Czemu nie zdecydowałeś/zdecydowałaś się na otworzenie własnej firmy?

0

Ciekawi mnie czemu niektórzy wyjadacze, nie zdecydowali się na otwarcie swojej własnej firmy. Co wami kierowało wybierając pracę dla kogoś?

9

Może dlatego, że wolą być programistami zamiast menedżerami, biznesmenami, marketingowcami i sprzedawcami w jednym?

0

Przede wszystkim - umiejętność zaprojektowania systemu obsługującego kilkanaście milionów żądań na sekundę lub koordynacji kilkudziesięcioosobowego zespołu ludzi różnej maści wcale nie gwarantuje powodzenia w biznesie IT.

Z jednej strony można próbować przebić się innowacją - a to oznacza, że trzeba mieć ogromne szczęście, najlepiej poparte kapitałem wystarczającym do czasu, w którym przedsięwzięcie nie zacznie przynosić sensownych profitów. Czasami ten czas może nigdy nie nadejść.
Z drugiej strony można próbować też walczyć o klientów korporacyjnych bądź indywidualnych. Tylko, że w takim przypadku trzeba walczyć z dziesiątkami sobie podobnych, głodnych sukcesu wygów.

Nie każdy ma wystarczająco optymizmu na pierwsze, lub nerwów na drugie.

5

Bo w mojej własnej firmie, bez milionów na start, to mógłbym najwyżej klepać programy dla hurtowni pana Mirosława i do spożywczaka pani Basi. A tak mogę klepać rzeczy dużo ciekawsze.

0

Jeżeli chodzi o prawdziwą firmę to to jest jednak zwiększone ryzyko i odpowiedzialność.
Na etacie możesz się bardziej obijać, bo płacone masz za czas a nie za wyniki.

Jeżeli chodzi o pseudo b2b jakie często widać w firmach outsourcingowych to najczęściej nie widzą rozsądnych kosztów który by mogli odliczyć więc nie mają po co zmieniać bo zysk w porównaniu do formalności jest zbyt mały.

Dlaczego ludzie czsto przechodzą na b2b?
Często nasłuchali się pozytywów o odliczeniach, środkach trwałych i zwyczajnie nie mają pełnego obrazu.
Dopiero później dowiadują się, że przy sprzedaży samochodu będącego środkiem trwałym muszą zapłacić vat, a ktoś ich uświadomi, że niby sobie odliczyli 19% od zakupu nowego laptopa, ale 81% jego ceny jednak zapłacili, a poprzedni laptop był w zupełności wystarczający.
Na dobrą sprawę to jakie potrzebne zakupy może mieć ktoś pracujący w firmie outsourcingowej tylko, że z powodów podatkowych na b2b czyli sprzęt dostaje od klienta?
Mi przychodzą do głowy tylko szkolenia i podwykonawcy.

Są oczywiście ludzie którzy wiedzą co robią, ale o tych nie piszę, bo oni wiedzą lepiej co robią niż ja co oni robią :)

0

słowem wstępu - jdg - jednoosobowa działalność gospodarcza, czyli twór, w którym zazwyczaj ląduje programista pracujący na b2b
co do b2b to ma to sens dla jdg w momencie, kiedy obsługuje kilka firm lub kwota na fakturze jest przynajmniej dwa razy większa niż "na rękę" (przy mniejszej gra nie warta świeczki). Trzeba sobie zdać sprawę z paru rzeczy - brak płatnych urlopów, L4 można sobie wsadzić w zadek, brak okresu wypowiedzenia, nadgodziny - to te przysługujące "z urzędu". Dodatkowo jest brak "gruszy", dodatków (np. ubezpieczenie, karta multisport, itp). Oczywiście wszystkie powyższe można zawrzeć w kontrakcie ale czy każdy pracodawca na to pójdzie? Dodatkowo jeśli chcesz odliczyć np. koszt paliwa to trzeba wciągnąć samochód jako środek trwały do firmy. Jeśli z jakiegoś powodu "noga się powinie" i przyjdzie komornik to samochód zabierze.

2
Pijany Lew napisał(a):

Jeżeli chodzi o pseudo b2b jakie często widać w firmach outsourcingowych to najczęściej nie widzą rozsądnych kosztów który by mogli odliczyć więc nie mają po co zmieniać bo zysk w porównaniu do formalności jest zbyt mały.

Co kto woli, formalności zajmują około 1h na kwartał, zyskać można kilka tysięcy.

niby sobie odliczyli 19% od zakupu nowego laptopa, ale 81% jego ceny jednak zapłacili, a poprzedni laptop był w zupełności wystarczający.

Za sprzęt "na firmę" płaci się jakieś 2/3 jego ceny.

abrakadaber napisał(a):

Trzeba sobie zdać sprawę z paru rzeczy - brak płatnych urlopów, L4 można sobie wsadzić w zadek, brak okresu wypowiedzenia, nadgodziny - to te przysługujące "z urzędu". Dodatkowo jest brak "gruszy", dodatków (np. ubezpieczenie, karta multisport, itp). Oczywiście wszystkie powyższe można zawrzeć w kontrakcie ale czy każdy pracodawca na to pójdzie?

Przy B2B, nie ma znaczenia, co daje każdy pracodawca, ma znaczenie wyłącznie, co oferuje ten konkretny pracodawca, z którym chce się podjąć współpracę. Jakoś do tej pory miałem i urlop, i 100% płatne zwolnienia lekarskie, i te same dodatki, które dostawali etatowcy.

Tak czy siak - wątek jest prawdopodobnie nie o tym.

0

@somekind

Co kto woli, formalności zajmują około 1h na kwartał, zyskać można kilka tysięcy.

Na czym?
Zakładając przedstawioną przeze mnie sytuację, że osoba pracuje u lub dla klienta na jego sprzęcie tylko ze względów podatkowych fimry zatrudniającej go jest na b2b.
Można oczywiście zwiększyć wydatki, tak żeby wyszło kilka tysięcy odpisu, ale czy te wydatki faktycznie są potrzebne to już nie jestem przekonany.
Faktycznie pierwsze 2 lata oszczędza się całkiem sporo na zusie.

Za sprzęt "na firmę" płaci się jakieś 2/3 jego ceny.

Faktycznie zapomniałem odjąć vat.
Jednak wciąż jest to kupowanie za 2/3 rynkowej ceny czegoś co nie jest wcale potrzebne.
Nie mam nic przeciwko zachciankom i konsumpcji, ale wypadałoby sobie otwartym tekstem powiedzieć, że jeżeli sprzęt działa i dobrze spełnia swoje funkcje to kupienie kolejnego za 2/3 ceny to nie jest zysk ani oszczędność tylko właśnie zachcianka.

Co innego jeżeli to ktoś inny za swoje pieniądze kupi sobie sprzęt na twoją firmę, ale to jest oszczędność w stylu darmowego windowsa z Internetu.

@aurel
Jeżeli pracujesz na b2b, tak, że jedyny klient zapewnia Ci sprzęt to jakie rozsądne koszty widzisz poza szkoleniami, podwykonawcami, częścią opłat za Internet, telefon i paliwo?

3

Praca dla kogoś może dawać podobną satysfakcję, jaką można mieć przy własnym projekcie, a odpada masę stresu związanego z tym jak pozyskać i utrzymać klienta / inwestora czyli jak na tym zarobić. Grunt to znaleźć sensownego pracodawcę, który ma fajny projekt, oferuje dobre możliwości osobistego rozwoju, i który daje duży wpływ na to co się dzieje w firmie i, jeśli masz żyłkę przedsiębiorcy, ale nie na tyle aby pójść na całość z własnym biznesem - oferuje pewien udział w przyszłych zyskach (np. w postaci pakietu akcji).

Wolałbym być właścicielem 0.1% powiedzmy Apple czy Microsoft i mieć silny głos w sprawie np. jednego wybranego produktu, niż mieć 100% udziałów we własnej firmie robiącej soft dla warzywniaka pani Kasi i zastanawiać się, czy stać mnie już na zatrudnienie drugiego studenta za 2 tysiące...

Poza tym jest jeszcze jedna ciekawostka - żeby (współ)kierować firmą, wcale nie trzeba zakładać firmy. Mało osób sobie z tego zdaje sprawę, ale na stanowisko prezesa (CEO) w IT bardzo często zatrudnia się ludzi z zewnątrz. No i można się dostać się do zarządu z awansu wewnętrznego.

Jest po prostu znacznie więcej pośrednich możliwości pomiędzy "zakładać firmę" (w domyśle: od zera) a "pracować u kogoś" (w domyśle: w nudnym korpo lub Januszsofcie).

5

@aurel
Jeżeli pracujesz na b2b, tak, że jedyny klient zapewnia Ci sprzęt to jakie rozsądne koszty widzisz poza szkoleniami, podwykonawcami, częścią opłat za Internet, telefon i paliwo?

  • oprogramowanie (również nie wykorzystywane w pracy dla tego konkretnego klienta, przecież możesz mieć innych),
  • pozostały sprzęt (jw, możesz mieć innych klientów i trzeba być na nich gotowym),
  • akcesoria komputerowe w stylu kable, myszki, głośniki,
  • część opłat za prąd i czynsz (jeśli działalność zarejestrowana w mieszkaniu),
  • oprócz paliwa, również kupno samochodu, części samochodowych, akcesoriów (płyn do spryskiwaczy) i naprawy,
  • telefon i akcesoria do telefonu,
  • książki i czasopisma branżowe,
  • hosting,
  • jedzenie spożywane w trakcie spotkań biznesowych (a że u nas w korpo wszyscy na b2b, to my spotkania biznesowe mamy codziennie :P).

edit:

  • akcesoria biurowe - długopisy, papier do drukarki, teczki itp.

Ja jeszcze mam w usługach fotografię, więc dodatkowo sprzęt fotograficzny i książki na ten temat też mogę wrzucać.

I pewnie coś jeszcze pominęłam, bo przy obecnej ordynacji podatkowej wszystko zależy od twojej kreatywności... Możesz np. wpisać sobie w PKD katering, i już możesz wrzucać w koszty sprzęt kuchenny.

Jednak wciąż jest to kupowanie za 2/3 rynkowej ceny czegoś co nie jest wcale potrzebne.

Lol. Jest bardzo proste rozwiązanie tego problemu - kupuj tylko to, co jest faktycznie potrzebne o.O I ludzie na etacie mają dokładnie taki sam problem... Tylko nawet w koszty sobie nie wrzucą.

Trzeba sobie zdać sprawę z paru rzeczy - brak płatnych urlopów, L4 można sobie wsadzić w zadek, brak okresu wypowiedzenia, nadgodziny - to te przysługujące "z urzędu". Dodatkowo jest brak "gruszy", dodatków (np. ubezpieczenie, karta multisport, itp).

Mam płatny urlop, L4 mam od ZUSu, bo opłacam sobie chorobowe, mam multisporta i prywatne ubezpieczenie zdrowotne od klienta. Nadgodziny - to na umowie o pracę nie możesz ich odmówić o.O Na b2b ich po prostu nie ma, idziesz do domu i tyle.
Najpiękniejsze na b2b jest to, że jak ci klient nie oferuje tego, co chcesz, to go zmieniasz i tyle. Nie jest wcale powiedziane, że na b2b to absolutnie zakaz płatnych urlopów...

0

@aurel
Miałaś już kontrolę?
Ta żywność na spotkaniach biznesowych brzmi świetnie, thx.

0

A gdybym założył firmę z jakimiś 4-5 dobrze obcykanymi kolegami, i miał jakiś dobry pomysł? Mógłbym znaleźć inwestora.
Bo bycie samym programistą jest trochę ograniczone, i kłóci się z moim charakterem słuchanie kogoś pomimo iż mam kompletnie inne zdanie na temat danej rzeczy.

0
Pijany Lew napisał(a):

Na czym?
Zakładając przedstawioną przeze mnie sytuację, że osoba pracuje u lub dla klienta na jego sprzęcie tylko ze względów podatkowych fimry zatrudniającej go jest na b2b.
Można oczywiście zwiększyć wydatki, tak żeby wyszło kilka tysięcy odpisu, ale czy te wydatki faktycznie są potrzebne to już nie jestem przekonany.
Faktycznie pierwsze 2 lata oszczędza się całkiem sporo na zusie.

Na ZUSie oszczędza się ciągle, nie tylko przez pierwsze dwa lata. Przecież płacisz ryczałt, a nie procentowo od wynagrodzenia, jak na etacie. Do tego podatek możesz rozliczać liniowo, więc nie wpadniesz w drugi próg.

Jednak wciąż jest to kupowanie za 2/3 rynkowej ceny czegoś co nie jest wcale potrzebne.

[rotfl]
No tak, bo jak ktoś ma firmę, to sprzedawcy stoją mu nad głową z pistoletem i każą dokonywać nieracjonalnych wydatków. :D

0

@aurel, @somekind
Widzę, że muszę jednak wyjaśnić co miałem na mysli.

Z tym kupowaniem czegoć czego nie potzrebujesz to opisałem to co często niestety widać w przypadkach b2b.
Sam miałem swego czasu polew z kilku osób w fimie którzy podczas masowej migracji na b2b którzy narobili nieracjonalnych zakupów.
Rekordzistą był tester ręczny który w pierwszym tygodniu po założeniu działalności wziął samochód w leasing i kupił nowego laptopa za chyba 7k pomimo tego, że jego dotychczasowy samochód i laptop były do rpacy zupełnie ok.
Dodam jeszcze raz, że nie mam zupełnie nic przeciwko konsumpcji i zachciankom - szczególnie, że nie moja kasa -, ale jak się jasno powie, że to zachcianka - inaczej się nabijam -, a on to wtedy przedstawiał jako inwestycję i oszczędność.

2

Też mam na b2b urlop płatny, L4 płatne do 30 dni, dopłatę do multisportu, prywatną opiekę lekarską, okres wypowiedzenia. Nawet dostałem 2 tygodnie płatnego tacierzyńskiego od pracodawcy. Zależy od firmy/kontraktu jak widać.

0

Od jakiej kasy według Was opłaca się przejście na B2B?

0

Od około 3000-3500 zł netto na rękę przy umowie o pracę. Ktoś w innym wątku to wyliczal kiedyś. To też zależy na jakich warunkach.

1

ja bym powiedział, że w momencie, kiedy kwota na fakturze jest co najmniej dwukrotnie większa niż kwota netto

1

Ostatnio coraz więcej polskich firm ucieka do Czech:
http://biznes.pl/magazyny/finanse/polacy-zakladaja-firmy-w-czechach-ekspertka-polski-budzet-na-tym-traci/clgvd8

Czy próbował ktoś zakładać jednoosobową działalność gospodarczą w Czechach i w Polsce mieć umowę b2b z firmą działającą w Polsce?
Co się bardziej opłaca? Jednoosobowa działalność gospodarcza w Polsce czy w Czechach?

2

Dlaczego programiści nie zdecydowali się na założenie działalności?
To proste!
Większość z nich to totalne nolify z całkowitym skrzywieniem społecznym. Roszczeniowi, zarozumiali. Obecnie są na topie pracowniczym więc bardzo chętnie dorabiają korporacje i zagraniczne kapitały ciesząc się z piłkarzyków i darmowej pizzy w pracy. Wszystko na kredyt i kartę debetową. Kredyt na mieszkanie, samochód, Ipada i Ipoda. Tak na prawdę, programista to najniższa osoba w hierarchii - taki wyrobnik. Ma napisać co do niego należy i papa. Obecnie wielcy fachowcy informatycy - programiści.
Niestety rosnące lawinowo zarobki zaraz zaczną spadać. Będzie tak samo jak z marketingowcami - taki jest rynek. Wszystko kiedyś się wyczerpuje.
Programista zakładając swoją firmę nie przetrwałby 5 dni - konkurencja by go wyśmiała i zjadła. Pomijam b2b bo to tylko sposób na oszustwo Zusów i podatków oraz jeszcze większe wykorzystywanie polskiego pracownika - bez przywiązania do pracodawcy. Już całkowicie jako niewolnik - z dnia na dzień można kopnąć w zadek. Żaden programista nie pracuje 8 godzin dziennie - to jest praca po 12 - 14 godzin. Już do śniadania, ledwo siedzi na krześle bo do 4 rano kodował a od 8 znowu na lapku pisanie kodów dla zagranicznej korpo.
Żeby zarobić 10 000 zł / mc na rękę to trzeba poświęcić CAŁE życie przez wiele lat dla firmy. Żadna to frajda.

3

Większość z nich to totalne nolify z całkowitym skrzywieniem społecznym.

Odważne słowa.

Roszczeniowi, zarozumiali.

Powiedziałbym inaczej - domagający się precyzji (o ironio :)).

Tak na prawdę, programista to najniższa osoba w hierarchii - taki wyrobnik.

Amerykę odkryłeś :D
Pieniądze nie wypracowują się znikąd - aby powstała aplikacja, za którą klient płaci, ktoś siłą rzeczy ten kod musi napisać. Zresztą całe nasze społeczeństwo opiera się na modelu hierarchicznym i nie ma co dywagować odnośnie strefy IT akurat. Tak samo jak masz pracowników gdziekolwiek indziej - są podstawy oraz "kadra wyższa" plus podziały wewnętrzne (na przykładzie IT: junior programista, senior programista (...) tak samo jak menedżer, szef etc.).

Ma napisać co do niego należy i papa.

Jak chcesz to możesz zostać gościem od PR-u na przykład, być pod telefonem 24h/d i jedyne papa usłyszeć podczas składania wypowiedzenia :P

Wszystko na kredyt i kartę debetową. Kredyt na mieszkanie, samochód, Ipada i Ipoda.

To jest jakaś szczególna cecha programistów?

Programista zakładając swoją firmę nie przetrwałby 5 dni - konkurencja by go wyśmiała i zjadła

Więc widać taki programista nigdy nie powinien był zakładać swojej firmy.

Pomijam b2b bo to tylko sposób na oszustwo Zusów i podatków oraz jeszcze większe wykorzystywanie polskiego pracownika - bez przywiązania do pracodawcy

Coś w tym złego? O ile masz luźnego szefa to możesz się z nim po pracy umówić na siłownię, piwko (...), umowa tego nie zabrania. Jeśli chcesz to możesz nawet być bardzo przywiązanym i lecieć z nim w ślinę co jakiś czas :P

Żaden programista nie pracuje 8 godzin dziennie - to jest praca po 12 - 14 godzin (...)

Tak to wygląda tylko w Januszsoftach. Chyba że ktoś się zgodził na pracę 14h dziennie, to też opcja, ale wtedy zależna od pracownika, a nie pracodawcy.
Z innej beczki, matka mojej dziewczyny jest położną, ma jednoosobową działalność, i czasem idzie do pracy na 24h. Tak, calutki dzień, siódma rano-siódma rano w szpitalu.

Żeby zarobić 10 000 zł / mc na rękę to trzeba poświęcić CAŁE życie przez wiele lat dla firmy.

"poświęcić całe życie przez wiele lat" ktoś tutaj widzę nie miał wysokiego wyniku z matury
Anyway, pewnie chciałbyś, aby juniorzy na start dostawali 10k netto? :D
To masa kasy, o której wiele ludzi poza działem IT (przynajmniej w Polsce) może pomarzyć, i dlatego trzeba sobie na nią zasłużyć.

0

Mi nie chodzi o hajs, bo to takie drugorzędne(mówię szczerze, nie ma to takiego znaczenia jak ta "chwała" i to że kreuję coś na co inni nie mają odwagi, jedyne co mnie motywuję to to że chcę być w tym najlepszy jaki mogę być). To musi być nudne i bardzo ograniczone żyć jako programista wykonujący polecenia, i nawet jeśli po pracy prowadzi się swój własny projekt to smutna wizja przyszłości dla mnie.

Nie rozumiem dlatego czemu tak wielu młodych nie spróbowało, przecież nie mieli nic do stracenia :///

0
PrawdęCiPowiem napisał(a):

jeszcze większe wykorzystywanie polskiego pracownika - bez przywiązania do pracodawcy. Już całkowicie jako niewolnik - z dnia na dzień można kopnąć w zadek

Niewolnik nieprzywiązany do swojego pana, którego pan na dodatek wyrzuca, więc przestaje on być już niewolnikiem.
Logiczna masakra level 100. :D

0

Raczej trolling level 100, bo myślę, że to było prześmiewczo trochę.

tym niemniej...

Tak na prawdę, programista to najniższa osoba w hierarchii - taki wyrobnik. Ma napisać co do niego należy i papa. Obecnie wielcy fachowcy informatycy - programiści.
Niestety rosnące lawinowo zarobki zaraz zaczną spadać. Będzie tak samo jak z marketingowcami - taki jest rynek.

Programista programiście nierówny. Coraz więcej rzeczy będzie pewnie outsourcowane choćby do Indii, albo będą płacić biednym studentom z Polski 1500zł / miesiąc, tyle, że myślę, że to będą raczej te łatwiejsze, bardziej mechaniczne prace typu "napisać CRUD" itp. Być może dojdzie nawet do tego, że te łatwiejsze rzeczy się tak zautomatyzuje, że jak ktoś umie tylko pisać proste CRUDy to w ogóle nie będzie mieć pracy, bo do wszystkiego będą już automaty.

Tyle, że do bardziej ambitnych rzeczy będzie potrzeba specjalistów. Ktoś będzie chciał zrobić innowacyjny startup, to w dalszym ciągu będzie potrzebować specjalistów a nie wyrobników. A dobrych specjalistów zawsze jest mało, więc w dalszym ciągu dobrzy programiści będą dobrze zarabiać. Bać się mogą najwyżej osoby, które "coś umieją, ale w sumie nie za wiele".

Póki nasz świat jest tak zależny od komputerów i internetu wątpię, żeby się coś zmieniło. Ew. może ktoś zlikwiduje potrzebę programowania (np. za pomocą narzędzi wizualnych, będzie się przesuwało klocki po ekranie*), ale to dalej będzie developowanie tyle, że za pomocą innych narzędzi.

*btw. już takie próby były i tyle lat upłynęło, a dalej programiści są potrzebni...

3

Coraz więcej rzeczy będzie pewnie outsourcowane choćby do Indii

Już próbowali, okazało sie że utrzymanie tego potem kosztuje znaczniej więcej niż napisanie tego przez normalnych ludzi...

mechaniczne prace typu "napisać CRUD" itp. Być może dojdzie nawet do tego, że te łatwiejsze rzeczy się tak zautomatyzuje, że jak ktoś umie tylko pisać proste CRUDy to w ogóle nie będzie mieć pracy, bo do wszystkiego będą już automaty.

o_O Mamy rok 2015. Już od dawna istnieją takie rzeczy jak Spring Roo, Spring Boot i ich odpowiedniki w innych technologiach które w ciągu 5 minut generują CRUDa.

Póki nasz świat jest tak zależny od komputerów i internetu wątpię, żeby się coś zmieniło. Ew. może ktoś zlikwiduje potrzebę programowania (np. za pomocą narzędzi wizualnych, będzie się przesuwało klocki po ekranie*), ale to dalej będzie developowanie tyle, że za pomocą innych narzędzi.

Ale przecież my cały czas to robimy! Kiedyś był kod maszynowy i ułatwiono go przez menemoniki w asmie. Potem zebrano "standardowe funkcje" w tym asmie i zamieniono na instrukcje języka wyższego poziomu. Potem z tych instrukcji języka wyższego poziomu zbudowano biblioteki. Potem z nich zbudowano frameworki i kompnenty, a nawet całe aplikacje które dziś wykorzystuje się jako komponenty do aplikacji (np. bazy danych, kolejki etc). Cały czas budujemy z coraz bardzej złożonych klocków. Tylko że:

  • Ktoś musi te "klocki" składać.
  • Ktoś musi te klocki pisać.
  • Ludzie chcą bardziej skomplikowanych aplikacji ;] Nikt dziś nie kupuje kalkulatora który pisano by w asmie pół roku, chociaż można go napisać dziś w Pythonie w 20 minut. Dzisiaj ludzie kupują aplikację którą znów będzie sie pisać pół roku. Tylko że będzie robiła znacznie więcej :)
4

bo chce po 8h juz nie przejmowac sie niczym co jest zwiazane z praca.

0

Programista nie powinien brać się za zakładanie swojej firmy i zarządzanie ludźmi bo nie da sobie rady.
Prowadzenie firmy wymaga ogromnych kompetencji miękkich a programista takich nie ma.
Lepiej niech programista zajmie się kodowaniem i dorabianiem swojego szefa.
Damy Wam piłkarzyki, darmową pizzę, kartę multisport i do roboty po 14 godzin na dobę.
A programistów jest coraz więcej więc cena ich pracy będzie spadać w dłuższej perspektywie.

A tak w ogóle to jaka firma w Polsce pisze kod? :) Kod to się pisze w Indiach, tam gdzie jest po 4000 - 5000 programistów. U nas pisze się małe apki.

Już coraz częściej słychać, że firmy uciekają do Rumunii itp. Tam gdzie niższe koszty pracy.

Niedługo taki senior java dostanie 5000 zł netto i będzie musiał być bardzo zadowolony.

//Do sklepu zoologicznego wchodzi facet, chce kupić małpę a na oknie wystawowym siedzą cztery. Pyta się o ceny. Sprzedawca na to:

  • O ta pierwsza to kosztuje tysiaka.
  • Tak drogo??
  • No tak, ale ona pisze biegle w C pod Linuxem.
  • A no chyba że tak. A druga??
  • Druga kosztuje 3 tysiące, ale za to zna biegle C i C++.
  • No proszę, a trzecia?
  • Trzecia kosztuje 5 tysięcy - zna 5 języków: C++, Javę, C#, JS, Pythona i prowadzi bloga o rozwoju osobistym.
  • Ale mądre małpy! A czwarta ile kosztuje?
  • Ta kosztuje 10 tysięcy.
  • Ile??? To co ona potrafi??
  • Nic, w ogóle nic nie gada.
  • Nic nie gada i kosztuje więcej niż wszystkie 3 razem wzięte???
  • No tak....ale te 3 pozostałe mówią do niej "Szefie".//
0

@PrawdeCIPowiem, troche przejaskrawione ale ma racje, większość programistów (i innych inżynierów) nie nadaje się do prowadzenia firmy, nie jednoosobowej działalności gospodarczej, tylko prawdziwej firmy.

Ilu z Was:

  • cokolwiek w życiu sprzedało?
  • sprzedało coś ponownie tej samej osobie?
  • było na targach i złapało lead?
  • negocjowało deale?
  • szukało finansowania?
  • zarządzało ludźmi?
  • zarządzało projektami?
  • lubi spotkania i obsługe klienta?

Jeżeli odpowiesz pozytywnie na wszystkie powyższe pytania, to prawdopodobnie już prowadzisz firme lub jesteś exekiem.

3

Ale przecież my cały czas to robimy! Kiedyś był kod maszynowy i ułatwiono go przez menemoniki w asmie. Potem zebrano "standardowe funkcje" w tym asmie i zamieniono na instrukcje języka wyższego poziomu. Potem z tych instrukcji języka wyższego poziomu zbudowano biblioteki. Potem z nich zbudowano frameworki i kompnenty, a nawet całe aplikacje które dziś wykorzystuje się jako komponenty do aplikacji (np. bazy danych, kolejki etc). Cały czas budujemy z coraz bardzej złożonych klocków. Tylko że:

  • Ktoś musi te "klocki" składać.
  • Ktoś musi te klocki pisać.
  • Ludzie chcą bardziej skomplikowanych aplikacji ;] Nikt dziś nie kupuje kalkulatora który pisano by w asmie pół roku, chociaż można go napisać dziś w Pythonie w 20 minut. Dzisiaj ludzie kupują aplikację którą znów będzie sie pisać pół roku. Tylko że będzie robiła znacznie więcej

Ano, dokładnie takie samo mam zdanie. Jak na ironię Ameryki nie odkryliśmy. To było już w sumie wiadomo w 1972 roku (wtedy Dijkstra napisał esej, w którym mniej więcej to samo pisał co my teraz :
https://www.cs.utexas.edu/~EWD/transcriptions/EWD03xx/EWD340.html )

as the power of available machines grew by a factor of more than a thousand, society’s ambition to apply these machines grew in proportion, and it was the poor programmer who found his job in this exploded field of tension between ends and means. The increased power of the hardware, together with the perhaps even more dramatic increase in its reliability, made solutions feasible that the programmer had not dared to dream about a few years before. And now, a few years later, he had to dream about them and, even worse, he had to transform such dreams into reality.

czyli to, co napisaliśmy. Mało tego. A propos zarobków programistów to już 50 lat temu prorokowano o tym, jakoby miały spaść. Dijkstra polemizuje z ówczesnymi prorokami końca IT (artykuł z 1972 roku przypominam).:

Now for the economic need. Nowadays one often encounters the opinion that in the sixties programming has been an overpaid profession, and that in the coming years programmer salaries may be expected to go down (... i dalej pisze, doczytacie sobie)

Jak bardzo aktualny jest ten artykuł, pomimo upływu kilku dekad ;)

Ale to też coś znaczy. Jeżeli od kilkudziesięciu lat się mówi o tym, że boom na programistów wkrótce się skończy, i jakoś nie widać tego końca programistów, za to coraz bardziej się sprawdza zasada, że im większe możliwości, tym większe ambicje... To... czy jest sens się obawiać o to, co się stanie z zadowem programisty za kilka lat? (pomijając scenariusze postapokaliptyczne, ale w czasach postapokalipsy wiele zawodów by pewnie zniknęło).

0

Ja oczywiście celowo i z premedytacją napisałem swoje posty prezentując temat od całkowicie innej strony.
Generalnie na forum ten pogląd jest jednolity i wszyscy tu są zachwyceni byciem programistami, przecież mogą pracować po 14 godzin dziennie dorabiając obce firmy, nie mając życia prywatnego i okulary od komputera już od wielu lat.

Nie jest to wszystko takie różowe i te zarobki w rzeczywistości też nie takie rewelacyjne jak za TAKI WIELKI nakład pracy i CAŁE ŻYCIE ciągłej, codziennej nauki.
Skończyłem inżynierię oprogramowania z tytułem inż (choć orłem nie byłem) i proponowali mi pracę juniora, popracowałem 3 miechy i mówię to nie dla mnie :-)
Zbyt nudne, monotonne i szablonowe.
Teraz jestem w sprzedaży i tu mi lepiej.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1