenshota - na rozmowie rekrutacyjnej informowali mnie, że będzie monitoring pracy [i mam to też w umowie], natomiast przedstawiono to w sposób, że raz na dwa tygodnie muszę wypełnić raporcik pt. zadanie A robiłem 8h, a zadanie B 16 itp., więc jeszcze akceptowalne. O screenshotcie dowiedziałem się wtedy, gdy odbierałem sprzęt od administratorów i pokazali mi tą "fajną" funkcjonalność. A po co to? Wg. dyrektora podobno było kilka przypadków że ludzie na pracy zdalnej nie wyrabiali z robotą, a oglądali Netflixa, Youtube itp.

BTW. Zastanawiam się gdzie ludzie szukają pracy, bo od czasu mojej pierwszej posady w kołchozowni nie spotkałem się już z taką patologią.

Na normalnych ofertach z pracą. Do darknetów nie schodzę szukać roboty :P

Na rekrutacji do innej firmy powiedz, że z patologią nie pracujesz i już.

Tego to się nie obawiam, myślę że tutaj nie będzie problemu. Problem jest taki, że sytuacja za oknem jest jaka jest. I o ile jako świeżak w trakcie studiów znalazłem pracę w ciągu 2 tygodni i mogłem wybierać z kilku firm, jako doświadczony junior też znalazłem pracę w ciągu +- 3 tygodni, o tyle teraz gdzie niby mam 3 lata doświadczenia i wg wielu powinienem mieć zapierdziel na Linkedinie :P, szukałem pracy przez prawie 3 miesiące. I wbrew pozorom nie odrzucali mnie na rozmowach rekrutacyjnych, tylko w ogóle mnie na nie nie zapraszali - mój telefon/e-mail oraz Linkedin milczał. Temu się obawiam trochę zmiany pracy po okresie próbnym.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1